<<< Dane tekstu >>>
Autor Jean de La Fontaine
Tytuł Wiatr i Słońce
Pochodzenie Bajki
Księga szósta
Wydawca Jan Noskowski
Data wyd. 1876
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Władysław Noskowski
Źródło Skany na Commons
Inne Cała Księga szósta
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


BAJKA  III.
WIATR I SŁOŃCE.

Była to jesień. Pogoda wątpliwa:
To wicher liść zmiata z drzewa,
To słońce chmury rozrywa,
To znowu szumi ulewa,
Słowem, w tym czasie, jak wiecie,
Skwar letni igra ze słotą.
Wtedy to (wątpię, czy z wielką ochotą)
Człek jakiś w podróż wybrał się po świecie;

A doświadczeniem, zda się, nauczony,
Burkę przywdział dla ochrony,
Opiętą rzemiennym pasem
I podbitą muzułbasem.
«Patrz, bracie, rzekł do Słońca Boreasz pyzaty,
Jak się ten człowiek opatrzył na drogę;
Nie wie, że gdy zechcę, mogę
Burkę poszarpać na szmaty:
Pękną pętlice i pas nie pomoże
Gdy tylko dmuchnę. — A ja się założę,
Odpowie Słońce, że snadniej od ciebie
Siłą mojego promienia
Zrzucę mu burkę z ramienia.
— Zgoda, Wiatr rzecze, Złotowłosy Febie,
Ujrzysz niebawem, czyja większa władza.»
I wnet burzliwe oddechy zgromadza,
Nadyma się jak bania, świszcze, dmucha, wieje,
Wznosi tumany kurzawy,
Rwie dachy, topi łodzie, po lasach szaleje,
A źródłem tej całej wrzawy
Jedna tylko burka była.
Nie zmogła jej Wiatru siła:
Im srożej podmuchy krzepi,
Człek otula się tem lepiej
I wytęża baczność całą,
Aby zdradzieckie tchnienie Boreasza
Fałdów burki nie porwało.
Wiatr zadyszał się, ustał; a Słońce, w tęż chwilę,

Ziębiące chmury rozprasza,
Rzeźwi człowieka, ogrzewa go mile,
Coraz silniejszy blask szerzy,
Nawskroś przez burkę przenika
I zroszonego potem podróżnika
Zmusza do zdjęcia odzieży.
«I cóż, rzecze do Wiatru, czyja większa władza?
Wiedz, że gwałt, do najdalszych posunięty granic,
Zwykle nie przyda się na nic,
A łagodność do celu zawsze doprowadza.»






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Jean de La Fontaine i tłumacza: Władysław Noskowski.