Życie Buddy/Część druga/II
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Życie Buddy |
Podtytuł | według starych źródeł hinduskich |
Wydawca | Wydawnictwo Polskie |
Data wyd. | 1927 |
Druk | Drukarnia Concordia Sp. akc. |
Miejsce wyd. | Poznań |
Tłumacz | Franciszek Mirandola |
Źródło | Skany na commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Zadał sobie Budda pytanie, w jaki sposób głosić będzie wiedzę swoją i dumał:
— Odkryłem prawdę głęboką. Była ona trudna do spostrzeżenia i pojęcia, tak że jeno mędrcy z niej korzyść odnieść będą mogli. Ludziom dobrze jest pośród chaosu świata, jakże im tedy wyjaśnić następstwo przyczyn i skutków? Czyż zrozumieją prawo? Nie zdołają zabić w sobie pożądania, nie odwrócą się od rozkoszy ziemskich i nie wejdą do nirwany. Gdy zacznę głosić naukę, nikt nie zrozumie, a może nawet słuchać nie zechce. Nacóż zaznajamiać, zresztą, ludzi z prawdą, zdobytą tak ciężko? Wszakże wszelka prawda pozostaje ukrytą dla tych, którzy podlegają żądzy i nienawiści. Trudno zdobyć prawdę, bowiem jest tajemnicą. Nie pojmie jej umysł błądzący pośród ciemności i pożądań świata.
Uczuł chęć nieobwieszczania prawa najwyższego.
Wątpliwości Błogosławionego nie uszły jednak potężnej myśli Brahmy i przeraził się wielce.
— Świat przepadnie, — rzekł sobie — jeśli istota doskonała i święta, jeśli Budda nie pójdzie w lud, głosząc prawo swoje i wiedzę najwyższą.
Opuścił tedy niebo, stanął na ziemi, w przeciągu czasu, jakiego potrzeba, by zgiąć i wyprostować ramię, i zjawił się przed Błogosławionym. Na znak czci odsłonił jedną z rąk swoich, ukląkł i rzekł, wznosząc złożone dłonie:
— Racz, o Mistrzu., głosie prawo, racz nauczać wiedzy najwyższej. Dużo jest istot czystych, nietkniętych błotem ziemi, jakże jednak dostąpią one zbawienia, jeśli nie usłyszą nauki. Trzeba tych ludzi ocalić, przeto ocal ich! Będą słuchać ochotnie i zostaną uczniami twymi.
Tak rzekł Brahma, a gdy Błogosławiony milczał, jął mówić dalej:
— Złe prawo rządzi dotąd ziemią, przywodząc ludzi do grzechu, a ty właśnie winieneś je obalić. Rozewrzyj, o mędrcze, bramy wieczności, powiedz coś odkrył, zbawco! Tyś to, zaiste, wyszedł na górę i, stając na skalnym szczycie, spoglądasz na ludzkość całą. Ulituj się, zbawco, rasie człowieczej, która jęczy pod koniecznością narodzin i śmierci.
Idź, bohaterze, idź zwycięzco przez świat! Bądź przewodnikiem, bądź światłością! Ucz, a wielką pozyskasz mnogość zwolenników, którzy zrozumieją słowo twoje!
Błogosławiony odpowiedział:
— Głęboką, zaiste, prawdę odkryłem, głęboką i trudną do pojęcia umysłowi powszedniemu. Świat ją wyszydzi, a tylko kilku może mędrców zrozumie należycie i zechce jej się poddać. Jeśli pójdę w świat i zacznę mówić, narażę się na klęskę oczywistą. Zostanę tu, o Brahmo, ludzie bowiem są igraszką głupoty swojej.
Ale Brahma nalegał dalej:
— Osiągnąłeś mądrość najwyższą, promienie twej myśli ogarnęły przestrzeń, a sambyś miał być obojętnym na to słońce? Nie, postępek taki nie byłby godnym ciebie. Milczenie jest grzechem, trzeba je przerwać. Powstań więc! Uderz w bęben, zabrzmij gongiem, rozpal wielkie ognisko prawa! Niech, jako deszcz rzeźwy, ugasi pragnienie ziemi! Ocal nękanych złem, złagodź cierpienia palonych ogniem namiętności! Ty jeden, jako gwiazda pośród ludzi, możesz unicestwić niedolę narodzin i śmierci! Patrz, oto ja błagam cię na kolanach, a wszyscy bogowie błagają wraz ze mną!
Słysząc to, pomyślał Błogosławiony:
— Są pośród lotosów wielobarwnych stawu takie, które trwają zanurzone pod wodą, inne wychylają na powierzchnię korony, a inne jeszcze wznoszą się tak wysoko, że kropla nie pada na ich płatki. Podobnie spostrzegam w świecie istoty czyste i nieczyste, ludzi żywego i tępego umysłu, szlachetnych i nikczemnych, takich, którzy mnie zrozumieją, i innych, którzy nie pojmą nauki mojej. Ale ulituję się nad wszystkimi, pamiętając o lotosach podwodnych, kwitnących nad powierzchnią.
Rzekł tedy Brahmie:
— Niechże będzie wszystkim otworzoną brama
wieczności! Niechże słucha, kto ma uszy, słowa
mego i wierzy w nie! Rozważałem trud, jaki mnie
czeka, i bałem się, że będzie daremny. Ale zwyciężyła litość. Wstaję tedy, o Brahmo, i idę głosić
prawo wszystkim na świecie.