Świat kobiety/XII
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Świat kobiety |
Rozdział | Wpływ żony |
Wydawca | Księgarnia Teodora Paprockiego |
Data wyd. | 1890 |
Druk | Emil Skiwski |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Tłumacz | Waleria Marrené Teresa Prażmowska |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Tylko taki mężczyzna żył, jak żyć powinien, którego uszlachetniła miłość kobiety, wzmocniła jéj odwaga, którym kierował jéj takt.
Największa pomoc, jaką żona mężowi dać może, jest nakłonić go do uczynienia tego, co uczynić powinien. Dobry wpływ, wywierany przez kobietę, nie może nigdy być przeceniony. Nawet w naszym tak mało romantycznym dziewiętnastym wieku następujące słowa Ruskin’a zawierają nietylko piękne uczucie, ale literalną prawdę: „Tylko ręka kobieca może zbroją obwarować serca — i tylko wówczas, gdy obwarowała je zbyt luźnie, honor ludzkości upada.” Ten sam autor pisze w inném miejscu: „Niéma na świecie wojny, niéma niesprawiedliwości, za któreby kobiety nie były odpowiedzialne. Nie dlatego, żeby one je wywołały, ale że im nie przeszkodziły. Mężczyźni z natury swojéj są skłonni do walki, walczyć więc będą z powodem lub bez powodu. Wyście powinny wybrać im sprawę i nie pozwolić, by prowadzili walkę dla walki. Niéma cierpienia, krzywdy i bólu, za któreby na was nie spadała wina. Mężczyźni mogą znieść ich widok, wyście go znieść nie powinny. Mężczyźni mogą nie współczuć z niemi, zajęci swemi sprawami, bo mężczyźni mają słabe współczucie i słabszą jeszcze nadzieję, wy tylko możecie pojąć przepaście bólu i wiedziéć, jak im zaradzić.”
Stary kawaler mówił: „Lepiéj jest miéć dobrą żonę, niż żadną.” Był to jeden z tych, co wierzą staréj śpiewce:
Szpilki lub igły, igły lub szpilki;
Ożenił się — nie ma spokoju chwilki.
„Mylisz się pan — odpowiedział mu ktoś ironicznie, — lepsza żadna żona, niż dobra.” Zapewne, jeśli człowiek nie jest tak szczęśliwy, by żyć pod wpływem dobréj żony, lepiéj jest dla niego uniknąć wpływu złéj. „Mężczyźni są zwykle tém, czém uczynią ich kobiety.” Nawet zły człowiek staje się lepszym, gdy się zakocha.
O kobieto! o słodka! stworzonaś przez naturę,
Aby zwierzęcą srogość mężczyzny złagodzić.
Prowansalskie przysłowie mówi, iż bez kobiet człowiek byłby tylko nieugłaskaném zwierzęciem; a to, co jeden z przyjaciół poety Campbell’a pisał do lady Mackintosh, możnaby powiedziéć o wielu innych: „Rzadko się zdarza spotkać tak ważny argument na korzyść małżeństwa, jak zmiana, zaszła w jego ogólnym tonie, usposobieniu i obejściu.”
Rozumna żona ciągle wyrywa z umysłu męża odrośle, puszczające się w złym kierunku, i utrzymuje go w kształcie, obcinając. Jeśli powie głupstwo, będzie się starała je zatrzéć. Jeśli zamierza uczynić jaką niedorzeczność, znajdzie sposób niedopuszczenia tego. Zona dzierży obcinające nożyce. Gdyby żona Johnson’a żyła, nie byłby on gromadził skórek pomarańczowych, nie ocierałby się o wszystkie latarnie i kąty na ulicy, nie jadłby i nie pił z obrzydliwym pośpiechem. Gdyby Oliwer Goldsmith był żonaty, nie nosiłby nigdy owego ośmieszonego surduta. Gdy tylko spotkacie mało znanego człowieka, zabawnie ubranego, mówiącego niedorzeczności, mającego dziwaczne obejście, możecie być pewni, że jest nieżonaty, bo w żonatym kanty zaokrąglają się, szorstkości wygładzają. Żony mają zwykle więcéj sensu od mężów. Rady żony podobne są do balastu, który utrzymuje okręt w równowadze.
Jeśli chcesz się nauczyć, jakim ci być trzeba, —
Ucz się od zacnych kobiet, słuchaj ich nauki.
Z dziennika Lavater’a, słynnego zurichskiego fizyognomisty i pastora, podaję następujący wyjątek, który pokazuje dobry wpływ żony na jego usposobienie.
23 Styczeń, 1769. Służąca zapytała mnie po obiedzie, czy może sprzątnąć mój pokój. Powiedziałem: „możesz, tylko nie ruszaj moich książek i papierów.” Powiedziałem to szorstko, bo opanowało mnie przeczucie, iż wypłynie ztąd jakaś przykrość. W chwilę po jéj wyjściu powiedziałem do żony: „Lękam się, że mi coś pomięsza na górze.” Moja żona poszła wkrótce za nią na górę i przykazała, ażeby była uważną. „Czyż mój pokój jeszcze nie sprzątnięty” — zawołałem na schodach, i nie czekając odpowiedzi, wbiegłem na górę. Właśnie gdy wchodziłem, dziewczyna przewróciła kałamarz, stojący na półce. Przestraszyła się, a ja zawołałem ostro: „Jakież z ciebie głupie stworzenie!. Czyż ci nie mówiłem, abyś była ostrożna?” Żona cicho i nieśmiało przyszła za mną. Zamiast się zawstydzić, gniew mój znowu wybuchnął; nie zważałem na nią, pobiegłem do stolika, rozpaczając i skarżąc się, jakby najważniejsze moje papiery były zniszczone, gdy tymczasem atrament oblał tylko czysty arkusz papieru i trochę bibuły. Służąca skorzystała ze sposobności, żeby uciec z pokoju, a żona zbliżyła się do mnie ze słodyczą: „Mój drogi...“— rzekła. Spojrzałem na nią gniewnie, niecierpliwiła mnie, chciałem się oddalić. Przez chwilę twarz jéj pozostała przy mojéj, wreszcie rzekła z niewymowną miłością: „Zaszkodzisz swemu zdrowiu, mój drogi.” Wstyd zaczął mnie ogarniać, milczałem długo, aż w końcu rozpłakałem się: „Jestem nędznym niewolnikiem mego usposobienia, nie mogę się wyzwolić z pod panowania téj grzesznéj porywczości.” Żona odparła: „Pamiętaj, ile przeszło dni i tygodni, a ty w gniew nie wpadłeś. Módlmy się razem.” Uklękłem obok niéj, a ona modliła się tak poprostu, a tak gorąco, iż szczerze dziękowałem Bogu za tę godzinę i za tę żonę.
Wszyscy znamy w kole naszych znajomych mnóstwo wypadków, w których „poświęcony jest mąż niewierny przez żonę wierną,” czyli: mąż niedbały we względzie religijnym jest przez żonę naprowadzony na dobrą drogę.
Nie przyganiała nigdy, nigdy nie mierzyła
Błędów twoich swą cnotą — przecież u jéj boku
Czystość dziewic i mężczyzn prawość w siłę rosły
I w mieście całém dzieci rade za nią biegły.
Jakkolwiek dobra żona nie znajduje wad w mężu, nie psuje go także. Trzyma się ona zasady:
Muszę mu nieposłuszną być dla dobra jego...
Śmiałażbym posłuszeństwem szkodę przynieść jemu?
A zatém mówić muszę, choćby zabił za to.
„Żona — mówi Henryk Taylor, — która chwali i namawia, ostrzega i naucza stosownie do okoliczności, która kocha dzielném sercem, a nie ślepą słabością, jest prawdziwą towarzyszką i pomocnicą.”
Przed Króla niebieskiego klęknąwszy obliczem,
Modlą się Przedwiecznemu prostém serca słowem.
Nadzieja ich unosi skrzydłem tajemniczém,
Szepcąc, że się spotkają w życiu zagrobowém,
Że blasków wiekuistych skąpani promieniem,
Zapomną, co łez męka, gdy się z oczu leją, —
Co pierś, ciężkiéj boleści wezbrana westchnieniem...
Więc wspólnie Stwórcę swego głośném sławią pieniem,
A czas niezmienną wiecznie toczy się koleją.
Domowe apostolstwo ś-téj Moniki, matki świętego Augustyna, pobłogosławione zostało nawróceniem męża i sławnego syna. Zrazu pożycie jéj było ciągle zakłócone gwałtownym charakterem męża, ale ona nigdy nie odpowiadała na szorstkie jego słowa, ani téż się na niego skarżyła, — czekała, aż gniew przeminął, i wówczas dopiero próbowała się wytłumaczyć. Nigdy więc nie poróżnili się na dzień jeden. Zwyciężony jéj słodyczą i łagodnością, musiał z nią być łagodnym, musiał ją kochać i szanować, aż wreszcie nawrócił się na jéj wiarę, — żyli wówczas w wierze i pokoju. Tym sposobem ś-ta Monika stała się narzędziem zbawienia męża; inne kobiety mogą uczynić to samo co ona.
Wielu bardzo mężczyzn uległo wpływowi dobréj żony i mogą powtórzyć z całego serca:
...Pani, odkąd twój rozkoszny
Wyrył się obraz w mojéj pamięci,
Już mnie prawda blaskiem nęci,
Wnet inną postać życie me bierze:
Dotąd ono — mówię szczerze —
Omackiem błądziło wśród bezdroży,
W każdy prawie dzionek Boży
Rozbrat brało ze wspomnieniem cnoty.
Lecz odkąd pełen ochoty
Służę tobie, radość mnie przenika:
Bom człowiek, nie bestya dzika —
Z twéj to łaski, odkąd kocham ciebie.
Możnaby jednak, niestety, wymienić wiele wypadków, w których wpływ żony działał w złym kierunku, a przewrotne kobiety czyniły wszystko, co było w ich mocy, aby zniweczyć cnoty swych mężów.
Druga żona Tomasza More usiłowała obniżyć jego poziom moralny do własnych pojęć. Kiedy More nie był pohopny nagiąć się do żądań świata, ambitna kobieta wołała: „Ta, ta, ta, wszystko to głupstwo! Moja matka zawsze mi mówiła, iż lepiéj rządzić, niż być rządzoną.” Mąż zwykle odpowiadał na to łagodnie i żartobliwie: „Dowodzisz tego, droga żono, bo nie spostrzegłem nigdy, ażebyś sobą rządzić dała.” Nigdy nie była zdolną przyjąć, ani nawet zrozumieć przekonań, które dla niego stanowiły pierwsze zasady spotecznéj moralności. Nie mogła pojąć, by ludzie mieli na celu szczęście drugich, nie zaś swoje własne, by prawda musiała być podwaliną tego szczęścia, a zatem obowiązkiem uczciwego człowieka było nie przeniewierzyć się jéj nigdy. Nie była to kobieta, mogąca zachęcić męża do wytrwałości, do poniesienia męczeństwa za swe przekonania. Przeciwnie, w więzieniu łajała go po swojemu: „Dziwno mi, iż człowiek, którego dotąd wszyscy mieli za mądrego, do tego stopnia posuwa szaleństwo, ażeby pozostawać tu, w brudnem więzieniu, kiedy mógłby być swobodnym, miéć łaskę króla i jego rady. Gdybyś tylko chciał uczynić to, co uczynili biskupi i uczeni... Masz przecie śliczny dom w Chelsea, gdzie w towarzystwie żony, dzieci, przyjaciół, mógłbyś się radować. Nie pojmuję, doprawdy, dlaczego tak zwlekasz.”
To naleganie na męża, który daje życie za to, co sądzi być prawdą, te rady małżonki, chcącéj nakłonić go do odstępstwa, dowodzą rzeczy, łatwéj do sprawdzenia w mniéj ważnych okolicznościach, iż są żony, które: zamiast dobrego, wywierają wpływ zgubny.
Żona może
Nietylko nizkie chuci poskramiać w mężczyźnie,
Lecz wzniosłych uczyć myśli, i uprzejméj mowy
I dworskości — i słowy rozniecać w nim żądzę
Prawdy, miłość, wraz z wszystkiem, czém być mąż powinien —
może także obniżyć i zniweczyć szlachetne popędy męża łatwiéj, niżby to przyszło mężczyznom. Theodata chwaliła się przed Sokratesem, iż wszystkich jego uczni do siebie przeciągnie. „Bardzo być może — odparł mędrzec, — ty prowadzić ich będziesz w dół łatwym spadkiem, gdy tymczasem ja zmuszam ich, by wstępowali ku cnocie ścieżką stromą i wielu ludziom nieznaną.”
Trudno bardzo żonie wpływać na męża, jeśli on przestał ją kochać. Najmądrzéj więc postąpi ta, co starać się będzie tak usilnie zachować jego miłość, jak starała się ją niegdyś pozyskać. Może téż niektóre rady, poniżéj przytoczone, będą jéj w tém pomocne. Prawda to, że mężowie częściéj jeszcze od żon potrzebują rady i że, ażeby małżeństwo było szczęśliwe, muszą się oboje o to starać; ale ponieważ ta książka poświęcona jest kobietom, byłoby niestosownie odzywać się w niéj do mężów, — zwracam się więc do ciebie tylko, pani żono.
Naprzód bądź tak grzeczną i miłą dla męża, jak nią byłaś wówczas, gdy się o ciebie starał. Jeśliś zwracała wtedy oczy na niego, nie odwracaj ich teraz, ani patrz na innych. Nie bądź podobną do tych kobiet, co usiłują pozyskać uwielbienie wszystkich, z wyjątkiem nieszczęśliwego człowieka, który nosi nazwę męża.
Pamiętaj, że zaślubiłaś człowieka, nie Boga, i bądź przygotowaną znaleźć w nim niedoskonałości.
Pozwól mu nieraz miéć ostatnie słowo, — sprawi mu to przyjemność, a dla ciebie w tém straty nie będzie.
Pozwól mu, niech wykaże, iż więcéj umie od ciebie, — utrzyma to w nim własny szacunek, a tobie nic nie zaszkodzi, chociażbyś nie była nieomylną.
Bądź rozsądną; trudna to sprawa w niektórych razach, spróbuj jednak. Rzadko spotkać rozsądną kobietę, — bądź więc taką rzadką istotą.
Czytaj w dziennikach coś więcéj, niż sprawozdania modne i plotki światowe. Miéj wyobrażenie o tém, co się dzieje w innych krajach.
Bądź towarzyszką męża, jeśli jest rozumnym człowiekiem; jeśli takim nie jest, staraj się, by został twoim towarzyszem. Podnoś jego poziom, a nie pozwól mu zniżyć własnego.
Staraj się zapomniéć o sobie. Co do męża, pamiętaj o tém, żeś ty go poślubiła, a nie o tém że on ciebie poślubił; wówczas prawdopodobnie on to samo o tobie pomyśli.
Gdyby nawet twój mąż nie miał serca, pamiętaj, iż ma żołądek, — więc przynoś ulgę jarzmu małżeńskiemu dobremi obiadami.
Nie nudź go ciągle o pieniądze, ale próbuj jaknajkorzystniéj obrócić temi, co są na dom przeznaczone.
Szanuj krewnych męża, szczególniéj zaś jego matkę, — bo chociaż jest twoją teściową, pozostanie zawsze jego matką i kochała go na wiele lat przed tobą.