Zagadnienia Tukidydesowe

>>> Dane tekstu >>>
Autor Ludwik Ćwikliński
Tytuł Zagadnienia Tukidydesowe
Pochodzenie Kwartalnik Historyczny R.51 s. 162-170.
Data wyd. 1937
Druk Zakład Narodowy imienia Ossolińskich
Miejsce wyd. Lwów
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Okładka lub karta tytułowa
Indeks stron
LUDWIK ĆWIKLIŃSKI
ZAGADNIENIA TUKIDYDESOWE
LWÓW
Z DRUKARNI ZAKŁADU NARODOWEGO IMIENIA OSSOLIŃSKICH
1937
ODBITKA Z „KWARTALNIKA HISTORYCZNEGO“ R. LI. Z. 1—2

LUDWIK ĆWIKLIŃSKI
SENIOR P. T. H.



W żywej pamięci zachowuję wspomnienie chwili powołania w r. 1876 na stanowisko profesora Wszechnicy Jana Kazimierza, która po zaprowadzeniu wykładów polskich stała się ośrodkiem coraz więcej wzmagającego się ruchu naukowego. W kilka lat po założeniu Towarzystwa Przyrodniczego im. Kopernika i czasopisma „Kosmos“ pojawił się pierwszy rocznik „Kwartalnika Historycznego“, a nieco później odbyło się pierwsze posiedzenie Towarzystwa Historycznego. Razem z szerokimi kołami społeczeństwa dzisiejszego radujemy się, osobliwie my uczestnicy owego inauguracyjnego posiedzenia, że zorganizowano w bieżącym roku obchód jubileuszowy, by uprzytomnić początki i rozwój półwiekowy tyle upragnionego organu naukowego oraz upamiętnić zasługi jego założyciela i pierwszego redaktora, tudzież nauczyciela i wychowawcy całego grona historyków, Xawerego Liskego. Zaproszony przez Komitet do współudziału, pragnąłem uczynić zadość życzeniu tak ze względu na bliskie czasu swego stosunki z życzliwie dla mnie usposobionym starszym kolegą, jak z powodu więcej niż ćwierćwiekowego bezpośredniego, następnie przez lat niemal dwadzieścia równie ścisłego, choć inaczej ustosunkowanego związku z drogą Macierzą oraz z Towarzystwem Historycznym i Kwartalnikiem. Niestety wiek i niepomyślny stan zdrowia przeszkodziły mi w wykończeniu rozprawy, która by godne mogła zająć miejsce obok cennych przyczynków, dostarczonych przez innych autorów do jubileuszowego numeru. Niech mi więc wolno będzie zastąpić ten zamierzony elaborat krótkim przeglądem niektórych ważniejszych badań, podejmowanych przez wybitnych filologów i historyków od połowy wieku ubiegłego, a dotyczących dzieła jednego z największych, a jak wielu krytyków twierdzi, dotychczas nieprześcignionego mistrza — twórcy krytyki historycznej, Tukidydesa.
Już w najwyższej klasie gimnazjum gnieźnieńskiego danym mi było zasilić umysł lekturą niektórych ustępów ksiąg pierwszej i drugiej jego nieśmiertelnej historii wojny Peloponezyjczyków i Ateńczyków: bogactwem myśli i głębią rozumowania zadziwiającej Archeologii tudzież wspaniałej mowy nagrobnej. W parę lat później podjąłem samodzielne badania nad przechowanym dziełem, tak filologiczne, jak historyczne, filologiczne w tym kierunku, w jakim je prowadził Wolfgang Ullrich, poddając tekst analizie krytycznej, jakiej do owego czasu ni stosowano. Przeważnie zadowalano się ogólną charakterystyką utworu i oceną wpływu, jaki w biegu wieków wywarł na kulturę genialny myśliciel i pisarz, natomiast szczegółowym rozbiorem jego spuścizny mniej się zajmowano, o ile się zajmowano, uważano ją za jednolitą całość literacką. Ullrich w dwóch programach gimnazjum w Hamburgu, zebranych i wydanych w formie książki w r. 1846, rozwinął zdanie, że historyk ateński opisał najpierw zdarzenia pierwszego okresu wojny peloponeskiej: historię wojny dziesięcioletniej, Archidamijskiej, przerwał ją w połowie księgi IV, po tzw. pokoju Nikiasa, znacznie później kontynuował, wsuwając zarazem do kilku ustępów dawniej napisanych uzupełniające dodatki, i przerwał znowu z nieznanych przyczyn zdaniem niedokończonym, na opowieści XXI-go roku wojny. Zapatrywanie Ullricha nie znalazło zrazu powszechnej aprobaty. Z czasem jednak znaczna liczba filologów obrała w studiach nad Tukidydesem drogę wskazaną przez hamburskiego analityka. Pierwszą rozprawę w tym kierunku ogłosiłem w końcu r. 1873 w języku łacińskim: „O czasie napisania pierwszej części historii Tukidydesowej“[1]; druga wyszła w trzy lata później w języku niemieckim w czasopiśmie „Hermes“ p. t. „O sposobie powstania drugiej części historii Tukidydesowej“[2]. Po dłuższej przerwie obok drobniejszych artykułów dodałem rozprawę w języku polskim: „Opis zarazy ateńskiej w dziele Tukidydesa“[3].
W ostatnich dziesiątkach lat wieku ubiegłego i w pierwszych decenniach wieku bieżącego wzrosła pokaźnie literatura, dotycząca kwestii, która nas zajmuje, zabierali głos wybitni filologowie. Według starszeństw a pierwsze miejsce należałoby się Adolfowi Kirchhoffowi, znakomitemu helleniście i epigrafikowi; wszakże odnośna jego książka — zbiór rozpraw — wydana w r. 1885 wynikła ze studiów nad dokumentami, umieszczonymi w dziele Tukidydesa i nie znalazła w świecie naukowym tego rozgłosu, jakiego by spodziewać się należało[4].
Najwięcej rozpraw o specjalnych aporiach wydał począwszy od r. 1877 Wilamowitz-Möllendorff, i przyczynił się zarówno erudycją jak pomysłowością i zapałem w wysokim stopniu także do rozwinięcia teorii analitycznej[5]. On to wyraził się o Ullrichu, że „primus in Thucydide sapere ausus est“. Obszerne studium, poświęcone dziełu Tukidydesa w ogóle ogłosił w r. 1919 Edward Schwartz[6]; uczynił on niezaprzeczenie wiele trafnych spostrzeżeń i wywarł duży wpływ na badaczy, lecz różne jego wywody i kombinacje są zbyt śmiałe. Również w r. 1919 i w r. następnym pojawiły się dwie rozprawy prof. Pohlenza[7], który bystro wyjaśnia niektóre zawiłe kwestie. Wreszcie przy końcu ubiegłego dziesięciolecia, w roku 1929, zapisać należy drobną rozmiarami, ale cenną rozprawę Wolfganga Schadewaldta[8]; sprawił on tą publikacją duże wrażenie w świecie naukowym, wywodząc z ewolucji duchowej autora ewolucję jego dzieła. Możnaby nadto przytoczyć pokaźny zbiór prac innych specjalistów niemieckich; Niemcy bowiem prawie wyłącznie uprawiają studia na tym polu. Z Anglików zasługuje na wymienienie Grundy, który jest autorem obszernego studium o starożytnym mistrzu[9]. Będąc przede wszystkim historykiem, lepiej się Grundy wywiązał z zadania o placu bitwy pod Platejami i o wyspie Sfakterii. Nasi dwaj znakomici filologowie prof. St. Witkowski i prof. T. Sinko opracowali w uczonych dziełach, jakich dotychczas nie posiadaliśmy: „Historiografia grecka“[10] I i „Historia literatury greckiej“ I, 2[11] dział o Tukidydesie z wielką ścisłością i objektywnością.
Historycy w ogóle niezbyt przychylne zajmują stanowisko w kwestii kompozycji dzieła historyka greckiego; powód tego ten, iż „właśnie mistrze sztuki opowiadania niełatwo sobie uprzytomniają, że historia „nie powstaje z wydarzeń samych, lecz z wpływów, jakie one wywierają na ludzi“. Niektórzy przecie łączą przygotowanie do jednego i drugiego zadania — historyczne i filologiczne. Tę zaletę przypisać trzeba Edwardowi Meyerowi, który w większej części drugiego tomu dzieła „Forschungen zur alten Geschichte“ wiele trafnych uwag poświęca spuściźnie Tukidydesa. Filologowie po części przeceniają znaczenie problemu literackiego; zaprzeczyć jednak niepodobna, iż nie można uważać za obojętne rozstrzygnięcie pytania, czy Tukidydes skreślił historię swą po upływie lat 27‑iu, korzystając z materiałów w latach poprzednich zebranych, czy też osobno układał części. W tej formie, w jakiej dzieło się przechowało, ujawnia się pewien plan ogólny i układ przemyślany, ale czytelnik, bacznie tekst rozpatrujący, nie może nie dostrzec zdarzających się przerw wątku, umieszczenia tego i owego ustępu na innych miejscach, aniżeliby tego spodziewali się tegocześni czytelnicy, luk, dublet, sprzeczności i innych niedostatków.
Jak je wytłumaczyć?
Unitariusze albo ich wcale nie uznają, albo usiłują je usprawiedliwić przypuszczeniem, że winę ponoszą rękopisy, do których dostały się różnego rodzaju błędy i interpolacje. Tą jednak drogą luk, dittografii, nierówności i niedokładności wytłumaczyć nie podobna. Dzieło uległo retraktacji, przeróbce przypisać wypada zmiany, sprzeczności i t. d.
Ktoż dokonał tej roboty?
Ullrich uznawał — prócz zwykłych pomyłek i błędów manuskryptów — tylko dodatki w małej liczbie i to dodatki samego autora. Posunąłem się nieco dalej już w pierwszej rozprawie. W drugiej starałem się wykazać, że całość powstała przez znaczniejsze przeobrażenia, przez powiązanie odrębnych pierwotnie części. Mniemałem jednak, że sam Tukidydes przeróbek dokonał, a obca ręka przerabiacza dotknęła się tylko końcowej partii dzieła.
Więcej niż 60 lat upłynęło od chwili ogłoszenia mych płodów młodzieńczych. Od lat dziesiątek tylko dorywczo zaglądałem do dzieła samego mistrza i do prac, w których ono było analizowane i komentowane. Przekonania wszakże nabrałem, że dawniej w pewnych względach zbyt mechanicznie postępowałem, zbyt wiele znaczenia przypisując argumentom, czerpanym z zewnętrznej szaty utworu. Ważniejsze jednak szczegóły teoryj moich w ostatnich nawet latach posłużyły najpoważniejszym badaczom jako podstawy do prowadzenia dalszych poszukiwań.
Tezę o przerabiaczu zachowanego dzieła pierwszy rozwinął Wilamowitz. W zapale posunął się daleko, a to ze względu na chronologiczne trudności. Hipoteza jednak mimo opozycji unitariuszy nie została usunięta. Przeciwnie, z czasem wzmagała się liczba jej zwolenników, coraz śmielej odzywały się głosy, sprowadzające niemal rozłam całości. W ostatnim czasie zapanowało większe umiarkowanie, ale o działaniu wydawcy niemal nikt nie wątpi. Rozbieżne są jednak ogłaszane w dość znacznej liczbie rozprawy. Przekonać nas o tym może wykazanie różnic, jakie się ujawniają w sądach o niektórych ważniejszych zagadnieniach.
W księdze pierwszej, mieści się od rozdziałów 11 do 28 złączona z Prooimion Archeologia — utwór, który mimo trudności, jakie nastręcza czytelnikowi, zapewnia autorowi stanowisko pierwszorzędne w historii dziejopisarstwa światowego. Tutaj obdarza on nas wnioskami wysnutymi z wydarzeń przeszłości i spotykamy uwagi, oparte o obserwacje statystyczne, tutaj czytamy sądy krytyczne o dawniejszych historykach, polemikę przeciw eposowi i mitografii. Unitariusze uważają tę wstępną partię za początek wojny dziesięcioletniej, natomiast inni z Wilamowitzem na czele godzą się z moim zapatrywaniem, że zawdzięcza ona powstanie retraktacji dzieła, mającego objąć historię wszystkich części wojny 27-letniej. Rozbierając tę kwestię, wypowiedziałem mniemanie, że na początku pierwotnego dzieła, par. I, 1 był łączony z rozdz. 23. Archeologia, którą podają rękopisy, Schwartza nie zadawala; konstruuje on nową, mniemając, że przerabiacz korzystał ze zachowanych zapisków zmarłego autora i wsunął je na nieodpowiednim miejscu; po I, 1 domyśla się luki i w jej miejsce wsuwa opowiadania o sprawach trojańskich, Pohlenz zaś domyśla się, że zapełniała ją opowieść o wojnach perskich.
Ta pierwsza księga jeszcze innymi zagadnieniami zaniepokoiła badaczy. Jedno z nich jest pytanie, które przedstawienie historii Pizystratydów jest rychlejsze — czy przedstawienie krótsze, znajdujące się I 8 n., czy też dłuższe VI 54—59, i czy autor zamierzał jedno z nich usunąć. Niektórzy badacze przypuszczają, że ekskurs w księdze I jest skróceniem ekskursu zamieszczonego w księdze VI. Inni są przeciwnego zdania, a nie brak i takich, którzy zatrzymanie obu relacyj chcieliby usprawiedliwić. Oryginalnym wydawać się musi pomysł prof. Zieglera[12], że Archeologia i inne ekskursy księgi I, a to: pentekontaeteja I 89—118 i opowieści o Kilonie, o Pauzaniaszu i Temistoklesie, I 126—138, są pozostałościami osobnego dzieła zamierzonego, którego Tukidydes nie wykończył, gdyż wybuch wojny skierował go na inne pole.
Żywy interes budziły i budzą końcowa partia księgi IV i początek księgi V (V 1—24), które Tukidydes skreślił już poza Atenami, skazany na wygnanie; spędził on je już to w Tracji, już też w Peloponezie, mianowicie w Sparcie i zapewne w innych także miejscowościach, jak w Olympii i w pobliżu Mantinei podczas bitwy w r. 418, tudzież w Sycylii. Możemy to wykombinować z treści tekstu, możemy też domyślać się, że autor korzystał, pisząc koniec ks. IV i księgę V, przeważnie ze źródeł peloponeskich. W Peloponezie, osobliwie w Sparcie, skopiował on prawdopodobnie część dokumentów, których 9 znajduje się w jego dziele, z tych 5 w księdze V-ej. Kwestię tych aktów dyplomatycznych wszczął Kirchhoff ze względów epigraficznych, następnie stała się ona przedmiotem dyskusji dotyczącej kompozycji dzieła. Schwartz dowodził, że przymierze spartańsko-ateńskie, do którego odnosi się traktat V 23, nigdy nie zostało zawarte. Dowodzenie jego uznał Wilamowitz za nieprzekonywujące. Wielu zwolenników ma teza, że Tukidydes byłby we wszystkich dokumentach opuścił wstępne formuły, że byłby wszystkie przestylizował. Powołanie się na zwyczaje późniejszych, mianowicie też nowoczesnych historyków, którzy posługują się uwagami, umieszczonymi pod tekstem i dodatkami, wydrukowanymi na końcu dzieła, nie świadczy, że już Tukidydes wszystkie dokumenty chciał przerobić. Zresztą dwa dokumenty opatrzone są w nagłówki.
V 26 rozpoczyna się nowy dział, wstęp do historii wydarzeń po skończeniu wojny Archidamijskiej. Uchodził on za drugie Prooimion, umieszczone na odpowiednim miejscu. W nowszych czasach powątpiewano o tym, a to już z tego powodu, że nie zawiera wzmianki o wyprawie sycylijskiej, chociaż jest mowa o biegu wydarzeń po roku 421, a ustęp, rozpoczynający się w rozdz. 27, przynosi suchy szkic historyczny lat 421—416, okres tzw. pozornego pokoju.
Księgę V zamyka stylistycznie wykończony dialog Melijczyków z Ateńczykami. Inauguruje on księgi VI i VII, artystycznie skomponowaną historię wyprawy sycylijskiej. Analitykom mało daje ona sposobności do odsłaniania przerw i nierówności. Bo jest całością zwartą, której czytelnik bezwzględnie przyzna zalety znakomitego dzieła; redakcja późniejsza nie pozostawiła tyle śladów, ile księgi I, V i VIII, ale przede wszystkim uzupełnień bardzo wyraźnych. To też hipoteza moja, że Tukidydes traktat o sycylijskiej wyprawie ułożył jako osobne opowiadanie, znalazła uznanie — powiedzieć prawie można — powszechne. Że osobno został wydany, nieoględnie wprawdzie raz jeden zaznaczyłem, ale od tego oświadczenia odstąpiłem. Nie odstąpiłem i nie mógłbym także dzisiaj odstąpić od stwierdzenia jej odrębności. Także inni uczeni, jak Wilamowitz, Meyer, a nawet ci, którzy nie przyjmują wszystkich szczegółów hipotezy, są po mojej stronie. Ze szczególną siłą akcentuje Schadewaldt znaczenie wojny sycylijskiej i jej wpływu na tworzenie się u Tukidydesa nowego poglądu.
Wskutek znaczenia, jakie mają mowy w dziele Tukidydesa, zająłem się nimi już w pierwszej rozprawie. Uważano je wówczas niemal za stenograficzne odbicia mów rzeczywiście wygłoszonych, niektórzy zaś komentatorowie uważali je za dowolne utwory dziejopisarza.
W rozdziale I 22 podaje on metodę, której rzekomo się trzymał w układzie tych oracji; zapewnia, że trudno mu było powtórzyć dokładnie mowy, zatem tak je podał, jak sądził, że każdy w danej okoliczności byłby mówił, przy czym trzymał się jak najbliżej głównej myśli mów rzeczywiście wygłoszonych.
Czy jednak wykonał tę zapowiedź?
Siedząc jeszcze na ławach uniwersyteckich wahałem się zaprzeczyć stanowczo ogólnej autentyczności mów, bronionej prawie powszechnie. Rozumiałem jednak dobrze, że w różnych przechowanych mowach (orationes rectae) spotykamy odchylenia od prawidła I 22 i wykazałem to na przykładach: zdarzają się więc anachronizmy, Tukidydes wkłada w usta mowcy słowa, których nie mógł wygłosić; mowcy zbijają twierdzenia innych mowców, wypowiedziane w odmiennych okolicznościach; zapowiedziane dwa zgromadzenia zlewa autor w jedną całość i każe jednemu mowcy przemawiać — odnajdujemy sporo licencyj podobnego rodzaju. A dobitniejsze argumenty? Nikt nie będzie twierdził, że Epitafios jest autentycznym powtórzeniem mowy, przez Peryklesa wygłoszonej nad grobem poległych wojowników. I czyż za autentyczny możnaby uznać dialog melijski? Sprawa, o którą chodziło, była błaha, postępowanie Ateńczyków brutalne, uzasadnione racją stanu. Rozumiałem, że definicja I 22 nie określa jasno zapatrywania autora, nie zawiera jednolitego wytłumaczenia problemu. Atoli trudności, które każdy czytelnik zauważyć musi, sprzeczności między I 22 a licznym zastępem mów usunąć nie potrafiłem. Usiłowali znaleźć wyjście badacze w ostatnim czasie.
W wymienionej pierwszej rozprawie wypowiedziałem mniemanie, że mowy w pierwszej części dzieła, zwłaszcza w księgach I i II dopiero po roku 404 weszły do dzieła jako artystyczne przeróbki streszczeń, a raczej konceptów z lat wcześniejszych. Schwartz i Pohlenz ścieśnili to twierdzenie, odróżniając mowy dawniejsze od późniejszych. Czy jednak to twierdzenie można odpowiednio uzasadnić, czy rzeczywiście odróżnić można dwie epoki w pracy Tukidydesa, i czy w odniesieniu do pierwszej a nie do całego dzieła skreślił Tukidydes prawidło I 22? Schadewaldt na podstawie uznania dwóch epok oparł z niezaprzeczalną subtelnością pomyślaną charakterystykę Tukidydesa w pierwszym i późniejszym okresie twórczości — Tukidydesa historyka po r. 421, i Tukidydesa myśliciela i pisarza po roku 404. Według Schadewaldta Tukidydes napisał I 22 według swego pierwotnego planu, obejmującego tylko wydarzenia z 10-letniej wojny. W czasie między określeniem zasady metodycznej I 22 i mowami późniejszych warstw nastąpił w Tukidydesa umyśle zwrot, nastąpiła zmiana metodycznych zasad, a ujawniła się nie tylko w mowach, lecz i w przedstawieniu faktów. Kiedy Tukidydes ułożył I 22, był historykiem, troszczącym się o rzeczywistą prawdę, o dokumentowaną rzeczywistość, „był łowcą historycznej prawdy“; po roku 404 docieka, jaka jest istota poszczególnych epok dziejowych i ich wartości historycznej, a czyny służą mu jako środek rozpoznania ich związku.
Świat naukowy przyjął z uznaniem pomysłowe wywody Schadewaldta, recenzenci, jak Dornseiff[13], Ziegler[14], Kapp[15] pochlebne o nich wypowiedzieli zdanie — ale nie bez zastrzeżeń.
Schadewaldt wstąpił na drogę, którą od pewnego czasu postępują badacze literatur nowożytnych podchodząc do dzieł samych z słabszym uwzględnieniem tego, co stanowiło do nie­ dawna główną treść tzw. historii literatury. Metoda taka jednak wiedzie do domysłów nieuzasadnionych, a do dzieł starożytnego piśmiennictwa nie bardzo się nadaje z uwagi na odległość czasu i odmienność pojęć nowoczesnego społeczeństwa. Tukidydesa dzieło osobliwie dużo pod tym względem przeszkód nastręcza. Już krytycy starożytni walczyli z jego tekstem, Kwintylian wprost zwie go scriptor densus et brevis, u Nietzschego — byłego filologa — czytamy: „Trzeba go (Tukidydesa) obracać wiersz za wierszem i jego niewypowiedziane myśli tak wyraźnie odczytywać, jak jego słowa, niewielu jest tylko myślicieli o tylu niewypowiedzianych myślach“[16]. Ciężkość i niejasność jego stylu po części wynika stąd, że on sam łamał się i trudził, tworząc sobie styl, jakiego nie znalazł u poprzedników, a potrzebował go, by, zwłaszcza w mowach i ustępach patetycznych, uwydatnić głębokość i subtelność myśli.
Z pomiędzy nowożytnych narodów tylko niektóre, osobliwie Anglicy, potrafili zbliżyć się do Tukidydesa ze zrozumieniem. Żałować należy, że my się do tych narodów zaliczyć nie możemy, byśmy mogli korzystać z wpływu genialnego historyka, potrzeba by nam dobrego przekładu, a nie posiadamy niestety żadnego tłumaczenia całej historii, któreby czyniło zadość słusznym wymaganiom.





  1. Quaestiones de tempore, quo Thucydides priorem historiae suae partem composuerit. Dissert, inaugur. Berlin (Gniezno) 1873.
  2. Über die Entstehungsweise des zweiten Theiles der Thukydideischen Geschichte. Berlin. Hermes XII.
  3. Opis zarazy ateńskiej w dziele Tukidydesa II 47, 2—54. Rozpr. Wydz. Filol. Akad. Umiej. XVI (i osobne odbicie) Kraków 1895.
  4. Kirchhoff A., Thukydides u. sein Urkundenmaterial, Berlin 1895.
  5. Wilamowitz, Thukydideslegende, Hermes XII; Curae Thucydideae, Index Schol. Gotting., sem . aest. 1885; Thukydideische Daten, Hermes XX; nadto rozpr. i artyk. w czasop. Hermes XXXV, XXXVII, XLIII; Berliner Stgsber. 1915, 1919; Plato II, str. 12—14.
  6. Schwartz, Über d. I B. des Thukyd., Rhein. Mus. XLI; das Geschichtswerk d. Thukyd. Bonn 1919.
  7. Pohlenz, Thukydidesstudien. t. I, II, III. Nachrichten der Kgl. Ges. d. Wiß, in Göttingen 1914, 1920.
  8. Schadewaldt, Die Geschichtschreibung d. Thukydides. Ein Versuch. Berlin 1929.
  9. Grundy, Thucydides and the history of his age. London 1911.
  10. Witkowski, Historiografia grecka i nauki pokrewne, t. I. Krak. 1925
  11. Sinko, Literatura grecka, t. I, część II, Kraków 1932.
  12. Ziegler, D. Ursprung der Exkurse im Thukydides. Rhein. Mus. LXXVIII, str. 58–67, 1929.
  13. Dornseiff, Dt. Lit. Ztg., 1930, 543 n.
  14. Ziegler, Philolog. Wochenschrift 1930, 193 n.
  15. Kapp, Gnomon, 1930, 76 n.
  16. Sinko, op. cit., I 2, 271.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Ludwik Ćwikliński.