Z powodu pierwszego zjazdu prawników i ekonomistów polskich
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Z powodu pierwszego zjazdu prawników i ekonomistów polskich, odbytego w Krakowie we wrześniu 1887 roku |
Pochodzenie | Z ciężkich lat (Mowy) |
Wydawca | Gebethner i Wolff |
Data wyd. | 1905 |
Druk | W. L. Anczyc i Spółka |
Miejsce wyd. | Kraków |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały zbiór |
Indeks stron |
W październiku 1887 r.
Omawiana od lat paru na naszych zebraniach myśl zjazdu prawniczego znalazła urzeczywistnienie. Dzięki energicznym zabiegom prof. Kasparka projektowany już dwukrotnie zjazd przyszedł tym razem do skutku i dodać trzeba, odbył się pomyślnie.
W krótkim stosunkowo czasie, bo zaledwie w ciągu trzech miesięcy, zgłosiła się spora garstka referentów, w ich liczbie kilku ludzi uczonych, przyszły kwestye pożyteczne i interesujące, które poruszyły umysły, a przepełniona aula krakowskiego collegium novum dowodnie świadczyła o ogólnem zajęciu się rzeczą ze strony naszego prawnictwa. Dość powiedzieć, że przed otwarciem zjazdu liczba członków zapisanych obejmowała poważną cyfrę 378 uczestników, nie licząc tych, którzy w ostatnich dniach na zjazd się zameldowali. W liczbie zapisanych z Królestwa i gubernii Cesarstwa było 83, z Poznańskiego 7, a nie brakło gości przybyłych z Wiednia, Berlina i innych miejsc, bo gdzież zresztą teraz Polaków niema.
Główną treść działalności wszelkich zjazdów stanowią złożone referaty i dyskusye nad nimi. Pierwszym z kolei był referat prof. Kasparka o potrzebie troskliwej uprawy prawa międzynarodowego prywatnego i środkach do tego celu zmierzających, dalej przemawiali prof. Kasznica o zmianie wydziałów prawnych na wydziały nauk społecznych, prof. Balzer w przedmiocie słownika prawnego polskiego, prof. Leo o reformach skarbowych sejmu czteroletniego, prof. Fierich o środku prawnym drugiej instancyi w postępowaniu sądowem cywilnem, wreszcie w szeregu prawniczych tematów weszła na stół kwestya organizacyi gminy. Miała ona trzech referentów, p. Lewicki mówił o gminie galicyjskiej, p. Tałasiewicz o administrowaniu spadkowych gospodarstw wiejskich w gminie, a p. Konic o zgromadzeniach gminnych, jako samodzielnej władzy samorządu gminnego. Z pomiędzy tych trzech referatów wyróżniła się praca p. Lewickiego, który z wielką swadą rozwinął przyjęty jednomyślnie wniosek o potrzebie złączenia obszaru dworskiego z gminą wiejską w Galicyi. Mówiono jeszcze na zjeździe i uchwalono doraźne wnioski prof. Kasparka o potrzebie tworzenia towarzystw prawniczych, o potrzebie zbierania wyrazów, przysłów i zwyczajów prawnych w Polsce, oraz o potrzebie wydania encyklopedyi nauk prawnych.
Bardzo wybitne miejsce w obradach zjazdu zajęły dwa referaty ekonomiczne, które były odczytane na ostatniem posiedzeniu na zamknięcie czynności przez mówców z poznańskiego, a mianowicie przez p. Skarżyńskiego i p. Donimirskiego. Pierwszy, wskazując na trudne położenie rolnictwa polskiego, zwłaszcza w Poznańskiem, domagał się ułatwienia kredytu ziemskiego, drugi mówił o kolonizacyi wewnętrznej. Nad tym drugim tematem powstała szersza dyskusya, podniesiono myśl założenia banku ziemskiego w Poznaniu, celem ułatwienia parcelacyi odpadków od większej własności i utworzono komisyę pod przewodnictwem p. Blocha dla bliższego omówienia tej sprawy. Komisya odbyła dwa przeciągłe posiedzenia w ciągu dwóch następnych dni po zjeździe i opracowała projekt statutu na zasadzie towarzystwa akcyjnego. Wobec zajęcia, jakie sprawa ta na zjeździe znalazła, trzeba mieć nadzieję, że rzucona myśl przejdzie w dziedzinę czynu. Jeżeli się to urzeczywistni, zasługa w znacznej mierze przy zjeździe prawniczym pozostanie[1].
I cóż ten zjazd zrobił, zapyta może niejeden. Odpowiemy: mało i wiele. Gdyby chodziło o wielkie problematy naukowe i o ich rozwiązanie, bezwątpienia zjazd nie miałby się czem chwalić, ale co prawda nie zakładano sobie tak wielkiego zadania. Na obronę jednak powiedzieć można, że strona naukowa była uwzględnioną, że nawet nie zeszła na ostatni plan. Dość tu przytoczyć takie referaty, jak dra Kasparka, dra Balzera lub dra Fiericha, które mogły być odczytane na najpoważniejszym kongresie, z pożytkiem i uznaniem. Jeżeli zaś nie wszystkie tematy i dyskusye stały na wysokości naukowych wymagań, za to pod względem żywotności podnoszonych kwestyi zjazdowi niema nic do zarzucenia. Za pochwałę starczy, gdy przypomnimy kwestyę reformy ustawy gminnej galicyjskiej i zniesienia rozdziału obszaru dworskiego z gminą, kwestyę zbierania przysłów i zwyczajów prawnych, kwestyę słowników prawnych, kwestyę towarzystw prawniczych, wreszcie kwestyę banku ziemskiego, pomijając inne mniejszej wagi. W tym kierunku zrobiono niemało, dotknięto różnych rzeczy i rzucono myśli bardzo wiele. Zarzucićby raczej można, że aż za wiele. W istocie z nawałem przedmiotów trudno było sobie dać rady, trzeba było ściskać się jakby w prasie, aby zatrzymać jak najwięcej.
Czy zjazd wyda praktyczne skutki, czy uchwały przyobleką się w ciało, to inna rzecz. Działalność zjazdu, jak każdego tego rodzaju zebrania jest akademicka; jest to działalność idei, która uprzedzać musi czyny. Praktyczny skutek objawił się już w kwestyi banku ratunkowego, spodziewajmy się, że nie będzie to jedyny objaw, że przyjdą dalsze i nie w tej tylko kwestyi i że przyszłość nas w tej mierze nie zawiedzie.
Wadliwą stronę zjazdu stanowił pośpiech zbytni, z jakim go urządzono, a, co za tem poszło, brak podziału na sekcye, które pomogłyby do wydania większych jeszcze owoców, oraz brak należytego porządku dziennego, który trzeba było dopiero podczas posiedzeń prostować. Ale to są rzeczy łatwe do usunięcia na przyszłość. Doświadczenie obecne dostarczy pożytecznych wskazówek dla tych, którzy urządzeniem nowego zjazdu zajmować się będą. Nie dość na tem, zjazd z innej jeszcze strony zasługuje na podkreślenie. Zjazd rzucił światło na stan naszego prawnictwa, na jego siły i niedomagania, na jego przymioty a zarazem i na jego braki. Za wiele wątpiliśmy o swoich siłach, nie wierzyliśmy w możność urządzenia pożytecznego wiecu, a przecież jakby za dotknięciem różczki czarodziejskiej znaleźli się poważni pracownicy i poważne myśli.
A więc są siły, ale rozstrzelone, które stoją w odosobnieniu i nikną z oka, jak gdyby ich nie było.
W fakcie tego rozstrzelenia uwydatnił się jaskrawie rozdział, istniejący pomiędzy praktyką i nauką. Niema pożądanego między tymi dwoma żywiołami łącznika, a w następstwie, niema pracy dla wspólnego celu i niema wzajemnego współoddziaływania.
W związku z rozstrzeleniem, o jakiem powyżej była mowa, zaznaczyć należy dość znaczny w sferze prawników-praktyków zastój umysłowy, który zabijać może nawet prawdziwe zdolności i siły. Ogólnie biorąc, praktycy toną w zajęciach fachowych i obojętnieją na postęp i rozwój nauki. O pracy jakiejkolwiek teoretycznej niema mowy. Brak kółek prawniczych, jak to zaznaczył dr. Kasparek, wymowny przynosi w tej mierze dowód. Z okazyi zjazdu wszystkie te rzeczy wyszły na wierzch, widzimy złe dokładniej, aniżeli poprzednio można było widzieć, szukajmy przeto dróg poprawy i ratunku.