<<< Dane tekstu >>>
Autor Stanisław Wyspiański
Tytuł Achilleis
Podtytuł Sceny dramatyczne
Wydawca nakładem autora
Data wyd. 1903
Druk Drukarnia Uniwersytetu Jagiellońskiego
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


W NAMIOCIE AGAMEMNONA.
TERSYTES
(wchodzi)

Idę ku Trojej.

AGAMEMNON

Nie żądam po tobie.

TERSYTES

A przedsię pójdę i co zechcesz zrobię.

AGAMEMNON

Pójść więc pozwalam.

TERSYTES

Poszedłbym bez tego.
Pracuję dla narodu, nie ciebie jednego.

AGAMEMNON

Lecz naród nic nie płaci. Ja płacę, choć skromnie.
Po uznanie narodu przychodzisz tu do mnie.

TERSYTES

Więc nie dasz nic — ?

AGAMEMNON

Chcesz chłosty? Pachołki czekają.

TERSYTES

Nie sztuka, gdy masz takich, co ślepo słuchają.

(wyszedł)
CHÓR DZIEWCZĄT
(otacza Agamemnona)

Gdzie Chryze, twoja dziewczyna?

AGAMEMNON

Bywała ze mną tych dni.

CHÓR DZIEWCZĄT

Gdzie Chryze, twoja dziewczyna?

AGAMEMNON

Pod ojca nożem, jedyna,
strugą oblała się krwi.

CHÓR DZIEWCZĄT

Więc ojciec Chryzę zabija?

AGAMEMNON

Więc miłość ojciec przeklina
i dziecko własne zabija.
Strugą oblekła się krwi
pod nożem ojca, jedyna.

CHÓR DZIEWCZĄT

Gdzie Chryze, twoja dziewczyna — — ?

(słychać szczęk)
DZIEWCZĘTA
(uciekają)
STRAŻNICY
(wprowadzają Hipodamię osłoniętą)
AGAMEMNON

Kogóż to wiedą?

HIPODAMIA

Sługę.

AGAMEMNON

Gwoli?

STRAŻNIK
(oddaje nóż Agamemnonowi)
AGAMEMNON

Ty — zbrodniarka!?

(patrzy na Hipodamię)

Puśćcie jej więzy.

(daje znak strażnikom, by odeszli)

Precz.

(do Hipodamii)

Ty u mnie, jak mocarka
będziesz. — Nie zbliżę się cale ku tobie.
Że cię więżę, — to jeno to dlatego robię,
żebym w Achillu bohatyra zbudził,
któregoś ty uśpiła.

HIPODAMIA
(milczy)
AGAMEMNON

Odejdź.

HIPODAMIA
(nie odchodzi)
AGAMEMNON

Nie będę się trudził
dla cię.

(wskazuje ku płótnom namiotu)

Tam najdziesz dla siebie posłanie.
A jutro rano świtem, skoro słońce wstanie,
wyznaczą ci robotę przy tkackiem rzemieśle.
Gdy Pelida zwycięży, — wtedy cię odeślę.

HIPODAMIA
(rzuca się ku otworowi namiotu)
STRAŻ
(widać, stojącą tuż koło płócien).
HIPODAMIA
(wraca)
(idzie w bok pod namiot, gdzie znikły dziewczęta.)
(wraca)

Ty mnie tu więzisz psa. A! będę ciebie strzegła.
A nie myśl sobie to, bym z tobą wkiedy legła;
byś zdołał ująć mnie podarkiem lub rozkazem.
Z Achillem mnie tu żyć i z nim mnie ginąć razem.

AGAMEMNON

Zaprzysięgłaś się śmierci, — bo ztąd cię nie zwolę,
aż Achilles wypełni wszystką swoją dolę.

HIPODAMIA
(znika za płótnem namiotu)
OFIARNIK
(wchodzi szybko,)
(klęka przed Agamemnonem)

Mocarzu, że przychodzę, trwoga mnie tu zwlekła.
Przynoszę wieść, wróżbita, o czemuż tak zlękły?
Sam dziwię się zdarzeniu.

AGAMEMNON

Mów, słucham, — ty w trwodze?

OFIARNIK

Wiem, iż tem co wyrzeknę, serce twe ugodzę.
Że i ty czoło chmurą przywleczesz posępną.

AGAMEMNON

Miałażby twoja mowa być złą a występną?
Czy się stała rzecz jaka?

OFIARNIK

Nie, ale się stanie.
Lud żądał, abym wróżył przed słońca zachodem,
po onym deszczu ulewnym, gdy chmury
rozstąpiły się nieco przed słońcem z purpury.

AGAMEMNON

I cóż wróżby wyrzekły?

OFIARNIK

Że gdy słońce wstanie
i Jutrznia z fal wybiegnie różano-kolora, —
ty już nie będziesz władał nad narodem;
zasię jutro największy dzień sławy Hektora.

AGAMEMNON

Łgarzu, oszuście!

OFIARNIK

Jestem równy tobie
i nic nie wierzę w guseł czar i moce;
ale wyjdzi sam pojrzyj, jakie się tam noce
chmurzysków rozpostarły nad korabiów rzędem.
Wiedz, grom daleki błysnął, gdy obrzędem
świętym zajęty, rzezałem jagnięta.
I myślę, że w zdarzeniu tem jest wola święta.

AGAMEMNON

Mamże więcej od ciebie posiadać rozumu,
gdy ty nad tłum wyrosły, — sam schodzisz do tłumu?

OFIARNIK

Mocarzu, nie chcę walczyć z nieznaną potęgą.
Gdy mają paść pioruny, niechaj innych sięgą.

AGAMEMNON

Wróżba to mówi, że Hektor zasłynie;
lecz to nie mówi: zwycięży lub zginie.

OFIARNIK

To jest najgorsze, że wróżba wam sroga
jest z woli ludu, więc słowem jest Boga.

AGAMEMNON

Śmiałeś gawiedzi wyjawić rzecz tajną?

OFIARNIK

Królu, tym razem nie była przedajną
ofiara, a gdy ręka, niosąca nóż, drżała,
wraz poznałem, że siła tajna na mnie działa.
Że się coś dzieje, czego nierozumiem
i wybacz, że nie znajdę słów, — mówić nie umiem.

AGAMEMNON

Uspokój się. — Ostaniesz dziś pod moją chustą,
w namiocie moim. — Rozkazy ogłoszę,
że bogom pastwę łbów stu rzucę tłustą
i ucztę sprawię ludom i że sam ponoszę
z mego dostatku wszelką biesiady tej stratę.
Jeszcze są moje statki zadosyć bogate,
bym miał Bogów po myśli. —

(woła na straż)

Hej!

(idzie w głąb namiotu, nawołując)

Wołać po leżach,
że nie tracę ufności ja w moich rycerzach.
Lecz gdy wróżba, sprawiona o słońca zachodzie,
zda mi się zapowiadać klęskę w mym narodzie, —
by się nikt nie wydalał z obozu dzień cały.

Dzień ten ma dla Hektora być dniem wielkiej chwały.
Więc niech Hektor swej sławy szuka na pustkowiu
a wy wszyscy broń ostrą miejcie pogotowiu.

STRAŻNIK

Czy pod namiot Pelidy pójść?

AGAMEMNON

Nie trudź się cale.
Pelida dawno zasnął w laurów pustej chwale.

(oddala się za strażnikiem)
DZIEWCZĘTA
(wychylają głowy z pod płócien)
(wpełzają do namiotu)
HIPODAMIA
(szeptem do jednej z dziewcząt)

Ponad Skamandru brzegiem namiot ten ostatni
jego jest.
Gdy niebędzie doma, druh tam jego bratni
Patroklos będzie czuwał. Temu rzec.

DZIEWCZYNA

Daremno.
Jeśli mnie rzuci chustę, będzie spał dziś ze mną.

HIPODAMIA

To się skrzyw, żebyś mu się wydała nieładną.

DZIEWCZYNA

Ja mam się wydać brzydką? To za cenę żadną.

HIPODAMIA

Ale tamtem piękniejszy jest i młodszy wiele.

DZIEWCZYNA

Masz tu farbę i kreski namaż mi na czele,
żebym się zdała starsza. Czy włosy ma jasne?

HIPODAMIA

Powtórz mu rozkaz wodza.

DZIEWCZYNA

Czy się ino zdarzy
wybiedz?

AGAMEMNON
(wraca)
HIPODAMIA
(do dziewczyny)

Weź moją chustę.

DZIEWCZYNA
(okrywa się jej chustą)
DZIEWCZĘTA
(ustawiają się rzędem)
AGAMEMNON
(nie patrząc, rzuca chustę pierwszej z brzegu)
(i ta za nim idzie)
DZIEWCZYNA
(odziana w chustę Hipodamii wymyka się tymczasem)
AGAMEMNON
(do dozorcy dziewcząt)

Policzyć dziewczęta.
Niech za próg jutro przez dzień nikt się wyjść nie waży.
Każesz im dziergać płótna.

DOZORCA DZIEWCZĄT

Wola wasza święta.

AGAMEMNON
(odchodzi wsparty na wybranej dziewczynie)
DZIEWKA
(do Hipodamii)

Byłam pewna że tobie chusta się dostanie.

HIPODAMIA

No, toś się pomyliła. Sama będę spała.

DZIEWKA

Ułożymy się razem. Mnieś się spodobała.

HIPODAMIA

Szmato!

DZIEWKA

Coś ty lepszego?

DOZORCA DZIEWCZĄT

Milczeć! Na leżyska!

HIPODAMIA

Zła, że ją pominięto i o to się ciska.

DZIEWKA
(podsłuchując pod płótnami kędy się oddalił Agamemnon)

Ale tam sobie jedzą i piją aż miło.

(do Hipodamii)

I powiedz, czy nie lepiej tam z nim by ci było?
Cożeś się tak już z jednym miłością zażegła,
żeby ci szkodzić miało, gdybyś z innym legła?

DOZORCA DZIEWCZĄT
(przegania dziewczęta)
MUZYKĘ FLETÓW
(słychać przez chwilę)
GŁOS
(wywołującego echa pożegnalne, ginie, coraz z innej strony płynąc.)
(cisza)
AGAMEMNON
(uchyla płócien z boku i wkracza)
(stąpa ostrożnie)
(nadsłuchuje)
(oczekuje)
(wychodzi przed namiot)
(przed nim błyska światło księżyca)
AGAMEMNON
(wraca)
(skłaniając się przed kimś, kto dąży do namiotu)
REZOS
(wchodzi)
(jakby w obłędzie, niespokojny)
(obdarty z szat)
AGAMEMNON
(podchodzi ku niemu i rozszerza ramiona)
(całuje go)
(wskazuje miejsce na skórach)
(przynosi i podaje szaty)
(przynosi mu pić)
(pije sam wprzódy)
(klęka przed gościem)
(zdejmuje sandały Rezosa)
(kładzie rękę na sercu Rezosa)
(powstaje)
(palec kładzie na ustach swoich)
(palec kładzie na ustach Rezosa)
REZOS

Jestem tu zakładnikiem? I z Priama woli?
Jak widzę z twojej twarzy i szczerości lica
podejmujesz mnie godnie.

AGAMEMNON

Strzegę. — Tajemnica.
Rozumiem. — Jesteś tego sojuszu poręką.

REZOS

Śle mnie Priam — ?

AGAMEMNON

Król Troi wie, że cię przyjmuję.
Za jego to jest wolą, — gościem się raduję.
Ktokolwiek jesteś, raduj się w mojej gościnie.

REZOS

Jam jest Rezos a imie moje prawdą słynie.
Szedłem w obronę prawdzie i tamtym w ucisku,
gdy schwytali mię zbójce, gdym spał w okopisku.
Z szat moich mię odarli — i wiedli — — ku tobie,
mówiąc, że z twoją wiedzą i z wiedzą Pryama.
Dopiero u namiotu twego, gdy już brama
odemknięta po za mną chustami opadła,
z ust mi zdjęto wiązadła. — — — Konie..

AGAMEMNON

... Są przy żłobie.

REZOS

Drużyna moja, — — niewiem, czyli żywa?

AGAMEMNON

Dawno pewno już w mieście zdrowa i szczęśliwa.

REZOS

Sądziłem, że ta zgraja konie mi wykradła
i mój skarb, który miałem.

AGAMEMNON

Słońce ci je zwróci.
Niech sen ciało pokrzepi i czasu bieg skróci.

(oddala się)
(wraca)
(prowadząc Hipodamię)
(oddala się)
HIPODAMIA
(usiadła przy Rezosie na skórach)

Kazano bawić was rozmową.

REZOS

Jesteś tu niewolnicą?

HIPODAMIA

W niewoli jestem, lecz czuję się wolna.
Jestem u tego zakładnicą,
co włada w tym namiocie.

REZOS

A czyją że tu jesteś kochanką?

HIPODAMIA

Kochanek mój jest ten, co pierwszy przed innymi
mieczem i słowem. A tych nienawidzę.
Nie wierzcie im, bo to są psy podstępne.

REZOS

Nienawidzisz? — Posłuchaj. A przybliż się nieco,
bo może słucha kto, choć mówię cicho.
Złowiony jestem w sieć. — Spałem w miłości
w parowie górskim, wśród lesistej głuszy
i kochanka moja była przy mnie.
Czar nas opętał i błogość dał duszy
i sen mój śniłem rozkoszy,
kiedym się zbudził, ockniony jej krzykiem
strasznym. — Ból czuję. — Związane mam oczy
mocnym rzemieniem, który ktoś zaciska.
I wlecze mnie wśród nocy,
wśród skał parowu — i, widać, wzdłuż rzeki,
bo chłód powiewu wody czułem.
Gdzie się mój orszak podział? Moje wozy?
Gdzie dziewczę? — Nie wiem. — Tu rzemień mi zdjęto
z czoła, — u progu tego namiotu
i winem i ubiorem gościnnym przyjęto. —
Ten jej okropny krzyk dotąd mnie woła;
w uszach mi dzwoni wśród nocy. — —
Więc mówisz, że Achilles nie jest w zmowie
z rodem Atrydów, — że jest im niechętny?
Więc także łupem i zdobyczą
z nim się nie dzielą...?

HIPODAMIA

Że tyle jeno ma, co sam zdobędzie

ze swymi ludźmi, gdy idą po nocy
na łup i zdobycz.

REZOS

Przyrzekł mi Atryda,
że sprawców zbrodni wykryje i skarze.

HIPODAMIA

Jak mnie porwano z domostwa rodziców,
gdy dom nasz spłonął i zapadł się w gruzy,
ostałam wtedy w namiocie zwycięzcy.
Był dobrym dla mnie.

REZOS

Więc ty?

HIPODAMIA

Dziś prócz niego
niemam nikogo. — On właśnie zabronił,
bym, jako inne, szła przez ręce wszystkim
i strzegł mej hańby, by mię po namiotach
co wieczór inny pieścił
i on to słowem potężnem obwieścił,
że mnie jedyną chce pojąć za żonę,
gdy ztąd odpłynie....





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Stanisław Wyspiański.