Apokryfy Judaistyczno-Chrześcijańskie/Apokryfy prorocze/II.VIII.3

<<< Dane tekstu >>>
Autor Ignacy Radliński
Tytuł Apokryfy Judaistyczno-Chrześcijańskie
Podtytuł Księga wstępna do Literatury apokryficznej w Polsce
Wydawca Polskie Towarzystwo Nakładowe
Data wyd. 1905
Druk Drukarnia Narodowa w Krakowie
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

3. Piotrowi. Oprócz dwu Listów, które weszły do Zbioru zwanego Nowym Testamentem, i kilku innych utworów, wskutek swej treści należących do innych działów apokryfów judaistyczno-chrześcijańskich, przypisują Piotrowi jeszcze Apokalipsę.
Dzieje tego utworu są również długie, ważne i ciekawe, jak innych niektórych, powyżej już podanych.
Muratorianum zna już Apokalipsę Piotra i oto co o niej wyrokuje: »Apocalipses etiam Johannis et Petri tantum recipimus, quam quidam ex nostris legi in ecclesia nolunt« (71—73). Klemens Aleksandryjski zna również Apokalipsę Piotra, ceni i zaleca. W dziele swym »Hypotyposes«, zaginionym, ale z treści znanym przez Buzebjusza, mieści ją wśród wszystkich innych utworów pierwotnego chrystjanizmu (»Hist. Eccl.« VI, 14). W »Eclogae ex scriptis propheticis« trzy razy o niej wspomina i powołuje się na nią (§§ 41, 48, 49). Również Euzebjusz wspomina ją po dwakroć już od siebie (»H. E.« III, 3; 25) i Hieronim (»Viri ill.« I).
W »Liście ksiąg świętych« łacińskich, którą podaje Codex Claromontanus (D), tak zwanej »Stichometria«, czytamy, że »Revelatio Petri« zawiera CCLXX wierszy. W tejże Liście, greckiej, ułożonej przez patryarchę konstantynopolitańskiego Nikeforosa (zm. 828 r.), czytamy, że »Apokalipsa Piotra« ma wierszy 300.
Pomimo takiego znaczenia, utwór ten jeszcze przed kilku laty znany był wyłącznie tylko z nieznacznych urywków, gdyż żaden z rękopisów, dotychczas znalezionych, nie zawierał ani oryginału, jak sądzić należało, greckiego, tego utworu, ani jego przekładu na jakikolwiek inny język.
Szczęśliwy przypadek zmienił taki stan rzeczy. Opowiadając dzieje księgi Enocha, wspomniałem o znalezionym w 1887 roku w Egipcie, pod wioską Akhmim, na cmentarzu, w grobie, rękopisie greckim, zawierającym początek tej księgi. Otóż obok tego urywku nieznany również przepisywacz pomieścił dwa inne jeszcze urywki, z których jeden, jak się to okazało z porównania cytat z »Apokalipsy«, znajdowanych u pisarzów, którzy ten utwór przytaczali, z tekstem odnalezionego urywku, stanowił właśnie część »Apokalipsy Piotra«. Stanowi ją XXXV wersetów. Następnie oba te urywki wydał Adolf Lods: »Evangelii secundum Petrum et Petri Apocalypseos quae supersunt, ad fidem codicis in Aegypto nuper inventi, edidit cum latina versione et dissertatione critica«, Paryż, 1892.
Ważność tego urywku i nowość skłania mię do pomieszczenia go całkowitego w przekładzie. Opuszczam tylko kilka (5) wersetów, stanowiących zakończenie poprzedniego ustępu.
»Udawszy się z nim (Jezusem), my, dwunastu uczniów, prosiliśmy, żeby nam pokazał jednego ze sprawiedliwych braci naszych ze świata zeszłych, byśmy zobaczyć mogli, jaka jest ich postać, i sami nabywszy otuchy, udzielić jej nadto mogli ludziom, którzy słuchać słów naszych będą. Gdyśmy jeszcze prosili, oto pokazują się dwaj mężowie, stojący obok Pana (Jezusa)... nie mogliśmy patrzeć na nich, z ich oblicza promień niby słońca wychodził, i świecące było ich ubranie, jakie jeszcze oko ludzkie nigdy nie widziało. Godności, jaką przybrała ich postać, i piękności jej żadne usta opisać nie mogą, ani serce wyobrazić jej sobie bo gdyśmy ujrzeli, zdrętwieliśmy, ciała ich bowiem były bielsze od wszelkiego śniegu, a rumieńsze od róży wszelakiej. Zmieszana była w nich barwa biała z różową... włosy ich kędzierzawe i młodzieńcze (ὰνθηρά), a ozdabiały im twarz i ramiona niby wieniec, z kłosów nardu (ὲκ ναρδοστάχυος) i z rozmaitych kwiatów spleciony, niby tęcza z obłoków... Kiedyśmy przeto zobaczyli owych mężów, zdumieliśmy się niemi, ponieważ nagle się zjawili. Skoro zaś zbliżyłem się do Pana i zapytałem: Kto są ci? — odrzekł mi Pan: Są to bracia nasi sprawiedliwi, których postać ujrzeć pożądałeś. I rzekłem ja: I gdzie są wszyscy sprawiedliwi i jaka jest przestrzeń, gdzie przebywają ci, którzy taką posiadają chwałę? I Pan mi pokazał ogromną krainę zewnątrz tego świata, światłem wielkim jaśniejącą, a powietrze krainy owej promieniami słońca było oświecone, ziemia zaś sama kwiatami niewiędniejącemi pokryta była i napełniona wonią i roślinami, przynoszącemi kwiaty piękne i wydającemi nigdy nie psujące się owoce błogosławione. Tak silnym był zapach kwiatów, że aż do nas stamtąd dochodził. Mieszkańce zaś krainy tej ubrani byli w szaty aniołów jasnych, a aniołowie w okrąg ich się unosili. Jednakową też była godność wszystkich tych, którzy tam mieszkali, jednym głosem Panu Bogu chwałę głosili, ciesząc się z przybytku swego. I rzekł do nas Pan: Oto jest miejsce przedniejszych ze sprawiedliwych waszych.
»Zobaczyłem zatym i inne naprzeciw miejsce zaciemnione; to było miejsce męczarni, i ci, którzy tam karę ponosili, i ci, którzy karali, czarną odzież nosili, stosownie do powietrza tego miejsca. I niektórzy byli tam na języku zawieszeni: to byli ci, którzy zniesławili drogę sprawiedliwości, a ogień pod niemi gorzał, paląc ich. I staw wielki się rozciągał, napełniony mułem gorącym, w którym stali ludzie, którzy sprawiedliwość obalali; nad niemi czuwali aniołowie kaci (ἂγγελοι βασανισταί). Byli tam i inni: kobiety za skręcone włosy zawieszone nad owym mułem palącym. One to, co się do cudzołóstwa stroiły. Współuczestnicy w hańbie cudzołóstwa ich, za nogi zawieszeni, głowy w tym mule trzymali... 1 powtarzali: Nic sądziłem, bym do tego doszedł miejsca. Widziałem także zabójców i biorących udział w ich knowaniach; byli oni wrzuceni do ciasnych przestrzeni, napełnionych żmijami jadowitemi; kąsani przez żmije, wili się oni w męczarniach wielkich, a nad niemi zbierały się robaki, niby chmury ciemności. Dusze zaś zabitych stały i patrzały na męki tych zabójców i powtarzały: O Boże, sprawiedliwe są sądy Twoje.
»W sąsiedztwie miejsca tego widziałem inne miejsce ciasne, do którego posoka i smrody karanych spływały i tam niby staw tworzyły. I w nim siedziały kobiety, w tej posoce po szyję zanurzone, a naprzeciw nich pomieszczone były dzieci przedwcześnie zrodzone; siedzące płakały, a płomienie wychodziły z ognia i porażały je w oczy. To te były... i płody sobie spędzały. I inni mężczyźni i kobiety, wpół ciała paleni, leżeli w miejscach ciemnych i byli smagani przez złych duchów, a wnętrzności ich pożerało robactwo ruchliwe. To byli ci, którzy męczyli sprawiedliwych i ich zdradzali. A tuż przy nich znowu mężczyźni i kobiety, którzy żuli wargi swe i karę cierpieli, a żelazo rozpalone w oczach im sterczało. To byli ci, którzy źle i obelżywie mówili o drodze sprawiedliwości. A naprzeciw nich znowu mężczyźni i kobiety, którzy żuli swoje języki, a rozpalone żelazo trzymali w ustach. Byli to fałszywi świadkowie. W ciemnym zaś miejscu skały się wznosiły ostre, włóczniami i mieczami wszelkiemi najeżone, kobiety i mężczyźni, w brudne płachty odziane, tarzali się na nich, karę ponosząc. To byli bogacze, którzy, opierając się na swoich bogactwach, nie uczuli nigdy litości nad sierotami i wdowami i zaniedbali przykazań bożych. W innym obok miejscu mężczyźni i kobiety stali po kolana pogrążeni w stawie wielkim, napełnionym posoką, krwią i błotem płonącym. Oni to zajmowali się lichwą i procenty od procentów pobierali. Inni zaś mężczyźni i kobiety, z wysokiej, a stromej góry spędzani, staczali się na dół i napowrót byli gnani przez tych, którzy nad niemi czuwali, na stromą górę. ] znowu na dół spychani, nie znali nigdy w tej karze wytchnienia. Mężczyźni ci swe ciała splugawili, oddając się zamiast kobiet, te zaś kobiety, które wśród nich były, jedna drugiej za mężczyznę służyły. A w sąsiedztwie tej góry znajdowało się miejsce ogniem napełnione. W nim stali ludzie, którzy własnemi rękoma sobie bóstwa za Boga tworzyli. A w ich sąsiedztwie inni mężczyźni i kobiety bicze w ręku trzymali i niemi wzajemnie się razili, nie zaniedbując nigdy wymierzania sobie tej kary. I znowu inni obok mężowie i kobiety, którzy paleni i ziębieni, tarzali się. Ci to z drogi zeszli Boga«. (5—35).
Apokalipsa Piotra zamyka, przynajmniej jak dotychczas, listę Apokalips, znanych nietylko z imienia autora, któremu były przypisywane, lub z imienia głównej w nich osobistości, której widzenia i czyny opowiadały, lecz i z treści, wskutek przechowanego przez szczęśliwy zbieg okoliczności do naszych czasów tekstu samego, już to całkowitego, już to w urywkach, mogących wszelako dać wyobrażenie o uszkodzonej całości. Na niej przeto kończymy nasz przegląd Apokalips, na niej w zaznajamianiu się naszym z Apokalipsami apokryficznemi zatrzymujemy się ostatecznie. Część więc naszego zadania już dokonana. A ponieważ Apokalipsy stanowią niby jądro apokryficznej literatury proroczej, dokonana praca ma swe określone znaczenie w przedsięwziętej całości.
Rzućmy wszakże pomimo to jeszcze raz okiem po za siebie i spójrzmy na przebieżoną drogę. Może w czymkolwiek uzupełnić jeszcze zdołamy rzecz, za skończoną na pozór poczytywaną; może to uzupełnienie pozwoli z innej poniekąd strony poznać pracę ducha ludzkiego, w tej wyjątkowo ważnej w naszym cyklu dziejowym dobie życia ludzkości, na tym drobnym zakątku kuli ziemskiej. Wszak z tego zakątka wychodząca akcja objąć miała z czasem tę kulę w całości, wszak ten zakątek miał z czasem stać się na niej wyłącznie ogniskiem życia kulturowego.
Poznawaliśmy Apokryfy w porządku chronologicznym, o ile ten porządek mógł być zachowany przy szeregowaniu utworów, których daty dopiero z treści ich samych dochodzić należało, których treść złożoną się okazywała z różnych drobniejszych całości, mających każda osobne swe z innego czasu i z innego kraju pochodzenie. Poznaliśmy jedne Apokalipsy, opis dziejów ich zewnętrznych i wewnętrznych, z ich treści chociaż skróconej, ale obejmującej całość (Księgę Enocha, Księgę czwartą Ezdrasza, Apokalipsy Mojżesza), i inne tylko z tych dziejów, nakoniec wyjątkowo jedną w całkowitym przekładzie (Apokalipsę Piotra Apostoła). Przy podawaniu treści wpływał wzgląd na doniosłość samego utworu.
Otóż te cztery Apokalipsy, z któremi bliżejśmy się poznali, pomimo wspólnego wszystkim tego rodzaju utworom założenia i celu, pomimo jednakich prawie co do wątku i kolorytu obrazów, z których się składają, pomimo powtarzania tych lub takich samych orzeczeń, symbolów i porównań, zaznaczają jednakże pewne zwroty w kierunku myśli, wynikłe z większego zaprzątnienia się jednym jakim ponad wszystkiem pytaniem. Wskutek tego te właśnie cztery Apokalipsy za typy Apokalips przyjąć możemy i, według uwydatnionego w nich zwrotu, inne wszystkie obok nich grupować.
Ponieważ w Apokalipsach cały interes żywotny polegał na wskazaniu czasu, kiedy odbyć się miał ów przewrót kosmiczno-polityczny, który powinien był postawić Żydów na czele wszystkich znanych w tym zakątku kuli ziemskiej ludów rozmaitych, wszystko skierowane w nich było do wzbudzenia wiary w te przewroty, podtrzymywanie tej wiary, a następnie do ułatwienia oczekiwania owych przewrotów — przez wskazanie najlepszego, a więc odpowiedniego i skutecznego sposobu samego oczekiwania.
W pierwszym wieku naszej ery, gdy sprawy polityczne w Judei, gdzie wynikł i skąd się rozprzestrzeniał cały ten ruch społeczno-religijny, którego wyrazem stała się literatura apokryficzna wogóle, pozwalały, chcącym, jeszcze się łudzić, co do ostatniego wyniku podjętej wojny pomiędzy Żydami a pochłaniającemi cały owoczesny świat dziejowy Rzymianami; kiedy nadto — w uszach tych, którzy w posłannictwo wyższe Jezusa uwierzyli, dźwięczały jeszcze słowa włożone mu w usta, czy też przez niego nawet wypowiedziane, że te przewroty odbywać się mają za dni współczesnego jeszcze pokolenia[1], i kiedy wskutek tego właśnie owych przewrotów oczekiwać można było lada chwila — myśl wyłącznie była skierowana ku owej blizkiej, tuż, tuż nadchodzącej chwili. Przeto nad sposobami oczekiwania jej ludzie już się nie zastanawiali; już zasługiwać na nadejście jej nie widzieli żadnej potrzeby i w żadne też refleksje, co do jej nadejścia, i powątpienia się nie wdawali.
Ten kierunek bezwzględnej pewności w urzeczywistnienie oczekiwanych przewrotów w najbliższej przyszłości przedstawiają Apokalipsy: Księga Enocha, Księga czwarta Ezdraszowa, Księga Barucha, po części Apokalipsa Mojżesza, Wniebowstąpienie Izajasza, — naturalnie, o ile różne późniejsze wtrącenia, przeróbki i uzupełnienia owych głównych cech nie zatarły.
Gdy wypadki, zaszłe pod koniec I i II wieku, z jednej strony zburzenie Jerozolimy i jej odbudowanie, ale jako miasta rzymskiego, następnie rozpędzenie Żydów po znanym podówczas świecie dziejowym; z drugiej zaś, wymarcie owego pokolenia, które miało oglądać »Syna człowieczego, idącego w królestwie swoim, i Królestwo Boźe«, lecz i drugiego po nim, wykazały, że ów wyglądany przewrót może nie nastąpić już w tak blizkiej przyszłości, Apokalipsy poczęły podawać sposoby skuteczne oczekiwania jego, a nawet przyśpieszenia — w specjalnym urządzeniu życia. Ten kierunek wyrażać poczęły: Wniebowzięcie Mojżesza, Testamenty XII Patryarchów, Pasterz Hermasa.
Ale współcześnie z tym przystosowywaniem się do okoliczności począł uwydatniać się pomiędzy Żydami a chrześcijanami, wskutek przypisywania przez tych ostatnich coraz to większego znaczenia osobie Jezusa, coraz to większy rozłam, a nawet sprzeczność. Otóż wyrazem jeszcze innego kierunku myśli, wyłącznie tylko już w chrześcijańskim społeczeństwie, stała się Apokalipsa Piotra, a za nią Pawła, Jana i prawdopodobnie jeszcze wiele innych, które nie doszły do nas, lub nieznane — spoczywają jeszcze gdzieś w zakamarkach klasztornych.
Gdy Piotr razem z innemi apostałami ujrzał Jezusa w otoczeniu dwu mężów, »z których oblicza promień niby słońca wychodził, i których ubranie świecące było, jakiego jeszcze oko ludzkie nie widziało«, już nie zapytuje go o rzeczy ziemskie, doczesne, już nie żąda wytłumaczenia niedających się pojąć dla prostego umysłu bieżących wypadków politycznych i zagadnień dziejowych, o  co głównie szło zawsze poprzednim apokaliptykom, takim autorom ksiąg Enocha i Ezdrasza — lecz bada go o życie pozagrobowe. I tak — polepszenie bytu ludzkiego i stosunków wśród ludzi z życia na ziemi powoli przenoszono na życie pozagrobowe, aż w nim ostatecznie je umieszczono. Jak się ten byt i te stosunki przedstawiają w życiu pozagrobowym, wyobraźnia ludzka przez lat tysiąc z górą dociekała. Apokalipsa Piotra rozpoczyna szereg wysiłków na tym polu. Boska Komedja Dantego, również rodzaj apokalipsy, stanowi punkt kulminacyjny tych wysiłków.
Zwrot w społeczeństwie żydowskim, wyrażony we Wniebowzięciu Mojżesza, do wręcz przeciwnych doprowadza rezultatów. Słowa niejakiego Taxo, do synów swoich wyrzeczone: »Przykazania boże stanowią siłę naszą... raczej umrzyjmy, niż je przekroczmya — stały się programatem tego społeczeństwa. Już bowiem nie żaden bohater z rodzaju Makkabeuszów, lub Bar-Kokby, staje jako ideał przyszłości w tej Apokalipsie, lecz Taxo, który zamierza pościć i udać się do jaskini, by w niej umrzeć, byleby tylko wytrwać przy swoim, to jest — w wierze w przyjście Mesjasza na ziemię, wytrwać w oczekiwaniu zmiany na lepsze bytu ludzkiego i stosunków ludzkich na ziemi i w pracy przygotowawczej dla owej zmiany... I Żydzi przez długi szereg stuleci umierali raczej, niż się wyrzekali owej wiary.
Opierając się na tych dwu Apokalipsach, sądzićby należało o dobrowolnym jakoby podziale przestrzeni wszechświatowej pomiędzy Żydami a chrześcijanami. Pierwsi — wytrwałością swoją, z garstki mieszkańców drobnej Palestyny stawszy się obecnie mieszkańcami całej kuli ziemskiej, zdobywają sobie królestwo boże na ziemi; chrześcijanie, o ile chcą pozostać w zgodzie z sobą, cnotami ewangelicznemi i naśladowaniem Jezusa — Królestwo Boże w niebiesiech.
Ale wzniósłszy się ponad te waśnie i sprzeczności, zapytać siebie możemy: który z tych dwu systematów przyczynił się bardziej do wytworzenia ze szczupłego zakątka nadśródziemnomorskiego — wyłącznego ogniska cywilizacji na ziemi? Który to sprawił, że z tego tylko ogniska wychodząc, cywilizacja ta obejmuje całą kulę? Który, czy też żaden? Lub — czy to wszystko, co się w tym zakątku stało, nie stało się raczej niezależnie od nich obu, pomimo nich nawet? Czy tylko im nie zawdzięczamy, że dopiero za dni naszych cywilizacja poczęła obejmować światy nowe i najnowsze?




  1. »Tedy rzekł Jezus do uczniów swoich: Jeżeli kto chce iść ze mną, niechajże samego siebie zaprze, a weźmie krzyż swój i naśladuje mię... Albowiem syn człowieczy przyjdzie w chwale Ojca swego z Anioły swojemi, a tedy odda każdemu według uczynków jego. Zaprawdę powiadam wam: są niektórzy z tych, co tu stoją, którzy nie ukuszą śmierci, ażby ujrzeli Syna człowieczego, idącego w Królestwie swoim«, (Mat, XIV, 24—18).
    »I mówił im: Zaprawdę powiadam wam, iż są niektórzy z tych, co tu stoją, którzy nie ukuszą śmierci, ażby ujrzeli, że Królestwo Boże przyszło w mocy« (Mar. IX, 1).
    »Aleć wam powiadam prawdziwie, są niektórzy z tych, co tu stoją, którzy nie ukuszą śmierci, aż oglądają Królestwo Boże« (Łuk. IX, 17).





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Ignacy Radliński.