Zręczna odpowiedź

<<< Dane tekstu >>>
Autor Giovanni Boccaccio
Tytuł Zręczna odpowiedź
Pochodzenie Dekameron
Wydawca Bibljoteka Arcydzieł Literatury
Data wyd. 1930
Druk Drukarnia Współczesna
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Edward Boyé
Źródło Skany na commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


OPOWIEŚĆ I
Zręczna odpowiedź
Pewien szlachcic obiecuje pani Orecie, że, gdy jego opowieści słuchać będzie, droga szybko jej minie, tak jakby na koniu jechała. Ponieważ jednak opowieść szlachcicowi nieskładnie idzie, dama prosi go, aby dalszą drogę piechotą odbywać mogła

Przed niedawnym czasem żyła w mieście naszem szlachetna dama, słynąca z przytomności umysłu swego i wielkiej swady. Wszyscyście ją znali bądź osobiście, bądź ze słuchu. Ponieważ chlubne jej przymioty przykładem być mogą, powiem wam tedy, że o pani Orecie, żonie pana Geri Spina, chcę mówić. Dama ta, gdy raz, podobnie nam, na wsi przebywała, wybrała się z wielu panami i paniami, będącymi u niej w gościnie, na przechadzkę w okolicę. Ponieważ dosyć daleko było do celu podróży, ku któremu towarzystwo zdążało piechotą, odezwał się więc jeden szlachcic do pani Oretty:
— Pani, jeżeli zechcesz, to postaram się większą część tej długiej drogi, którą jeszcze mamy przed sobą, tak ci skrócić pewną ciekawą opowieścią, iż zapomnisz o zmęczeniu, i będzie ci się zdawało, że drogę tę na koniu przebywasz.
— Nietylko pragnę tego — odparła dama — ale proszę was bardzo o to, niezmiernie grzecznością waszą będąc zaszczycona.
Rycerz, który niewątpliwie lepiej władał szablą, niż językiem, rozpoczął natychmiast historję, która w samej rzeczy bardzo piękną była, aliści w jego opowiadaniu nienajpiękniej wypadła. To samo słowo cztery lub sześć razy powtarzał, do już opowiedzianych rzeczy powracał wykrzyknikiem: „Nie, nie tak było!“, wątek przerywał, wreszcie nazwiska naopak wymieniał, albo z sobą mieszał, nie mówiąc już o tem, że słowa jego ani charakterowi osób, ani przytaczanym wypadkom nie odpowiadały. Madonna Oretta, słuchając go, gorącym potem się oblewała i już ledwo dychać mogła. Wreszcie, nie będąc w stanie już wytrzymać dłużej i widząc, że rycerz wlazł w smołę i że nie może się z niej wydobyć, zawołała żartobliwie:
— Panie, koń wasz okrutnie trzęsie, proszę tedy, abyście pozwolili mi zejść z niego.
Szlachcic, obdarzony, na szczęście, większą pojętnością umysłu, niźli zdolnością opowiadania, uszczypek zrozumiał i obrócił rzecz całą w żart i śmiech; poczem z chlubną zręcznością przerwał zaczętą a źle opowiedzianą historję i innym bez urazy pola ustąpił.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Giovanni Boccaccio i tłumacza: Edward Boyé.