Wieś mojej matki/Drożdż i pani Ździarska
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Wieś mojej matki |
Podtytuł | Opowieść |
Wydawca | Nakład Księgarni św. Wojciecha |
Data wyd. | 1929 |
Druk | Drukarnia św. Wojciecha |
Miejsce wyd. | Poznań — Warszawa — Wilno — Lublin |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Pan Drożdż — kloc z kręglową głową i wąsami — był naszym ekonomem. Zarabiał na tem więcej, niż był powinien.
Pani Zdziarska była osobą wielce dystyngowaną i twierdziła, że pochodzi z prostej linji, której sobie nie wyobrażam, od króla Sobieskiego. Była też właścicielką trzydziestomorgowego folwarku, żoną męża, który się zapił, i matką wielorga dzieci. Ponieważ sobie z folwarkiem rady dać nie mogła, sprzedała go Prababci, zachowawszy sobie dom i ogród warzywny wraz z sadem. Utrzymywała się głównie z szycia, a bywała u nas na prawach sąsiadki i właścicielki dworu. Bo przecież w prostej linji od króla Jana Sobieskiego.... Chodziła zawsze czarno ubrana i ogromnie wiele opowiadała o dawnych, świetnych czasach, których istotnie możnaby było pozazdrościć folwarkowi trzydziestomorgowemu.
Po sprzedaniu Grobli pan Drożdż miał tyle, że mógł zdobyć dzierżawę większą, niż najlepszy zawodowy agronom z moich wujów. Zdobył to prawdopodobnie wierną służbą. Ale miał dzieci, a nie podobało mu się własne nazwisko, zresztą chwalebne i niezbędne, bo bez drożdży chleba niema.
I wtedy zgłosił się do pani Ździarskiej z propozycją, że odkupi od niej dokumenty szlacheckie dla swych dzieci, które w takim razie, o ile prawda nie wyszłaby nawierzch, mogłyby być pretendentami do tronu polskiego.
Ale pani Ździarska dokumentów nie sprzedała.
Jeden z synów pani Ździarskiej zrobił karjerę jako klarnecista w austrjackiej kapeli wojskowej. Z drugim spotkałem się po wielu latach, kiedy był bufetowym w pewnej żydowskiej restauracji we Lwowie. Poznał mnie i odrazu po imieniu mnie nazwał, a potem zaczął rozpaczać nad swym losem, pogardzonym herbem i utraconym majątkiem:
— Takie włości przepadły, panie Jerzy! — mówił. — Takie włości!
Trzydzieści morgów.
Ale Drożdż dokumentów nie dostał.