Wspomnienia Odessy, Jedysanu i Budżaku/XVIII
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Wspomnienia Odessy, Jedysanu i Budżaku |
Rozdział | XVIII. |
Wydawca | T. Glücksberg |
Data wyd. | 1845 |
Druk | T. Glücksberg |
Miejsce wyd. | Wilno |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Przybył do portu próżny na balaście joński Bryg: Milcjades.
Rano poszedłem do Pana Alex. Skalkowskiego, z którym znowu przejrzawszy niektóre ciekawe dokumenta historyczne u niego znajdujące się; udałem się pod jego przewodnictwem dla widzenia sali Casino handlowego. Z powierzchowności domu w którym się ona znajduje, zaledwie się domyślić można tak wielkiego i pięknego lokalu wewnątrz. Napis tylko nade drzwiami świadczy, że tu jest Casino Commercial. Jestto piérwsza i najstarsza sala balowa w Odessie, bo w niéj jeszcze dla Xięcia Richelieu bale dawano. Wejście do Casino odznaczają dwa biédne lwy en stuc, przez ciemne sionki wchodzi się potém, do dość rozległéj, owalnéj sali, którą oświécają dwa rzędy okien, ze dwóch stron. Wsparta jest na wysokich kolumnach odsunionych od ścian, na których bieży dokoła galerja. W głębi był buffet; na podniesieniu odpowiadającém galerji w dole, stały między kolumnami a oknami stoliki i krzesła. Toż w pośrodku. Na stolikach porozrzucane gazety. Kurjer handlowy genueński, wenecki, Gazeta Lyold, Debata, Allgemeine i nasz nawet petersburski Tygodnik. O sali téj, jako zbudowanéj przez Kawalera Rainaud, Konsyljarza handlowego, obok któréj dawniéj zgromadzała się Bursa, a w lecie w niéj saméj — wspomina w swéj podróży de Castelnau.
Tu miałem przyjemność spotkać i poznać czcigodnego starca, Bulgara, Pana Bazylego Apryłowa, który na szkoły i podniesienie oświaty w swoim kraju zapisał cały majątek, do cztérech kroć stu tysięcy złotych naszych wynoszący. Blady, schorzały, cierpiący na nogi, z łysą głową staruszek, postradał znać najdroższy skarb — zdrowie. Uprzejmie wypytywał mnie o naszą Literaturę, o pisma perjodyczne, o jutrzenkę Pana Dubrawskiego wychodzącą w Warszawie; widać było, że go ruch słowiański i Literatura wszystkich dyalektów naszych, serdecznie obchodziły. — Nadesłał mi potém wydane przez siebie w Odessie dzieło, pod tytułem: Jutrzenka Nowo-bulgarskiéj oświaty.[1].
W pismie tém wyjaśniającém nieco z przeszłości bulgarskiéj, a szczegółowo wyświecającéj usiłowania zacnych ziomków i szanownego Apryłowa samego, dla rozwinienia oświaty w Bulgarji, wiele jest bardzo zajmujących szczegółow — o szkole gabrowskiéj, matce nowych w Bulgarji tego rodzaju zakładów. Sama też książka na korzyść szkoły gabrowskiéj wydana. Uczone przypiski i dokładny spis rzeczy, czynią to dziełko dla badaczy Słowiańszczyzny bardzo zajmującą; bo prostuje wiele omyłek, w wiadomościach tyczących się Bulgarji i przeszłości historycznej Bulgarów.
Na ulicę wyszedłszy spotkałem poubiéranych jak zwykle, na Sabbat, Karaimów tutejszych. Noszą się oni podobnie jak Tatarzy krymscy: suknia zwierzchna szeroka, czarna, pod nią kaftan krótki po pas, haftowany po brzegach bogato; pod nim suknia jasna, biała lub perłowa w drobne kwiatki albo paski, długa do pięt, ściśnięta pasem, z obcisłemi rękawy, rozcięta z boku i oszyta sznurkami. Czapka wysoka, czarna, barankowa, wąsy bez brody — pas wzorzysty, broni nie noszą żadnéj.
Po obiedzie wracając z pałacu Worońcowa, który na nowo odwiedzałem, gdyż mi moją piérwszą bytność zupełnie owa rozumna i uczona turystka popsuła, trafiłem także w ulicy na kilku ubogich Greków, ale bulwar pełen był i czerniał od żydów, którym wyłącznie w Piątki i Soboty służy za miejsce przechadzki. Większa część Izraelitów i Izraelitek nosi się tu już, jak wszyscy, jarmułki tylko u starych się pokazują, a pewien jakiś ubiorek zmodyfikowany u Żydówek na głowie, zdradza pochodzenie, nie tyle już je cechując, co naszych żydowskich kobiét perły, załóżki i inne zwykłe przybory. Młode żydziuki z tutejszéj izraelickiéj szkoły, czepiali się syllabizując na podstawie posągu Xięcia Richelieu.
O Żydach tutejszych, w dość znacznéj liczbie Odessę i jéj okolicę zamieszkujących, mamy świeżo wydaną przez P. Finkel broszurę,[2] z któréj wyczerpnąć możemy, trochę wiadomości, o stanie téj klassy ludności. Autor książeczki sam z tutejszych Izraelitów pochodzący, najlepiéj o nich wiedzieć mógł i najłatwiéj pisać.
Szkoła Izraelitów w Odessie, jedną jest z najpiérwszych w kraju, tego rodzaju Zakładów, w widoku podniesienia oświaty między Żydami, założona i utrzymana. Dobroczynne jéj skutki, już i teraz czuć się dają.
Żydów w Odessie liczą do dwunastu tysięcy, ale z przybylcami razem, osiedlonych zaś i stale tu mieszkających, mezkiéj płci 5562, a żeńskiéj 3426, ogółem, 6988, reszta przybyła z głębi naszych prowincji i z Austrji.
Kupieckich rodzin 197 (788 dusz), mieszczan 6,200. Ilu z nich należy do kupiectwa, wpisanych do Gildy różnych, ilu Notarjuszów birżowych i morskich, maklerów, brakarzy, mówiliśmy pisząc o handlu.
Żydzi tutejsi zajmują się oprócz bankierstwa i birżowych obrotow, wszelakim handlem, najgłówniéj płodów surowych, zboża, z Bessarabji i Chersonu skupowanego, a przedawanego w Odessie.
Z za granicy kupują towary angielskie i francuzkie, wprost lub z drugiéj ręki, czasem z Niemiec przez Brody. Znaczny wiodą handel herbatą — Wewnątrz kraju wywożą oliwę, bawełnę, bakalje. Drobnych ich sklepów liczą w Odessie (1842 r.) dwieście dwadzieścia ośm, a towarów w nich na cztérykroć sto tysięcy rubli srébrnych. Rzemiosłami też i przemysłem różnym się zajmują. Wszystkich majstrów rachowano 278, a czeladników 355. — Zajmują także miejsca Kommissantów po domach handlowych, dozorców po magazynach i przy wymiarze zbóż, najmują się dniowo do różnych zatrudnień. Żydówki nie mięszając się do handlu, tylko domem się zatrudniają i gospodarstwem.
Trzy są Synagogi w Odessie, ale z powodu złéj ich budowy, w stanie ruiny grożą upadkiem; i pozamykane zostały. Jedna oprócz tego mała prywatna, na wzór nowych w Niemczech, w któréj bardzo piękny śpiew choralny, ściąga często w Sobotę ciekawych przybylców. Dwie Bethamidrasz (szkoły) i z przyczyny zamknięcia Synagog, do trzydziestu domów modlitwy.
Dochód ogólny żydowskiego Bractwa (communauté) wynosi do trzydziestu dwóch tysięcy rubli srébrnych, z tych podatki rekrutowe i inne expensa wspolnie się zaspakajają. Na wychowanie młodzieży i zakłady naukowe wiele tu wyłożono. W roku 1842 w Odessie było Nauczycieli i Bakałarzów starych, po staroświecku uczących (melamdim) i nowo-europejską oświatę mających, w ogóle stu cztérnastu, uczniów po szkołach i szkółkach (chedarim) mężczyzn 1421, Kobiét 457, razem 1878. Naukowe zakłady, kosztują w rok 23,726 rubli srébrem, oprócz prywatnych domów nauki. W roku 1842, w elementarnych szkółkach (dardeke) gdzie uczą początków Biblji (jakich jest dwadzieścia ośm) było uczniów 580; — w piérwszéj szkole elementarnéj Talmud-Tora 220 uczniów, w szkołach, w których uczą po rusku i po niemiecku (trzech) — 74. II. W szkołach biblijnych (arwuwim) gdzie uczą Biblji i Talmudu (24) uczniów 177. We dwóch szkołach, gdzie uczą języków i Arytmetyki tylko siedmiu. III. W szkołach (szesnastu) talmudycznych, uczniów 78. IV. W szkołach powszechnych dwóch, uczniów 250. V. W pensjach przez Chrześcijan utrzymywanych uczniów ośmiu. VI. W Gymnazjum uczniów 22. W Lyceum Richelieu 5, a w ogóle uczących się w siedmiudziesiąt sześciu Zakładach osob 1421.
Autor powiada, że Żydzi w Odessie, z początku, jako z różnych stron i krajów z różnemi pojęciami i interessami, obyczajami i przesądy przybyli, nie mieli w sobie jedności ducha. Każdy żył, myślał, sobie i dla siebie. W roku 1826 nastała szczęśliwa dla tutejszych Izraelitów epoka, w któréj założono szkołę, lękając się jednak, aby od niéj nie odstraszyli się Izraelici i na razie nie odstręczyli. W tym celu ustanowiona Kommissja 1826 roku dnia 6 Października, odkryła szkołę, piérwszą w Rossji, tego rodzaju. Tegoż miesiąca złożono na nią summę pięciu tysięcy rubli assygnacyjnych. Przy otwarcia szkoły było tylko 63 uczniów, dzieci założycieli i gorliwszych a oświeceńszych. Podzielono ich na trzy klassy. Lepszy zarząd dochodów, dozwolił spłacić zaległości i ustanowić w bractwie porządek. Na Mołdawance urządzono Szpital izraelski, o sześciudziesiąt łóżkach; we własnym, na ten cel nabytym domu. Na utrzymanie jego, szło w rok 6,200 rubli srébrnych z dochodów miejskiego Bractwa i od Żydów okolicznych.
Nakoniec powiększono i ulepszono Zakłady szkolne. W roku 1838 było już klass sześć, w których dawano jezyki: rossyjski, niemiecki, staro-hebrajski, Literaturę tychże języków; francuzki, Jeografja, Historją powszechną i rossyjską, prawo handlowe, naukę Arytmetyki zastosowaną do handlu i buchhalterja, kalligralja, i t. d. W żeńskiéj szkole założonéj 1835 roku, w roku 1838 dawano oprócz języków, naukę robot kobiecych. Liczba uczniów wynosiła w obu, do czterech set. Co rok wpisuje się około ośmiudziesiąt uczniów i 50 uczennic, także od 1826, wyszło już około 1560 uczniów i 400 uczennic. Autor nasz dodaje uwagi, jaki wpływ na tutejsze izraelskie towarzystwo, na obyczaje, wywarły założone szkoły. Wygnanie z Odessy starych Rabinów chassidimskich, było powodem utworzenia przysłowia — że o cztéry mile od Odessy goreje Gehenna. — Ale pomimo przysłowia powolnie wytępiają się przesądy, oświata górę bierze, a dla nauki młodzież i całe izraelskie rodziny, przybywają tu z głębi kraju. Taki postęp w izraelskiém społeczeństwie wielką chlubę przynosi tym, co go piérwsi spowodowali; i wytrwałością swą niewyrachowanych skutków, piękną otwarli przyszłość.
Zastanowiłem się na Bulwarze, dla przypatrzenia się schludnemu tutaj izraelskiemu gromadzeniu, winszując mu w duchu, postępu i życząc go współbraciom dalekim, ciemnym dotąd i w swéj ciemnocie upartym. Kobiéty i mężczyzni czysto byli, a nawet wytwornie poubiérani, osobliwie zaś kobiéty, które strojne w chustki kosztowne, materjalne suknie, koronki i blondyny, przechadzały się około posągu Richelieu. Postrzegłem także Turka, piérwszego w życiu i piérwszego w Odessie: miał on na głowie duży biały zawoj, pokrywający myckę czerwoną, i kaftan granatowy do kolan, szarawary szerokie ciemne, nogi bose i papucie czerwone. Stał w wielkiém uroczystém zadumaniu i podziwie przy posągu Xięcia: piérwszy to raz zapewne widział posąg i nie wiém tam jakie dzikie myśli, chodzić mu musiały po głowie, na widok tego bezbożnego giaurów dzieła, które za bałwochwalstwo uważał, wzdragając się na nie.
Wieczór się zbliżał, na morzu stanęła w oddaleniu mgła, coraz się zgęszczająca, wkrótce Euxyn połączył się tym wyziewem, w jedną całość z niebem, tak, że rozpoznać, gdzie się jedno kończyło, a drugie zaczynało, nie było można. Na zachodzie błyszczało jeszcze rumiane niebo, poprzerzynane złotemi i lila chmurami, w górze odcinającemi się na czystém lazurowém tle. Na morzu cicho stały statki, a otoczone mgłą wyglądały z niej jakby zawieszone w powietrzu. Wieczor był dziwnie piękny, i wcale od poprzedzających odmienny.
Miałem przyjemność tegoż dnia spotkać się z uczonym P. Karolem Kaczkowskim, który przed ośmnastą laty wydając swój Dziennik podróży do Krymu, oglądał i opisywał Odessę przed nami. Jakże ją teraz znalazł zmienioną na korzyść i wzrosłą!