Wyznania (Augustyn z Hippony, 1847)/Księga Dwunasta/Rozdział XV
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Wyznania |
Część | Księga Dwunasta |
Rozdział | Rozdział XV |
Wydawca | Piotr Franciszek Pękalski |
Data wyd. | 1847 |
Druk | Drukarnia Uniwersytecka |
Miejsce wyd. | Kraków |
Tłumacz | Piotr Franciszek Pękalski |
Tytuł orygin. | Confessiones |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cała Księga Dwunasta Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI Cały tekst |
Indeks stron |
Czyliż to nazwiecie fałszem, co mi prawda mówi silnym głosem do wewnętrznego ucha méj duszy o prawdziwéj Twórcy wieczności: że czasy nie odmieniają jego istoty; że wola jego jest nieoddzielna od jego istoty; ale jedna i ta sama zupełna i stateczna, któréj naturą jest chcieć bez sprzeczności i płochéj niestałości: raz, razem i zawsze wszystko czego chce; bo niestałość chcieć coraz co innego, jest odmianą, a co się odmienia nie jest wieczne: ale tylko nasz Bóg jest wieczny. Czyliż jeszcze o fałsz winić będziecie tenże głos prawdy, który mi mówi wewnątrz: że oczekiwanie przyszłych rzeczy, gdy nadejdą, staje się rzetelném ich widzeniem, a skoro przeminą, widzenie to w pamięć się zamienia. Wszelkie więc poznanie rzeczy, które tym sposobem odmienia się, jest niestałe, wszystko co niestałe, nie jest wieczne; sam tylko nasz Bóg jest wieczny. Zgromadzam te prawdy i łączę razem, i widzę że Bóg odwieczny nie za nadejściem jakiéj nowéj woli ten cały świat utworzył, że jego wiadomość nic przemiennego w sobie nie mieści. Cóż odpowiécie na to, którzy się przeciwicie mojemu pisma wykładowi? czyliż moją mową namotałem fałszu? odpowiadają że nie. Jakże więc? jestże fałszem twierdzić, że cała natura już ukształcona, że wszelka materyja zdolna do ukształcenia od tego jedynie odebrała istnienie, który jest najwyższém dobrem, ponieważ on jest najwyższą Istotą? Nie przeczymy temu, mówią. Cóż tedy? czyliż zaprzeczacie istnienia jakiemuś stworzeniu wywyższonemu, które jest tak ściśle czystą miłością przypojone do Boga prawdziwego i prawdziwie wiecznego, że chociaż nie jest mu współwieczne, nie odłącza się jednak od niego, i żaden odmęt odmiany czasów nie unosi go za sobą, ale w prawdziwém oglądaniu oblicza swego Stwórcy, najszczęśliwiéj spoczywa? Ponieważ ty o Boże pokazujesz się temu stworzeniu kochającemu cię całą miłością, jaką nakazujesz; i wystarczasz mu zupełnie, i dla tego to nigdy nie odwraca się od ciebie, ani nawet, by do siebie obrócić się miało. Tento jest dom Boży nieudziałany z ziemi, ani z żadnego ciała niebieskiego złożony, ale to jest przybytek duchowny, szczęśliwy ucześnik twéj wieczności, bo bez skazy stoi na wieki. „Postanowiłeś go na wieki, i na, wieki wieków, dałeś mu ustawę i nie przeminie[1] Ale jednak nie jest współwieczny tobie mój Boże, miał swój początek, bo jest utworem. A lubo nie znajdujemy czasu przed nim, według tych słów: „Pierwsza ze wszystkich jest mądrość[2]“ nie ta wprawdzie Mądrość, któréj ty nasz Boże ojcem jesteś, a która tobie współwieczna jest i we wszystkiém równa, przez którą wszystko jest stworzone, ów Początek w którym stworzyłeś niebo i ziemię; ale ta mądrość stworzona, istota rozumna, która będąc twojego światła rozważaniem oświecona, jest światłem; ile że i ten duchowny przybytek jakiémkolwiek jest stworzeniem, niemniéj mądrością się zowie. Lecz, jaka jest różnica między światłem oświecającém a oświeconém, taka równie między twórczą mądrością a stworzoną; tak niemniéj różni się sprawiedliwość usprawiedliwiająca od sprawiedliwości przez usprawiedliwienie zdziałanéj. Ale i my nazwani jesteśmy twoją sprawiedliwością: tak mówi jeden ze sług twoich: „Abyśmy się my stali sprawiedliwością Bożą w Nim[3].“ Zaczém pierwsza ze wszystkich stworzona jest jakaś mądrość, a tą mądrością są istoty duchowne i rozumne, owi mieszkańcy świętego miasta twojego, matki naszéj, która jest na wysokości wolna i wieczna w niebiesiech; w którychże niebiesiech, jeźli nie w niebiosach nad niebiosami; ów to hymn żywy, który cię nieustannie wysławia? bo to jest właściwe znaczenie: niebo nad niebiosy Panu.
A lubo nie najdujemy czasu, któryby wyprzedzał tę mądrość, bo pierwsza przede wszystkiém stworzona sam czasu utwór wyprzedza, przed nią jednak jest wieczność samego Twórcy, od którego stworzona wywodzi swój początek, nie według czasu, bo jeszcze nie było czasu, ale według własności swego stworzenia. Taką ona od ciebie pochodzi nasz Boże! że wcale czém inném jest, nie tobą samym. A chociaż ani przed nią, ani w niéj żadnego nie najdujemy czasu, i zdolna jest nieustannie patrzeć na twoje oblicze, i żadną niewiernością nie zbacza od niego, i ta stałość wywyższa ją nad wszystkę ziemię; jest jednak w jéj naturze nasiono zmiany od któregoby ciemniała i stygła, gdyby wielką miłością ściśle z tobą połączona, nie jaśniała światłem wiecznego południa, i twoim upałem nie wrzała.
O domie rozjaśniony, i świetny przybytku: „Jakżem umiłował ochędostwo twoje i miejsce mieszkania chwały Pana mojego[4]“ Najwyższego budownika twojego, który mieszka w swém dziele. Jakże ciężko wzdycham do ciebie z dalekiéj pielgrzymki mojéj i błagam Stwórcę twojego, aby i mnie w tobie posiadał, bo i moim jest Twórcą. „Błądziłem jako owca która zaginęła[5]“ ale z ufnością spodziewam się, że na ramionach dobrego Pasterza mojego, Fundownika twojego wniesion będę do twego zakresu.
Cóż mi teraz powiécie przeciwnicy, do których mówiłem, którzy jednak uznajecie i Mojżesza wiernym sługą bożym, i że w księgach jego są słowa Ducha Ś.? Powiédzcie, nie jestże to dom Boży, wprawdzie nie współwieczny Bogu, ma jednak według swéj natury właściwą wieczność w niebiesiech; i napróżno szukacie w nim czasu przemiany, któréj tam nigdy nie najdziecie? Przechodzi swoją wyższością wszelką rozciągłości trwałość ulotnego czasu to stworzenie, które czerpa szczęśliwość swoję w nieustanném złączeniu się z Bogiem? Przyznajecie to wprawdzie. Jaką tedy najdziecie odpowiedź na te wszystkie prawdy, które mojego serca wołanie wznosiło do Boga, kiedym nastawiał wewnętrznego ucha mojego na głos jego chwały? w czémże tu o fałsz mnie obwinicie? czyliż w tém utrzymywaniu, że materyja była niekształtna przeto, że żadnéj nie miała postaci? żadnego też nie było porządku, a gdzie nie było żadnego porządku, tam ani przemiany czasów być nie mogło; ta jednak prawie nicość, ile nie była zupełnie niczem, wzięła pewnie swoje jestestwo od tego, który jest początkiem bytu wszelkiéj jakiéjkolwiek istoty. Mówią, że i tego nie przeczymy.