[221]XCVII.
Wigilja.
Już cień wieczorny zwolna zapada,
Słońce zakryte obłokiem
Wkrótce zagaśnie — ah! jakżem rada,
Że świat zaciemni się mrokiem.
Co za ruch w domu, szepty, chodzenie,
Każdy do zajęć swych zmierza,
Bo jutro Boże jest Narodzenie,
A dziś Wigilij wieczerza;
Ja zaś przy oknie samotnie siedzę,
Patrzę wciąż, patrzę przed siebie,
I tęskném okiem wśród cieni śledzę,
Piérwszéj gwiazdeczki na niebie.
[222]
Snop do każdego wstawiono kątka,
Stół sianem zstrząśnięto z broga,
Bo ta wieczerza, to jest pamiątka,
Przybycia na świat nasz Boga:
W stajni się rodził, wśród żłobu leżał,
A w przeddzień kaźni ofiarnéj,
Z uczniami swemi społem wieczerzał,
Dzieląc wraz z niemi chléb czarny...
Nakryto stoły — ja wzdycham skrycie,
Patrzę, wciąż patrzę przed siebie,
I tęskném okiem szukam w błękicie,
Piérwszéj gwiazdeczki na niebie.
Poczciwa Niania szepcze do ucha,
Że gaik wnieśli nieznacznie:
Przecudny gaik, niech kto posłucha,
Wątpić o prawdzie wnet zacznie.
Na nim tysiące zapłonie świéczek,
Złocony orzech zaświéci,
Wyrośnie jabłko, albo pierniczek,
A wszystko dla nas — dla dzieci!
O, czekam, czekam, co to być może,
Patrzę w okienko przed siebie,
I tęskném okiem szukam w przestworze,
Piérwszéj gwiazdeczki na niebie.
Coraz jest mroczniéj — zstęsknionym wzrokiem
Szukam wśród czarnych chmur drogi,
Na widokręguwidnokręgu niebios wysokiem,
Światełka gwiazdeczki błogiéj.
[223]
Błysło coś w górze — to złuda może,
Gdyż wciąż tak czarna opona:
Nie — tam coś świéci w górnym przestworze,
Wystrzela z chmurki — to ona!
O, już spełnione nasze nadzieje,
Patrzcie, o patrzcie przed siebie:
Daléj do stołu, bo już jaśnieje,
Piérwsza gwiazdeczka na niebie!