Bolesne strony erotycznego życia kobiety/Prawo kontrastu

<<< Dane tekstu >>>
Autor Adolf Klęsk
Tytuł Bolesne strony erotycznego życia kobiety
Podtytuł Bolesne strony płciowego życia kobiety
Wydawca Ars Medica
Data wyd. 1930
Druk Drukarnia Vernaya Sp. Akc.
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


Panuje dotąd na świecie zupełnie mylne przekonanie, że dobranie się mężczyzny z kobietą ma miejsce wówczas, gdy tak pod względem fizycznym jak duchowym odpowiadają sobie zupełnie to znaczy, gdy są jednacy. Tymczasem doświadczenie życiowe uczy nas zupełnie czego innego. Przedewszystkiem widzimy, że osoby najbardziej do nas podobne usposobieniem, charakterem, a nawet fizycznie, są dla nas mniej sympatyczne, bo gniewa nas to, że mają w sobie coś, co tylko do nas należeć powinno.
Natura mężczyzny a kobiety jest zasadniczo różną i to właśnie stanowi urok płci jednej względem drugiej. Kobiety cenią naprzykład u mężczyzn to, czego same nie posiadają, a więc: stanowczość, odwagę, męskość, a przedewszystkiem dyskrecję. Mężczyźni znów szukają u kobiet tak zwanej kobiecości, delikatności, subtelności, a nawet ma dla nich urok: brak stanowczości, zmienność i kapryśność.
Dlatego też Bernard de Saint Pierre powiedział: Prawdziwa miłość powstaje z przeciwieństw... O ile są one większe, tem miłość jest silniejszą!
Schopenhauer twierdzi: Każda jednostka wymaga od drugiej ukochanej przedewszystkiem tego, czego sama niema, lub tego, co jest jej przeciwieństwem, ludzie tacy sami znudzą się w małżeństwie szybko, a żyć mogą razem chyba tylko wtedy, gdy łączy ich jakiś wspólny cel, myśl lub interes.
Tego samego zdania byli: Prosper Lucas, Aleksander Walker, Mantegazza, Allen Grant i inni. Podług statystyki Alfonsa de Candolles w Szwajcarji, Belgji i północnych Niemczech, najczęściej zawierają małżeństwa osobnicy o różnej barwie oczu i włosów i związki te są najpłodniejsze. Podobnego zdania jest też Quetellet.
Natomiast rzadko zakochać się mogą w sobie ludzie wychowani w takich samych warunkach, naprzykład gdy się od dziecka razem ze sobą wychowywali.
Tem prawem kontrastu tłumaczymy sobie ten dziwny fakt, że mężczyznom o atletycznej budowie ciała podobają się kobiety wątłe i drobne, bruneci lubują się w blondynkach, flegmatycy szukają kobiet żywych, a wielcy myśliciele i uczeni posiadają żony prozaiczne i mało wykształcone.
Słusznie mówi francuskie przysłowie: Les extrèmes se touchent.
Z tych też powodów wielu badaczy jest zdania, że nigdy nie powinni zawierać ze sobą małżeństw ludzie tego samego fachu (naprzykład lekarz z lekarką, nauczyciel z nauczycielką), gdyż mając ciągle te same myśli i cele, prędko znudzą się sobie, natomiast w razie odmiennych zajęć wyłaniają się co chwila nowe tematy i dyskusje, jakoteż interesowanie się drugim osobnikiem, o ile naturalnie istnieje wspólna platforma, którą jest miłość, przywiązanie, wzajemny szacunek i pociąg fizyczny.
To prawo kontrastu tłumaczy nam, dlaczego małżonkowi lub żonie spodoba się nagle człowiek szpetny, ordynarny, źle wychowany lub wyuzdany — widzi tu bowiem w nim coś zupełnie przeciwnego od swej drugiej połowy, która mimo zalet jej nie odpowiada. Wyzyskują to umiejętnie zawodowi uwodziciele żon, studjują więc najpierw dokładnie męża „nie zrozumiałej żony“, a potem postępują i wydają się zupełnie przeciwnymi jak mąż, aż dojdą do tego, że żona ich zrozumie. A kobieta nieraz w mężu, z którym nie sympatyzuje, widzi wszystko w innem świetle. Elegancje tegoż uważa za próżność, grzeczność za przesadę i pokrywanie swych błędów, delikatność za brak energji, subtelność za pedanterję, uczciwość za safandulstwo. Mężów znów mającym skromne żony podobają się wyuzdane kobiety. U mężczyzn występuje jeszcze jeden ciekawy moment. Z czasem mimo, że pokochał kontrastowo kobietę, przyzwyczaja się do niej i potem zaczyna na nim robić wrażenie typ znowu od niej różny.
W małżeństwach dlatego spotykamy następujące typy:
1. Mąż satrapa, żona zrezygnowana potulna zajmująca się domem i dziećmi.
2. Mąż usposobieniem kobiecem „pod pantoflem“, żona rządzi wszystkiem.
Co zaś do wyglądu i stosunków rodzinnych to spotykamy znowu takie kombinacje:
1. Żona z dobrego domu — mąż z niższej sfery, który wybił się na stanowisko.
2. Żona bardzo piękna — mąż niepozorny i brzydki lecz dobrze sytuowany.
3. Mąż zdrowy i silny — żona ciągle choruje (ewentualnie histeryczka).
4. Mąż słabego zdrowia lub cierpiący na ciężką chorobę — żona zdrowa poświęca się przy nim i pielęgnuje go.
Podług Weiningera każdy z nas składa się tak psychicznie jak i fizycznie z cech męskich i żeńskich, z których u normalnego osobnika cechy odpowiadające jego płci powinny być w przewadze (mniejwięcej 75%).
Dobranie więc w małżeństwie polegać będzie na tem, że osobnik mający tyle a tyle procent cech męskich, dobierze się z kobietą mającą odpowiednią ilość cech żeńskich. Przewaga cech nie jest wcale ściśle związana z daną płcią i nawet normalnie zbudowany mężczyzna może mieć w sobie przewagę cech kobiecych, czyli mieć, jak mówimy, naturę kobiecą i odwrotnie.
Dowiedziono również (Kretschmer), że cechy charakteru łączą się często ściśle z budową i konstytucją ciała, a ponieważ jak wykazaliśmy, fizycznie podobają się sobie typy odmienne, nic dziwnego, że działać muszą na siebie i odmienne charaktery.
Ta „odmienność“ nie wyklucza jednak zupełnie dobrania seksualnego, owszem raczej silniej je nawiązuje i łączy właśnie ową rozbieżność psychiczną.
Niestety w życiu spotykamy często pary nie dobrane, mimo tego, że gdy się taka para spotkała, zdawało im się, że są „stworzeni dla siebie“. Jedno odgadywało myśl drugiego, na wszystko patrzeli pod jednym kątem widzenia, zgadzali się i twierdzili, że są z tego samego spiżu odlani.
Ale właśnie brakło przeciwieństw pomiędzy nimi, bo byli do siebie podobni tak jak dwie gładkie powierzchnie, które wprawdzie pozornie przylegają odrazu bardzo do siebie, ale przy lada potrąceniu łatwo się odsuną. A inni znów mimo tego, że ludzie twierdzili: przecież wy zupełnie do siebie „nie pasujecie“, połączyli ściśle dusze ze sobą, podobnie jak dwie zazębione powierzchnie, których wypukłość jednej wchodzi w odpowiednie zagłębienie drugiej.
Trzeba może nieco czasu i pracy, a nawet cierpliwości by te powierzchnie do siebie dokładnie się dopasowały, ale zato potem będą one przylegać od siebie tak ściśle i trwale, że nic prócz śmierci rozłączyć ich nie może.

∗                  ∗

Przysłowie mówi, że małżeństwo jest zbiorem wzajemnych ustępstw — jest to święta prawda z tą tylko może odmianą, że w życiu ustępstwa te ponosi stale zwykle tylko jedna strona, choć drugiej ciągle się zdaje, że to ona właśnie jest tą ustępliwą i łatwą w pożyciu.
W świecie zwierzęcym, u ludów dzikich, jakoteż w prostej sferze, stroną ustępującą jest zwykle płeć żeńska.
W sferach wyższych wprawdzie pozornie często ulega żona jako słabsza, ale zato nie mogąc w otwartej walce pokonać mężczyzny używa do tego rozmaitych podstępów i sposobów, naprzykład choroby (o czem mówić będziemy w innem miejscu), aby dopiąć swego celu.
Kobiety zarzucają często mężczyznom, że ci w wyborze swoim są mało wybredni i potrafi na nich zadziałać nawet prosta nieinteligentna dziewczyna.
Tymczasem i u kobiet coś podobnego często ma miejsce, bo działa tu właśnie prawo kontrastu. Nie rzadko naprzykład kobieta bardzo inteligentna, a nawet uczona, znajduje przyjemność w towarzystwie głupiego wprost mężczyzny, nawet nie mogącego zadziałać na nią swą męskością. Wiadomą jest rzeczą, że żony wielkich i sławnych ludzi tyranizują wprost swych mężów w domu, mając dziwną wprost przyjemność w poniżaniu takowych i wynajdowaniu w nich słabych stron, w porównaniu z czcią, poważaniem, i szacunkiem, jakim cieszą się oni między resztą ludzi.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Adolf Klęsk.