<<< Dane tekstu >>>
Autor August Czarnowski
Tytuł Życie płciowe i jego znaczenie
Podtytuł ze stanowiska zdrowotno-obyczajowego
Wydawca Wydawnictwo »Przewodnika Zdrowia«
Data wyd. 1904
Druk S. Buszczyński
Miejsce wyd. Berlin
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
X.
O konieczności i znaczeniu małżeństwa.

Wśród najdawniejszych narodów i społeczeństw już poznano, że celem prawidłowego spełniania obowiązku, wskazanego przez przyrodę w ustroju płci, koniecznem jest zawieranie stałych związków. Widzimy tedy nawet u najdzikszych szczepów, już w zaraniu dziejów, stanowienie małżeństw. W wielu razach napotykamy też już nawet jednożeństwo. Wszędzie zaś, gdzie obyczaj pozwalał mężczyźnie brać po kilka żon, znachodzimy przynajmniej o tyle wykształconą zasadę stałości związków, że powinnością mężczyzny było utrzymywać swe żony do końca ich życia, kobietom zaś łączenie się z innymi mężczyznami poczytowano wprost za niewiarę. Fakt, że u niektórych narodów starożytnych mężczyźni, prócz jednej lub kilku żon, miewali w stałym związku jeszcze niewolnice, nałożnice, które po pewnym czasie mogli dowolnie odstępować innym, sprzedawać lub darować, nie zmienia istoty rzeczy. Niewolnice owe były po prostu tem, czem są dzisiaj utrzymanki bogatych rozpustników, a większa jawność stosunku tłumaczy się odmiennemi pojęciami społecznemi; niewolników i niewolnice uważano za przedmiot handlu i użytkowania, jak jakąkolwiek rzecz.
Z postępem powszechnej oświaty znikał też coraz ogólniej obyczaj wielożeństwa. Zrozumiano, że zaspakajanie popędów płciowych z rozmaitemi osobami nie odpowiada wskazówkom przyrody, która inny sposób życia płciowego przeznaczyła zwierzętom, inny ludziom. Zrozumiano, że starając się tylko o zadośćuczynienie chuci zmysłowej, człowiek zniża się bardziej od zwierzęcia, którego życie płciowe polega wszakże jedynie na zmysłowości i poczuciowości (instynkcie); zrozumiano, że życie płciowe człowieka powinno być nie niższe, ale wyższe od zwierzęcego tem, że człowiek zaspakajać może popędy płciowe z świadomością przyczyniania się do zamysłów Stwórcy, celem utrzymywania rodzaju ludzkiego. Zwierzę spełnia zamiary przyrody, skierowane ku utrzymaniu rodzaju, nieświadomie, poczuciowo — człowiek, z samowiedzą, powinien spełniać te zamiary jeszcze pilniej. Wynika z tego, że człowiek, kojarzący się z osobą płci drugiej, znajduje w zjednoczeniu płciowem tem większe zadowolenie, im więcej owej samowiedzy posiada sam a zarazem jego towarzyszka. Jasne zaś, że kobieta oddająca się mężczyźnie, o którym wie, iż tylko przelotnie lub pobocznie na krótko poszukuje jej obcowania płciowego, może też tylko, podobnie jak ów mężczyzna, upatrywać w związku nasycenia chuci zmysłowych — do czasu nie może zaś uprzytomnić sobie wyższych celów zjednoczenia płciowego wśród ludzi. Kobieta więc w takim razie może miłować jedynie ciałem i zmysłami, nie zaś duszą. I mężczyzna nigdy jej niepewien. Zdawna zaś ludzie odczuwali, iż znajdują największą rozkosz w połączeniu z osobą płci drugiej wtedy, gdy osoba ta odda je się z zupełnem wylaniem, nietylko ciałem ale i duszą, bez zastrzeżeń, bez myśli o możliwem zerwaniu związku. Mężczyźni rozsądni, szukający najwyższej rozkoszy w związku istotnie miłośnym, wymagali od małżonek wierności, wynikającej z miłowania nietylko zmysłami, lecz i całą duszą. Że zaś wierność tę pozyskiwać mogli jedynie upewnieniem towarzyszce trwałości związku, nierozerwalności, przeto widzimy wszędzie, w najdawniejszych czasach, wytwarzanie się małżeństwa w miejsce związków przelotnych. Mężczyzna, mający kilka żon, nie mógł zadowalać pragnienia każdej z nich i pod względem uczuciowej, umysłowej strony małżeństwa, ponieważ koniec końców jednej tylko mógł oddawać się zupełną miłością, obejmującą ciało i duszę. Naturalnie przeto, z biegiem czasu i wielożeństwo musiało ustępować na rzecz jedno-żeństwa. Żadna z żon jednego męża nie była przecież nigdy pewną, czy ona, lub inna jest najmilszą wspólnemu małżonkowi. Pomijając więc konieczność dzielenia się z innemi pieszczotą małżeńską, co nieraz powodować musiało zawiści, niepewność, której z żon małżonek sprzyja najwięcej, którą kocha nietylko dla jej ciała, ale i gwoli duszy, niepokoiła wszystkie żony, tak że i najbardziej kochająca musiała ostygać w przychylności dla niezupełnego małżonka. Gdy zaś konieczność nietylko zmysłowych skłonności, ale i duchowego związku z towarzyszką życia stawała się dla mężczyzny coraz niezbędniejszą, bo z tego połączenia czerpał najwyższą rozkosz, więc też wołał porzucić wielożeństwo.
Ku łączeniu się w związki stałe, na całe życie, przyroda popycha ludzi i tem, że wychowanie potomstwa ludzkiego wymaga licznych i długich zachodów. Miłość ku potomstwu wlała matka-przyroda w serca wszystkich stworzeń; człowiek zaś, widząc, iż odchowanie potomstwa u zwierząt odbywa się w przeciągu jednego roku, a u niego ciągnie się przez wiele lat, musiał pojąć, że prawo kojarzenia się co rok w nowe stadia, przysługujące zwierzętom, istnieje nie dla człowieka.
Gdy zaś spostrzegał, iż z pojedyńczego związku czerpie większy zasób rozkoszy życiowych, aniżeli ze związków, choć i stałych, naraz z kilku jednostkami drugiej płci, musiał wyrozumieć konieczność małżeństwa dozgonnego tylko z jedną osobą.
Podziśdzień wielożeństwo pozostało jedynie u wyznawców Mahometa, choć i tam zanika pod naporem ościennej cywilizacji i skutkiem utrudnionych warunków gospodarczych. Turek lub arab ubogiego i średniego stanu miewa tylko jedną żonę; a stwierdzono też, że w rzeczywistości w 95 — 98 na sto przypadków panuje tam jednożeństwo. Tylko bogatsi pozwalają sobie jeszcze czasami na parę żon, jako „zbytek“; zwykle zaś zamożni mahometanie tylko jedną oblubienicę uważają za prawowitą małżonkę, inne zaś kobiety haremu (t. j. zastępu swych niewiast) jedynie za poboczne utrzymanki. Nie można też twierdzić, żeby w Turcji a mianowicie w Stambule panowała większa niemoralność niż np. w wielkich miastach „chrześcjańskiej“ Europy. Wszędzie zaś zresztą w Europie, w Ameryce (wyjąwszy mormonów w stanie „Utah“ Am. północnej), a nawet wśród znanych nam dzikich szczepów innych części ziemi, znajdujemy jednożeństwo.
Małżeństwo i jednożeństwo jest zatem prawie ogólnie uznane jako podstawa osobistego szczęścia w życiu.
Każdy więc człowiek myślący, a nie obarczony jakąś chorobą niewyleczalną, powinien mieć przed oczyma szczytny cel: 149]utworzenia ogniska rodzinnego. A niewyleczalne choroby istnieją jedynie wskutek rodowych lub osobistych nadużyć.
Każdy młodzieniec, każda dziewczyna, doszedłszy do stanu płciowej dojrzałości, powinni pamiętać o tem, że małżeństwo jest najrozumniejszą formą używania zasobów płciowych bo dającą najwięcej wszelkich rozkoszy. Powinny więc dla tego samego przed zawarciem małżeństwa unikać wszystkiego, co może ich zasoby przedwcześnie uszczuplać, wyniszczać, marnotrawić. Niechaj sobie ciągle uprzytomniają, że w małżeństwie, łącznie z najwyższą rozkoszą zmysłową życia płciowego, znajdą też najwyższą rozkosz duchową przez posiadanie serdecznego uczucia bezwarunkowej przychylności ze strony osoby, stanowiącej drugą połowę dożywotniego związku. Prawdziwa miłość jest takim zespołem istot cielesnych i dachowych, jaki można osiągnąć jedynie w związku stałym, w małżeństwie.

„Małżeństwo jest jednem z pierwotnych i najważniejszych przeznaczeń człowieka, niezbędną częścią wychowania i uszlachetnienia rodu ludzkiego. — W ścisłem połączeniu dwóch osób różnej płci, w celu wspólnego wspierania się, płodzenia dzieci i ich wychowania, znajduje się zasada wszelkiej szczęśliwości domowej i publicznej. Jest ono koniecznie potrzebne do moralnego wydoskonalenia rodu ludzkiego; przez ścisłe połączenie dwóch istot w jedną, ustępuje samolubność, największa nieprzyjaciółka wszelkich cnót, a człowiek staje się skłonniejszym do dobroci względem innych; żona i dzieci wiążą go nieprzerwanemi ogniwami do innych ludzi i do całej ludzkości; dusza jego jest ciągle rozgrzewaną przez troskliwość i przywiązanie ku żonie i dzieciom, ochraniając go od zabijającej nieozułości, która pochłania człowieka zostającego w świecie samotnie; słodkie powinności małżonka i ojca kształcą jego rozum, przyzwyczajają do porządku, pracy i cnotliwego życia! Stan małżeński jest jedynym środkiem do zatamowania rozkiełzanej chuci płciowej i do zabezpieczenia się od strasznych skutków rozwiązłego życia. Ludzie, którzy w czerstwem zdrowiu doczekali się najpóźniejszej starości, byli zwykle żonaci; tylko w stanie małżeńskim mogą wschodzić i kwitnąć największe pociechy; największem szczęściem jest szczęście domowe, wśród ulubionych i zdrowych dzieci obok czułej małżonki!“

Wprawdzie napotyka się, niestety, zbyt często małżeństwa „nieszczęśliwe“, bo nietrafnie skojarzone!
Dlatego też poświęcamy dalej osobny rozdział rozbiorowi dróg i sposobów, potrzebnych do zrobienia dobrego wyboru, głównie ze stanowiska zdrowotnego.
Poprzednio jednakże musimy rozpatrzyć ogólne przeznaczenie małżeństwa.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Augustyn Czarnowski.