Żyd wieczny tułacz (Sue, 1929)/Tom IV/Część trzecia/Rozdział XVII

<<< Dane tekstu >>>
Autor Eugène Sue
Tytuł Żyd wieczny tułacz
Podtytuł Powieść
Wydawca Bibljoteka Rodzinna
Data wyd. 1929
Druk "Oświata"
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz anonimowy
Tytuł orygin. Le Juif Errant
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tom IV
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


XVII.
RUINY OPACTWA ŚCIĘCIA ŚW. JANA.

Słońce już na zachodzie. W głębi niezmiernego lasu świerkowego, w pośród ponurej puszczy, wznoszą się ruiny opactwa niegdyś pod wezwaniem Ścięcia Św. Jana. Wznosząc się nad kupy gruzów, stoi tam jeszcze kolosalna tu i owdzie poobtrącana statua kamienna na również obtłuczonej i roślinami okrytej podstawie. Ta statua jest nadzwyczaj ponura. Przedstawia ona człowieka, któremu głowę ucięto. Odziany starożytną togą, trzyma w ręku półmisek, a na tym półmisku jest głowa.. To jego własna głowa. Jest to statua św. Jana Chrzciciela, ściętego z rozkazu Herodjady. Panuje uroczysta cisza. Nagle, w przycieniu gęstych wierzchołków drzew, których niezliczone pnie giną w niezmiernych przepaściach... ukazuje się postać ludzka... To kobieta. Idzie zwolna ku ruinom.. już do nich przyszła... depcze nogami niegdyś błogosławioną ziemię... Jest blada, wzrok jej smutny, powiewa na niej długa suknia, a nogi pyłem okryte; chód jej powolny, chwiejny. Nad strumieniem, prawie pod statuą Ścięcia Św. Jana leży porzucony tu wielki kamień. Na ten kamień pada owa kobieta znużona, ledwo oddychająca.
A przecież od wielu to dni. od wielu lat, wielu wieków, idzie ona... idzie... niezmordowana...
Lecz pierwszy to raz... czuje takie nieprzezwyiężone znużenie... Pierwszy to raz uczuła brak sił ta, co przebiegła równym, zwyczajnym krokiem, bezpiecznie, obojętnie, ruchomą ławę spiekłych pustyń, kiedy tymczasem rozpalone zawieje ich piasków pochłaniały całe karawany podróżnych...
Jej radość była wielka, niezmierna...
Lecz podniebienie jej coraz bardziej schnie, gardło ogniem pała... Spostrzega strumień i rzuca się na kolana, chcąc się orzeźwić jego bieżącą, czystą, jak kryształ wodą. Cóż się dzieje? W tem głębokiem zwierciadle... spostrzega, że się zestarzała... Ona, co więcej niż od osiemnastu wieków, po całym świecie i przez tyle pokoleń, wlekła tę niezmienną młodość... Ona zestarzała się... ona może nareszcie mieć nadzieję, że umrze... Głowa, którą męczennik trzyma w ręku... zdaje się przez swoje granitowe powieki, nawpół przywarte śmiercią rzucać na tułającą się żydówkę spojrzenie miłosierdzia i politowania. A to ona, Herodjada w okrutnym szale pogańskiej uciechy, żądała, aby jej przyniesiono głowę świętego męczennika! I to przy stopach obrazu męczennika pierwszy raz... od tylu wieków... ciężące Herodjadzie przekleństwo nieśmiertelności zdaje się być z niej zdjęte!
— „O! niedocieczona tajemnico! o boska nadziejo — wołała ta kobieta — nareszcie gniew niebieski ukaja się... Ręka Przedwiecznego sprowadza mnie do stóp tego świętego męczennika... u jego stóp zaczynam być stworzeniem ludzkiem... A to za karę, za jego śmierć Zbawiciel skazał mnie na wieczne tułactwo...
— „O mój Boże! pozwól, abym nie ja jedna tylko doznała odpuszczenia winy... Ów rzemieślnik, czy podobnie jak ja, może mieć nadzieję, iż zakończy swoje odwieczne tułactwo?
— „Panie!... gdzież on jest?... Czy już odjąłeś mi zdolność, którąś mnie był obdarował, widzenia go, słyszenia nawet w największej odległości? O! panie!... powróć mi ten dar boski, w tej najważniejszej dla nas chwili... bo w miarę, jak czuję ludzkie dolegliwości, które błogosławię, jako koniec mojej wieczności, moich cierpień, wzrok mój traci zdolność widzenia, a słuch słyszenia mężczyzny, tułającego się po święcie“.
Zapadła noc... ciemna... burzliwa...
Prośba tej tułającej się żydówki może została wysłuchana... Nagle zamknęły się powieki... złożyły się jej ręce... i pozostała klęczącą... pośród rozwalin... nieruchoma jak posąg grobowy... I wtedy nadzwyczajne miała widzenie!...


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Eugène Sue i tłumacza: anonimowy.