[418]LXXXIV.
Wiejska zagroda.
W pośrodku równin żytem obsianych,
Kędy kłos złoty tysiąc ziarn pleni,
Pól, świéżo pługiem kmiotków zoranych,
I łąk co wabią barwą zieleni,
Tam, gdzie się zwój drzew w gaj wonny splata,
Gdzie szemrze z cicha strumyka woda,
Stoi z daleka od gwarów świata
Wiejska zagroda.
Dwór modrzewiowy dawnéj struktury,
Wznosi wysoko swój dach zczerniały,
Przy nim lamuzu bieleją mury,
Daléj widnieje śpiklerzyk mały,
Owczarnia, stajnie, kurnik, obórka,
I czekające zbiorów gumienka;
A zaś na przodzie, w środku podwórka,
Z wodą studzienka.
Sad z lewéj strony, z prawéj ogródek
Pełen róż, maków, konwalij, astrów,
I pszczółek ule, gdzie słodki miódek
Żółci w komórkach woskowych plastrów;
Przy drodze wierzba płacząca rośnie
I nad strumykiem zwiesza warkocze,
Opodal znowu na staréj sośnie,
Bocian klekocze.
Dwie lipy strzegą dworca podwoi,
Wystawka daje przystęp do sieni,
A pod krużgankiem ławeczka stoi,
By na niéj mogli usiąść strudzeni
[419]
Wysiłkiem pracy codziennéj ludzie;
Daléj, przy wrotach wiejskiéj zagrody,
Brytan, stróż domu, spoczywa w budzie,
Broniąc od szkody.
Od bramy wiedzie prosto przez pole,
Niw chlebodajnych żyznym obszarem,
Droga sadzona w smugłe topole,
Łącząc dwór cichy ze świata gwarem;
Po owéj drodze minąwszy borek,
Młynek nad stawem, łączkę zieloną,
Zjeżdża czasami przed skromny dworek
Sąsiadów grono.
Na ich spotkanie raźnie wychodzi
Zacny gospodarz z pogodném czołem,
A grono starców i zastęp młodzi,
Wszedłszy do dworku siada za stołem;
Tymczasem bydło z pola powraca,
Skłaniają głowy znużeni ludzie,
I całodzienna ustaje praca,
Po ciężkim trudzie.
Na skraju drogi w górę wystrzela
Z prostego drzewa grubo ciosany
Kmiecą siekierą — krzyż Zbawiciela,
Wabiąc ku sobie ludek stroskany;
Tam, gdy się chwila wieczorna zbliża,
Drużyna cała opuszcza dworek,
I kornie u stóp ukląkłszy krzyża,
Zmawia paciorek.
Kiedy zaś słońca blask na zachodzie
Staił się pośród nocnego cieniu,
Milknie gwar życia w wiejskiéj zagrodzie,
I cisza płynie w senném uśpieniu;
[420]
Strudzeni pracą po dziennym znoju,
Odpoczywają młodzi i starzy,
A snów ich strzegąc — anioł pokoju
Czuwa na straży!