Wyznania (Augustyn z Hippony, 1847)/Księga Pierwsza/Rozdział IX

<<< Dane tekstu >>>
Autor Augustyn z Hippony
Tytuł Wyznania
Część Księga Piérwsza
Rozdział Rozdział IX.
Wydawca Piotr Franciszek Pękalski
Data wyd. 1847
Druk Drukarnia Uniwersytecka
Miejsce wyd. Kraków
Tłumacz Piotr Franciszek Pękalski
Tytuł orygin. Confessiones
Źródło Skany na Commons
Inne Cała Księga Pierwsza
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Artykuł w Wikipedii Artykuł w Wikipedii

ROZDZIAŁ IX.
O wstręcie, jaki miał z początku do uczenia się, i o bojaźni kary namienia.

O! Boże, mój Boże, jakiéjżem biédy doznawał i złudzenia, kiedy mi małemu jeszcze pacholęciu przekładano jako jedyne prawidło dobrego życia: pilne baczenie na upomnienia i udzielane mi rady od moich nauczycieli, bym na tym świecie szczęściem zajaśniał i celował w szumnéj sztuce wymowy, która przewodnia jest ludziom do próżnéj sławy i nienasyconéj znikomych bogactw chciwości. Od tego czasu oddano mnie do szkoły, abym się czytać uczył; nie wiedziałem biédny o wielkim téj nauki pożytku, jednak moja opieszałość, gdym się nie uczył, karana była. Osoby poważne chwaliły to karanie dzieci. Nasi przodkowie w swém życiu wskazali nam te ścieszki uciskiem i utrapieniem nastérczone, któremi zmuszano nas przechodzić, ze zwiększoną — pracą i boleścią dla potomków Adama. Napotykałem wtedy niektórych ludzi proszących cię Panie, i nauczyłem się od nich, ilem zdołał ciebie uważać wielką jakąś istotą, że możesz bez objawienia się zmysłom naszym, wysłuchać nas i dopomódz nam. A lubom wtedy jeszcze małém był pacholęciem, prosiłem cię jednak jako jedynego wspomożyciela i obrońcę mojego; a do gorętszego wzywania cię rozwiązywałem trudność i przeszkodę niewprawnego jeszcze mojego języka i prosiłem cię choć mały, lecz z wielkim serca zapałem, by mnie w szkole nie karano. A kiedyś mnie nie wysłuchał „co nie było ku głupstwu[1]“ ale dla dobra mojego: ludzie starsi wiekiem, nawet moi rodzice, którzy najmniejszéj kary nie życzyli mi, wyśmiewali moje plagi w szkole odbierane, co wtedy ciężkiém i dotkliwém było dla mnie nieszczęściem. Ale Panie, czyliż jest które szlachetne serce choć jedno takie; (nie mówię tu o nieroztropnéj nieczułości niektórych ludzi); jestże które serce, miłością z tobą ściśle złączone, tak srogie, iżby obojętném okiem patrzało na straszliwe do katuszy przygotowanie, na rusztowania, żelazne szczypce i kolce, i inne okrutne śmierci narzędzia, o których uniknienie z wielką trwogą cały świat chrześciański usilne prośby do ciebie zanosi? któreż serce jest tak lekkomyślne, aby się ważyło równie wyśmiéwać ludzi przerażonych bojaźnią tych męczeństw, jak moi rodzice naśmiewali się z katuszy, które ponosić musiałem od moich nauczycieli? A chociaż niemniéj lękałem się méj chłosty, ani téż mniéj prosiłem cię o jéj uniknienie: grzészyłem jednak gdym z mniejszą ochotą pisał albo czytał albo mniéj się uczył niźli po mnie wymagano. Nie brakowało mi Panie ani pamięci, ani bystrego pojęcia, bo mnie twoja dobroć tém wszystkiém w owym wieku hojnie obdarzyła, alem się lubił grą zabawiać i o to karali mnie, którzy podobnie czynili; ale zabawy ludzi dorosłych potrzebném nazwano zatrudnieniem, gdy zaś w dzieciach są dostrzeżone, karę od starszych za nie odbiérają, i nikt nie ma litości nad dziećmi ani młodszemi ani starszemi. Może to który bezstronny i sprawiedliwy sędzia słuszném uzna, iż tak małe pacholę, jakiém wtedy byłem, odbierało karę o zabawę w piłkę, dla tego, że tą grą sobie przeszkadzając z mniejszym uczyłem się zapałem? zabawa ta jednak doroślejszemu nie byłaby przyzwoitą. Cóż innego czynił ten, który mnie o to karał? jeżeli w jakiéj nikczemnéj rozprawie od współnauczyciela został pokonanym: bardziéj zapalał się gniéwem ku niemu i zawiścią dręczył, niźli ja gdy mnie we walce piłki mój współzapaśnik przewyższył.







  1. Ps. 21,3.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Augustyn z Hippony i tłumacza: Piotr Franciszek Pękalski.