[336]WIANKI.
Co rok w przed Święty Jan
Gdy zboże w polu dojrzewa,
Sobótką płoną drzewa,
[337]
Przy ogniskach skoczny tan.
Co rok przed Święty Jan.
Jak długi Wisły brzeg,
Kiedy zapadną zmroki
Dziewcząt młody wiek,
Piosnki wiodą, skoki
Jak długi Wisły brzeg.
I tak przez całą noc
Karczemna grzmi kapela,
A chłopców, dziewcząt moc;
A śmiechu tam wesela
I tak przez całą noc.
Muzykant wiedzie prym —
Wie jeden co kto lubi,
A tu sobótek dym,
Śród cieniów puszcz się gubi,
Sobótek naszych dym.
W gromadkach tam to sam,
Ojcowie gwarzą, matki,
I dosyć znam ja, znam,
[338]
Powiastki, wróżki, gadki —
W gromadkach tam to sam.
Aż kiedy ranny świt
Po niebie się rozniesie,
Wszystko zacicha, cyt —
Śpiewaczki głuchną w lesie,
Gdy wyjrzy ranny świt.
Tak było dawnych lat.
Lecz dziś, komu swoboda?
Dymem spalonych chat
Chmurzy się Wisły woda.
Dymem spalonych chat.
Gdzie chłopców, dziewcząt rój,
Kto dziś wróży wesele?
Sierota, Boże mój,
Zawodzi na popiele —
Gdzie chłopców, dziewcząt rój?
W jej wianku suchy kwiat,
W jej sercu smutny ślub,
W grobach kochanek, brat,
I cały świat jak grób!
W grobach kochanek, brat —
[339]
Hej! ludu polski mój,
Na polskich ziem przestrzeni,
Z carem na wściekły bój —
Nie dość że masz kamieni,
Hej, ludu polski mój? —