Bolesne strony erotycznego życia kobiety/Kobieta niewolnica
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Bolesne strony erotycznego życia kobiety |
Podtytuł | Bolesne strony płciowego życia kobiety |
Wydawca | Ars Medica |
Data wyd. | 1930 |
Druk | Drukarnia Vernaya Sp. Akc. |
Miejsce wyd. | Warszawa |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
Niektórzy uczeni są zdania, że najpierwotniejszą formą pożycia społecznego był matryjarchat, a dopiero potem zjawił się patryjarchat.
Historyczne jednak wzmianki mówią nam jedynie o patryjarchacie, to jest władzy ojca rodziny, któremu podlegli byli wszyscy członkowie rodziny, a więc i kobiety.
Jeżeli zapytamy się znowu, jak sprawa przewagi płci przedstawia się u zwierząt, to zobaczymy, że wszędzie tutaj spotykamy przewagę samców, którzy bronią swej rodziny i dostarczają jej pożywienia. Również i u ludów dzikich zwykle mężczyzna jest panem, któremu ślepo podlegać musi żona, względnie żony, gdy ma ich kilka. W sferach proletarjatu w obecnych czasach jeszcze również mężczyzna jest panem domu, o ile naturalnie posiada odpowiednią energję, dba o rodzinę i nie da się żonie zawojować. Wobec nowego ruchu kobiecego zaczynają kobiety żądać i na tem polu równouprawnienia, twierdząc, że czas już ostatni zrzucić ze siebie tyranję mężczyzny. Chcą więc kobiety być niezależne finansowo od męża, mieć swój własny kawałek chleba i sposób zarobkowania. Prąd ten jest bardzo pochwały godnym o ile rzeczywiście kobieta potrafi sobie sama jedna dać w życiu rady i gospodarstwo domowe, jakoteż wychowanie dzieci na tem nie ucierpi. Żaden inteligentny mężczyzna nie będzie obecnie chyba żądał, by żona jego była niewolnicą, spełniającą tylko mechanicznie obowiązki domowe, lecz będzie chciał w niej widzieć człowieka i współtowarzysza w życiu. Jednak tutaj z drugiej strony poruszyć musimy kilka kwestji.
Przedewszystkiem kobieta musi być inaczej jak dotąd wychowana, ażeby dorosła swemu zadaniu. Ponadto trzeba tu także wziąść pod uwagę, że w wielu wypadkach jednak i nadal mężczyzna będzie musiał decydować, gdyż są pewne kwestje czysto męzkiej natury, tak jak z drugiej strony mężczyzna w kwestjach macierzyńskich musi pozostawić kobiecie wolną rękę.
Liczyć się także należy z tem, że natura kobiety ma to w sobie, że jednak mężczyzna musi jej czemś imponować, a gdy tego niema, kobieta traci dla mężczyzny zupełnie szacunek i staje się on w domu czemś podrzędnem, co w pospolitem tego słowa znaczeniu zowiemy pantoflarstwem, a co na każdym obserwującym, tak mężczyźnie jak i kobiecie, robi przykre wrażenie. Maks Nordau twierdzi, że niektórzy mężczyźni żenią się z tego powodu z kobietami prostemi, nawet z ludu, popełniając tak zwane mezalianse i czują się potem bardzo szczęśliwi.
„Precz z tyranami“ wołają natomiast kobiety, których albo nikt nie chce, albo też mają tak nieznośną naturę, że nie potrafiłyby nigdy się do kogoś przystosować.
Jak wspominaliśmy, kobiety proste uznają tę supremację mężczyzn, ba nawet nieraz kochają mężczyzn, którzy je tyranizują, a nawet biją, a nieraz po śmierci takiego męża kobieta płacząc, zwierza się znajomym: „wprawdzie mnie często bił, ale był bardzo dobrym mężem!“ Niestety jednak i obecnie nieraz w małżeństwach wydarza się, że mężczyźni rzeczywiście tyranizują swoje bardzo dobre, łagodne i uległe żony.
Nie żałując sobie niczego i bawiąc się swobodnie poza domem, pragną, by żona była białą niewolnicą, nie myślą nigdy o uprzyjemnieniu jej życia, a na ich skromne prośby odpowiadają brutalnie.
I dziwią się potem, gdy w kobiecie takiej z czasem odezwie się bunt i niewolnica zrzuca swoje jarzmo i ucieka od męża brutala.
Niestety świat bierze zwykle wtedy w obronę męża, twierdząc, że kobieta nie powinna nigdy porzucić ogniska rodzinnego, chociażby w niem bardzo cierpiała i czuła się nieszczęśliwą.
Ciekawą jest jednak rzeczą, że statystyki rozwodów i separacji dowodzą, że właśnie takie żony-niewolnice rozchodzą się z mężem znacznie rzadziej, jak żony, które miały w domu stosunkowo dużo swobody, a nie brak i takich, które opuszczają swoich mężów może właśnie dlatego, że byli dla nich za dobrymi i nie potrafili im zaimponować!
Często niewolnicą staje się kobieta bardzo młoda, która wyjdzie zamąż za mężczyznę podeszłego wieku. Wtedy starzec obawia się na każdem kroku, ażeby jakiś młodszy mężczyzna nie uwiódł mu żony, a egoistyczna zazdrość zmusza go do tego, że gnębi on ją, nie dozwala jej nigdzie chodzić, nie urozmaica jej życia, strzegąc jej pilnie jak jakiej drogocennej rzeczy z obawy przed złodziejem.
U ludzi prostych panują pod tym względem dziwne nawet zapatrywania, a bicie żony uważane jest za atrybut mężowski, przeciwko czemu nie może nikt obcy protestować. Dla ilustracji przytaczamy poniżej przykład:
Pewien proboszcz, jadąc przez wieś swojej parafji, posłyszał jęki i wołanie o ratunek koło jednej chałupy. Zatrzymawszy konie, udał się na miejsce, gdzie spostrzegł wieśniaka, bijącego z całych sił swoją żonę. Poruszony tym, zwrócił mu w ostrym tonie uwagę, że tak postępować nie można i na to, ku zdumieniu księdza, odezwała się żona podniesionym głosem: „Co Jegomościa to obchodzi, proszę się do nas nie wtrącać, to jest nasza rzecz, mężowi wolno robić co mu się podoba!“
A chłopskie przysłowie mówi:
„Gdy chłop baby nie bije,
To w niej wątroba gnije.“
Nie rzadko bywa kobieta niewolnicą męża, gdy tenże oddaje się jakiemuś nałogowi a zwłaszcza pijaństwu. Pijak zatraca zupełnie wszelkie uczucia rodzinne, a na wódkę gotów jest wydać cały zarobek i grosz ostatni. Nieraz potem upiwszy się, nie jest w stanie nawet sam powrócić do domu i nieszczęśliwa żona czyni za nim nieraz po nocy poszukiwania, by go wynaleźć, nie rzadko podnieść z rynsztoka ulicznego i odprowadzić do domu, gdzie potem odpłaca jej się za to tem, że robi awantury, bije ją i dzieci, tłucze wszystko naokoło siebie i niszczy. Byłem niedawno świadkiem w jednej kawiarni następującej sceny:
Pewien pan, podpiwszy sobie, zaczął robić awantury i zachowywać się tak niemożliwie, że gospodarz zmuszony był zawezwać pomocy policji. Równocześnie zjawiła się żona i starała się męża zabrać do domu. Ten jednakże odepchnął ją od siebie i zaczął obrzucać brutalnemi wyzwiskami. Nadeszła policja i dwaj posterunkowi wobec oporu, musieli przemocą wyciągnąć go z kawiarni, przyczem nie obeszło się naturalnie, wobec energicznego oporu pijanego, od pewnych potrącań tegoż. I wtedy żona rzuciła się jak lwica w obronie męża, krzycząc: proszę go nie trącać i obchodzić się z nim delikatnie, on jest przecież bardzo porządnym człowiekiem, a że się upił, to nie jest jeszcze przyczyną, żeby z nim postępować jak z pierwszym lepszym...
Wypadek ten ilustruje nam dosadnie, jak nieraz dużo serca i wyrozumiałości posiada kobieta, która mimo tego, że mąż wtedy obchodzi się z nią źle i czyni jej krzywdę, w razie potrzeby zapomina o wszystkiem i staje energicznie w jego obronie!
Bywają przecież wypadki, że mąż, nie mając pieniędzy na wódkę, przychodzi do domu i chce wydrzeć żonie pieniądze, potrzebne jej na konieczne wydatki domowe, że nieraz musi ona je chować przed nim, a gdy mu ich nie wyda, mąż bije ją, wiedząc, że jednak te pieniądze gdzieś się znajdować muszą. Broni też nieraz taka nieszczęśliwa kobieta dzieci przed brutalnością męża, przyczem naraża się bardzo sama. Jasną jest rzeczą, że najwięcej zawsze w tym wypadku cierpi kobieta, bo z jednej strony musi ona bronić dzieci, a z drugiej starać się przecież o to, by te dzieci nie straciły szacunku dla własnego ojca. Nieraz, jak wspominamy o tem na innem miejscu, rodzą się z takiego ojca-pijaka dzieci nienormalne, chore a nieraz idjotyczne, nad którymi mąż pastwi się jeszcze więcej, zupełnie zapominając, że on właśnie jest tego wszystkiego przyczyną.
Rzadziej już oddają się ludzie innemu nałogowi, mianowicie morfinizmowi, a obecnie kokainizmowi. Bywają też wypadki, że mąż nakłania żonę do nałogu, chcąc mieć w niej przytem towarzyszkę. Sytuacja wtedy naturalnie jest bardzo tragiczna, a życie rodzinne i porządek domowy przedstawiają się wtedy beznadziejnie. Na szczęście kobieta normalna, nie zdegenerowana, jest bardzo odporną na alkoholizm, w razie jednak, gdy się odda temu nałogowi, sprawa ta u niej przedstawia się znacznie gorzej jak u mężczyzny...