Człowiek śmiechu/Część druga/Księga ósma/Rozdział trzeci

<<< Dane tekstu >>>
Autor Wiktor Hugo
Tytuł Człowiek śmiechu
Wydawca Bibljoteka Arcydzieł Literatury
Data wyd. 1928
Druk Zakłady Graficzne „Bibljoteka Polska“ w Bydgoszczy
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Felicjan Faleński
Tytuł orygin. L’Homme qui rit
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


ROZDZIAŁ TRZECI
Starożytna komnata.

W pobliżu opactwa westminsterskiego był ongi starożytny pałac normandzki, który został spalony za Henryka VII. Pozostały tylko dwa skrzydła. Edward VI umieścił w jednem Izbę lordów, w drugiem Izbę gmin.
Ani te dwa skrzydła, ani te dwie sale dziś już nie istnieją. Wszystko to zostało przebudowane.
Powiedzieliśmy już i musimy powtórzyć to z naciskiem, że pomiędzy dzisiejszą Izbą lordów a dawną niema żadnego podobieństwa. Zburzono stary pałac, zburzyło to też nieco stare zwyczaje. Uderzenia oskarda w budowle pomnikowe odzywają się echem w zwyczajach i dekretach. Gdy stary głaz upada w gruzy, pociąga za sobą jakieś prawo. Przenieście do okrągłej sali senat z komnaty kwadratowej, będzie odmienny. Zmieniona skorupa zniekształca mięczaka.
Jeśli chcecie zachować jakąś rzecz starą, ludzką czy boską, księgę praw, czy dogmat, patrycjat, czy kapłaństwo, nie odnawiajcie w nich nic, nawet oprawy. Najwyżej można kłaść łaty. Naprzykład, jezuityzm jest łatą postawioną katolicyzmowi. Odnoście się do budynków tak samo jak do instytucyj.
Cienie powinny zamieszkiwać ruiny. Zgrzybiałe władze źle się czują w świeżo udekorowanych mieszkaniach’ Instytucjom w łachmanach potrzebne są pałace-rudery.
Ukazać wnętrze dawnej izby lordów jest to ukazać nieznane. Historja to noc. W historji niema drugiego planu. Zmniejszenie i mrok obejmują natychmiast wszystko, co nie jest na przodzie widowni. Po zdjęciu dekoracji następuje natychmiastowe zatarcie i zapomnienie. Synonimem przeszłości jest niewiedza.
Parowie Anglji jako sąd zasiadali w wielkiej sali Westminsteru, zaś jako wysoka izba prawodawcza w sali specjalnie zwanej „domem lordów“, house of the lords.
Oprócz izby sądowej parów Anglji, która zbiera się tylko na wezwanie korony, w wielkiej sali Westminsteru zasiadały także dwa wielkie trybunały angielskie, niższe od sądu parów, ale przewyższające wszelką inną jurysdykcję. Na samym końcu tej sali zajmowały dwie przylegające do siebie przegrody. Pierwszym był trybunał ławy królewskiej, któremu król rzekomo przewodniczył, drugi to trybunał miłosierdzia. Kanclerz podawał królowi do łaski; działo się to nieczęsto. Te dwa sądy, istniejące jeszcze obecnie, wyjaśniały prawodawstwo i przerabiały je nieco. Zadaniem sędziów jest przykrawanie kodeksu do prawoznawstwa. Przemysł, z którego sprawiedliwość wywija się jak może. Prawodawstwo było przyrządzane i stosowane w tem surowem miejscu, sali Westminsteru. Komnata ta miała strop z drzewa kasztanowego, gdzie nie mogły zawiesić się pająki, musiały się zadowolnić snuciem pajęczyn wśród praw. Zasiadać jako trybunał i zasiadać jako izba, to dwie czynności. Z tej dwoistości wyrasta najwyższa władza. Długi parlament, który rozpoczął swoje posiedzenie 3 listopada 1640 roku, zrozumiał potrzebę rewolucyjną tego miecza o dwóch ostrzach. Obwołał się izbą parów, władzą sądową i prawodawczą zarazem.
Ta podwójna władza przysługiwała izbie lordów od niepamiętnych czasów. Jak to już powiedzieliśmy, występując w roli sędziów, lordowie zasiadali w Westminster-Hall; jako prawodawcy mieli inną salę. Ta druga komnata, zwana właśnie Izbą lordów, była podłużna i wąska. Na oświetlenie jej składały się cztery okna w głębokich framugach u samego szczytu, otrzymujące światło przez dach, pozatem nad baldachimem znajdowało się okno w dachu o sześciu szybach z zasłonami; wieczorem jedynem oświetleniem było dwanaście pół-kandelabrów przybitych do ścian. Sala senatu w Wenecji była jeszcze słabiej oświetlona. Pewien m rok zdaje się być miły tym sowom wszechwładzy.
Nad salą, w której zbierali się lordowie, wznosiło się wielościenne wysokie sklepienie o złoconych kasetonach. Gminy miały tylko płaski sufit; w budowach monarchicznych wszystko ma swoje znaczenie. W jednym końcu długiej sali lordów znajdowały się drzwi; w drugim naprzeciwko był tron. O kilka kroków od drzwi kratki przecinały wpoprzek salę nakształt granicy oznaczającej miejsce, w którem kończy się lud, a zaczyna się Jaśnie Wielmożność. Na prawo od tronu komin z herbami u szczytu, ozdobiony dwiema marmurowemi płaskorzeźbami, z których jedna przedstawiała zwycięstwo Cuthwolpha nad Bretonami w roku 572, a druga plan geometryczny miasteczka Dunstable, które ma tylko cztery ulice, równoległe czterem częściom świata. Trzy stopnie wywyższały tron, który nosił nazwę „krzesła królewskiego“. Na dwóch przeciwległych ścianach rozwieszone były olbrzymie tkane makaty ofiarowane lordom przez Elżbietę, przedstawiające w szeregu obrazów dzieje armady od chwili jej odbicia od brzegów Hiszpanji aż do zatopienia u brzegów Anglji. Wysokie okucia statków tkane były srebrnemi i złotemi nićmi, które z biegiem czasu sczerniały. Do tych kobierców, przerywanych od czasu do czasu kinkietami, przyparte były po prawicy tronu trzy szeregi ław dla biskupów, a po lewej trzy szeregi ław dla książąt, markizów i hrabiów, ze stopniami, oddzielone słupami. Na trzech ławkach pierwszej przegrody sadowili się książęta; na trzech drugiej — markizowie, na trzech ławkach trzeciej — hrabiowie. Ławka wicehrabiów nakształt węgielnicy stała nawprost tronu, w tyle pomiędzy wicehrabiami a kratą ustawione były dwie ławki dla baronów. Na najwyższej ławce po prawicy tronu zasiadali dwaj arcybiskupi, Canterbury i Yorku; na średniej ławce trzej biskupi, Londynu, Durhamu, i Winchesteru; reszta biskupów n a najniższej ławce. Pomiędzy arcybiskupem Canterbury i innymi biskupami zachodzi znaczna różnica, bowiem arcybiskup Canterburyjski jest biskupem z bożej opatrzności, zaś inni są tylko biskupami z bożego przyzwolenia. Po prawicy tronu było krzesło dla księcia Walji, a po lewicy krzesła składane dla księcia krwi królewskiej, za niemi stopień dla młodych małoletnich parów, nie mających jeszcze prawa zasiadania w Izbie. Moc kwiatów lilji wszędzie; i duży herb Anglji na wszystkich czterech ścianach nad parami i nad królem. Synowie parów i dziedzice parostw asystowali rozprawom, stojąc poza tronem pomiędzy baldachimem i ścianą. Tron w głębi i trzy rzędy ław dla parów z trzech stron sali pozostawiały duży kwadrat wolnej przestrzeni. W tym kwadracie pokrytym państwowym, herbowym kobiercem Anglji, ustawione były cztery wory wełny, jeden przed tronem, gdzie pomiędzy buławą i pieczęcią zasiadał kanclerz, jeden przed ławą biskupów, gdzie byli młodzi radcy stanu, mający prawo zasiadania ale bez głosu, jeden przed ławą wicehrabiów i baronów, gdzie siedzieli: pisarz koronny i pisarz parlamentu i gdzie klęcząc pisali dwaj podkanceliści. Pośrodku kwadratu znajdował się duży stół czarnem suknem obity, pokryty plikami aktów, rejestrami, księgami kasowemi, masywnemi kałamarzami złotniczej roboty z wysokiemi świecznikami w czterech kątach. Parowie sadowili się w porządku chronologicznym, każdy według daty stworzenia swego parostwa. Zajmowali miejsca stosownie do tytułu, a w tytule według dawności. Przy kratkach stał woźny czarnej łaski ze swą laseczką w ręku. Przy drzwiach pomocnik woźnego, a za drzwiami obwoływacz czarnej laski, który otwierał posiedzenie sądu krzykiem: Oyez! (słuchajcie) po francusku powtórzonym trzykrotnie kładąc uroczysty nacisk na pierwszą zgłoskę. Obok obwoływacza stał woźny, który nosił buławę kanclerza.
Podczas ceremonjału królewskiego, parowie świeccy
mieli korony na głowach, a duchowni mitry.
Arcybiskupi nosili mitry z koroną książęcą, a biskupi, których godność jest niższa niż wicehrabiów, mieli mitry ze ślimakiem takim jak baronowie. Godny uwagi i pouczający jest fakt, że takim właśnie kwadratem, tworzonym przez tron, biskupów i baronów, z klęczącymi urzędnikami, był dawny parlament Francji za dwóch pierwszych rodów. Taki sam wygląd władz we Francji i w Anglji Ilicmar w swojem De ordinatione sacri palatii opisuje w roku 853 Izbę lordów obradujących w Westminsterze w osiemnastym wieku. Rodzaj dziwnego protokółu spisanego na dziewięćset lat przedtem.
Czemże jest historja? Echem przeszłości rzuconem w przyszłość. Odblaskiem przyszłości rzuconym w przeszłość.
Zwoływanie parlamentu było obowiązkowe tylko co siedem lat. Lordowie naradzali się tajemnie przy drzwiach zamkniętych. Posiedzenia gmin były publiczne. Popularność była uważana za zmniejszenie znaczenia.
Liczba lordów była nieograniczona. Nominacja lordów była groźbą dla władzy króla. Sposobem rządzenia.
Już w początkach wieku osiemnastego izba lordów przedstawiała pokaźną liczbę. Od tego czasu powiększyła się. Rozmodnienie arystokracji jest dobrą polityką. Elżbieta popełniła może błąd, kondensując parostwo w sześćdziesięciu pięciu lordach. Możnowładztwo mniej liczne jest silniejsze. W zgromadzeniach im więcej członków, tem mniej głów. Jakób II zdawał sobie z tego sprawę, podnosząc Izbę wyższą do stu osiemdziesięciu ośmiu lordów; stu osiemdziesięciu sześciu właściwie, jeśli odejmiemy dwie księżne alkowy królewskiej, Portsmouth i Cleveland. Za Anny, komplet lordów, włączając w to biskupów, składał się z dwustu siedmiu członków.
Nie licząc księcia Cumberland, męża królowej, było dwudziestu pięciu książąt, z których pierwszy, Norfolk, jako katolik, nie zasiadał w Izbie, a ostatni, Cambridge, książę elektor Hanoweru, chociaż cudzoziemiec, przyjmował udział w obradach. Ponieważ Winchester, mający tytuł pierwszego i jedynego markiza Anglji, tak jak Astorga był jedynym markizem Hiszpanji, jako zwolennik Jakóba II, był nieobecny, pozostało pięciu markizów, z których pierwszym był Lindsey a ostatnim Lothian; siedemdziesięciu dziewięciu hrabiów, z których pierwszym był Derby, ostatnim Islay; dziewięciu wicehrabiów, pierwszy Herefond, ostatni Lansdale; i sześćdziesięciu dwóch baronów, z których pierwszym był Abergaveny, ostatnim — Hervey. Lord Hervey, będąc ostatnim baronem, był tem, co nazywano „najmłodszym“ Izby. Derby, ponad którym byli Oxford, Shrewsbury i Kent, zajmował za Jakóba II czwarte miejsce, za Anny zaś stał się pierwszym z hrabiów. Dwa nazwiska kanclerzy znikły z listy baronów, Verulam, pod którym historja odnajduje Bacona, i Wem, pod którego nazwiskiem historja odnajduje Jeffreysa. Bacon i Jeffreys, dwa nazwiska z różnych powodów jednakowo złowrogie. W roku 1705 z dwudziestu sześciu miejsc biskupich zajętych było tylko dwadzieścia pięć, miejsce Chestera wakowało. Pomiędzy biskupami było wielu bardzo wielkich i możnych panów; tak naprzykład William Talbot, biskup Oxfordu, był głową protestanckiego odłam u tego rodu. Inni byli wybitnymi doktorami, jak John Sharp, arcybiskup Yorku, dawny dziekan Norwicku, poeta Thomas Spratt, biskup Rochesteru, dobroduszny apoplektyk, i ten biskup Lincolnu, który umarł jako arcybiskup Canterburyjski, Wake, przeciwnik Bossueta.
W poważnych okazjach i gdy Izba wyższa miała wysłuchać jakiegoś przedłożenia królewskiego, cały ten tłum dostojny w togach, perukach, czepkach prałatów lub kapeluszach z piórami, ustawiał się rzędami w sali parostw wzdłuż ścian, na których rozpoznać było można niewyraźnie zagładę armady przez burzę. Domyślać się należy: burza na rozkazach Anglji.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Victor Hugo i tłumacza: Felicjan Faleński.