Z powodu zgonu Józefa Karpińskiego
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Z powodu zgonu Józefa Karpińskiego |
Pochodzenie | Z ciężkich lat (Mowy) |
Wydawca | Gebethner i Wolff |
Data wyd. | 1905 |
Druk | W. L. Anczyc i Spółka |
Miejsce wyd. | Kraków |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały zbiór |
Indeks stron |
Dn. 18 stycznia 1901.
Tydzień temu zgasł człowiek niepospolitej prawości, niepospolitej pracy, a głębokiej prostoty i dziewiczej skromności.
Wytrawny prawnik nikomu wiedzy swojej nie narzucał, i jej nie uwydatniał; wytrwały pracownik, pracy swojej ani cenić, ani tem mniej chełpić się nią nie umiał.
Szedł przez życie, stając z dobrej woli zawsze na szarym końcu, chociaż może o wiele wyższe należało mu się miejsce. Cierpiał, był na wygnaniu, przechodził różne zawody, aż wkońcu zamknął się w dwóch pokoikach i kuchence w oficynie, i tam na łożu sprawiedliwego zamknął powieki bez skargi, bez utyskiwania, bez bólu!
Chociaż biedny, w głębokiem poczuciu potrzeby służenia społeczeństwu w miarę sił, z benedyktyńską cierpliwością prowadził dla swoich i w swoim języku wydawnictwo jurysprudencyi cywilnej, nic na tem nie zyskując, okrom serdecznego uściśnienia dłoni ze strony jednych, ale też i nie bez krytyki ze strony innych.
Komuby się chciało w tych czasach żywych pragnień i pożądań, bez nagrody, dla idei chodzić przez lat 25 w jarzmie ciągłego wertowania materyałów sądowych i żmudnego wyłuskiwania myśli wyjaśniających ducha prawa?
Jeżeli w trudnem naszem położeniu jesteśmy jeszcze coś warci, to dzięki ludziom tej cnoty, co ś. p. Karpiński, dzięki ludziom poświęcenia i pracy, których ród na ziemi naszej nie zaginął, a da Bóg, nie zaginie i żyć nie przestanie.
Jeżeli wśród wydziedziczenia spotka nas kiedykolwiek lepsza przyszłość, o czem wątpić się nie godzi, przyjdzie ona o tyle, o ile społeczeństwo zachowa takich dzielnych obywateli, i ile zachowa ono i czerstwość i zdrowie moralne. Płakać też musi kraj, gdy traci obywatela zacnego w takiej mierze, jakiej sprostać nie jest łatwo.
I ci, co znali bliżej ś. p. Karpińskiego, i co go rozumieli, i ci, co przechodzili koło niego, nie znając i nie zastanawiając się nad nim, wszyscy świadomie czy nieświadomie zostali wstrząśnieni na wiadomość o zgonie.
Dreszcz wzruszenia przeszedł wszystkich na widok trumny, która przykryła zwłoki tego dobrego człowieka, grób otwarty pobudził uczucia, gromady pośpieszyły dla oddania ostatniej posługi, a w kołach prawniczych, do których zmarły należał, zapanował żal szczery i głęboki.
Zachowajmy go w naszej pamięci!