Ze snu (Lenartowicz)

ZE SNU.



Oto co wemnie zostanie do zgonu:
Sen mnie do sklepień zawiódł Panteonu,
Kędy zakute w Pentelikon biały,
Posągi mężów wielkich w koło stały.
Tam Leonidas miecz podnosił nagi,
I napis niżéj miał bóstwo odwagi.
Indziéj Sokrates ze złocistą czarą,
W języku duchów sennych zwał się wiarą.
Widziałem Safo, która w duchów mowie,
Dziś się muzyką i miłością zowie.
Miłością ziemską, któréj krwawe ślady,
Noszą na sobie twarde Leukady.
Widziałem postać przedziwną Achila,
Gdy nad Patrokla zwłokami się schyla,

Sądząc, że z nim się krwawy obłęd draźni,
W kraju tym Achil miano ma przyjaźni.
Daléj o Styxu wodach zamyślona,
Nad grobem stała siostra Antygona,
Któréj śmierć Grecja z boleścią wspomina,
A pod nią złoty stał napis rodzina.
Tam Alexander w hełmie z złotym smokiem,
Piękny w milczeniu pogrążon głębokiém,
Z twarzą, na któréj blask jutrzenny dnieje,
A pod posągiem napis Greckie dzieje.
Homer, którego pieśń rządzi narodem,
Zwał się w ich mowie lutnią i rapsodem.
I tak gdzie oko padło posąg biały,
A wszystkie u nóg miały wieńce chwały.
Wszystkie wielkości zeszły się po zgonie;
W pełnym drzew kolumn i wód Panteonie.
I ja chodziłem, a przy mnie postaci,
W których tajemnie przeczuwałem braci.
Ale żadnemu, nawet i z uboczy,
Choć mógłem spojrzeć, nie spojrzałem w oczy.
Aż kiedy znużon wielkości widokiem,
Drzwi owéj sali próżnom śledził okiem,

Myśl mi błysnęła i rzekłem w głos cały:
Kiedy w posągach wszystkie widzę chwały,
Czemu śmierć jedna co dni wątek trzyma,
Za swe zwycięztwa posągu tu nie ma.
Wszakć pod jéj kosą upadają kwiaty,
Z niebios się skrawe odrywają światy,
Miljony lecą w proch pod jéj zamachem,
Na jéj wspomnienie świat blednie przestrachem.
Sławy, imiona jako liście z drzewa,
Jednym oddechem opala i zwiewa,
I przecz jéj posąg śród tych się nie mieści,
Czemuż jedyna zwycięzka bez cześci?
A w téjże chwili Panteon ów cały,
Wszystkie posągi co wśród kolumn stały,
Jak struny tknięte mistrza dłonią wprawną
Brzękły, chcesz wiedzieć czemu śmierć nie sławną?
Czemu posągu nie ma za swe dzieła?
Słuchaj: bo Jeszcze Polska nie zginęła!








Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Teofil Lenartowicz.