<<< Dane tekstu >>>
Autor Kurt Matull, Matthias Blank
Tytuł Zemsta włamywacza
Wydawca Wydawnictwo „Republika”, Sp. z o.o.
Data wyd. 15.9.1938
Druk drukarnia własna, Łódź
Miejsce wyd. Łódź
Tłumacz Anonimowy
Tytuł orygin. Tytuł cyklu:
Lord Lister, genannt Raffles, der grosse Unbekannte
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


Eksperyment

Gdyby doktór Warrens był tutaj moglibyśmy również wyjść — rzekł Baxter. — Pozwala na siebie czekać ten nasz doktór.
— Czy ma pan dużo pracy dziś wieczorem? — zapytał ze współczuciem detektyw Shaw.
— Otóż to właśnie — odparł Baxter z ważną miną. — Zorganizowałem na dzisiejszy wieczór olbrzymie obławy w rozmaitych częściach Est Endu. Zrozumiale, że tego rodzaju impreza nie może się obejść bez mojej obecności.
— Oczywiście — zgodzi! się lord Lister.
— Hej, kapitanie — zawoła! nagle Marholm. — Otóż i doktór! O wilku mowa, a wilk tu...
— Oczekiwaliśmy was z niecierpliwością, Warrens — rzekł Baxter z radością. — Oto wąsa pacjent. Nie będziecie mieli z nim dużo roboty, doktorze... Po prostu trup.
— Trup? — zapytał młody lekarz z zainteresowaniem.
— Drogi doktorze, jest to przypadek szczególny. Bardzo rzadki wypadek uduszenia.
— Czyżby? Istotnie wypadki strangulacji są ostatnio bardzo rzadkie. Na szczęście mam przy sobie wszystko, co mi potrzebne jest do sekcji. Gdzie on jest?
— Otóż to — rzekł Baxter ze śmiechem. — Nasz miły doktór, jak przewidywałem, zapalił się do pracy. Ale niech mi pan czasem nie postawi go na nogi! Jest to jeden z najniebezpieczniejszych włamywaczy Londynu, zwany Bobem ślusarzem. Czy potrzebne są jeszcze panu jakieś wyjaśnienia?
A może mister Shaw zechce zaczekać, aby zobaczyć naszego doktora Warrensa przy pracy? Oto doktorze, mister Shaw, słynny detektyw amerykański, który zna dokładnie całą sprawę.
W chwili, gdy detektywi Scotland Yardu mieli wyjść, jakiś hałas oraz odgłos kłótni dały się słyszeć przy wejściu. Marholm poszedł zobaczyć co się stało. Wkrótce przybiegł z nowiną, że zjawiła się żona Boba ślusarza i przemocą starała się wedrzeć do pokoju, gdzie znajdowało się ciało jej męża. Czy można ją było wpuścić?
— Powiedźcie jej, że może wejść, Marholm — rzekł Baxter.
Do pokoju weszła kobieta o twarzy, noszącej ślady po ospie. Za nią wlokło się pięcioletnie dziecko odziane w brudne łachmany.
Na widok zwłok męża, biedna kobieta wybuchnęła płaczem.
— Rozumiem waszą rozpacz — rzekł lekarz. — Niestety, muszę zabrać się do roboty. Niech mi pani raczej pomoże i rozbierze swego męża.
Drżącymi rękami kobieta wykonała polecenie. Lekarz tymczasem zdjął palto i porządkował narzędzia.
— Szkoda każdej sekundy — rzekł krótko. — W całej mej praktyce nie miałem jeszcze, tak interesującego wypadku. Skoro śmierć następuje skutkiem postrzału, organy wewnętrzne zostają uszkodzone w sposób widoczny. Nic nie ma do roboty. W wypadku jednak śmierci naturalnej lub też strangulacji, wszystkie organy znajdują się jeszcze w stanie nietkniętym. Dlatego też doświadczanie, jakiego mam zamiar dokonać, wymaga wielkiej staranności.
Lekarz starannie zbadał zwłoki, następnie zmierzył temperaturę.
— Doskonale się składa — rzekł, — jak gdyby mówiąc sam do siebie. —
Następnie wziął jedną z ciężkich zasłon i rzucił ją na ciało. Zabrał się do masowania okolic szyji.
Otworzywszy zmarłemu usta, włożył język do środka, doprowadzając go do pozycji normalnej. Ta operacja przywróciła twarzy zmarłego wyraz spokoju. Po nowym masażu okolic szyji, twarz zmarłego przybrała wyraz prawie naturalny.
Jakie doświadczenie ma pan zamiar przeprowadzi? — zapytał lord Lister. — Niech mi pan powie teraz, abym mógł panu pomóc.
— Koledzy moi śmieją się z doświadczeń w tej dziedzinie. — odparł lekarz. — Mimo to doszedłem do zupełnie niesłychanych rezultatów. To prawda, że dopiero raz jeden, udało mi się przywrócić do życia i to na zaledwie kilka sekund człowieka, zmarłego śmiercią naturalną. Nie zaprzestaję mimo to prób w tym kierunku. Nie udało mi się przeprowadzić ich dotąd na człowieku, zmarłym wskutek uduszenia i liczę bardzo na ten wypadek, ponieważ żaden z organów wewnętrznych nie został naruszony. Zrobię trepanację w okolicy móżdżku tak, jakgdybym chciał usunąć abces u podstawy czaszki. Następnie trzeba będzie masować i ogrzewać ciało. Wlejemy do ust pacjenta dwie kropelki płynu, którego jestem wynalazcą i pewny jestem, że zanotujemy nowy przypływ energii witalnej... Nie wierzę jednak, aby udało nam się utrzymać go przy życiu na dłużej.
Lister zamyślił się głęboko przez chwilę, poczym schwycił ramię lekarza.
— Czy mógłby pan dopiąć tego, aby pacjent przemówił? Byłaby to dla nas niesłychanie ważne. W tym wszystkim, co opowiedział nam armator, widzę zbyt wiele sprzeczności. Cóżby pan powiedział na następujący projekt? Przeniesiemy nieboszczyka do biura Apsleya i umieścimy go naprzeciwko rozprutej kasy. W ten sposób pierwszą rzeczą, na którą padnie jego wzrok będzie właśnie owa kasa...
— Zupełnie możliwe, mister Shaw, ma pan rację... Rozumie się, że w całej tej sprawie najmniej myślałem o zbrodni. Zapomniałem, jaki związek istnieje pomiędzy moim doświadczeniem a popełnioną kradzieżą.
Ustawili krzesła przed kasą w ten sposób, że „Bob ślusarz“ miałby kasę bezpośrednio przed oczyma, gdyby wrócił do życia. Następnie umieścili ciało w specjalnej pozycji. Lord Lister zapalił przed kasą wszystkie lampki elektryczne. Żona zmarłego stanęła tuż obok zwłok. Lord Lister dał jej do ręki kilka złotych monet.
— Nie patrzcie teraz na pieniądze moje biedna kobieto! — rzekł lord Lister rozkazującym tonem. — Uważajcie na to, co wam powiemy. Jeśli uda nam się przywrócić tego człowieka do życia i zmusić go do mówienia, pieniądze tę będą waszą własnością. Jeśli natomiast nie spełnicie dokładnie tego, co wam powiemy i jeśli z waszej winy doświadczenie nasze się nie uda, nie otrzymacie ani grosza.
— Co mam robić? — zapytała lękliwie kobieta.
— Nic trudnego. Musicie tylko pokazać mężowi pieniądze, które trzymacie w ręku. Jednocześnie musicie zawołać głośno: „Bobie skąd to?...“
— Wspaniale, panie Shaw! — zgodził się lekarz. — Na Boga, chciałbym zawsze mieć podobnego pomocnika. Zainscenizował pan dekorację tak dobrze, że nasz nieboszczyk powinien odrazu zrozumieć o co chodzi. Teraz sądzę, że przemówi, bowiem centra nerwowe pobudzone są do maximum.
Lekarz wziął do ręki instrumenty potrzebne do trepanacji. Wyjął z walizki flakon z czerwoną cieczą. Podniósłszy ostrożnie głowę zmarłego, przystąpili do operacji. Lord Lister trzymał mocno ciało zmarłego w wskazanej pozycji. Następnie natarli ciało nieboszczyka oliwą i okryli go ciepło. Doktór otworzył usta nieboszczyka i wlał mu połowę zawartości flaszeczki. Następnie lord Lister rozpoczął sztuczne oddychanie.
— Uważajcie kobieto! — zawołał zwracając się do żony. — Nie przyglądajcie się tak bez przerwy pieniądzom, lecz spójrzcie tutaj! Baczcie na moment, kiedy powróci do życia.
— Uważam, panie doktorze, uważam.
Pochyliła się nad ciałem i utkwiła wzrok w błękitnych oczach nieboszczyka. Doktór rozpoczął wreszcie ruchy języka. Przez kilka minut poruszał szczypcami w sposób miarowy. Lord Lister tymczasem nacierał mu silnie skronie i gardło. Lekarz podniósł ostrzegawczo palec do góry i nacisnął lekko podstawę czaszki w tym miejscu, w którym dokonał trepanacji.
W tej chwili lord Lister mimo swej odwagi drgnął... Dała się słyszeć głośna czkawka i przerywany świszczący oddech. Miało się wrażenie, że powietrze z trudem wchodzi do płuc trupa. Oczy otwarły się powoli.
Widok był tak niesamowity, że lord Lister czuł, że się oblewa zimnym potem. Biedna kobieta drżała na całym ciele. Tylko lekarz zachował swój zwykły spokój.
— Bob!... Bob! — zawołała głośno kobieta — Bobie!.. Któż to taki?.. Powiedz Bobie!
Ze wzruszeniem lord Lister oczekiwał odpowiedzi człowieka cudem przywróconego do życia. Usta jego poruszyły się lekko, jakgdyby Bob miał zamiar wypowiedzieć jakieś słowo. Kobieta poczęła wołać coraz głośniej.
— Bobie!... Bobie!... Czy ty mnie słyszysz? Powiedz kto to zrobił?
Wskazywała jedną ręką na jasno oświetloną rozprutą kasę żelazną. Drugą pokazywała mu garść złotych monet.
Usta uduszonego poruszyły się raz jeszcze i wyszeptały niezrozumiałe jakieś słowa, z których lord Lister zrozumiał tylko jedno.
— ...sam... sam...
Następnie powiódł dokoła błędnym spojrzeniem i wyszeptał wyraźnie:
— Gdzie jestem?
W sekundę później wyprostował się i zesztywniał zupełnie. Życie uleciało z niego ostatecznie.
Lekarz pochylił się nad ciałem i spojrzał uważnie w twarz zmarłego.
— Skończone — rzekł. — Oczy stały się szkliste, wargi zamknęły się. Oddech ustał. Teraz nie pozostaje już nic więcej do roboty. Byłby to daremny trud. Ale mimo to, doświadczenie powiodło się nadspodziewanie. Choć nie udało nam się doprowadzić do tego, aby przemówił wyraźnie.
— Nie ulega kwestii — rzekł lord Lister w zamyśleniu.
Jak miał to rozumieć? Czy dobrze usłyszat słowo „sam“. Prawdopodobnie powiedział „ja sam“! Śmierć zastała go prawdopodobnie w momencie czynu. Nic więc przeto dziwnego, że na zapytanie żony odpowiedział „ja sam“.
Zresztą Baxter nawet powiedział, że „Bob Ślusarz“ był znanym włamywaczem i specjalistą
rozwiązaniem tego problemu. Żona zmarłego zbliży-[1]
cie przestępczym. Dlaczego zmarły nie powiedział poprostu „ja“, a szepnął coś niezrozumiale, poczym następowało już wyraźne słowo „sam“... A może było to inne słowo? Może zmarły powiedział „on sam“. Kto wie!?
Napróżno lord Lister łamał sobie głowę nad rozwiązaniem tego problemu. Żona zmarłego zbliżyła się do niego, pokazując mu lękliwie garść złota. Obawiała się widocznie, że lord Lister odbierze jej te pieniądze, pod pozorem, że doświadczenie nie dało właściwego rezultatu.
— A więc i ona nic nie słyszała? — pomyślał lord Lister na widok kobiety zwracającej złoto. — Czyżbym się więc pomylił? Czyżbym tylko dzięki złudzeniu słuchowemu podchwycił słowo „sam“.
Zwrócił się do kobiety.
— Jeśli mi pani przyrzeknie, że użyje pani tej sumy na kupno ubranka dla dziecka i pożywienia, daruję pani te pieniądze — rzekł.
— A więc to wszystko dla mnie? — zapytała kobieta ze wzruszeniem.
Obrzuciła Rafflesa pełnym wdzięczności spojrzeniem.
— Ależ nikt mi nie uwierzy, że otrzymałam te pieniądze w sposób uczciwy. Zaaresztują mnie i moje biedne dziecko zostanie bez opieki.
— Ma rację — wtrącił lekarz. — Niech jej pan da raczej drobne pieniądze. Złoto w jej rękach wyda się podejrzane.
— Nonsens — odparł „Yankes“ — niech je wydaje rozsądnie i nie wszystkie odrazu. Starczy jej tego na czas dłuższy.
Wziął kartę wizytową i napisał na odwrocie, że on Shaw detektyw amerykański daruje pani Cogwell, takie bowiem prawdziwe nazwisko nosił „Bob — ślusarz“ — sumę dwudziestu funtów sterlingów.
— Jeśliby ktoś niepokoił panią pytaniami, wręczy mu pani tę kartę — rzekł, zwracając się do kobiety. Zachowaj ją dobrze. Gdy umyje się pani przyzwoicie i ubierze, proszę przyjść do mojej willi, położonej w zachodniej dzielnicy miasta. Czy mnie pani zrozumiała? Zobaczymy co będzie można dla pani zrobić.
Biedna kobieta spojrzała ze wzruszeniem na garść złota i schyliła się do ręki lorda Listera..
— Gdyby mój biedny Bob dożył tej pięknej chwili. Znalazł biedak tak dobrą robotę u pewnego bogatego pana a teraz nie żyje. Bob nie był złym człowiekiem. Tylko wódka go zgubiła.
Chciała już wyjść, gdy lord Lister zatrzymał ją.
— Hola, jedną chwileczkę... Mówi pani, ze znalazł robotę u jakiegoś bogacza. Czy powiedział pani, jak się ten człowiek nazywa?
— Nie mylordzie. Bob powiedział tylko: jest to uczciwa praca Kate i bardzo dobrze płatna. Pozatym dopiero wczoraj powiedział mi, że ten sam pan przyrzekł mu stałą pracę, jeśli dobrze wywiąże się z roboty, którą miał wykonać dzisiaj. Nie pytałam o nic więcej, gdyż byłam bardzo szczęśliwa...
Lord Lister potrząsnął głową.
— Dobrze już dobrze. Szkoda, że tak niewiele pani wie...


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autorów: Matthias Blank, Kurt Matull i tłumacza: anonimowy.
  1. Przypis własny Wikiźródeł Brak właściwej linii tekstu; zamiast niej jest powtórzona jedna z linii następnych.