Zagłoba swatem/Scena VIII

<<< Dane tekstu >>>
Autor Henryk Sienkiewicz
Tytuł Zagłoba swatem
Podtytuł Komedja w jednym akcie
Pochodzenie Pisma zapomniane i niewydane
Wydawca Wydawnictwo Zakładu Nar. Imienia Ossolińskich
Data wyd. 1922
Druk Drukarnia Zakładu Narodowego Im. Ossolińskich
Miejsce wyd. Lwów, Warszawa, Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały zbiór
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron



SCENA VIII.
Ciż i Oliwjusz, za sceną.
OLIWJUSZ
(wrzeszczy)

Zakazałem waćpanu! Rozbój! Rabunek... vis armata, raptus puellae... latrocinium!

(wpada na scenę)

Trybuna waści nauczy...

CYPRJAN

Daj waćpan spokój, Zaremby już tu niema...

WERONIKA

Tu o nas chodzi...

MARCJANNA

Nie zamykaj nam losu...

WERONIKA

Kacie!

MARCJANNA

Tyranie!

OLIWJUSZ
(żegna się)

W imię Ojca i Syna! A to co znów? Powściekały się baby... Gdzie Zaremba? Zosia?

WERONIKA

Waćpan sam dziad, robaczywy grzyb!


CYPRJAN

Co u kroćset! Dajcie słowo powiedzieć! Zaremby niema, a te panny są w furji, że Zosia go wypędziła, gdyż przyjechał za żonę pojąć jedną z nich.

OLIWJUSZ
(zdumiony)

Słuchajcie-no! Albo tu ze mnie kpią, albo wszyscy poszaleli. Co? Zosia wypędziła Zarembę? który...

CYPRJAN

Alboś pan nie kazał?

OLIWJUSZ

Który przyjechał się żenić z jednym z tych grzmotów?

MARCJANNA

Bluźnierco!

WERONIKA

Świętokradco!

CYPRJAN

Gdyś waćpan uczynił mu afront, przysiągł, że na złość weźmie żonę z tego domu — i parol przy świadkach dał, a że Zosia nim wzgardziła, więc musi brać jedną z tych panien.

WERONIKA
(obrażona)

Nie „musi“ tylko „chce“.


MARCJANNA
(spuszcza oczy)

Pragnie... pożąda...

WERONIKA

Jak kania wody...

OLIWJUSZ

A którąż to?

WERONIKA I MARCJANNA

Mnie, mnie, panie bracie!

OLIWJUSZ
(wybuchając śmiechem)

A na miły Bóg! Toć, żebym sto lat myślał, jak nad Zarembami mam się pomścić, jeszczebym lepszej zemsty nie obmyślił.

WERONIKA

Słusznie masz waćpan węża w herbie, boś wąż.

MARCJANNA

I do tego jadowity. Dość nam było męki siedzieć pod waćpanowym dachem.

OLIWJUSZ

A kto was tu trzymał, stare szczypawki?

WERONIKA

A nasz fundusz na prowizji?!

MARCJANNA

Nie siedziałyśmy z własnej woli.


WERONIKA

Lepiej nam było wybrać jaki stary szlachecki dom, nie dom takiego wykręta, którego ojciec dopiero przez protekcję szlachcicem został.

MARCJANNA

I który, z luterskiego kraju pochodząc, lutra może jeszcze za kołnierzem nosi.

WERONIKA

I który prawa wyuczył się, ale grzeczności, ani polityki kawalerskiej nie.

MARCJANNA

Który zacnego rycerza spostponował.

WERONIKA

Nienawiść i pogardę stanu rycerskiego na się ściągnął.

MARCJANNA

I zemstę żołnierzy.

OLIWJUSZ

Cicho, stare pytle, bo będzie źle...! Cóż to? rokosz?

CYPRJAN

Pozwól waćpan! Wolno było waćpanu Zarembę chcieć albo nie chcieć, aleś istotnie źle zrobił, żeś go — a w nim cały stan żołnierski — spostponował. Czasy idą niespokojne i łatwo się może zdarzyć, że będziemy potrzebowali obrony.


OLIWJUSZ

Czyś waść rozum stracił? O wa! Zaremba nie hetman. Pojadę, poznam się z panem Zagłobą, który o dwie mile z wolentarzami stoi, postawię mu gąsior, dwa, trzy — i będę miał obronę, jakiej zechcę.

CYPRJAN

Anuż on przyjaciel, albo krewny Zaremby? A czasy idą złe.

OLIWJUSZ

Jakie czasy? co za czasy? Nie strasz próżno, bo się nie zlęknę. Jakie czasy?

CYPRJAN

W Czemiernikach na jarmarku mówili, że się na coś niedobrego zanosi. Dziś wieczór widziałem też jakąś łunę. Lepiej było żyć w dobrej komitywie z żołnierzami.

WERONIKA

A waćpana córka wypędziła pana Zarembę.

MARCJANNA

Takiego kawalera!

OLIWJUSZ

Tego jej nie kazałem!

WERONIKA

Kazałeś!

OLIWJUSZ

Nie kazałem. W niczem miary nie zna ta dziewka... Bodaj ją! Kazałem odprawić, ale grzecznie... Zośka! Zośka! Dam ja tej owcy!


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Henryk Sienkiewicz.