[86]XXVII.
Kiedy wojak Janosz stanął w tamtéj stronie,
Ujrzał wieczną wiosną promieniące błonie,
A gdzie się obrócił w krainie uroczej,
Blask różany nieba olśniewał mu oczy.
Wkrótce cudne wieszczki w krąg go otoczyły,
Lica mu głaskały, włosy mu trefiły,
Pieszczotami, śmiechem miłym go witały,
I oprowadzały po krainie całéj.
Zrazu upoiło go takie przyjęcie,
Lecz wnet uczuł w sercu boleści ocknięcie,
W pośród wszystkich czarów, powabów, omamień,
Upadł mu na serce ciężki smutku kamień.
[87]
„Tu, gdzie wszystko kocha, tu w kraju miłości,
Ja sam tylko jeden więdnę w samotności;
Tu, gdzie wszystko błogiem szczęściem się raduje,
Tylko w jednem sercu mem szczęścia brakuje.”
Głębokie jezioro było w wieszczek ziemi,
Janosz się tam zbliżył krokami śpiesznemi,
Różę z swej kochanki grobu trzymał w dłoni,
I z boleścią, w sercu tak przemawiał do niéj:
„Mój jedyny skarbie, drogi mój popiele,
Wskaż mi drogę... pójdę twoim śladem śmiele.”
Rzucił go w jezioro w rozpaczy straszliwéj,
I chciał skoczyć... Nagle stał się dziw nad dziwy.
Pióro cud ten skreślić napróżno się sili:
Kwiatek się w Iluszkę zmienił w jednéj chwili;
Po przeżroczéj fali płynęła omdlona,
Janosz skoczył, w drżące schwycił ją ramiona.
Jezioro to bowiem wodę życia miało,
Wszystko co umarłe w niem zmartwychwstawało,
Róża z grobu Rusz w niem się zanurzyła,
I wnet woda życia z grobu ją wskrzesiła.
Wiele pojąć rozum ludzki jest w możności,
Lecz nie pojmie nigdy Janosza radości,
Gdy Iluszkę swoją z wód wydobył toni.
Gdy ją wziął w objęcia, gdy przemówił do niéj.
[88]
Jakim bo téż Ilusz jaśniała urokiem!
Wieszczki spoglądały zachwyconém okiem,
I swoją królową wszystkie ją uznały,
Janosz został królem téj krainy całéj.
W błogiéj wieszczek ziemi, w kraju wiecznéj wiosny,
Obok Ilusz duszy, dotąd byt radosny.
Pędzi wojak Janosz na kwiecistym tronie,
Przyodziany tęczą, w gwiaździstéj koronie.