Człowiek śmiechu/Część druga/Księga ósma/Rozdział drugi

<<< Dane tekstu >>>
Autor Wiktor Hugo
Tytuł Człowiek śmiechu
Wydawca Bibljoteka Arcydzieł Literatury
Data wyd. 1928
Druk Zakłady Graficzne „Bibljoteka Polska“ w Bydgoszczy
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Felicjan Faleński
Tytuł orygin. L’Homme qui rit
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


ROZDZIAŁ DRUGI
Bezstronność.

Stworzenie równości z królem, zwanej parostwem, było w czasach barbarzyństwa wymysłem użytecznym. We Francji i w Anglji ten zaczątkowy środek polityczny wywołał niejednakowe skutki. We Francji par był fałszywym królem; w Anglji prawdziwym księciem. Mniej wielki niż we Francji, był w Anglji bardziej rzeczywisty. Możnaby powiedzieć: mniejszy, lecz gorszy.
Parostwo narodziło się we Francji. Epokę trudno określić. Za Karola Wielkiego według legendy; za Roberta Mądrego według historji. Historja wcale nie jest pewniejsza tego, co głosi, niż legenda. Favin pisze: „Król Francji chciał przyciągnąć do siebie wielkich panów swego państwa, nadając im wspaniały tytuł Parów, jak gdyby byli mu równi“.
Parostwo rozwidliło się szybko i z Francji przeszło do Anglji.
Parostwo angielskie było wielkiem wydarzeniem i rzeczą nieomal ważną. Poprzednikiem tego prawa był wittenagemot saksoński. Thane duński i vavasseur normandzki stopiły się w baronie. Baron jest to to samo co vir, który po hiszpańsku tłumaczy się varon, co właściwie znaczy człowiek. Od roku 1075 baronowie dają się we znaki królowi. I to jakiem u królowi! Wilhelmowi Zwycięzcy! W roku 1806 zakładają podwaliny feodalizmu, Dooms-day-book, „Księgę Sądu Ostatecznego“. Za Jana bez Ziemi następuje zatarg; możnowładztwo francuskie traktuje z góry Wielką Brytanję, a parostwo Francji wzywa przed kratki sądowe króla Anglji. Oburzenie baronów angielskich. Podczas koronacyjnego namaszczenia Filipa Augusta, król Anglji, jako książę normandzki, szedł pierwszy ze sztandarem kwadratowym, a książę Guyenne za nim niósł drugi. I wybuchła „wojna panów“ przeciwko temu królowi, wasalowi obcego władcy. Baronowie wymuszają na nieszczęsnym królu Janie Wielką Kartę, z której powstała izba lordów. Papież staje po stronie króla i rzuca exkomunikę na lordów. Było to roku 1215, papieżem był Inocenty III, który napisał veni sancte spiritus i posłał Janowi bez Ziemi cztery cnoty główne pod postacią czterech pierścieni złotych. Lordowie trwają w uporze. Długi pojedynek trwający przez kilka pokoleń. Pembroke walczy. Rok 1248 to rok „Zastrzeżeń Oksfordzkich“. Dwudziestu czterech baronów ogranicza króla, kwestjonuje jego prawa i powołuje do przyjęcia udziału w rozszerzonej waśni po jednym rycerzu z każdego hrabstwa. Nieco później lordowie przydali sobie po dwóch obywateli z każdego grodu i po dwóch mieszczan z każdego miasteczka. Dlatego to aż do panowania Elżbiety parom przysługiwało prawo decydowania o prawomocności wyborów gminnych, za ich to rządów powstała przypowieść: „Posłów należy obierać bez trzech P; sine Prece, sine Pretio, sine Poculo“. Co nie zapobiegło jednak nadużyciom. W roku 1293 Izba parów Francji przypisuje sobie jeszcze prawo sądu nad królem Anglji i Filip Piękny wzywa przed swój sąd Edwarda I. Edward I był to ten król, który nakazał swemu synowi, by go ugotował po śmierci i kości jego zabrał ze sobą na wojnę. Wobec szaleństw królewskich lordowie uczuwają potrzebę wzmocnienia parlamentu; dzielą go na dwie izby. Izbę wysoką i izbę niższą. Lordowie zuchwałe zatrzymują sobie zwierzchnictwo. „Ile zdarzy się, że który z gminu ośmieli się wyrazić niekorzystnie o Izbie lordów, wzywa się go przed kratki dla otrzymania napomnienia a nieraz skazuje na wieżę“. Takie same rozróżnienie w oddawaniu głosów. W Izbie lordów głosuje się pojedynczo poczynając od ostatniego barona, zwanego „najmłodszym“. Każdy par wezwany odpowiada „Zadowolony“ lub „Niezadowolony“. W izbie gmin głosują wszyscy razem, Tak lub Nie gromadnie. Gminy oskarżają, parowie sądzą. Parowie, gardząc cyframi, przekazują gminom, które to wyzyskują, nadzór nad izbą skarbową zwaną „szachownicą“, według jednych, z powodu kratkowanego kobierca stołowego, według innej wersji dla szuflad starej szafy, w której za żelazną kratą przechowywano skarb królów Anglji. Rejestr roczny „Year book“ pochodzi z końca wieku trzynastego. W wojnie dwóch róż daje się odczuć przewaga lordów, to po stronie Johna de Gaunt, księcia Lancasteru, to znów po stronie Edmunda, księcia Yorku. Wat-Tyler, Lollardowie, Warwick, wytwórca królów, cała ta anarchj-amatka, z której narodzi się wyzwolenie, ma swój punkt oparcia jawny, czy ukryty, w feodalizmie angielskim. Lordowie zazdroszczą celowo tronowi; kto zazdrości, ten pilnie baczy; ukracają królewskie prawo zapoczątkowywania wniosków, ograniczają sprawy zdrady głównej, wywołują fałszywych Ryszardów przeciwko Henrykowi IV, obwołują się arbitrami, rozstrzygają sprawę trzech koron pomiędzy księciem Yorku i Małgorzatą Andegaweńską i w potrzebie zbierają wojska i staczają walki, w Shrewsbury, Tewkesbury, Saint Alban, czasem zwycięskie, czasem przegrane. Już w trzynastym wieku wygrali bitwę pod Lewes, wypędzili czterech braci króla, bękartów Izabelli i księcia de la Marche, którzy wszyscy czterej byli lichwiarzami, wyzyskującymi chrześcijan za pomocą żydów; poczęści książęta, poczęści szachraje, rzecz dość często później napotykana, w owych czasach w złej była sławie. Aż po wiek piętnasty książę normandzki uwidoczniał się w królu Anglji, i akty parlamentu spisywane były po francusku. Od czasu Henryka VII z woli lordów są wydawane po angielsku. Anglja, bretońska pod Utherem Pendragonem, rzymska pod Cezarem, saksońska pod Neptauchją, duńska pod Haroldem, normandzka pod Wilhelmem, staje się dzięki lordom angielską. Poczem staje się anglikańską. Mieć swą własną narodową religję to wielka siła. Papież, znajdujący się nazewnątrz, odciąga życie narodowe. Każda mekka to kałamarnica. W roku 1534 Londyn uniezależnia się od Rzymu, parostwo zgadza się na reformę i lordowie przyjmują Lutra. Odpowiedź na ekskomunikę r. 1215. Henrykowi VIII było to na rękę ale pod innemi względami lordowie mu przeszkadzali. Buldog przed niedźwiedziem, oto jakie było stanowisko izby lordów wobec Henryka VIII. Gdy Wolsey skradł White-Hall narodowi, a Henryk VIII Wolseyowi, kto grzmiał? Czterej lordowie, Darcee de Chichester, Saint John de Bletso, i (dwa nazwiska normandzkie) Nontjoye i Mounteagle. Król przywłaszcza. Parostwo wkracza. Dziedziczność jest połączona z niesprzedajnością; stąd niesubordynacja lordów. Nawet wobec Elżbiety burzą się lordowie. W wyniku — męki Durhama. Spódnica tej okrutnicy jest splamiona krwią. Tiurniura pokrywająca pień — oto Elżbieta. Elżbieta zwołuje parlament jak tylko można najrzadziej i okrawa izbę lordów do sześćdziesięciu pięciu członków, pomiędzy którymi zostawia tylko jednego markiza, Westminstera, i ani jednego księcia. Zresztą królowie Francji kierowali się równą zawiścią i przeprowadzali takie same wyłączenia. Za panowania Henryka III pozostało tylko osiem księstw-parostw, i fakt, że baronowie de Mantes, de Goncy, de Coulommieres, de Chateauneuf w Timerais, de la Tere w Tardenois, de Montague i paru innych utrzymali się przy tytule parów Francji, napełniał wielką niechęcią króla. W Anglji korona chętnie pozwalała na zanikanie parostw. Za panowania Anny naprzykład wymieranie parostw poczynając od piętnastego wieku doszło do liczby pięciuset sześćdziesięciu pięciu parostw umorzonych. Wojna Dwóch Róż dała początek tępieniu książąt, Marja Tudor ciosami topora dokonała reszty. Było to ucięciem głowy szlachcie. Ściąć księcia, to znaczy odjąć głowę. Jest to przypuszczalnie niezła polityka, ale korzystniej jest przekupić niż ściąć. Zdawał sobie z tego sprawę Jakób I. Odnowił księstwa. Mianował księciem faworyta swego Villiersa, który go uczynił wieprzem.[1] Przemiana księcia feodalnego na księcia dworaka. Wnet się to zaroi. Karol II nada tytuł książęcy dwóm swoim kochankom, Barbe de Southampton i Louise Querouel. Za panowania Anny będzie już dwudziestu pięciu książąt, pomiędzy nimi trzech cudzoziemców, Cumberland, Cambridge i Schonberg. Czy te zabiegi dworskie, wynalazek Jakóba I, dają dobre wyniki? Nie. Izba lordów, czując, że kieruje nią intryga, sroży się. Sroży się przeciwko Jakóbowi I, sroży się przeciwko Karolowi I, który, powiedzmy nawiasowo, trochę uśmiercił swego ojca, jak Marja de Medicis może trochę zabiła swego małżonka. Rozłam pomiędzy Karolem I i parostwem. Lordowie, którzy za Jakóba I wezwali przed swój sąd przeniewierzenie w osobie Bacona, wytoczyli za Karola I proces zdradzie w osobie Staffouda. Skazali Bacona, skazują Staffouda. Jeden stracił honor, drugi życie. Karol I został po raz pierwszy ścięty w osobie Staffouda. Lordowie użyczają pomocy zbrojnej gminom. Król zwołuje parlament w Oxfordzie, rewolucja zwołuje go do Londynu; dwudziestu trzech parów idzie za królem, dwudziestu dwóch przyłącza się do republiki. Z tego uznania ludu przez lordów wypływa bill praw, szkic naszych praw człowieka, niewyraźny cień rzucony z głębin przyszłości przez rewolucję francuską na rewolucję Anglji.
Takie są usługi. Mimowolne coprawda. I drogo opłacone, gdyż to parostwo jest olbrzymim pasożytem. Ale usługi są niemałe. Dzieło despotyzmu Ludwika XI, Richelieu i Ludwika XIV, budowla sułtańska, płaszczenie się uważane za równość, bastonada sprawiana berłem, zrównanie pospólstwa za pomocą poniżenia, cała ta turecczyzna uprawiana we Francji, nie zostaje zastosowana w Anglji tylko dzięki lordom. Z arystokracji stworzyli mur, z jednej strony ograniczający króla, z drugiej dający schron ludowi. Pychę swoją wobec ludu odkupują zuchwałością względem króla. Simon, hrabia Leicester, powiedział Henrykowi III: Królu, skłamałeś. Lordowie narzucają koronie przymusowe świadczenia; urażają króla dotkliwie — w łowiectwie. Każdy lord przechodzący przez park królewski ma prawo zabić w nim daniela. U króla każdy lord jest u siebie. Przewidziana możliwość dla króla wieży Londynu z taryfą niewiększą niż dla para, dwunastu liwrów tygodniowo, to dzieło izby lordów. Co więcej: król pozbawiony korony to też jej robota. Lordowie usunęli Jana bez Ziemi, zdegradowali Edwarda II, złożyli z tronu Ryszarda II, złamali Henryka VI i umożliwili Cromwella. Jakiż to Ludwik XIV zapowiadał się w Karolu I! Dzięki Cromwellowi pozostał w ukryciu. Zresztą, wspomnijmy o tem mimochodem, choć żaden historyk nie zwrócił na ten fakt uwagi, Cromwell sam ubiegał się o parostwo; w tym to celu nawet pojął za żonę Elżbietę Bourchier, dziedziczkę jednego z Cromwellów, lorda Bourchier, którego parostwo wygasło w r. 1471, i jednego z Bourchierów, lorda Robesart, którego parostwo wygasło w r. 1429. W biegu rozwijających się straszliwie wypadków, doszedł do przekonania, że prościej będzie rządzić za pomocą ukróconego króla niż za pomocą odnowienia parostwa. Ceremonjał lordów, czasami złowrogi, dotykał i króla. Dwaj miecznicy Wieży z toporami na ramieniu po prawej i po lewej stronie oskarżonego para, stającego przed kratkami, towarzyszyli w takim wypadku królowi tak samo jak każdemu parowi. W ciągu pięciu wieków starożytna izba lordów miała swój plan, przeprowadzany niezłomnie. Dni jej roztargnienia i słabości są bardzo rzadkie, jak ten naprzykład, gdy dała się ująć powabem galary naładowanej serami, szynkami i greckiemi winami, którą jej posłał Juljusz II. Arystokracja angielska była niespokojna, wyniosła, niezłomna, baczna i patrjotycznie niedowierzająca. Ona to pod koniec roku 1694 odebrała miasteczku Stockbridge w Southampton prawo posłowania w parlamencie i zmusiła izbę gmin do skasowania wyborów tego miasta skażonych oszustwem papistów. Narzuciła tygiel probierczy Jakóbowi, księciu York, a gdy odmówił, pozbawiła go prawa do tronu. Panował jednak przez jakiś czas, ale lordom wkońcu udało się pochwycić go na nowo i wypędzić. Arystokracja ta w czasie swego długiego trwania miała pewien popęd do postępu. Pewna ilość cennego światła była przez nią wydawana zawsze z wyjątkiem dni jej ostatnich, które przeżywamy. Za Jakóba II utrzymywała w izbie niższej stosunek trzy stu czterdziestu sześciu mieszczan wobec dziewięćdziesięciu dwóch kawalerów; liczba szesnastu baronów grzecznościowych z Pięciu-Portów była więcej niż zrównoważona pięćdziesięcioma obywatelami dwudziestu pięciu miast. Pomimo sprzedajności i egoizmu arystokracja ta w pewnych wypadkach zdobywała się na szczególną bezstronność. Sąd wydawany o niej jest naogół bardzo surowy. Łaskawy sąd historji został zachowany dla gmin; możnaby się o to posprzeczać. Uważamy, że rola lordów była wielka. Oligarchja jest niezawisłością w stanie barbarzyństwa, ale zawsze to niezawisłość. Za przykład może służyć Polska, królestwo nominalne, rzeczpospolita w rzeczywistości. Parowie Anglji trzymali tron w podejrzeniu i opiece. W bardzo wielu wypadkach lordowie umieli bardziej narażać się niż gminy. Zaszachowywali króla. Parlamenty trzyletnie, odrzucone przez gminy dlatego, że Wilhelm III ich nie chciał, zostały przyjęte w głosowaniu parów. Wilhelm III, rozgniewany, odebrał zamek Pendennis hrabiemu de Bath i wszystkie urzędy wicehrabiemu Mordaunt, Izba lordów była niejako rzeczpospolitą wenecką w sercu królestwa Anglji. Celem jej było zniżyć króla do poziomu doży, a wszystko co odejmowała królowi posłużyło do wzmocnienia narodu.
Królowie zdawali sobie z tego sprawę i nienawidzili parów. Usiłowano pomniejszyć się nawzajem Te urywania wzajemne powiększały władzę ludu. Obie potęgi, monarchja i oligarchja, w zaślepieniu nie dostrzegały że działają na korzyść trzeciej, demokracji. Jakąż radością dla dworu w przeszłym wieku była możność powieszenia para, lorda Ferrers! Powieszono go zresztą na jedwabnym sznurze. Grzeczność przedewszystkiem.
Nie powieszonoby para we Francji, zauważył dumnie książę Richelieu. Słusznie. Uciętoby mu głowę. Grzeczność jeszcze większa. Montmorency-Tancarville podpisywał się: Par Francji i Anglji, spychając w ten sposób parostwo angielskie do drugiego rzędu. Parowie Francji, postawieni wyżej lecz mniej potężni, dbali więcej o honor pierwszego miejsca niż o władzę. Różnił ich od lordów francuskich odcień dzielący próżność od dumy. Trzymać krok przed książętami cudzoziemskimi, poprzedzać grandów hiszpańskich, mieć przewagę nad patrycjuszami Wenecji, kazać zajmować niższe siedzenia w parlamencie marszałkom Francji, konetablowi i admirałowi Francji, choćby był hrabią Tuluzy i synem Ludwika XIV, czynić różnicę między księstwami męskiemi i żeńskiemi, utrzymywać dystans między hrabstwem zwykłem jak Armagnac i Albret a hrabstwem-parostwem jak Evreux, mieć prawo noszenia w pewnych okazjach błękitnej wstęgi orderowej lub złotego runa mając lat dwadzieścia pięć, przeciwstawić księciu de la Tremouille, najstarszemu parowi króla, księcia d’Uzes, najstarszego para parlamentu, dobijać się o ilość paziów i koni u karocy równą elektorowi, kazać się tytułować monseigneur przez pierwszego prezydenta, sprzeczać się o to, czy księciu du Maine przysługuje prawo para jako hrabiemu d’Eu, od roku 1458, przechodzić przez wielką izbę wskos czy bokami; oto jakie były wielkie sprawy zajmujące parów Francji. Dla lordów ważnemi sprawami były; akt nawigacyjny, probiernia, wciągnięcie Europy na służbę Anglji, panowanie na morzach, wypędzenie Stuartów, wojna z Francją. Tam przedewszystkiem etykieta; tutaj przedewszystkiem władza. Parowie Anglji chwytali łup, parowie Francji — cień.
Ogółem biorąc, była Izba lordów Anglji punktem wyjścia; w cywilizacji jest to rzecz olbrzymia. Przypadł jej zaszczyt zapoczątkowania narodu. Była pierwszem wcieleniem jedności narodu. Odporność angielska, ta ciemna wszechmocna potęga, narodziła się w izbie lordów. Baronowie szeregiem ataków na księcia przygotowali detronizację ostateczną. Dziś izba lordów dziwi się nieco sama i smuci tem, co sprawiła mimo wiedzy i woli. Tembardziej, że to jest nieodwołalne. Czem są przywileje? Przywróceniem rzeczy do dawnego stanu. A narody zdają sobie z tego sprawę. Nadaję, mówi król.
Odzyskuję, mówi lud. Izba lordów sądziła, że tworzy przywileje dla parów, tym czasem stworzyła prawa dla obywateli. Arystokracja, ten sęp, wysiedziała jajo orle, wolność.
Dziś jajo jest stłuczone, orzeł unosi się a sęp kona.
Arystokracja jest w agonji, Anglja wzrasta.
Ale bądźmy sprawiedliwi względem arystokracji. Zrównoważyła władzę królewską i była jej przeciwwagą. Stawiała szranki despotyzmowi; była zaporą, która go powstrzymywała.
Podziękujmy jej i pochowajmy ją.




  1. Villiers stale nazywał Jakóba I-go Wasza świńska Mość.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Victor Hugo i tłumacza: Felicjan Faleński.