[39]XIII.
Kukoryca Janczi z królewskiem dziecięciem,
Przybył na plac boju przed mroku spadnięciem,
Słońce zachodziło i czerwonym okiem,
Rzucało z żałością po polu szérokiem.
I widziało tylko trupy z twarzą bladą,
A na każdym trupie czarnych kruków stado;
Niebardzo mu patrzeć w krwi kałuże miło,
Więc oblicze swoje w morzu zanurzyło.
W blizko pola bitwy leżącém jeziorze,
Można się przeglądać było w zwykłej porze,
Dzisiaj to jezioro było wskroś czerwone:
Myli w niém huzary ręce krwią zbroczone.
[40]
Gdy się oddział cały obmył ze krwi świeżéj,
Odprowadził króla do zamku, co leży
Niebardzo daleko od pobojowiska,
Do monarchów Francji starego zamczyska.
Ledwie na podwórzu hufcem się zebrali,
Janczi się z królewną, ukazał w oddali;
Byli razem, Janczi i królewska córa,
Ona jako tęcza, a on jako chmura.
Gdy swą, córkę znowu król zobaczył stary,
Uścisną! ją,, niemy z radości bez miary,
I dopiero usta jego słowo rzekły,
Gdy ją, już jagody od uścisków piekły:
„Drugi raz się w życiu taki dzień nie zdarza!
Hej! niech kto bądź biegnie zawołać kucharza,
Żeby nam kolację dobrą przygotował,
Czas już, bym zwycięzców suto uczęstował.“
„Nie ma po co wołać, najjaśniejszy panie,
Ozwał się głos z tyłu i rądli szczękanie;
Wszystkom przygotował do kolacji walnéj,
I już zastawiony stół w sali jadalnéj.“
Miłym był nadzwyczaj dźwięk tych słów kucharskich,
Szczególniéj dla uszu huzarów madjarskich,
Prosić się nie dali i z królem pospołu
Poszli do jadalni, do pełnego stołu.
[41]
I jak z pola bitwy pogan w walce świeżéj,
Tak potrawy szybko zmiatali z talerzy,
I doprawdy nie dziw, że tak głodni byli,
Boć się tłukąc turków porządnie zmęczyli.
Dzban już obszedł koléj kilka dobrych razy,
Kiedy z ust królewskich wyszły te wyrazy:
„Dzielni wojownicy, uważajcie, bowiem
Ważném jest szczególnie, to co teraz powiem.“
Madjarowie gwarną gawędkę przecięli,
I królewskiéj mowy słuchać przedsięwzięli,
Ten chrząknął, ów jeszcze raz łyknął niewiele,
Aż się wreszcie cisza stała jak w kościele.
„Wojownicza młodzi, chciej mi nazwać tego,
Kto był dziś wybawcą dziecięcia mojego.“
„Kukoryca Janczi nazwa ma, nieładna,
Z chłopska brzmi, lecz, królu, nie hańba to żadna.“
Ledwie że to Janczi powiedział o sobie,
Kiedy król mu przerwał w następnym sposobie:
„Dobrze, od dziś jednak ja inaczej chrzczę cię,
Wojakiem Janoszem zwany będziesz w świecie.
„Dzielny więc wojaku, słuchaj mojéj woli,
Tyś ocalił córkę mą z strasznéj niedoli,
Za to ona będzie twoją żoną prawą,
Ty z nią na tron Francji siądź i panuj z sławą.
[42]
„Jużem dosyć długo siedział na tym tronie,
Wiek mnie przygniótł, włos mi posiwiał w koronie,
Starość to nie radość, krew się w żyłach krzepi,
Zdam więc tobie rządy, im prędzéj tém lepiéj.
Za tron i purpurę, za berło w dłoń dane,
Od ciebie wojaku nic nie chcę w zamianę,
Dasz mi tylko w zamku pokoików parę,
Bym w nich pędził cicho moje lata stare.“
Tak do zbawcy córki król wzruszony prawił,
Czém huzarów zdumiał, oraz zaciekawił,
Rycerz Janosz jednak, nieolśniony tronem,
Tak królowi odrzekł uniżonym tonem:
„Dzięk miłości waszéj za chęć dobrą składam,
Żem tych łask niegodny, jawnie wypowiadam,
I wyraźnie muszę zrobić to wyznanie,
Żem twych darów królu przyjąć nie jest w stanie.
„Musiałbym historję opowiedzieć całą,
Ażeby się z tego jasno okazało,
Że mi niepodobna postąpić inaczéj,
Lecz boję się znudzić króla i słuchaczy.“
„Mów tylko, mój synu, bom ciekawy srodze,
Jaki jest twój powód, aż w głowę zachodzę.“
Na wezwanie króla w taki sposób dane,
Wojak Janosz mówił, jak tu napisane.
|