Zdobycze narodowe a ruch rewolucyjny
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Zdobycze narodowe a ruch rewolucyjny |
Pochodzenie | Trybuna (1906) nr 3 |
Redaktor | Tadeusz Bobrowski |
Wydawca | Tadeusz Bobrowski |
Data wyd. | 1 grudnia 1906 |
Druk | Drukarnia Narodowa w Krakowie |
Miejsce wyd. | Kraków |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI Cały numer |
Indeks stron |
»Mnożą się oznaki, że spokój i trzeźwość powraca... Socyaliści tracą wpływ... Żywioły narodowe zdobywają stanowczą przewagę i skutecznie walczą z anarchią... Sądy polowe walczą również nie bez powodzenia... Bojówka rozbita... Teatry znowu są przepełnione...«
Taka oto tryumfalna nuta rozbrzmiewa w ostatnich czasach z łamów naszych pism burżuazyjnych. I radowało się serce poczciwego obywatela, że maluczko — a skołatana ojczyzna, ojczyzna-fabryka, ojczyzna-sklep, ojczyzna-majątek ziemski, ojczyzna-kasa ogniotrwała — zazna pożądanego spokoju. A wraz z poczciwym obywatelem radował się Skałon i z wielkiej ochoty odważył się nawet na przejażdżkę po Wiśle. Co prawda, właśnie w dniu tej przejażdżki odbył się pamiętny atak pod Rogowem, który niewątpliwie zasępił mocno burżuazyjno-skałonowską radość...
Ale rząd nie omieszkał skorzystać ze złudnego spokoju, aby poczciwym obywatelom pokazać naocznie, czego się spodziewać można po prawdziwym spokoju. W tych samych numerach pism, które obwieszczały rychły powrót do »ładu i porządku«, można było przeczytać, co następuje: »Minister oświaty oznajmił deputacyi polskiej, że uniwersytet rządowy w Warszawie musi być rosyjskim...« »Na kolejach w Królestwie samowolnie wprowadzono język polski w komunikacyi wewnętrznej. W sprawie tej ministeryum komunikacyi porozumiewa się ze Skałonem...«
Wiadomości te świadczą dobitnie, jaką monetą carat odpłacić zamierza naszym klasom posiadającym za ich zabiegi »pokojowe«. Dla każdego, kto nie postradał rozumu, w orgiach rodzimej kontrrewolucyi, mowa rządu jest w swojej brutalności niezmiernie jasna: »niech tylko wróci ład i porządek, niech Polacy się uspokoją, a wrócimy do dawnych dobrych czasów bezwzględnej rusyfikacyi«. Rząd nie zawaha się ani chwili odebrać zupełnie albo przynajmniej okroić mocno te drobne ulgi i zmiany na lepsze, do których go przymusiła rewolucya. »W gminach przywrócono zupełnie język rosyjski« — z tryumfem ogłosiła niedawno władza rosyjska. A przywrócono go właśnie w chwili czasowego odpływu fal rewolucyjnych, po wypadkach grudniowych, przywrócono — dodajmy — z pomocą narodowej demokracyi, która kapitulowała haniebnie bez walki i bez oporu, byle nie narażać się rządowi i bez przeszkód dostać się do Dumy.
Wszystko, wszystko bez wyjątku, co stanowi zmianę na lepsze w porównaniu z czasami Hurki lub Czertkowa, zawdzięczamy rewolucyi. Ta odrobina wolności słowa, która pozwala pismakom burżuazyjnym z błotem mieszać ruch rewolucyjny i kłameć patryotyczną ekstazę, ta Macierz szkolna, która klerykalizmowi oddaje na łup oświatę ludową — to przecież niemożliweby było bez rewolucyi! Ukaz o tolerancyi, prywatne szkolnictwo polskie, żywszy puls życia umysłowego i politycznego we wszystkich warstwach społeczeństwa — to wszystko, zaiste, nie jest owocem przedpokojowych zabiegów ugody, kontrrewolucyjnych wrzasków narodowej demokracyi ale zdobyczą rewolucyi. Słusznie pisał tow. T—z w 1-ym N-rze »Trybuny«: »Krew dziś przelana, życia dziś zgaszone, wydadzą pełny plon dopiero w przyszłości. Lecz już obecnie społeczeństwo korzysta z pęknięć nieznacznych, jakie w otaczającym nas murze niewoli poczyniły dreszcze konania ginących za sprawę bojowników«.
Ale niech tylko rząd się przekona, że ziściło się jego i rodzimej naszej reakcyi marzenie o tem, iżby »porządek panował w Warszawie« — a fala rusyfikacyi wnet zaleje nawet dotychczasowe, tak nadzwyczajnie skromne i szczupłe zdobycze. Zaiste, wtedy będziemy widzieli, jak carat:
na grobach zasiędzie,
i sądzić nas będzie —
swem krwawem zwycięstwem pijany.
Bo i kogóż rząd miałby się lękać? Czy tych zuchów »narodowych«, którzy „Orłowi białemu“ obcięli szpony i w klatce go umieścili, jako oswojonego ptaka na pokaz i gwoli zabawie „narodowej“? Czy tych, „patryotycznych“ dziennikarzy, którzy w walce z rewolucyą nie cofają się przed niczem, nawet przed denuncyacyą? Czy tych „poczciwych obywateli“, którzy obijają progi Wittow i Stołypinów i wraz ze szczwanymi lisami biurokracyi moskiewskiej radzą nad obdarzeniem nas karykaturą samorządu miejskiego i ziemskiego? Czy rząd ulęknie sie lokajów, tchórzliwych filistrów, karyerowiczów, tęskniących do urzędów, łamistrejków, klerykałów — całej tej bandy, która narzuca się dziś narodowi na przewodnika w imię „patryotycznego“ frazesu, a rządowi na pełnomocnika w zwalczaniu „anarchii“?!
Kiedy ajencya telegraliczna podała wiadomość, że układy miedzy Guczkowem, a jakimiś tam „Polakami“ są na dobrej drodze i że ci ostatni gotowi się wyrzec autonomii politycznej — nasza prasa doznała ataku „cnotliwego oburzenia“. To kłamstwo i oszczerstwo — zawołano chórem — autonomii nie wyrzekniemy się nigdy. Doprawdy? Ależ wyrzekacie się jej na każdym kroku, każdym swoim czynem! Nic tu nie pomoże strojenie się w płaszcz patryotyczny, „przepychem dawnych przodków świetny“. W praktyce, w rzeczywistości czynami swymi wyrzekacie się nawet tego okrojonego bytu narodowego, jaki daje autonomia polityczna. Bo wyrzekacie się rewolucyi, wyrzekacie się wszelkiej walki, nie tylko wyrzekacie się, ale ze wszystkich sił przeciwdziałacie jej. Dla naiwnych i nieświadomych macie przynętę — Polskę, wywijacie chorągiewka, „polskości“, aby odwrócić uwagę od żarłoczności tych interesów klasowych, w imię których działacie. Cały wasz czyn „narodowy“ w dzisiejszej dobie to wybory do Dumy petersburskiej, to łowienie ryb w mętnej, trupów pełnej wodzie stanu „wojenno-polowego“ to szerzenie po kraju dżumy ugodowej pod płaszczykiem narodowego frazezu.
Interesy i przywileje klas posiadających były tem przekleństwem, które ciążyło na naszej sprawie narodowej w dobie porozbiorowej. Nasza reakcya społeczna czynna jest w chwili obecnej, aby i tym razem wraz z rewolucyą zaprzepaścić wolność kraju naszego. Tem większy, tem świętszy obowiązek ciąży na Polsce robotniczej, Polsce rewolucyjnej — prowadzić dalej wielkie dzieło narodowego i społecznego wyzwolenia. A każdy, kto zrozumiał, że bez walki rewolucyjnej nie masz wyzwolenia, pod sztandarem tej Polski, czerwonym sztandarem socyalizmu, stanąć powinien.