Album biograficzne zasłużonych Polaków i Polek wieku XIX/Jan Wincenty Bandtkie-Stężyński

<<< Dane tekstu >>>
Autor Stanisław Kutrzeba
Tytuł Jan Wincenty Bandtkie-Stężyński
Pochodzenie Album biograficzne zasłużonych Polaków i Polek wieku XIX
Wydawca Marya Chełmońska
Data wyd. 1903
Druk P. Laskauer i W. Babicki
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tom drugi
Indeks stron
Jan Wincenty Bandtkie-Stężyński.
(*1783 — †1846.)
separator poziomy
W

W początkach XIX stulecia powstaje w Niemczech nowa nauka, która wkrótce zdobywa sobie prawo obywatelstwa, szybko zyskuje coraz liczniejsze koła zwolenników i w przeciągu lat kilkudziesięciu dosięga niezwykłego rozwoju. Z Niemiec przedziera się do państw innych, rozszerza coraz bardziej swoje granice, daje podstawę do powstania innych gałęzi nauk. Mamy na myśli historyę prawa, ugruntowaną przez badania Eichhorna (historya prawa niemieckiego) i Savigny’ego (historya prawa rzymskiego). Nie znaczy to jednak, by dotąd nikt nie zwracał uwagi na historyczny rozwój prawa, ustroju państwa i jego instytucyj. Nie brak i przedtem takich dzieł. Twórcy nowej nauki już mieli materyał, z którego mogli budować. Znaczenie ich działalności leży w pojęciu przedmiotu. Przed nimi bowiem ta nauka nie istniała jako organiczna całość. W dziełach, które mówiły o ustroju państwa, nieraz powoływano się na wypadki historyczne, nieraz zaznaczano ewolucyę pojęć i przepisów. By nie szukać daleko, dość podać za przykład znane dzieło Lengnicha, który, kreśląc obraz ustroju Polski, opatrywał swoje wywody objaśnieniami, czerpanemi z historyi. Były nawet osobne dzieła, które zbierały i grupowały materyał, tyczacy się poszczególnych historycznych instytucyj prawnych. Ale to nie była historya prawa. Pierwsze tych dzieł korzystały z historyi tylko dla wyjaśnienia pozytywnych przepisów prawa, drugie — określane jako «starożytności prawne» — opisywały zdarzenia.

ale ich nie tłómaczyły, nie łączyły w całość. Na tem polega waga nowej nauki — historyi prawa, — że te instytucye przeszłości łączy w jedną całość, wiąże organicznie i logicznie, dając nie zbiór luźnych wiadomości, lecz pełny obraz wszystkich przepisów prawa w ich historycznym rozwoju, a zarazem z uwzględnieniem ich wzajemnego naturalnego związku.
Rozgłos nowej nauki odbił się donośnie w Europie. Rychło i w Polsce pojawiły się dzieła, wystąpili ludzie, którzy choć niezupełnie szli za nową szkołą, choć nie wprost w niej szukali pobudki do tej pracy, to przecież, czuli na sobie wpływ nowych kierunków. U nas jednak były jeszcze inne specyalne warunki, które wpłynęły na kierunek i charakter naukowych badań. Polska przestała istnieć jako samoistne państwo w swoich pierwotnych granicach; wskutek tego straciło moc swoją wiele z jej instytucyj prawnych, które określały jej ustrój i normowały prawny jej żywot. Ale nie wszystkie; część praw i nadal zachowała znaczenie. Znajomość dawnych praw polskich jeszcze więc nieraz była niezbędną dla wytłomaczenia ustaw obowiązujących; lecz całe działy, a zwłaszcza najciekawszy, najbardziej pociągający, dział prawa politycznego, przedstawial już tylko historyczny interes. Musialo to wpłynąć na naukę, na sposób przedstawienia tych stosunków.
Za ojca nauki historyi prawa polskiego chcą uznać Czackiego, który w r. 1800 ogłosił w 2 tomach dzieło, mające już tylko taką historyczną doniosłość. Tytuł tego dzieła: «o litewskich i polskich prawach, ich duchu, źródłach i związku, i o rzeczach, zawartych w pierwszym statucie dla Litwy». Nie jestto jednak wcale historya prawa. Biorąc za podstawę statut litewski z roku 1529, Czacki objaśnia jego przepisy, hojnie podając wiadomości o najróżnorodniejszych instytucyach prawa polskiego. Dzieło to — bardzo szacowne — ma atoli charakter starożytniczy. Przecie jeszcze wówczas nie przeczuwano nowej szkoły. Nie można też uważać Czackiego za historyka prawa.
Pierwszy, który do tego tytulu ma prawo — jest dopiero Bandtkie. Choć jego działalność rozpoczęła się jeszcze przed epoką nowej szkoły i choć silnie związany z tradycyą dawnej metody, to przecież, stojąc na rozdrożu, owiany jest już duchem tych nowych zapatrywań, nowych poglądów.
Jan Wincenty Bandtkie pochodził z Lublina, gdzie się urodził 14 lipca 1783 r. Stąd była i jego matka, Anna Marya z Noaków; ojciec Jan Samuel, rodem z Schlichtingsheim pod Wschową, osiadł tu później jako kupiec. Po kilku latach nauki w prywatnej szkole niemiecko-polskiej w Lublinie, wysłany został w roku 1794 do Wrocławia, gdzie ukończył szkołę przy kościele św. Elżbiety, pozostając od r. 1798 pod czułą opieką starszego brata, Jerzego Samuela. Przez trzy lata (1803-1806) studyuje prawo na uniwersytecie w Halli, głównie pod przewodnictwem Woltaera. Przez lat dwa był tamże równocześnie nauczycielem języka polskiego. W r. 1806 powraca do kraju, do Warszawy, mimo propozycyi, które go wzywały do objęcia wcale korzystnych posad w Magdeburgu i Wrocławiu. W Warszawie — po zdaniu egzaminu — został aplikantem czyli, jak wówczas mówiono «referendaryuszem», przy regencyi warszawskiej (t. j. przy sądzie szlacheckim departamentu warszawskiego). Po opuszczeniu w końcu tegoż roku Warszawy przez władze pruskie, Bandtkie wyznaczony został do deputacyi, regulującej sądowe sprawy depozytowe, a w roku 1807 mianowany asesorem przy sądzie apelacyjnym w Warszawie, na którym to urzędzie pozostał do wprowadzenia kodeksu francuskiego w roku 1808. Od tego roku Bandtkie w dwóch kierunkach rozwija bardzo wydatną działalność. Został wówczas powołany przez ministra sprawiedliwości, Feliksa Łubieńskiego, na pisarza aktowego, czyli notaryusza, w mieście Warszawie (r. 1808), a już w rok później na pisarza aktowego księstwa warszawskiego. Potwierdzony też został w tej godności po utworzeniu królestwa kongresowego. Od r. 1819 był także regentem kancelaryi hipotecznej, powołany na to stanowisko przez radę wojewódzką po wprowadzeniu przez ustawę z roku 1818 nowych urządzeń hipotecznych. Dopiero w r. 1843 porzuca te zajęcia, mianowany członkiem komisyi rządowej sprawiedliwości i radcą stanu, które to godności zachował do śmierci.
Obok tych praktycznych zajęć prawniczych Bandtkie przez znaczną ilość lat rozwija bardzo żywą działalność, jako profesor. Kiedy utworzono w Warszawie szkołę prawa i administracyi, Bandtkie otrzymał nominacyę w r. 1808 na jej profesora, wykładał prawo rzymskie, a przez cały — krótki zresztą — czas istnienia tej szkoły był jej naczelnikiem. Kiedy w r. 1816 zamierzono utworzyć uniwersytet, Bandtkie brał udział w organizacyi tegoż, i przeszedł do uniwersytetu, jako profesor prawa rzymskiego, a następnie i polskiego. Od r. 1825 wykładał już tylko prawo polskie. Przez cały też czas istnienia uniwersytetu aleksandryjskiego (do r. 1831) był dziekanem wydziału prawa.
Prócz tych zajęć podwójnych brał Bandtkie udział nieraz w ważnych przedsięwzięciach. Tak w r. 1808 powołał go minister Lubieński do komisyi, która miała opracować kodeks procedury. Odmówił jednak wezwaniu (r. 1817) na członka konsystorza ewangelickiego w Warszawie, jak i powołaniu na radcę przy królewskim konsystorzu i kollegium szkolnem w Poznaniu.
Pracy i sumienności niezwykłej Bandtkiego nie brakło uznania. W r. 1817 został wybrany na członka rady województwa warszawskiego. Od komisyi rządowej sprawiedliwości (r. 1819), od komisyi rządowej hipotecznej (1819 i 1820), jak i od komisyi wyznań i oświecenia (r. 1819) dostaje pisma pochwalne. Za staraniem rady uniwersytetu otrzymał też szlachectwo dziedziczne z przydomkiem Stężyński i został wpisany (1819 r.) w księgę szlachty czerskiej. Warszawskie towarzystwo przyjaciół nauk obrało go w roku 1811 członkiem przybranym, a następnie (r. 1812) czynnym, towarzystwo uczone krakowskie w r. 1816 korespondentem, a uniwersytet wileński tegoż roku członkiem honorowym. Od uniwersytetu królewieckiego dostał w r. 1814 tytuł doktora praw. Otrzymał ordery św. Włodzimierza III kl., św. Stanisława kl. II z gwiazdą i św. Anny kl. II z koroną cesarską.
Zmarł w Warszawie 10 lutego 1846 r.

O działalności Bandtkiego, jako praktycznego prawnika nie mam zamiaru tu mówić. To jedno wystarczy zaznaczyć, iż odznaczał się nieska

zitelną prawością, zwłaszcza jako notaryusz. Wysoko też za to go ceniono. Nas wszakże obchodzi tu jego literacka praca, którą chcemy ocenić. Zaczął od tłomaczeń z francuskiego i niemieckiego, wydał nawet — w Wrocławiu w roku 1805 słownik kieszonkowy francusko-polski i niemiecki. Ale już wkrótce wkroczył na to pole, na którem miał zapewnić sobie chlubne imię — na pole pracy nad historyą prawa. Pierwszą[1] jest rozprawa, pisana po łacinie: «De studio iuris polonici», (Wrocław, 1806), przeznaczona dla nie-Polaków. Bandtkie wychodzi z tego założenia, że prawo polskie ma praktyczne znaczenie, że jednak prawnicy go nie znają i nie wiedzą, gdzie szukać przepisów. W części więc pierwszej podaje źródła tego prawa, zaczynając od statutów kazimierzowskich, i to tak prawa polskiego, jak i innych praw, niegdyś w Polsce obowiązujących; w części drugiej mówi, jak uczyć należy prawa, i wskazuje na wagę znajomości języka polskiego, przyczem wylicza ważniejszych poetów i pisarzy polskich. W części trzeciej podaje literaturę prawa polskiego. Rozprawa ta, nie roszcząca sobie wielkich pretensyi, odznacza się sumiennością, niezłą znajomością przedmiotu i mogła bardzo dobrze spełnić swoje zadanie. Ostatni jej rozdziało literaturze prawniczej polskiej rozszerzony znacznie dał Bandtkie później do «Historyi literatury» Bentkowskiego.

Bandtkie czuł się przedewszystkiem prawnikiem. Od tej też rozprawy zacząwszy nie opuszczał tego przedmiotu prawie nigdy. Dwie ledwie możemy wskazać rzeczy, które nie mają tak ścislego charakteru prawniczego, i to rzeczy bardzo drobne, dwa odczyty: «Obronę Jana Zamoyskiego», (Warszawa 1811) i «Przemowę o urządzeniach naukowych» (Warszawa, 1817). Po za tem już mamy same tylko studya prawnicze. Bo też Bandtkie prawo cenił wysoko. «Ktoby śmiał dziś nad potrzebą umiejętności prawa się rozwodzić, byłby z uśmiechem przyrównany do mówcy, rozprawiającego o potrzebie lekarza w chorobie» — tak pisze w «Uwagach o potrzebie nauki prawa w naszym kraju w szczególności, a o użytku onejże w ogólności» (Warszawa 1814). Czci prawo i żąda czci dla prawników — kiedy mówi «o poważaniu dawniejszych w Polsce prawników uczonych» (Warszawa, 1825 r.).
Bandtkie jeszcze wyszedł ze starej szkoły, żył i uczył się wtedy, kiedy obok prawa natury wszechwładnie kierowało umysłami ludzi prawo rzymskie. Wpływu szkoły t. zw. prawa natury nie ma u Bandtkiego zupełnie, choć go słuchał na wykładach Hoffbauera w Hali. Za to prawo rzymskie — profesorem jego był tamże Woltaer — wywarło na Bandtkiego potężne wrażenie. Często się na nie powołuje, jako na niedościgły wzór, wyszukuje ślady jego w Polsce, co nawet doprowadza do przesady. Twierdził bowiem, że prawo rzymskie miało w Polsce moc posiłkową, wbrew Czackiemu, który wywodził to prawo od Germanów. Bandtkie na żywą natrafił opozycyę. Prócz Czackiego brali w niej udział Ossoliński, Mickiewicz i Morze. Ale Bandtkie nie dał się przekonać i uparcie stał przy swojem zdaniu. Temu zajęciu się prawem rzymskiem, które wykładał także przez czas pewien na uniwersytecie, przypisać należy wydanie dwóch rozpraw z tego zakresu, które Bandtkie ogłosił po łacinie: 1) Vindiciae iuris Romani Iustinianei (Wrocław 1808), gdzie właśnie wypowiedział powyższe zdanie, i Lineamenta iuris Romani ad ordinem institutionum Iustiniani imperatoris digesta (Warszawa 1816).
Wszystkie inne rozprawy czy odczyty tyczą się już ściśle historyi prawa polskiego. Kilku drobnych wystarczy wymienić tytuł, by wskazać ich treść. W rozprawie p. t. «Rzecz o czwartym groszu siostrom z pozostałości ojczystej przez braci udzielanym» (Pamiętnik warszawski r. 1815, t. II str. 3-40) wywodzi, iż ograniczenia kobiet do czwartej części spadku nie było pierwotną instytucyą prawa polskiego, że je wprowadzono dopiero w XVI w., jak przypuszcza, pod wpływem Węgier. Druga rozprawa: «O notaryacie, czyli pisarstwie aktowem krajowem tak dawniej szem, jako i nowszem» (Pamiętnik Warszawski r. 1815 t. III, str. 327—347, 413-444), powstała z odczytu na publicznem posiedzeniu szkoły prawa i administracyi. Podaje w niej rys notaryatu w sądach polskich, mówi dalej o notaryuszach papieskich i cesarskich, wreszcie rozbiera znaczenie pisarstwa aktowego, wprowadzonego w r. 1808. Również formę odczytu ma «O Macieju Śliwnickim i księdze prawa powszechnego, z woli Zygmunta I przezeń ułożonej» (posiedzenie uniwersytetu r. 1825), w której na podstawie rękopisu, wtenczas właśnie odkrytego, stara się ocenić — zresztą niezbyt szczęśliwie — wartość pracy Śliwnickiego. Już po śmierci Bandtkiego wydał z pozostałych rękopisów August Heylman: «Rozprawy o prawie i sądownictwie karzącem i o urzędach w dawnej Polsce» (Warszawa 1858), a Biblioteka Warszawska (r. 1858 t. III) artykuł o «urzędzie woźnego».
Wszystkie te prace, które dopiero co wymieniliśmy, jak i niektóre powyżej wspomniane, są to rzeczy drobne, rzucane na papier przy sposobności, najczęściej opracowywane jako odczyty, czy to na posiedzenia szkoły prawa, czy przy sposobności publicznych posiedzeń uniwersytetu. Jednak już za życia Bandtkiego pojawiło się kilka prac większych, które mu zapewniły wielkie wówczas poważanie. Już w r. 1812 ogłosił: «Zbiór rozpraw o przedmiotach prawa polskiego» (Warszawa i Wilno 1812). Tworzą ten zbiór trzy rozprawy, wśród nich dwie drobne: 1) Rzecz o uprawnieniu dzieci, przez zaszły związek małżeński czynionem, i 2) Rzecz o karze śmierci za kradzież ustanowionej». Pierwsza miała także praktyczny cel na oku, druga tylko historyczny. Obie są bez znaczenia. Za to pokaźną jest praca, pomieszczona na początku tego zbioru: «Wywód historyczny praw miejskich w Polsce dawnej obowiązujących». W tej rozprawie przechodzi po krótce, idąc za obcemi badaniami, historyę powstania miast i praw miejskich w Niemczech, a następnie wcale szeroko mówi o rozszerzeniu się prawa niemieckiego w Polsce. Po raz drugi wraca do tego przedmiotu, ogłaszając w dwa lata później: Ius Culmense cum appendice privilegiorum et iurium selectorum municipalium et dissertatione historico critica (Warszawa 1814). Wprawdzie na oku miał cel ściśle praktyczny — wydanie prawa chełmińskiego, które jeszcze wówczas miało w miastach moc obowiązująca; poprzedził je jednak obszernym wstępem, w którymi mówi o źródłach i wydaniach tego prawa, oraz dodał kilkanaście dokumentów, które przedstawiają już tylko historyczny interes. Te dwie rozprawy są największe i najważniejsze, jakie Bandtkie ogłosił za swego życia; za drugą dostał od uniwersytetu królewieckiego tytuł doktora praw. Obie te prace noszą daty, które jasno wskazują, że powstały jeszcze przed obudzeniem się nowej szkoły historyi prawa. Dobrze dają one poznać umysł Bandtkiego. W robocie jest sumienny i oględny, wskutek tego nawet suchy, ale wcale krytyczny.
Z dzieł jednak, ogłoszonych za życia, nie konstrukcyjne prace ostały się, i zapewniły Bandtkiemu imię w nauce. Dziś tych prac prawie nikt nie czyta, są one już oddawna przestarzałe. Nic odpowiadają zmienionym pojęciom, dzisiejszym wymaganiom krytyki źródeł. Przetrwało, i do dziś dnia jest w użyciu inne dzieło, będące tylko wydawnictwem: «Ius polonicum», wydane w Warszawie w r. 1831. A choć dziś tak naprzód postapiła praca wydawnicza, przecież tego dzieła Bandtkiego jeszcze się nie dało zastąpić w całości, jeszcze jest ono niezbędne dla każdego, który pracuje nad prawem polskiem. Ius polonicum zawiera cały szereg tekstów ustaw średniowiecznych. Nie Bandtkie zwrócił uwagę na to, iż zbiory praw polskich nie zawierają wszystkich statutów, że po rękopisach znacznie ich więcej, że teksty są tak różne. Pod tym względem wyprzedził go już Lelewel. Bandtkiego jednak jest wielką zasługą, że zajął się zbieraniem rękopisów, które wówczas zaczęły się pojawiać na targu po kassacie klasztorów, że umiał ocenić ich wartość i znaczenie. Kilka tych rękopisów, które były własnością Bandtkiego, do dziś znane są pod jego imieniem, i stanowią wielką ozdobę bibliotek, do których się po jego śmierci dostały. Zbierał i odpisywał teksty, tak te, które już były znane, jak i wiele nieznanych pierwej wcale. Złożył się z tego gruby tom. Tem się przysłużył w znakomity sposób nauce, i silnie ją naprzód posunął. Wprawdzie sposób wydania nie jest już dziś wystarczajacy, wprawdzie nie rozwiązał wielu trudności, które nastręczały teksty, a nawet wprowadził wskutek tego w naukę trochę zamieszania. Mimo to jednak sam fakt, że umiał ocenić wartość tych rękopisów, i że teksty uprzystępnił dla uczonych, pozostanie jego niespożytą zasługą, i węgielnym kamieniem jego zasług na polu historyi prawa polskiego.
Ius polonicum jednak, jako dzieło, przystępne tylko dla tych, którzy sami nad prawem polskiem pracują, nie mogło być popularne. Znaczenie Bandtkiego szersze zapewniły dwa dzieła, które ogłoszone zostały po jego śmierci, przez jego syna, a mianowicie: 1) «Historya prawa polskiego» (Warszawa 1850) i 2) «Prawo prywatne polskie« (Warszawa 1851). Oba te dzieła powstały z wykładów, które miał Bandtkie w uniwersytecie warszawskim, jako profesor prawa polskiego.
«Jaka potrzeba, jaki pożytek poznawać prawa dawne polskie i ich dzieje, gdy stały się dawnemi, gdy należą do przeszłości»? Na postawione przez siebie w ten sposób pytanie Bandtkie daje następującą odpowiedź: «Użyteczność tej nauki jest dla obcych nawet powszechną, dla nas zaś konieczną i szczególną. Wielkich lubo upadłych narodów przygody i życie są pełne nauki, bo wykrywając przyczyny choroby i śmierci, stanowią przestrogę i doświadczenie... Dla nas zaś są szczególne powody w ocenianiu użyteczności i potrzeby poznania dawnych praw polskich i ich dziejów. Do dziś dnia i na długie zapewne jeszcze czasy wydarzają się rozliczne przypadki w rządzie i w sądach, których właściwe rozporządzenie wymaga dokładnej znajomości naszych praw dawnych. Dzieje, pod względem rządu i praw uważane, są najważniejszą częścią historyi każdego narodu. Z ich dokładnego poznania i bezstronnego rozważania wynika przekonanie, że nic przypadkiem się nie dzieje, że skutki i wypadki wszelkie miały swoje przyczyny, że nie wszystko dawne było lepszem od tego, co jest nowszem lub nam współczesnem».
Tak określa Bandtkie zadanie historyi prawa w przedmowie. Wzgląd na praktyczną doniosłość znajomości tych przepisów i tu więc silnie występuje, a na pierwszy plan wysuwa się w jego prawie prywatnem.
Historya prawa polskiego objęła u Bandtkiego cały obszar wewnętrznego życia narodu, nietylko ściśle to, co przez prawo rozumieć należy. Po wstępie, w którym mówi o ludach, osiadłych w czasach przed przyjęciem chrztu na ziemiach polskich, idą trzy rozdziały, na które podzielił historyę: od Mieszka do Ludwika, od Ludwika do Zygmunta Augusta, od Henryka do upadku państwa. Kończy książkę krótki ustęp o czasach późniejszych. W każdym z tych rozdziałów mówi o stanie kraju, o mieszkańcach i różnicy stanów, o rządcach i rządzie, o dochodach i skarbie, wojsku, sądownictwie, o przemyśle, oświacie, obyczajach i ubiorze. Obszerny to plan, — to przecie prawie historya kultury.
Wykłady Bandtkiego wywierały wpływ wielki, na jego dziele uczono się przez lat wiele o ustroju Polski. Dzieło jego nie jest wolne od wad, i to wielu. Bandtkie był za mało historykiem. Starał się zebrać materjał, lecz nie zebrał tyle, ile byłby umiał wyszukać historyk. Mówiliśmy, iż Bandtkie nie wzrósł jeszcze wśród nowych prądów w nauce prawa; jego «historya» powstała już jednak pod tym wpływem. Rozumiał go może, lecz nie umiał odczuć należycie. Grupuje fakty, ale ich nie wiąże, nie nadaje im życia. Mimo to jednak, jestto praca doniosła, nietylko przez swoje skutki, lecz przez treść, przez to, iż dała całokształt ustroju rzeczypospolitej po raz pierwszy. Ma ona dla prawa polskiego mniej więcej to znaczenie, co głośne dzieło Eichhorna dla historyi prawa niemieckiego.
Równie poważną, a może mniej wolną od błędów, jest praca druga, mająca za przedmiot prawo prywatne polskie. Przedstawia atoli nie historyę, ale obraz przepisów prawnych w końcu istnienia rzeczypospolitej, głównie dla praktycznych celów. Następne jednak prace z tego zakresu (Burzyński, Dutkiewicz) wyparły to dzielo z użycia, podczas gdy «Historya prawa polskiego» do dziś jeszcze zachowała dużą część swej wartości.
Takie są zasługi Bandtkiego. Pozostanie on w literaturze, jako właściwy ojciec nauki historyi prawa polskiego. Nie był to człowiek genialny, nie podejmował zgłębienia wielkich problematów, nie otwierał nowych szerokich horyzontów. Stojąc na rozgraniczu epok, łączy je w swoich dziełach, lecz nie umie przejść do młodych. Badacz to jednak staranny i sumienny. Nie unosi się fantazyą, która tak wiele wyrządziła w nauce złego, jest zawsze trzeźwy i jest dobry prawnik.bZarówno przez swe wykłady, jak i przez swe prace ożywia naukę prawa polskiego, przygotowuje grunt dla następców.

Dr. Stanisław Kutrzeba.







  1. Bandtkiemu przypisują dwie rozprawy: 1) Mieszkańce w górach szląskich nie są początkami starożytnych Germanów — drukowana po niemiecku w Schlesische Provinzialblätter r. 1803 str. 414-426, i w tłomaczeniu polskiem w Osińskiego «Pamiętniku Warszawskim» r. 1809 t. III, str. 125-139; i 2) «O monetach najdawniejszych polskich i szląskich», drukowana po niemiecku w «Schlesien chedem und jetzt» 1806. Stück V i po polsku w Bentkowskiego «Pamiętniku Warszawskim» czyli «Dzienniku nauk i umiejętności» t. IV, r. 1816 str. 257-285, 377-389. Obie te rozprawy są jednak jego brata, Jerzego Samuela (pierwsza podpisana G. = Georg S. Bandtkie, druga I. S. Bandtkie. Tę drugą tłomaczył nasz Bandtkie, jak widać z liter: I. W. B.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Stanisław Kutrzeba.