Wierszyki dla dzieci/całość

<<< Dane tekstu >>>
Autor Elwira Korotyńska
Tytuł Wierszyki dla dzieci
Pochodzenie Skarbnica Milusińskich Nr 83
Wydawca Wydawnictwo Księgarni Popularnej
Data wyd. 1933
Druk Sikora
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Okładka lub karta tytułowa
Indeks stron
SKARBNICA MILUSIŃSKICH
pod redakcją S. Nyrtyca



E. KOROTYŃSKA
WIERSZYKI
DLA DZIECI
z ilustracjami
Z. SZYSZKO-BOHUSZÓWNY


WYDAWNICTWO
KSIĘGARNI POPULARNEJ W WARSZAWIE
JAGUSIA-SIEROTKA

Szła przez łąkę sieroteczka,
Jagusia maleńka.
Rwała kwiatki i płakała:
Zmarła jej mateńka.
Na grób rwała wonne kwiaty
I przeróżne ziele,
Gdyż dziś święcić będą zioła
W wioskowym kościele.
Matuś zawsze niosła z łąki:
Rumian, mak i zboże.
Więc i teraz zanieść trzeba —
Tak myśli nieboże.
Rwała Jaguś owies, maki,
Ponsowe goździki,

Piołun, miętę, jaskier żółty,
Nawet groszek dziki.
— Masz, matusiu! — zawołała
Sierotka ze łzami.
Nie uzbierasz dzisiaj sama
Martwemi rączkami,
Nie zaniesiesz do Boziuni,
By błogosławiła:
Ziemi naszej, ziołom, zbożu,
By je rozmnożyła.
Klęczy Jaguś — sieroteńka,
Na grób składa kwiatki
I paciorek cicho szepce
Za duszyczkę matki.
Przytuliła do mogiły
Główkę jasnowłosą...
Wnet sen ujął ją w objęcia,
Tę Jagusię bosą.
A nad śpiącą, nad maleńką,
Aniołkowie stoją;
Skrzydełkami otulają
Jagusieńkę swoją.
A Najświętsza ponad niemi
Unosi się biała,
Błogosławi ziołom dziecka,

W gwiazdach lśniąca cała.
Z łez Jagusi, łez serdecznych
Sznur perełek zwija
I sierocą szyjkę dziecka
Perłami owija.


WIERNA PSINA

Tam, pod murem przy ślepym nędzarzu,
Przytulony łbem siwym pies wierny
Czuwa nad nim i drży razem z zimna,
Razem czeka na czyn miłosierny.
Twarz żebraka jaśnieje uśmiechem,
Kiedy w ręce poczuje brzęk miedzi,
Pies odczuwa tę radość nędzarza
I weselszy pod murem już siedzi.
Codzień zrana, ach! także i w zimie
Z pod łachmanów wychodzi o świcie
Biedny ślepiec i mała z nim psina,
By z jałmużny utrzymać swe życie.
Raz zabrakło pod murem nędzarza,
Nie ujrzano już psiny i pana...
Na barłogu ze słomy leżeli:
Ślepy żebrak i psina oddana.

Nie przeżyła, ach! straty nędzarza,
Chociaż wiodła z nim żywot sierocy,
Chociaż głodem z nim marła niekiedy..
Żyć bez niego nie była już w mocy.


WRÓBELEK

Na świecie śnieg, wichura
I ostre sople lodu...
Za oknem twem się tuli,
Braciszek — wróbelek młody.

Żałośnie dziobkiem puka,
Przemawia do serduszka.
Ach! nie odmawiaj jemu,
Małego choć okruszka...
Czy słyszysz dziecię drogie,
Jęk cichy i kwilenie?
Kwiatuszku cudny, pomyśl,
Że Boże to stworzenie.
Maleńka rączka dziecka
— Już sypie okruszyny,
Jak lilji płatek biały,
Dar składa dla ptaszyny,
Za oknem pisk radosny
I dziobkiem stukotanie...
O, bądź błogosławione,
Nędzarzy ukochanie!


BOŻA PRZĘDZA

Zajaśniało słonko, zajaśniało Boże,
Gdy polną drożyną, szła Maryś nieboże
Na dziecinie tylko podarta koszulka,
Którą szyła niegdyś zmarła jej matulka.

Drży mała sierotka, pędzi gąski białe
A nożyny z zimna popękane całe.
Ujrzała ją z niebios Pani litościwa
I pajączki prządki do siebie przyzywa.
— Uprzędźcie mi nici dla tej sieroteńki
A utkam koszulkę dla mej Marysieńki.
Przędą prządki przędą — nitkę bieluteńką
I u stopek kładą przed Bożą Mateńką.
Utkała Maryja koszulkę dziecinie,
A, co pozostało — niech z wichrem popłynie...
Na dwory, na chaty rzuca przędzę białą,
Oplatując drzewa, pola i wieś całą,
Łapią nić wróbelki dla swoich pisklątek,
Wyścielają gniazdka dla swych niebożątek.
A mała sierotka aż klaszcze w rączęta
I woła w zachwycie. — O Matuchno święta!


MATKA

Nad gniazdkiem pochylona
Ptaszyna rzewnie kwili —

Zabrali jej maleństwa,
Główeczki ukręcili...
Zaszumiał las i drzewa
Sasanek z żalu mdleje,
Mchy leśne łzą zroszone,
Żałośnie wicher wieje.

Boleśnie skargi niesie
Ku niebu rozżalona,
Aniołki Boże płaczą,
Że matka pokrzywdzona.

Na jęk żałości pełen
Zleciały się ptaszyny
I kwilą i zawodzą,
Że wzięto skarb jedyny.
O, dziecię nie daj nigdy,
Ukrzywdzać ptasząt rzeszy...
Po stracie piskląt — matki
Nic nigdy nie pocieszy.


GWIAZDKA

Spłynęło Dzieciąteczko
W złocistych blaskach całe,
Nad główką promień złoty,
Giezłeczko nad Niem białe.
Zagląda do poddaszy,
Gdzie nędza, głód, cierpienie...
Jak kwiecia szmery ciche,
Rozlega się westchnienie,
Łka Jezus maluteńki,
Głos Jego w przestrzeń leci:
— Litości, ach, litości!
Dla biednych, głodnych dzieci...


SIKORKA

Leci ptaszek
Jak wicher tak leci
Do swych drogich,
Do małych swych dzieci
W dziobku zdobycz,
Więc pędzi co siły,
Tam gdzie drobiazg
Już czeka nań miły...
Przyleciała — nad gniazdkiem
Się schyla...
Ach! straszliwa
Dla matki to chwila...
Puste gniazdko
Puściutkie ich łoże...
Kto je porwał?
O, Boże mój, Boże?...
Odpowiedzi już niema
Nie żyją!
Już serduszka
Maleńkie nie biją...
Nie zakwilą
Pisklątka jedyne.
Ukochania najdroższe
Matczyne...

I kwiliła tak długo
Żałośnie,
Aż jęk pomknął
Daleko — ku sośnie

Na topolach i wierzbach
Osiada
A las szumi:
Ach! biada ci, biada!
Odebrano sikorce
Ptaszyny...

Jej serduszko zranili
Bez winy...
Zapłakały i drzewa
I kwiaty
A mchy leśne
Zrosiły swe szaty
Łkały zioła, konwalje
I wrzosy
I kwitnące już krzewy
I kłosy...
Zapłakały z sikorką
Ptaszęta,
I pobiegły,
Gdzie drogie pisklęta,
Trwogą wielką drżą
Serca ich małe
Czy zastaną,
Gniazdeczka swe całe...
A sikorka nad gniazdkiem
Schylona
Z żalu, bólu,
Rozpaczy, aż kona...
Wtem ptaszyna maleńka
Przylata,

I skrzydełkiem
Łagodnie oplata
Biedną główkę kwilącej
Ptaszyny,
Co tak cierpi, tak płacze
Bez winy...
I pociesza i głaska
I prosi,
Wreszcze prośbę swą do niej
Zanosi.
— O, pójdź do mnie, żałosna
Mateczko,
Pójdź do mego miłego
Gniazdeczka...
Tam, wśród moich
Nie będziesz w żałobie,
Wciąż będziemy pamiętać
O tobie...
Pótem zwijesz dla siebie
Gniazdeczko
I znów będziesz szczęśliwą
Mateczką...
Usłuchała — nad gniazdkiem
Się schyla...
Pożegniania to była
Jej chwila.

Pofrunęła na nowe
Mieszkanie,
Nowe życie i nowe
Kochanie...


ŁZA JEZUSKA

Jezusek mały
W promieniach cały,
W żłobeczku.
W szmatki spowity
Nie w aksamity
W giezłeczku...
Nad nim Maryja,
Niby lilija
Wzruszona...
Nad swą Dzieciną,
Nad swą jedyną,
Schylona...
Wtem Jezus mały,
Tonie w łzach cały
I kwili...
Co ci, syneczku,
Co ci kwiateczku
Zrobili?...

W przyszłość wpatrzony.
Łka rozżalony
I płacze...
Widzi zgłodniałe
Dzieciny małe,
Tułacze...
Blade twarzyczki,
Niby różyczki
Więdnące...
Gdy Gwiazdka świeci,
Dla innych dzieci,
Jak słońce...


SIEWNA PANI

Przez zorane, przed zagony,
Idzie Jasio mały,
Promień słońca drogę złoci
A świat cudny cały.
Na dziecięciu świtka szara,
W ręku nasion szmata,
Idzie obsiać swe zagony,
Tam, gdzie ojców chata.
Chyli Jasio główkę złotą
Ku rodzinnej ziemi,
Zasypuje ją, najsłodszą,
Ziarnami złotemi.

Lecz wnet pada wątłe dziecię,
Jak lilijka biała:
Omdlewają rączki nóżki,
Drży dziecina cała.
— O, Ty, Siewna przenajdroższa,
Pani ukochana,
Dodaj siły mnie małemu.
O! Niepokolana!..
I spłynęła z niebios Siewna,
Przenajświętsza Matka:
Lśni w promieniach złotych cała
Jak śnieg biała szatka,
Utuliła w Swych objęciach,
Mdlejącą dziecinę,
Prowadziła poprzez łany,
Maleńką kruszynę.
Z dłoni świętych przecudownych
Ziarenka padają,
Pola całe, niby złotem,
Ziarnem okrywają.
Znikła Siewna-dziecię klęczy,
Złożone rączęta...
I wyszeptać tylko zdoła:
Święta, Święta, Święta...

KONIEC
Druk. Sikora, Warszawa


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Elwira Korotyńska.