Bóg Jezus w świetle badań cudzych i własnych/20

<<< Dane tekstu >>>
Autor Andrzej Niemojewski
Tytuł Bóg Jezus w świetle badań cudzych i własnych
Podtytuł Z 112 wizerunkami i rysunkami
Wydawca Wydawnictwo „Myśli Niepodległej“
Data wyd. 1909
Druk L. Biliński i W. Maślankiewicz
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
20. JEZUS KSIĘŻYC.

Ale jakież to jest Dzieciątko, które zostało zrodzone w podróży, owinięte w pieluszki i złożone w gwiezdnym Żłobie a nocą było witane przez Stróżów Trzody Astralnej?
Jest to Księżyc na młodziku.
Dziś wydaje się nam to dziwnem. Cumont pisze: „Za czasów Konstantyna już nikt nie śmiał obserwować wschodu i zachodu słońca a nawet wieśniacy i marynarze unikali patrzenia na gwiazdy i drżąc, oczy ku ziemi spuszczali”.
Raz jeszcze za Juljana Apostaty odżył kult astralny z niezmierną siłą. Ale po jego śmierci zgnieciono go bezpowrotnie.
A i dziś patrzą na niebo już tylko astronomowie. Dzieci nasze uczą się budowy niebios na książkach i przyrządach, ale nikt na niebo nie spojrzy. Nowsza pedagogja urządza z dziatwą wycieczki botaniczne, pokazuje jej ptaki, zwierzęta i ryby; ale gwiazd jeszcze jej nie ukazuje.
Gdzieś tylko na głębokiej wsi umie chłop, wyszedłszy nocą przed chatę i spojrzawszy na niebo, ściśle godzinę oznaczyć. Wszelako inteligencja nasza z nielicznemi wyjątkami nie zdoła bez kalendarza odróżnić pierwszej kwadry księżyca od drugiej a gdy zbliża się zaćmienie, astronomowie muszą przez gazety powiadamiać publiczność, z której strony tarcza księżyca zostanie przez cień ziemi najpierw zakryta.
Cóż tedy dziwnego, iż wieść, by wedle jakiejś ewangielji kanonicznej Jezus miał być księżycem, wyda się w pierwszej chwili humbugiem!
A jednak żadna moc nie jest w stanie zmienić tekstu ewangielji Łukaszowej i tam Jezus jest symbolem księżyca na młodziku.
Odpowiednikiem jego będzie OSIRIS LUNUS, którego statuetka bronzowa znajduje się w paryskim Luwrze a którego wielbi inskrypcja Ramzesa IV w Abydos temi słowy: „Tyś jest księżycem na niebie”. Odpowiednikiem jego będzie następnie SIN babiloński, czyli po polsku: Księżyc.
Będąc w opozycji do słońca jaśnieje pełnym blaskiem, natomiast w złączeniu z nim niknie i dopiero trzeciego dnia się odradza.
Religijny Nowy Rok żydowski zaczynał się od nowiu wiosennego. Niezawodnie Święto Nowiu stało się z czasem Świętem Nowego Roku. Żydzi do dnia dzisiejszego pamiętają święta Nowiu i Pełni. Odbiło się to nawet w sztuce polskiej, choćby w obrazie Tadeusza Popiela, znanym szerokim kołom publiczności z pocztówek wydanych przez H. Altenberga we Lwowie.
Regina Lilientalowa w swej znakomitej pracy „Święta żydowskie w przeszłości i teraźniejszości”, wydanej przez Krakowską Akademję Umiejętności, pisze o świętach Paschy: „Pesach przypadał w miesiącu wiosennego porównania dnia z nocą a jako święto rozpoczynające szereg zbiorów dorocznych i wieńczących je uroczystości, był początkiem zmiany roku; podobnie jak podług księżycowego kalendarza Chińczyków rok rozpoczyna się u nich jak i w starożytnym Rzymie z wiosną. „Miesiąc ten będzie wam początkiem miesięcy, pierwszym on dla was z miesięcy roku”, brzmi ustęp w Exodus (XII, 2). Miesiąc ten, pierwotnie tak obrazowo zwany „miesiącem dojrzewających kłosów” (Deuteronomium XVI, 1), po powrocie z niewoli babilońskiej przezwany z chaldejska Nisan — która to nazwa po dziś dzień się utrzymała — pozostał pierwszym jedynie dla roku religijnego”.
Dr. Eryk Bischoff, mówiąc o różnych dniach sądnych, względnie dniach wyrocznych u żydów, pisze: „Najważniejszem i najjaśniejszem wyobrażeniem jest pojęcie dorocznego wielkiego dnia sądu nad ludzkością, poprzedzonego przez trzy dni sądne, lub, lepiej powiedziawszy, wyroczne, dotyczące potrzeb ludzkich. W Misznie, Rosz ha-Szana I 2 (16 b) brzmi o tem: W czterech okresach postanawia się o świecie: na święto Paschy o zbożu” etc. Bischoff w przypisku dodaje: „Około świąt Paschy Palestyna oczekuje żniw, zbioru zboża”.
Umyślnie powołuję się na tych znawców, gdyż przytoczone przez nich fakty rzucają światło na system astralny Łukasza.
Konstelacja Panny zwie się poprostu Kłos. Siew słoneczny w niej się odbył. Bieży ona z dojrzewającym kłosem na miejsce, gdzie ma być „popisan wszystek świat”. Tam syna swego jako gotowe ziarno złoży w Żłobie.
Była to przecież uroczystość, na której składano ofiary z pierwocin. On też jest jej synem „pierworodnym” i zarazem „jedynym”, czyli „pierwociną”.
Jest to zaiste jedna z najprześliczniejszych alegorji, na jaką się ludzkość zdobyła. Dziewica z astralnego Domu Chleba bieży na miejsce popisywania zbiorów i sypie swe ziarno boże do gwiezdnego Żłobu Świata.
Księżyc nazywano chlebem, stwierdza Ernest Böcklen. Panem jest on roślin i bydła a zarazem pierwszym ofiarnikiem, mówi dalej.
„I wypiekali ciasto, które wynieśli z Micraim, na placki przaśne”, czytamy w Exodus (XII, 39).
„Maca jako ofiara śniedna, jadalna, należy także do każdej ofiary u Greków i Rzymian”, powiada Regina Lilientalowa. I powiada dalej: „Lecz najlepszem schroniskiem dla pierwotnej postaci chleba stał się kult religijny, będący ogniskiem wszystkich zresztą obumarłych praktyk. Po dziś dzień katolicy rzymscy używają przy mszy i komunji chleba przaśnego (opłatki są bez drożdży), u Żydów zaś przeżytek ten zakonserwował się w święcie Paschy”.
I do dziś dnia w czwartem przykazaniu kościelnem każdy podręcznik katechizmowy zaleca: „około Wielkanocy komunikować”.
Aluzja tedy jasna. Jezus będzie spożywany jako chleb. Może tedy w ewangielji powiedzieć, chleb ów łamiąc: „Oto ciało moje”!
W niektórych bardzo cennych tekstach przedkanonicznych, np. w Kodeksie Bezy i w Kodeksach Starołacińskich po słowach u Łukasza XXII, 19: „Oto ciało moje”, brak jest całego dalszego ustępu: „które się za was dawa. To czyńcie na pamiątkę moję. Także i kielich po wieczerzy, mówiąc: Ten jest kielich Nowy Testament we krwi mojej, który na was wylan będzie” (Soden, j. w. str. 1320). A więc przy Ostatniej Wieczerzy jest tylko chleb!! Te cenne rękopisy zawsze z tego powodu zastanawiały uczonych. Przypuszczano, że jest to „przeskok” tekstu. Ale czy przypuszczenie to obecnie może być uważane za racjonalne, gdy cały systemat astralny Łukasza robi Jezusa Księżycem-Chlebem?


Wiz. 100. Księżyc w gwieździe Żłób.

Żydzi byli typowymi księżycowcami, powiada dr. Eryk Bischoff a „Memnon” mu przytakuje. Łukasz jest ewangielistą o wpływach łacińskich, głosi dotąd niemal powszechnie egzegezą i krytyka. Jakże tu jednak tradycje żydowskie wspaniałą stworzyły symbolikę!
Bóg płodności, Bóg chleba powszedniego, Bóg Księżyc o łamiących się kształtach, Macierz Siewna z Synem-Ziarnem spiesząca na zbiór ogólny, Księżyc-Jezus-Ziarno oddający się ludowi, to nietylko splot mitów, to nietylko stara teologja, ale to filozofją życia!
Słońce jest u Łukasza Bogiem Najwyższym, Summus Deus, θεὸς ὕψιστος, Księżyc jego synem.


Wiz. 101. Dwunastoletni Jezus Księżyc znika na trzy dni.

Ale raz jeszcze wypada przypomnieć zdanie wytrawnego badacza Hugona Wincklera. Więc owo słońce będzie już tylko SYMBOLEM Boga Najwyższego a księżyc SYMBOLEM jego syna.
A zatem Dzieciątkiem, złożonem w gwieździe Żłób, będzie Księżyc (Wiz. 100). Braknie dla niego miejsca w GOSPODZIE, czyli w ZODJAKU, gdyż wszystkie konstelacje są zajęte, jak zaraz zobaczymy.
Już przed stu laty Dupuis a obecnie Kugler wykazali jedność astronomji Babilończyków, Egipcjan, Indów i Chińczyków, z czego wynika, iż astronomowie musieli komunikować się ze sobą. Łukasz, poczynając dzieje Jezusa-Księżyca od Panny, świadomie lub nieświadomie przyjął chińską zasadę, wedle której pierwsza stacja Księżyca znajdowała się w gwieździe Kłos konstelacji Panny.
Czytamy dalej w ewangielji Łukasza, że gdy Jezus był )uz „we dwanaście leciech”, rodzice udali się z nim do Jeruzalem, że on tam zniknął im na TRZY DNI, ale że go po trzech dniach odnaleźli w KOŚCIELE pośrodku DOKTORÓW.


Wiz. 102. Tetrarchje astralne.

Owe dwanaście lat będzie stanowiło dwanaście obiegów słonecznych, czyli tak zwanych dwanaście lat księżycowych. Księżyć wtedy znajdzie się znowu wraz ze słońcem w tej samej konstelacji, zniknie i trzeciego dnia ponownie odnaleziony zostanie w ZODJAKU, czyli w KOŚCIELE, pośrodku DOKTORÓW czyli KONSTELACJI (Wiz. 101), zwanych przez Babilończyków RADZĄCYMI BOGAMI.
Oto dlaczego przedtem nie było „miejsca w gospodzie”, gdyż wszystkie konstelacje były zajęte przez „radzących bogów”.
Rozdział trzeci w ewangielji Łukasza daje od pierwszego wersetu dużo do myślenia. Nie wiemy, o ile historja przekazała go nam w formie pierwotnej a co jest dziełem korektorów. Ale systemat astralny mimo to wybija się na wierzch ze zdumiewającą wyrazistością.
Czytamy tam, co następuje:
„Gdy Poncjusz Piłat rządził żydowską ziemią, a Herod był tetrarchą galilejskim, a Filip, brat jego, tetrarchą Iturejskim i Trachonitskiej krainy, a Lizanjasz Abileńskim tetrarchą”, w dodatku przy tej samej podstawie astralnej mitu o Bliźniętach, bo „za najwyższych kapłanów Annasza i Kajfasza”, czyli w tym układzie, w którym za punkt wyjścia brało się konstelację Bliźniąt (Symeon-Lewi), wtedy „stało się Słowo Pańskie do Jana” i t. d.


Wiz. 103. Paranatelony (współbieżniki) Kasjopea i Skorpion.

Podzielmy sobie Zodjak na cztery części (Wiz. 102). Przepołowi go Droga Mleczna, niby Palestynę Jordan. Porównanie Drogi Mlecznej do rzeki, jak nas poucza Dupuis, było znane Chińczykom. W wycinku, gdzie znajduje się konstelacja Juda, będzie „rządził” Piłat, obok w drugim Herod, w trzecim Filip a w czwartym Lizanjasz. Wyrażenie „rządzić” jest w astrologji jednem z pojęć podstawowych i oznacza sferę „wpływów”. Bliźnięta będą naturalnie odpowiadały dwom najwyższym Arcykapłanom, co historycznie u Łukasza jest dziwne, gdyż w Jerozolimie rządził zawsze tylko jeden Arcykapłan, astralnie zaś tłomaczy się jasno.
Czujemy, iż jest tu podźwięk mitu kosmicznego o Heraklesie. Piłatem będzie niezawodnie owa Hydra Lernejską, która się wije niemal przez cały wycinek. Herodem będzie Skorpion, związany w ten sposób z Kasjopeą, iż kiedy on wschodzi na niebie, ona zachodzi i odwrotnie (Wiz. 103). Są to tak zwane paranatelony, czyli współbieżniki. Skorpion-Herod ściga tedy po niebie Kasjopeę, znajdującą się w wycinku jego brata Filipa. A zatem Kasjopea będzie odpowiadała ewangielicznej Herodjadzie, zaś córka jej Andromeda córce Herodjady Salome. Sam zaś Filip może będzie astralnym Bykiem a Lizanjasz Koziorożcem (przyczem zauważyć należy, że w Koziorożcu Herakles oczyści! stajnię Augjasza).
Jan ma tu wszystkie cechy „wojującego” Heraklesa. Herakles około Drogi Mlecznej, czyli owej Rzeki Astralnej, zwalczyć musiał pożerające ludzi ptaki z Doliny Stymfalosu. Są to konstelacje Orła, Łabędzie i Sępa, zwanego dziś Lutnią (Wiz. 102). Jan napotyka tam „rzesze”, „celników“ i „żołnierzy”. Że „zjadającemi ludzi ptakami” mogą być żołnierze i celnicy, to jasne, mniej natomiast jest jasne, dlaczego mają być niemi „rzesze”. Łukasz jednak i na to znajduje odpowiedź. Są to rzesze żydowskie, „rodzaj jaszczurczy” (III, 7), chełpiące się, iż mają „Ojca Abrahama”, uważające się za naród wybrany, prześladujące innych, gdy Bóg mocen jest przyłożyć siekierę do pnia rodzącego zły owoc a z kamieni (astralnych) wzbudzić syny Abrahamowi (III, 8).
Uderza jednak, iż te tłumy, tak pokornie żądające od Jana chrztu, tak pytające go ufnie, co mają robić, są tak przez Jana gromione. Da się to właśnie wytłomaczyć tylko pochodnością mitu: Herakles walczył; gdy Janowi nikt oporu zbrojnego nie stawia, musi on bodaj gromić. Tego wymaga typ.
Jan dochodzi do Jordanu. Wtedy gwiazda (konstelacja) jego znajdzie się w opozycji do słońca. Jest to bowiem moment letniego przesilenia. Jan jest tego letniego przesilenia GENJUSZEM. Gwiazda jego określa ściśle długość najkrótszej nocy a zatem i najdłuższego dnia, albowiem wschodzi wtedy o zachodzie słońca a zachodzi o wschodzie słońca (Wiz. 104). Ale doszedłszy do sfery wpływów Heroda, musi zginąć. Jan, narodzony wedle systematu Łukasza w czasie zimowego przesilenia, kiedy dzień poczyna rosnąć, teraz znajduje się w momencie krytycznym, kiedy dzień musi maleć. Toteż znamienną jest jego skarga w ewangielji Jana (III, 30), gdy mówi o Jezusie: „On ma rość a ja się umniejszać“. Znalazłszy się w tym punkcie swej drogi, zostaje umniejszony, ścięty. Teraz Andromeda-Salome ukaże się (na niebie), trzymając na misie jego głowę, jak opowiadają Marek (VI, 28) i Mateusz (XIV, 11), oddając ją swej matce, Herodjadzie-Kasjopei.


Wiz. 104. Ryby i Słońce w czasie letniego przesilenia. Noc Świętojańska.

Jest u Łukasza powiedziane, że gdy Jezus minął Jordan, czyli Drogę Mleczną, miał jakoby trzydzieści lat (III, 23). Jeżeli narodził się w Bliźniętach, to rzeczywiście po trzydziestu latach w czasie wiosennego porównania znajdzie się w Strzelcu, czyli w opozycji do Słońca, które naturalnie po trzydziestu latach będzie się znowu znajdowało w Bliźniętach. A znalazłszy się w tej opozycji, właśnie pełnym rozjaśnieje blaskiem, gdy Jan musiał się „umniejszyć“, zginąć wcześniej i dlatego nie chrzci Jezusa wbrew wszelkiej tradycji, ale zgodnie z konsekwencją mitu astralnego. Zabity i pokrajany przez Tyfona Ozyrys żył tylko 28 lat a jest to liczba księżyca, jak nas poucza Plutarch (De Is. et Osir. 358, 368). Herod ma tu cechy Tyfona, Jan Ozyrysa (światła dziennego) a Jezus Izydy-Księżyca (porów. Dupuis, „Origine“ I, 406). Tu jesteśmy też bodaj u źródła mitu o wieku Jana, któremu wszyscy przypisują 28 — 29 lat. Piętnasty rok panowania Tyberjusza, zmieniony na naszą erę, da właśnie do wiosennego porównania pełnych 28 lat a do letniego przesilenia jeszcze 3 miesiące. W ten sposób z pewną nawet zręcznością, choć dość prymitywną, zlokalizowano astrologicznie mit o Jezusie i Janie w ziemskim czasie i w ziemskiej przestrzeni.
Ten epizod akcji astralnej wiąże się bezpośrednio z epizodem następnym. Czytamy bowiem, że Jezus „pełen Ducha Świętego” wrócił się od Jordanu na puszczę.


Wiz. 105. Apoteoza Lunacji.

Astralnie „puszczą“, albo „Egiptem”, zowie się ta część Zodjaku, która w pobliżu konstelacji Panny zniża się pod równik niebieski.
Wyrażenie „pełen Ducha Świętego”, czyli blasku, oznacza u Łukasza Pełnię Księżycową.
Następują trzy fazy kuszenia Jezusa przez djabła. Jest to wspomniana wyżej walka astralna z Szatanem, czyli Białego Boga z Czarnym, czyli jasnej tarczy księżycowej z ciemną, czyli APOTEOZA LUNACJI (Wiz. 105).
Przypuszczam, że GANKIEM KOŚCIELNYM będzie równik, o ile kościołem nie będzie całe niebo a gankiem zodjak.
Gdy skończyło się „wszystko kuszenie”, złożone charakterystycznie z TRZECH FAZ, Jezus wrócił się w MOCY DUCHA do Galilei, czyli w swej PEŁNI.
Gdy Mateusz pisze: „Tedy opuścił go djabeł“ (IV, 11), Łukasz znamiennie dodaje: „Aż do czasu” (IV, 13), wie bowiem, że zjawisko astralne będzie się stale powtarzało.
Powtórzy się więc i owe TRIDUUM, czyli TRZYDNIÓWKA, aczkolwiek znowu w odmiennej formie narracyjnej.
A powtórzy się jeszcze w innej formie.
Albowiem „Potrzeba jest, aby Syn Człowieczy wiele cierpiał, a był wzgardzon od STARSZYCH i PRZEDNIEJSZYCH kapłanów i doktorów i aby był zabit, a trzeciego dnia powstał” (IX, 22).
Kto z nas dziś orjentuje się w uczuciach KSIĘZYCOWCÓW, którzy na historję astralne Księżyca „od początku” patrzyli, wedle odmian jego święta swe obchodzili i cały swój ład społeczny regulowali!
Jakże pięknym obrazem astralnym jest scena, gdy Herod pojmanego Jezusa „naigrał OBLECZONEGO W SZATĘ BIAŁĄ i odesłał do Piłata” (XXIII, 11). Jest to ów Księżyc przed nowiem, w blaskach dnia jakby na urągowisko świecący. (Dnia 9.VIII 1909 r. o g. 9-ej rano, robiąc korektę niniejszego ustępu, wyszedłem na balkon, by rzecz sprawdzić. Biedny Księżyc „naigrany w szatę białą” świecił wysoko na niebie, w potokach blasku słonecznego nędzny przedstawiając widok! Mimowoli nasunęło się na usta: Ecce Luna)!
A jakże subtelnym obrazem astralnym jest scena trzykrotnego zaparcia się Piotra i wyjścia przez drzwi (janua, januarius), o czem jednak później wypada mi mówić, gdy zajmę się astralnemi pierwiastkami Piotra.
Jest też wielce znamienne zdanie u Łukasza, że Jan jest czemś więcej, niż prorokiem (VII, 26). Przytwierdza to Mateusz (XI, 9). Czemżeż człowiek śmiertelny może być nad proroka? Bogiem? Tak, Bogiem.
Wynika to z Łukaszowego MITU BLIŹNIĄT. Wynika to z całej prastarej tradycji kanaańsko-babilońskiej, więc z kultu Dagona (Wiz. 37) i Oannesa (Wiz. 38).
Łukasz musiał to wiedzieć. Dlatego prawdopodobnie stworzył cały swój systemat astralny. Dlatego też prawdopodobnie AKCENTUJE ową TABLICZKĘ w ręku Zacharjasza, tabliczkę astralną, jaką też sam, pisząc, miał niezawodnie przed sobą, i jaką my, starając się go odgadnąć, musieliśmy sobie uczynić.
Ale nad Janem i Jezusem jest BÓG NAJWYŻSZY. Dlaczegóźby JEDYNY miał zwać się NAJWYŻSZYM, gdyby nie było rzeczywiście GRADACJI?
Jezus Księżyc, jak się narodził, tak też i umiera w okolicy znaku Bliźniąt. Jeżeli tedy Keim obliczył, że Jezus właściwie umarł w roku 35, to niebardzo się pomylił, tylko o rok, gdyż astralnie trzy razy po dwunastu latach Księżyc i Słońce znajdą się podczas wiosennego przesilenia znowu w tej samej konstelacji Bliźniąt.
Około astralnego GROBU Jezusa stają „DWAJ mężowie w szatach świetnych”, gwiazdy, czyli, mówiąc językiem astralnym Starożytnego Wschodu, dwaj Aniołowie, czyli wedle zodjaku ogólnego: Kastor i Polluks.
Zatrwożone niewiasty spoglądają w stronę GROBU. Ale już go tam niema.
I oto na „sześćdziesiąt stajów od Jeruzalem”, czyli w odległości 60° od Domu Kapłana, postrzegli go i znowu „dwaj z nich”. Tu, jak u Babilończyków, jest więcej gwiazdnych Bliźniąt.
Zrazu go nie poznali, tak był niepozorny w światłości dnia. Aż gdy „dzień się nachylił” i siedli z nim u stołu, poznali go po ŁAMANIU CHLEBA.
Poznali go, że nie jest gwiazdą, ale księżycem na młodziku.

Tak też on, Chleb-Księżyc Starożytności, ciągle do dnia dzisiejszego łamie się na kwadry i gdy „dzień się nachyli”, podaje siebie dążącej omackiem w cieniach nocy ludzkości.




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Andrzej Niemojewski.