Album biograficzne zasłużonych Polaków i Polek wieku XIX/Stanisław Jachowicz
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Stanisław Jachowicz |
Pochodzenie | Album biograficzne zasłużonych Polaków i Polek wieku XIX |
Wydawca | Marya Chełmońska |
Data wyd. | 1903 |
Druk | P. Laskauer i W. Babicki |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tom drugi |
Indeks stron |
Po Klementynie Hofmanowej, która dała u nas początek oryginalnej literaturze dla dzieci, nasuwa się każdemu drugie nazwisko człowieka, który równie chlubnie zapisał się w jej dziejach — Stanisława Jachowicza. Nazwisko to zaś z tem większą czcią wspominamy, że pisanie dla dzieci, które za cel życia swego uważał, nie bylo jedyną jego zasługą do wpływu, który przez pisma swoje wywierał na młodych czytelników, dołączał się jeszcze silniejszy wpływ żywego słowa, wpływ nauczyciela na uczniów i uczennice, a z tem nauczaniem słownem, wiązała się organicznie nauka czynów, zgodnych z głoszonymi zasadami, a przeniknionych jedną tylko myślą chrześcijańskiej miłości bliźniego, czynienie dobrze dla samego dobra, nie licząc na żadną nagrodę.
Niechcący dał własny swój wizerunek w bajeczce p. t. Jacuś:
W cieniu czterech topoli stała nizka chatka
W niej dzieci grzeczne, uprzejme, kochane,
W pobożności wychowane.
Jeden szczególniej chłopczyk, jako pączek róży,
Mówił, że wszystkich kocha, że u wszystkich służy.
Temu przynieść dzban wody, temu użąć trawy,
Temu ptaszka ułowić, przyspożyć zabawy,
Temu naprawić siatkę, chlebem się podzielić,
Chorego przypilnować, smutnych rozweselić,
To jego zatrudnienie.
Zaledwie słońce pierwsze śle promienie,
— Nasz Jacuś już na wozie — «Gdzie jedziesz tak rano?»
«Wczoraj prosił mnie sąsiad, bym mu przywiózł siano.
— «Zejdź, Jacusiu, mówili, napijesz się mleka».
«Bóg zapłać! zejść nie mogę, bo mnie sąsiad czeka».
«Dziwny chłopak!» powtarzali –
Śmieli się, ganili, a jednak kochali.
Mniemacie, że jaśniejąc sercem niezrównanem
Został panem?
Oj! całe życie stąpał po cierniu i głogu,
Czynem, walką z cierpieniem wypłacał się Bogu,
Powiadał mi dziadunio, że dotąd pamięta,
Jak kiedy Wielkanocne obchodzili święta,
Wszędzie, u najuboższych bywało święcone,
A on, choć miał oszczędną, gospodarną żonę
Nie wiedział, co to szynki, kiełbasy, kołacze;
Ale wiedział gdzie chory, gdzie sierota płacze
Smutno w jakiejś chałupce — Jacuś we drzwiach staje:
Tego słowem pokrzepi, temu wsparcie daje,
Temu jak z nieba gwiazda wśród ciemności świeci,
Temu nagie w koszulki przyodziewa dzieci.
Matki troską dotknięte: «Jacuś!» wykrzykały,
Jak gdyby go w nieszczęściu o pomoc wzywały.
Znam dotąd jeszcze jedną, co mu to przysłowie.
Niejednemu pomieścić nie mogło się w głowie,
Skąd Jacuś zawsze w ustach? a jednak tak było:
Bo czego pełne serce, to się i mówiło.
Umart Jacuś, łzy oschły, zaklęsła mogiła,
Żadna o nim pamiątka ludziom nie świadczyła,
A jednak być Jacusiem bardzoby się chciało,
O! bo cóż to za serce, które tak kochało!
Stanisław Jachowicz urodził się 17 kwietnia 1796 roku w Galicyi, w Dzikowie, słynnym w dziejach z zawiązanej tam niegdyś konfederacyi, celem utrzymania na tronie Stanisławą Leszczyńskiego, a także ze starożytnego kościoła z cudownym obrazem Matki Boskiej. Rodzina Jachowiczów szlachecka, niezbyt zamożna ale uczciwa, bogobojna, pełna cnót domowych i obywatelskich, dawała dziecięciu tak czystą atmosferę moralną, jaką tylko można wymarzyć. P. Floryan Łagowski w studyum p. t. Dzieciństwo i młodzieńcze lata Stanisława Jachowicza robi uwagę, że trudno dziś znaleźć gdziekolwiek, podobny wzór charakterów subtelnych, jak te, które odnajdujemy w przechowanej korespondencyi rodzinnej. To też wspomnienie ojca, który go wcześnie odumarł, i naukom serdecznie kochającej matki zawdzięczał w znacznej części przyszły poeta te zasady, które mu przewodniczyły w życiu późniejszem. A było to dziecię pojętne i nad wiek poważne, a dobre, łagodne i uprzejme, czem sobie jednało miłość powszechną. Nauki szkolne pobierał w gimnazyum w Stanisławowie, które jak wszystkie ówczesne szkoły galicyjskie było zupełnie niemieckie; niektórzy jednak nauczyciele umieli dodatnio oddziaływać na młodzież, takim był zacny prof. Promiński, dzięki któremu Jachowicz i jego koledzy mieli sposobność obznajmić się ze skarbami piśmiennictwa polskiego. W roku 1815 po ukończeniu gimnazyum wstąpił na uniwersytet lwowski, gdzie przebywał do roku 1818. Tutaj młodzież, broniąc się przeciw wpływom germanizacyjnym, łączyła się w kółka, które brały sobie za główne zadanie kształcenie się w literaturze ojczystej; zdolniejsi uczestnicy próbowali naturalnie swych zdolności pisarskich, a utwory ich bądź w rękopisie obiegały koło kolegów, bądź dostawały się na szpalty ówczesnych pism lwowskich «Pszczółki lwowskiej», «Pamiętnika lwowskiego»
i «Haliczanina», redagowanych przez Walentego Chłędowskiego. Jachowicz ze szczególnem upodobaniem studyował poetów z epoki stanisławowskiej, Krasickiego, Kniaźnina i Karpińskiego; nie zaniedbywał też studyów nad literaturą łacińską i niemiecką, o czem świadczy znaczna liczba wierszy tłómaczonych, naśladowanych i oryginalnych, datujących już od r. 1813. W r. 1818 chętnie zgodził się na propozycyę radcy prokuratoryi, Strzeleckiego i przyjechał do Warszawy, gdzie życie umysłowe bardziej było rozbudzone niż we Lwowie i przyjął skromną posadę biurową. Ta praca nie zaspakajała idealnych dążeń młodzieńca; inne poczuł on wkrótce powołanie i poszedł za jego głosem. Już w r. 1819 pomimo awansu, porzucił biuro i oddał się pracy nauczycielskiej, poświęcając się zwłaszcza nauczaniu dziewcząt. Przeważnie dawał lekcye po pensyach prywatnych i tu niewątpliwe położył zasługi. Jeżeli Hofmanowa w swej Pamiątce pierwsze postawiła żądanie, ażeby w programie nauki kobiet przyznano należne miejsce językowi i literaturze ojczystej, jeżeli w Listach brata do siostry piętnowała polki, wyrażające się niepoprawnie we własnej mowie, a w «Rozrywkach» mieściła liczne wyjątki z autorów klasycznych; to Jachowicz bodaj pierwszy zajął się żmudną pracą nauczania zasad gramatyki, składni i pisowni i stylu, a co więcej ową naukę tak abstrakcyjną, owe nużące dzieci odmiany i rozbiory umiał im uczynić miłemi i interesującemi; przy nauce języka uczył myśleć i przez to odbierał jej zwykłą suchość. Nie zgadzają się biografowie co do wysokości wykształcenia teoretycznego, które Jachowicz posiadał w zakresie pedagogiki, ale nietylko pisma jego świadczą, że postępy nauki w tej dziedzinie nie były mu obce, lecz przedewszystkiem praktyczne wyniki jego pracy dowodzą istotnego talentu pedagogicznego. Z uczennic — to Jachowicza wyszedł cały szereg mniej lub bardziej zasłużonych autorek, których nazwiska chlubnie się zapisały na niwie literatury polskiej: utalentowana poetka, Walentyna Trojanowska (z męża Horonkowiczowa), Józefa Prusiecka, autorka wielu powiastek dla dzieci, Eleonora z Gagatkiewiczów Ziemięcka, późniejsza filozofka, Józefa Kamocka, przyszła autorka rozpowszechnionej gramatyki polskiej, z wdzięcznością wspominały Jachowicza, jako mistrza, któremu zawdzięczały pierwszą zachętę i wskazówkę w swej pracy.
Raz powiedziałem: ja dla dzieci piszę,
Tak się wyrażam, jak z ich ustek słyszę;
Język dziecięcy, toć już rzecz nie nowa:
Jestto oddzielna, rzewna serca mowa.
U nich świat inny i poezya inna —
Do ich serduszek podobną być winna
Drobne serduszko, wyrazy zdrobniałe.
Dzieci tak lubią to wszystko co małe:
Mały im konik wielką rozkosz sprawi,
Lalka że mała najlepiej zabawi;
Małym wózeczkiem tak się chętnie wożą;
Mali z małymi tak chętnie gaworzą.
Z dziećmi się łączę daleki od sławy;
Jeśli coś piszę, to dla ich zabawy,
A przy zabawie nauczkę okroję.
Dzieci! powiastki poświęcam wam moje!
Wprawdzie dziś pedagog niejedno może zarzucić tym bajkom; wbrew życzeniu autora znalazły się tam i zbyt trudne do zrozumienia dla dzieci, więcej zaś takich, które dzieci nudzą z powodu zbyt wyraźnej tendencyi moralizatorskiej, ale nawet po odrzuceniu pewnej liczby utworów słabszych, mamy całą skarbnicę wierszyków, które dotąd jeszcze, przedrukowywane ciągle, należą do najpopularniejszych wśród dziatwy, np. o tym Stasiu, co na sukni zrobił plamę; o Tadeuszku, co muchy dręczył; o chorym kotku, co leżał w łóżeczku; o Zosi, co dziurki nie chciała zaszyć i wiele innych podobnych. W trzy lata później w r. 1827 wydał Jachowicz niewielką książeczkę p. t. Pamiętnik dla dobrych dzieci, w którym znajdowało się 11 bajek prozą, 5 opowiadań historycznych, 8 powiastek moralnych i 6 wierszyków treści religijno-moralnej. W r. 1829 wyszła Nauka o zabawie, jest to rodzaj pamiętnika chłopca, który opisuje jak i czego się uczył — głównym celem autora była zachęta do nauki. W następnym r. 1830 ukazały się Rozmowy z Józią, książeczka, która miała na celu przy pomocy odpowiednich pogadanek przygotować umysł dziecka do nauki wogóle, a przedewszystkiem do gramatyki. Jakkolwiek przedmioty rozmów są niekiedy abstrakcyjne a tem samem nieodpowiednie dla nauki przedszkolnej, talent autora w wyjaśnieniu trudnych nawet pojęć sprawia, że i dziś wychowawca może z tej książki odnieść pewną korzyść.
W tymże roku zaczął Jachowicz wydawać czasopismo p. t. Dziennik dla dzieci. Nie było ono u nas pierwsze, gdyż już między rokiem 1824 a 1828 ukazywały się Rozrywki Tańskiej, względem których — co nas nieco dziś dziwi — zachowywał się Jachowicz zupełnie obojętnie, nie znajdujemy tam bowiem żadnego utworu jego pióra, później (obok innych czasopism, mających żywot bardzo krótkotrwały) Tygodnik dla dzieci pod redakcyą Ignacego K. Chrzanowskiego, gdzie Jachowicz pomieszczał swoje Rozmowy ojca z synem. Dziennik dla dzieci wyróżniał się naprzód tem, że ukazywał się codziennie oprócz świąt i niedziel; lecz przedewszystkiem posiadał pewien ton serdeczny, jakim nikt dotąd nie odzywał się do dzieci. Pismo to jednak wychodziło tylko rok jeden.
W roku 1832 zostaje Jachowicz członkiem Towarzystwa dobroczynności i na tem stanowisku rozwija bardzo pożyteczną działalność. Jego głównie zabiegom zawdzięczamy zalożenie szkoły dla sierot chłopców, która początkowo zaledwie 12 chłopcom dawała przytułek; skoro zaś Jachowicz przystąpił do dzieła i wziąwszy na siebie zadanie jałmużnika, począł zbierać składki wśród wszystkich warstw społeczeństwa, za zgromadzoną w ten sposób sumę 12,000 złp zbudowano dom, w którym wychowywało się ich 170. Jachowicz również w r. 1839 należał do założycieli pierwszych ochron w Warszawie, które wiele miejsca zajmowały w jego myślach, a nawet odbiły się i na jego działalności literackiej: w późniejszych wydaniach bajek znajdujemy coraz to więcej rozmówek i piosneczek, przeznaczonych dla dzieci z ochrony. Tym sposobem ten pedagog-filantrop dał też początek literaturze dla dzieci ubogich. Gdy wśród utworów dawniejszych powiastki np. Hofmanowej były pisane dla dzieci zamożnych lub zubożałych, skutkiem nieszczęśliwych wypadków losu, a książki takie, jak Pielgrzym w Dobromilu były raczej przeznaczone dla ludu, więc dla czytelników dorosłych choć nieoświeconych, niż dla dzieci.
W roku 1833 Jachowicz ożenił się powtórnie z Antoniną Ośniałowską, dawną swą uczennicą, a chociaż dopiero po dziewięciu latach małżeństwa doczekał się syna Eryka (1842), a w cztery lata później drugiego syna Rudolfa (1846) już od r. 1840 miał dom pełen dzieci, wychowywał bowiem czworo sierot, pozostałych po siostrze swej żony, a nadto osierociałą swą uczennicę Sewerynę Struf, którą znał tylko z pensyi. A ileż tradycya przechowała nam innych przykładów jego dobroczynności! to honoraryum swe za lekcye oddawał jako wpis za ubogie uczennice, to uczył darmo w szkółkach, założonych przez swe uczennice; to na ulicy, jak św. Marcin, gotów był zdjąć z siebie ubranie, aby niem biednego przyodziać; to jakiejś staruszce dawał egzemplarze swych książek, aby z ich sprzedaży mogła swe najpierwsze potrzeby opędzić. Wobec tego, praca literacka zaledwie mogła wystarczyć na najskromniejsze utrzymanie. A przecież Jachowicz był bardzo płodnym pisarzem i zasypywał niemal dziatwę swemi książkami. W r. 1837 wyszła niewielka książeczka p. t. Zabawka dla małych dzieci czyli stopniowe czytanie, ułożone według dziełka pana Gauthier, w r. 1848 Czytanie Józi, zbiorek opowiadań i artykulików, przeznaczonych dla dziewczynek w wieku lat 10 do 12; między rokiem 1846 a 1852 wydał cztery tomy Pamiętnik dla Eryczka, dziełka poświęconego najstarszemu synowi; w roku 1848 i 1849 wydał Jachowicz Kalendarzyk dla dzieci, w tymże roku 1848 wyszła Zabawka abecadłowa, dająca wskazówki, jak uprzystępnić dzieciom rozpoznawanie liter; w roku 1855 i 1857 wyszły dwa tomy Śpiewów dla dzieci z melodyami najznakomitszych muzyków ówczesnych, jak Moniuszki, Szopena, Dobrzyńskiego, Komorowskiego i innych. Są to w tych śpiewach prawdziwe skarby poezyi: są piękne utwory religijne, jak owa dziecięca pieśń wieczorna:
Błyszczą gwiazdki na błękicie,
Jakaż wielka Boska moc!
Spojrzyj Boże na swe dziecię
Daj mi Panie dobrą noc.
Są piosneczki odpowiednie przy różnych zajęciach lub zabawach, jak owa pieśń o zboże dla dzieci z ochrony:
Kto chce wiedzieć, kto chce słyszeć, C
o się z zbożem dzieje:
Oto tak, oto tak (dzieci naśladują odpowiednie ruchy)
Ojciec zboże sieje.
albo pieśń przy grze w ślepą babkę:
Kółko krąż, kółko krąż,
A ty babko oczki wiąż.
Są dalej piosenki, zastosowane do rozmaitych zawodów i fachów, budzące w dzieciach ubogich poczucie własnej godności, a w zamożniejszych poszanowanie dla każdej pracy uczciwej, jak np. pieśń kominiarczyka:
Chociem brzydki, chociem czarny,
Alem chłopak grzeczny:
Nie dbam wcale o wdzięk marny,
Dość, żem pożyteczny.
Coby to na świecie było,
Gdyby nas nie stało?
Dla tej myśli wszystko miło,
Ruszam w komin śmiało.
Zawsze mnie ta myśl ożywia:
Ma świat korzyść ze mnie,
Jak to serce uszczęśliwia,
Jakże to przyjemnie!
Nie gardźcie mną, lube dziatki;
Że ubiór nieładny;
Nie straszcie mną, dobre matki,
To zwyczaj szkaradny.
Za co ja wam tak niemiły?
Za cóż tak obrzydłem?
Kogo zbrodnie oszpeciły,
Ten tylko straszydłem.
Kto pracuje w czoła pocie,
Zawsze godzien chwały:
Cała wartość człeka w cnocie,
W pracy zaszczyt cały.
W roku 1855 wyszła również zapomniana dziś a przecież bardzo udatna w pomyśle i wykonaniu Książeczka Stefcia, zawierająca oprócz powiastek prawdziwe zdarzenia z życia ludzi zasłużonych, jak ks. kanonik Jurgowski, Teofil Janikowski, ks. Wincenty Głoskowski. W r. 1857 wyszła znów bardzo ładna książeczka p. t. Ćwiczenia pobożne dla dzieci. Z pomniejszych utworów wspomnimy jeszcze: Siedm obrazków z życia Jezusa, Rady wuja dla siostrzenicy, Kościelny w dzień Wielkiejnocy, Przestroga dla mojej kochanej siostrzenicy, idącej za mąż, Myśli o krzyżu, Wierszyki moralne, Ojciec do syna rolnika, Podróż po kraju, Nadwiślanin, Książka dla rzemieślników, Rozrywki dla młodzieży rzemieślniczej. W papierach pośmiertnych pozostały jeszcze Pomysły do poznania zasad języka polskiego (wyd. 1858) oraz Elementarz i trochę utworów drobniejszych, które wydano później jako kalendarzyk za r. 1876.
Ta bogata spuścizna dowodzi, że śmierć, która nastąpiła 24 grudnia 1857 r., zabierając przeszło 60-letniego starca, dla gorliwego pracownika przyszła zawcześnie, nie dając mu wykonać wszystkich już ułożonych planów. Dozwolonem mu było jednak przed zgonem posiąść to, za czem nie oglądał się nigdy — uznanie całego społeczeństwa, którego wyrazem było kilkotomowe wydawnictwo p. t. Wieniec ku uczczeniu i na dochód zasłużonego pracownika.
Dzieło to, którego ostatni tom wyszedł już po śmierci Jachowicza, zawierało utwory wszystkich autorów i autorek współczesnych, w uznaniu bowiem dla poety, nauczyciela i filantropa w jednej osobie zjednoczyli się nawet ludzie wprost przeciwnych przekonań. I dziś, gdy wkrótce upłynie lat 45 od czasu, jak zwłoki Jachowicza spoczęły na cmentarzu Powązkowskim, wszyscy wychowawcy i nauczyciele polscy zgodzić się muszą, że jego utwory stanowią ozdobę naszej literatury dziecinnej, a jego życie może być wzorem dla każdego pedagoga.