Przebudowanie Rosyi

<<< Dane tekstu >>>
Autor Bolesław Limanowski
Tytuł Przebudowanie Rosyi
Pochodzenie Trybuna (1906) nr 3
Redaktor Tadeusz Bobrowski
Wydawca Tadeusz Bobrowski
Data wyd. 1 grudnia 1906
Druk Drukarnia Narodowa w Krakowie
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały numer
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

Bolesław Limanowski.
Przebudowanie Rosyi[1].

Jadąc przed laty na wygnanie, przy wjeździe do Rosyi, poeta nasz zapytywał:

Kraina pusta, biała i otwarta,
Jak zgotowana do pisania karta...
Czyż na niej pisać będzie palec boski?
I ludzi dobrych używszy za głoski,
Czyliż tu skreśli prawdę świętej wiary,
Że miłość rządzi plemieniem człowieczem,
Że trofeami świata są — ofiary?
Czyliż tu Boga nieprzyjaciel stary
Przyjdzie i w księdze tej wyryje mieczem,
Że ród człowieczy ma być w więzy kuty,
Że trofeami ludzkości są — knuty?

Dzieje panowania Mikołaja I-go, Aleksandra II-go, Aleksandra III-go i Mikołaja lI-go dały odpowiedź, że więzy i knuty były przeznaczone i dla narodu rosyjskiego i dla tych narodów, do ujarzmienia których on dopomógł.
Nagromadzone cierpienia przebrały wreszcie swoja miarę. Uczucie niezadowolenia i pragnienie zmiany losu, podsycane przez coraz silniejszą i sprężystszą propagandę rewolucyjną, poruszyły masy ludowe, a zwycięstwa małych Japończyków zniweczyły urok wszechpotęgi caratu i zainicyowały burzliwe kołysanie się fal morza ludowego. Czy to anarchia, czy też to rewolucya? zapytujemy wraz z Ularem, autorem książki wymienionej na czele. Czy jest to odruch żywiołowy, powodowany jedynie chęcią burzenia i grabieży bez przewodnich ideałów, bez wyraźnie określonego celu? Niewątpliwie wśród ludności robotniczej większych miast i osad fabrycznych, wśród inteligencyi zawodowej, wśród pewnej części ziemiaństwa istnieje w mniejszym lub większym stopniu świadome rewolucyjne dążenie. Są to jednak wobec olbrzymiego morza chłopskiego drobne siły, mało przytem z sobą skoordynowane w działaniu. »Ażeby nie skonała rewolucya miast — pisze Ular — musi wybuchnąć rewolucya chłopska«.
Dawniej o rewolucyi chłopskiej niepodobna było myśleć. Tak wielką była bierność i uległość niewolnicza włościan. Dzisiaj — jak pomiędzy innemi i Ular twierdzi — wiele się zmieniło w tym względzie. Trzeba przyznać, że stronnictwo socyalno-rewolucyjne dokonało ważnej wychowawczej pracy wśród włościan: zniweczyło przesadną wiarę w cara, osłabiło lękliwą uległość wobec urzędników, rozbudziło poczucie własnej godności i własnej siły. Jeszcze niedawno wolno było wszystko krytykować i potępiać, lecz było rzeczą niebezpieczną mówić źle o carze. A obecnie się zdarza, że sami chłopi to czynią. Kiedy w gubernii twerskiej — opowiada Ular — znany socyolog, Dr. Roberti, skończył swą przemowę, którą miał wobec tysiąca włościan i w której wykazywał wszystkie wady politycznego ustroju państwa rosyjskiego — wystąpił z tłumu stary włościanin i rzekł: »Śliczna była twoja mowa, lecz nie powiedziałeś wszystkiego otwarcie; wzywam więc braci moich włościan, ażeby wraz ze mną, wykrzyknęli: precz z carem!« I całe zgromadzenie śmiało z zapałem powtórzyło: precz z carem!
Agitacya socyalno-rewolucyjna poruszyła w uśpionej duszy włościan mgliste wspomnienia o czasach gminnej równości i swobód republikańskich. Zabytkiem dawnych tych czasów pozostała gmina, mir, która przez długie wieki wystarczała ciasnemu widnokręgowi umysłów włościańskich. Lecz samowładza carsko-biurokratyczna wypaczała ją i przeobrażała w instytucyę finansowo-policyjną. Ostatecznie ją ujarzmił Aleksander III, ustanawiając naczelników ziemskich. Włościanie wreszcie znienawidzili tę gminę, która chłostą cielesną wyciskała podatki i zmuszała do pokornego znoszenia wszelkiego ucisku i wyzysku. Aleksander Nowikow, który sam był naczelnikiem ziemskim, daje ciekawy obrazek, czem się stała ta gmina w ostatnich czasach. »Mir — powiada — jest to zgromadzenie, które powinno załatwiać wszystkie sprawy w drodze porozumienia się wzajemnego. Wybiera ono samo swoją zwierzchność, posiada własny kapitał społeczny, samo prowadzi rewizyę i przed niem jest odpowiedzialną wybrana jego zwierzchność. Tak jest w teoryi, tak powiada prawo. Inaczej dzieje się w praktyce. Zgromadzenie gminne, złożone często z pięciuset włościan, musi stać przez dwie lub trzy godziny pod gołem niebem w oczekiwaniu przybycia naczelnika ziemskiego. Wreszcie z daleka ukazuje się jego powóz. Grał on w karty u swego przyjaciela i zapóźnił się. Zgromadzeni ustawiają się w szeregi jakby żołnierze na przeglądzie. Wszyscy zdejmują czapki i dopóki przemawia naczelnik, stare łysiny pozostają odkryte. Groźnym on głosem każe pisarzowi gminy przedstawić mu sprawy, które mają być rozstrzygnięte. Wszystko już naprzód zostało postanowione. Zgromadzenie, czy chce czy nie chce, musi przystać na to. Każda bowiem uchwała gminy musi być zatwierdzona przez naczelnika. Jeżeli więc ten jest niezadowolony z niej, to ją odrzuca i czyni to tak długo, aż wreszcie stanie się podług jego życzenia. Wiedza o tem wszyscy i ażeby nie drażnić nadaremnie naczelnika, nie sprzeciwiają się jego woli. Oczywista rzecz, że przy takim stanie rzeczy zniweczona zostaje wszelka samodzielność gminy«.
Ular, który przytacza ten ustęp, opowiada ciekawy fakt zachowania się pewnego naczelnika ziemskiego. Przy wyborze delegata do ziemstwa w zgromadzeniu wołostnem (które składa się z delegatów gmin) w gubernii razańskiej naczelnik ziemski przedstawił swego kandydata i kazał nań głosować. Ci, co się zgodzili na kandydata, mieli przejść na prawą stronę, przeciwni zaś mu — na lewą. Głosowanie się odbyło i wszyscy okazali się po lewej stronie. Naczelnik przeszedł wówczas majestatycznie na przeciwną stronę i, obróciwszy się ku zgromadzonym, rzekł: »ponieważ niema nikogo po lewej stronie, więc przedstawiony kandydat został wybrany«.
Ular optymistycznie zapatruje się na włościan rosyjskich. Mniema on, że gdyby wybuchła rewolucya włościańska i odniosła zwycięstwo, to naród rosyjski wróciłby do dawnych gminno-republikańskich tradycyj, któremi był się kierował przed powstaniem caratu i państwo rosyjskie zamieniłoby się w wolną federacyę prowincyj, w nowe Stany-Zjednoczone, podobne do istniejących w Północnej Ameryce. Szczególnie ważny w tym względzie jest rozdział p. t. »Polityka chłopska w przyszłości«. Podaje w nim autor sporo wiadomości o »Wszechrosyjskim Związku Chłopskim« i jego słynnym Manifeście z września 1905 r. Związek ten wzrastał z nadzwyczajną szybkością. Powstał on w lipcu, a we wrześniu liczył już sto tysięcy płacących wkładki członków; liczba ta w listopadzie potroiła się, a na początku 1906 r. było już zapisanych członków ze 400.000, Manifest wrześniowy tego Związku miał wielki rozgłos i wpływ wśród włościan. Pomimo wyrazu »wszechrosyjski«, który Związkowi nadał pozory centralizacyi państwowej, stanął on istotnie na gruncie uznania właściwości i potrzeb narodowych i jest z ducha swego federacyjny. Wzorem Manifestu Komunistycznego woła on: Chłopi wszelkiej narodowości, Rosyanie, Rusini, Polacy, Litwini, Tatarzy i wszyscy inni, łączcie się z sobą, ażeby na całej przestrzeni państwa rosyjskiego zapanowały prawda i równe prawa dla wszystkich i ażeby rządy były sprawowane przez swobodnie wybranych przedstawicieli tego ludu. Jak wiadomo, carat uląkł się tej rosnącej potegi i w listopadzie 1905 r. kazał uwięzić wszystkich członków centralnej organizacyi Związku włościańskiego. Krótki więc był jego żywot, pokazał on jednak, że myśl i pragnienia polityczne obudziły się już wśród biernych dotąd mas włościaństwa.
Niestety, historya nie zna nagłych zwrotów. Po zwycięskich nawet rewolucyach, następowała reakcya. Powinniśmy to mieć na uwadze i nie dawać się łudzić, że zwycięska rewolucya chłopów rosyjskich ma doprowadzić koniecznie do republiki federacyjnej. W historyi widzimy często stopniowy powrót do poprzednich, przeżytych już form, przeistoczonych wszakże odpowiednio do nowych warunków życia. Może i z caratem stać się coś podobnego.
Powstał on podczas panowania mongolsko tatarskiego i przejął się nawskróś okrutnym duchem najeźdców, a uznawszy się spadkobiercą cesarza byzanckiego, z okrucieństwem połączył jeszcze przewrotność i obłudę byzancką. Pomimo to ten moskiewski carat był mniej uciążliwy dla gmin chłopskich od późniejszego caratu petersburskiego, przerobionego przez Piotra I-go na modłę kapralsko-pruską. »Deutsche Zwangherrshaft« — jak się wyraża Ular — przymusowe rządy niemieckie, czyli Słuszniej pruskie, ujęły cały naród w swe kleszcze i wyciskały z niego siły żywotne. Wobec tych rządów dawny przedpiotrowy carat przedstawiał się w jaśniejszych barwach. Pisarze tak zwani słowianofilscy, a zwłaszcza Aksakow, posuwali się do idealizowania go. Uznawali go za instytucyę narodową, z ducha i potrzeb narodowych wynikłą. Car w bezpośrednim stosunku z ludem, car i doradcza Ziemska Duma — to był ich ideał. Nienawiść do rządów niemieckich jest powszechna i silna. Ular, który — — jak widać z treści jego książki — przebywał dość długo w Rosyi i poznał dobrze usposobienie rozmaitych w niej warstw społecznych, powiada, że wypowiedziana zagłada rządom niemieckim byłaby najbardziej silnem hasłem do poruszenia całego narodu. Przytacza on ciekawy i mało znany fakt. Wiosną 1882 r. przygotowywano już podobny zamach. Generał Skobelew, przy pomocy arcybiskupa włodzimierskiego i wielkiego bogacza z Tuły Malcewa, miał w Moskwie wobec całkowicie mu oddanego wojska, ogłosić obalenie dynastyi holsztyno-gottorpskiej i sam koronować się uroczyście na cara. W Petersburgu dowiedziano się o tem wczas i postarano się cichaczem usunąć Skobelewa z tego świata.
Kto wie, czy dzisiejszy reakcyjny ruch »prawdziwych ludzi rosyjskich« nie przyczyni się także do przywrócenia dawnego moskiewskiego porządku, nieco pogodzonego z wymaganiami nowoczesnej cywilizacyi. W rozgłoszonej przez dzienniki rozmowie Ulara z przewódcą prawdziwych Rosyan Dubrowinem, miał ten oświadczyć się przeciwko rządom biurokratycznym, intrygom dworu petersburskiego i życiu swawolnemu wielkich książąt. W przemówieniach, które nie tchną wyłącznie dziką i głupią reakcyą, dają się odczuwać odgłosy aksakowskiej propagandy o carze, któremu naród bezpośrednio wyjawia swoje bóle, swoje dolegliwości i swoje pragnienia A »duch pańszczyźniany, duch niewolniczy«, który tak wymownie przedstawia Jakób Bojko w Dwóch duszach, w jeszcze większym stopniu musi panować wśród włościaństwa rosyjskiego, aniżeli wśród włościan galicyjskich. Gdyby więc wysunął się car moskiewski przeciwko petersburskiemu z hasłem: »precz z rządami niemieckiemi!«, chłopi rosyjscy prawdopodobnie entuzyastycznieby go okrzykiwali.






  1. „Russlands Wiederanfbau“ von Alexander Ular. Berlin 1906.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Bolesław Limanowski.