Bolesne strony erotycznego życia kobiety/Zemsta kobiety

<<< Dane tekstu >>>
Autor Adolf Klęsk
Tytuł Bolesne strony erotycznego życia kobiety
Podtytuł Bolesne strony płciowego życia kobiety
Wydawca Ars Medica
Data wyd. 1930
Druk Drukarnia Vernaya Sp. Akc.
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


ZEMSTA KOBIETY
(Nowelka wzięta z życia)

Pewnego dnia odwiedził mnie jeden dobry znajomy. Usiedliśmy w moim gabinecie, a on spostrzegł leżący na biurku rękopis mej pracy „Bolesne strony erotycznego życia kobiety“, który właśnie zacząłem opracowywać.
— O to bardzo ciekawy temat, nad którym pracujesz! Jeżeli chcesz, to mogę dorzucić ci bardzo ciekawy przyczynek do twej pracy.
— Ależ i owszem — będę ci bardzo wdzięczny — odrzekłem.
Wstał i paląc, zaczął nerwowo chodzić po pokoju. Obserwowałem go z pod oka, bo miło było patrzeć na tego prawdziwie pięknego mężczyznę z postawą Herkulesa, a dziecinnie pięknemi oczami. Nareszcie usiadł i zaczął swe opowiadanie:
— Może pamiętasz, że na uniwersytecie uważano mnie powszechnie za łobuza. Kobiety ciągnęły mnie zawsze do siebie, ale z drugiej strony interesowała mnie przedewszystkiem psychologja upadłej kobiety i dlatego zawsze starałem się dowiedzieć się w jaki sposób i dlaczego która z nich upadła. Niestety zdarzył mi się wypadek, że dowiedziałem się rzeczy dla mnie wprost strasznej i właśnie mam zamiar ją tu opowiedzieć.
Otworzyłem właśnie kancelarję adwokacką i zacząłem praktykę. Pewnego popołudnia zaanonsowała mi moja stenotypistka jakąś panią. Kazałem ją poprosić. Gdy weszła, odrazu poznałem, że to jest moja droga dawna znajoma, panna Jadwiga S., w której swego czasu bardzo się kochałem. Weszła z jakąś nieśmiałością, ale w nerwowych ruchach jej, siadaniu, zakładaniu nogi na nogę, coś mnie dziwnie uderzyło. Przywitaliśmy się w milczeniu, poczem zapytałem ją:
— Czem mogę Pani służyć?
— Pan mecenas pozwoli, że opowiem mu swoją sprawę odrazu by mu tyle czasu nie zajmować.
— Ależ niech pani nie krępuje się czasem, dla pani mam go zawsze, niech pani przedtem opowie o sobie, co pani porabia i co pani robiła od czasu, kiedyśmy się ostatni raz widzieli? Poznałem ją bowiem przed kilku laty u mojego wuja i odrazu poczułem do niej sympatję, a nawet gorętsze uczucie, lecz potem mi jakoś nagle zginęła z oczu. Na zapytanie moje twarzyczka jej, która wydała mi się teraz dopiero dziwnie smutną i zmęczoną, powlekła się chmurą, lecz zaraz przybrała swój poprzedni, jakiś dziwny dla mnie wyraz.
— Sądzę, że mecenasa nie będzie zajmować moja przeszłość skoro mu powiem czem obecnie jestem. Tu zawachała się trochę... a ja bezwiednie niemal powtórzyłem za nią:
— Czem pani obecnie jest?
Ona wzięła to za pytanie i odpowiedziała spokojnie:
— Jestem obecnie zwykłą utrzymanką.
Niemal porwałem się z krzesła. Nie mogłem wierzyć mym uszom! Jakto — ta elegancka panna z dobrego domu, tak wykształcona i obyta w świecie, jest damą z półświatka? To chyba nie możebne! Lecz zaraz zaczęły przelatywać mi przez głowę dawne moje badania i przyczyny upadku kobiety, a więc uwiedzenie, nieszczęśliwa miłość, nieprawe dziecko, wygnanie z domu i t. d.
Ona patrzyła na mnie, jakby czytając w moich myślach, a na moje pytanie: pani Jadwigo, jakim sposobem to się stało, może to tylko omyłka życiowa, może da się jeszcze coś zmienić? Spokojnie odrzekła:
— Drogi mecenasie, zmienić się już nic nie da, lecz przyszłam właśnie prosić go o pomoc prawną, naprzód jednak muszę opowiedzieć, dlaczego upadłam. Wiem, że pana zawsze interesowały te tematy i że pan doskonale wie, że pospolicie przyczyną upadku kobiety jest uwiedzenie, bieda, czasem temperament, ja zaś upadłam zupełnie z innych powodów.
Widząc moją twarz, która musiała wyrażać zdumienie, zaczęła się śmiać, lecz śmiech ten był jakiś dziwny i nieprzyjemny, drażnił mnie i wywołał jakieś nie miłe uczucie.
Ona zapaliła papierosa i całkiem spokojnie zaczęła mówić:
— Aby kobieta oddała się mężczyźnie, zwłaszcza po raz pierwszy, musi go albo kochać, albo też mężczyzna używa gwałtu, wykorzystuje chwile słabości, ubezwładnia kobietę i t. p. Ale zajść może inny wypadek i taki właśnie zaszedł u mnie.
Spotkałam w życiu mężczyznę, który uczynił na mnie odrazu nie miłe wrażenie mimo to, że był bardzo przystojny, pewny siebie i kobiety za nim szalały. Ja odrazu okazałam mu jednak pogardę, lecz niewiem dlaczego postanowiłam sobie, że muszę go zobaczyć zdeptanego i kopnąć go jak psa moralnie. Zapewne i w nim wzbudziło się podobne jakieś uczucie, bo rozpoczęliśmy jakąś dziwną walkę nienawiści z miłością. Lecz on zaczął się zmieniać, ustatkował się, kobiety zaczęły go zupełnie nie interesować, a względem mnie był bardzo grzeczny, powiem nawet nieśmiały, zupełnie inny jak dawniej. Zaczął mi się zwierzać, że to dotychczasowe życie Don Żuana już mu zbrzydło, jest męką dla niego, że pragnąłby jakiejś bratniej duszy, która by go odczuła, zrozumiała i dała tak od dawna upragniony i pożądany spokój. Zaczęłam mu wierzyć, współczuć z nim, a nawet byłam dumną, że pod wpływem moim mógł się tak zmienić.
Wyszłam za niego zamąż! I co pan powie, drogi mecenasie?
Zaraz po ślubie odezwał się w nim ten dziki zwierz, co dawniej. Był dla mnie brutalny, niemożebny w pożyciu. Z początku znosiłam to cierpliwie, a gdy raz zareagowałam silniej, rzucił mi bezczelnie w oczy:
— Co ty myślisz, że ja ożeniłem się z tobą z miłości? Nie, ożeniłem się, bo inaczej dostać cię nie mogłem, a postanowiłem sobie, że i ciebie mieć muszę, lecz teraz przedstawiasz dla mnie taksamo małą wartość jak i wszystkie inne kobiety, które przedtem miałem.
Powiedział to z wielkiem uniesieniem, ale zarazem z pewnym wyrazem dumy! Na chwilę ogarnął mój umysł jakiś zamęt myśli — jak ten człowiek może mówić tak do własnej swojej żony? Nagle jednak, gdzieś z dna duszy mojej, zerwała się szalona burza i znowu poczułam to uczucie, które dawniej miałam do niego to jest nienawiści i chęci zdeptania tego człowieka pod każdym względem. Postanowiłam się zemścić i to zemścić strasznie!
Tu oczy jej przybrały nagle jakiś błysk złowrogi i nie mogłem wtedy poznać w niej mojej miłej dawnej Jadwigi.
— Więc mówisz, że obecnie przedstawiam dla ciebie tę samą wartość, co i inne twoje poprzednie zdobycze?
— Już ci powiedziałem.
— Dobrze — przekonasz się jednak, że mam dla ciebie zupełnie inną wartość i to tak wielką, że nigdybyś ponownie nabyć mnie już nie mógł!
Spakowałam rzeczy i wyjechałam do Warszawy. Rzuciłam się w wir życia, szalałam, nie dbając o opinję świata, wszędzie używając jego nazwiska i nie tając się przed nikim, że jestem wesołą kobietą i damą półświatka. W końcu znudzona, zaczęłam żyć z pewnym człowiekiem, lecz tenże pokochał mnie i pragnie się ze mną żenić. Dlatego też przyszłam prosić mecenasa o wszczęcie kroków rozwodowych, gdyż żal mi obecnego mojego przyjaciela a zresztą zemsta moja już się dopełniła. Z początku groził mi w rozmaity sposób, z jednej strony widząc, że plamię jego nazwisko, a z drugiej działając pod wpływem urażonej i głęboko dotkniętej ambicji, że w ten sposób zadałam mu bolesny cios. Gdy to nie pomogło zaczął mnie prosić listownie i błagać, a w końcu nawet tak się poniżył, że przyszedł do mnie, rzucił się do nóg i ze łzami w oczach zaczął żebrać litości, obiecując mi, że będzie to nawet jego największem szczęściem gdy wrócę do niego i gdzieś daleko wyjedziemy. Lecz ja wtedy spokojnie i zimno mu powiedziałam:
Pamiętasz jak powiedziałeś do mnie, że przedstawiam dla ciebie tę samą wartość co i inne twoje poprzednie zdobycze, to znaczy żadną? A ja ci odpowiedziałam, że zupełnie inną, tak wielką, że nigdy ponownie już nabyć byś mnie nie mógł! Powiedziałam to wtedy i powtarzam to teraz, muszę jeszcze dodać, że od pierwszego wejrzenia wzbudziło się we mnie jakieś dziwne uczucie i postanowiłam już wtedy i niejako przeczułam, że obowiązkiem moim jest zdeptać cię moralnie i kopnąć jak psa za wszystkie krzywdy wyrządzone kobietom, które miały to nieszczęście, że dostały się w twe ręce...
Zerwał się, wybiegł i więcej go już nigdy nie widziałam. Tak drogi mecenasie, może pan o mnie myśleć co się panu podoba, widzę, że pan sobie o mnie sądu jeszcze nie wyrobił, bo walczy jeszcze w panu zakorzeniona w was ambicja męzka i prawo pięści nad kobietą. Może być, że z czasem nastaną inne stosunki i krok podobny jak mój, choć jest samosądem narazie przez społeczeństwo nie legalizowanym, będzie jednak znajdywał usprawiedliwienie, bo jest niczem innem jak reakcją zbolałej duszy, spotęgowanym krzykiem rozpaczy wszystkich niewolnic miłości i zemstą za tyle krzywd i złamanych żyć czystych i niewinnych kobiet, za które ja postanowiłam się ofiarować...
Bezwiednie wstałem i ucałowałem jej rękę, a wtedy zaczęła strasznie płakać, a gdy ją uspokoiłem i spojrzałem jej w oczy, ujrzałem w nich znowu moją drogą i słodką Jadwinię!

— Może ci się przyda ten mały przyczynek do twej pracy.
— Dziękuję ci — rzekłem — nietylko się przyda, ale będzie może nieco wprawdzie bolesną, ale zato wierną ilustracją do mej pracy, której tytuł: „Bolesne strony erotycznego życia kobiety“ zupełnie słusznie, widać, dobrałem.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Adolf Klęsk.