Wyznania (Augustyn z Hippony, 1847)/Księga Jedenasta/Rozdział II
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Wyznania |
Część | Księga Jedenasta |
Rozdział | Rozdział II |
Wydawca | Piotr Franciszek Pękalski |
Data wyd. | 1847 |
Druk | Drukarnia Uniwersytecka |
Miejsce wyd. | Kraków |
Tłumacz | Piotr Franciszek Pękalski |
Tytuł orygin. | Confessiones |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cała Księga Jedenasta Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI Cały tekst |
Indeks stron |
Czyliż moje pióro będzie zdolném i wystarczającém narzędziem opisać i ogłosić wszystkie twoje natchnienia, zbawienne postrachy, pociechy i tajemne twoje skazówki, któremi przywiodłeś mnie do urzędu opowiadania słowa twojego, i do szafowania twojemi Sakramentami? A chociażbym to wiernie i porządkiem opowiedzieć zdołał, każda chwilka czasu, drogo mnie kosztuje, ponieważ oddawna „zapalam się pragnieniem rozmyślać w zakonie twoim[1]“ i w téj rozwadze prawa twojego, wyznać przed tobą umiejętność i nieumiejętność moję: piérwsze owe promienie oświecenia mnie twojego, i szczęty ciemności, które jeszcze w méj duszy panują, póki słabość moja od mocy twojéj nie zostanie pochłonioną. Nie chcę tego, aby mi na czém inném schodziły godziny, które zbywają mi od koniecznéj potrzeby zasiłku ciała, od zatrudnień umysłowych i od służby, którą dłużni jesteśmy ludziom, jako i któréj nie dłużniśmy a jednak ją pełnimy.
„Panie Boże mój! słuchaj pilnie głosu modlitwy mojéj[2]“ niech miłosierdzie twoje wysłucha méj duszy pragnienie, albowiem nie dla samego pożytku mojego zawrzało we mnie, ale moje serce niemniéj bratnią miłością jest napełnione; i ty Panie widzisz, że ono takiém jest niezawodnie. Niechże więc ofiaruję tobie usługę myśli i mowy mojéj, którą ci winien jestem; i daj mi co mam tobie ofiarować. „Nędzny i ubogi jestem[3],“ aleś ty bogaty, ty wylewasz hojność twoję na wszystkich, którzy cię wzywają; o Panie, ty sam jeden bespieczny masz o nas wszystkich staranie. Ty racz ocalić wewnętrzne i zewnętrzne usta moje od wszelkiéj nierozwagi i wszelkiego kłamstwa. Niech pismo twoje czystą dla mnie będzie roskoszą; abym sam nie mylił się w zrozumieniu go, i jego wykładem nikogo nie omylał. Spojrzyj i zlituj się Panie Boże mój, prawdziwe światło ślepych, i siło słabych, niemniéj jesteś ich światłem i siłą, chociaż wźrok i siłę odzyskali; spojrzyj na duszę moję a z głębi przepaści wysłuchaj wołającą. Bo jeżeli nie wysłuchujesz głosu z głębokości wołającego, dokądże udamy się o ratunek, na kogóż zawołamy?
„Twójci jest dzień i twoja jest noc[4];“ ty mgnieniem oka twojego przeloty momentów urządzasz; udziel nam tedy przewłoki czasu do rozważania tajemnic prawa twojego i nie zamykaj go przed temi, którzy doń kołatają. Nie napróżnoś tyle ciemnych i tajemniczych kart podyktował; ale, czyliż te święte lasy[5] nie mają swoich hyżych jeleni, które się w nich schraniają, tam się orzeźwiają, biegają, pasą się, legowiska mają, i w ich cieniu te święte pokarmy przeżuwają? Doprowadź mnie Panie do téj doskonałości i odsłoń mi te tajemnice. Oto słowo twoje prawdziwą jest moją roskoszą, twój głos jest mi słodszy nad powab wszelkich roskoszy. Daj mi co miłuję; twój głos jest moją miłością, i ty dałeś mi to, aby m go kochał. Nie zaniedbuj we mnie darów twoich; nie pogardzaj drobną roślinką twoją, która pragnieniem niszczeje. Niech ku chwale twojéj ogłaszam wszystko, cokolwiek w księgach twoich wynajdę i zrozumiem; i niech słucham głosu twéj chwały! Niech się opoję tobą w rozważaniu dziwów prawa twojego od piérwszego czasu i dni zawiązku, w którymeś niebo i ziemię udziałał, aż do naszego wnijścia do wiekuistego królestwa, świętego miasta twojego. Zlituj się nade mną Panie a wysłuchaj głosu żądania mojego. Mniemam, że jego przedmiotem nic nie jest ziemskiego: ani złoto i srebro, ani kosztowne kamienie, albo ozdobne i bogate szaty, ni sława i władza, ni roskosze ciała; ani rzeczy potrzebne ciału, których niniejsza pielgrzymka życia naszego wymaga; bo to wszystko przydane jest: „szukającym królestwa i sprawiedliwości twojéj[6].“ Obacz Panie Boże mój, z czego wynurza się moje pragnienie; „opowiadali mi złośnicy brednie, ale nie jako zakon twój Panie[7]; “ owóż stąd pochodzi moje pragnienie. Obacz o dobry Ojcze, spojrzyj i obacz, i racz to przyjąć litościwie, niech się to przed oblicznością twego miłosierdzia tobie podoba, aby łaska twoja otworzyła mi podwoje kołatającemu do świątyni słów twoich. Błagam cię o to przez Pana naszego Jezusa Chrystusa Syna twojego „męża prawice twojéj syna człowieczego, któregoś sobie zmocnił[8]“ Pośrednika twojego i naszego, przez któregoś szukał nas nieszukających ciebie; szukałeś dla tego abyśmy szukali ciebie Słowa twojego, przez które wszystkieś udziałał stworzenia, pomiędzy któremi i ja jestem; „Jednorodzonego twojego, przez którego powołałeś lud prawowierny“ i mnie z nim, przybierając go na syny twoje, błagam cię „na imie tego, który siedzi po prawicy twojéj, i za nami się wstawia[9], w którym skryte są wszystkie skarby mądrości i umiejętności[10]; onego tedy szukam w świętych księgach twoich. O nim pisał Mojżesz[11]; on sam jest tą prawdą, która przez Mojżesza mówiła.