Dante (Jellenta)/Rozdział VI/I

<<< Dane tekstu >>>
Autor Cezary Jellenta
Tytuł Dante
Wydawca Księgarnia F. Hoesicka
Data wyd. 1922
Druk P. Laskauera i W. Babickiego
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron

I.

Raj jest cały apoteozą nietylko opisaną, lecz i odczutą, nietylko powszechną, ale i własną. Nie podobna wątpić, że u schyłku swego życia poeta zaznał przedsmaku wstąpienia w owo niebo poetyckie, które się zowie chwałą i nieśmiertelnością. Jeden z czcicieli, Johannes de Virgilio[1], zapraszał go przecie do Bolonii, obiecując uroczystą koronacyę na wieszcza.
Już wtedy więc wawrzyn był przygotowany. Ale poeta nie kwapił się, radę kornego przyjaciela odrzucił, a sam szukał nowych zagadnień, nowych dla umysłu trudności. Czasami zdaje się jakoby miał ambicyę poznania wszystkiego i zostawienia wszędzie, we wszystkich większych miastach północnych Włoch — cząstki swej potężnej duszy. Wędrował więc do Mantuy, na grób Wergiliusza, i tam podobno wdał się w badania nad «Żywiołami ognia i wody». Porwany żądzą przyrodoznawczą, po powrocie do Werony stoczył publiczną w tej materyi dysputę w kaplicy Ś-ej Heleny wobec całego ciała naukowego.
To pragnienie nauki i nauczania, wobec mnogości i rozkwitu szkół wyższych, bardzo łatwo mogło Alighierego zbliżyć do jednej z wszechnic. O tem, że był w Sorbonnie, niepodobna wątpić, wielu zaś jest zdania, że tam nawet wykładał teologię i egzegezę Pisma Świętego [2]. Inni sądzą, że szedł raczej uczyć się niż nauczać. Trudno z tem pogodzić późny bądź co bądź wiek poety. Przytem układ i styl ważniejszych prac naukowych Danta czyni wrażenie, jakgdyby one powstały właśnie z zapisków profesorskich — zwłaszcza rozprawa O mowie lud[3]. Jest przeto więcej niż prawdopodobne, że zajmował katedrę, i to niejednokrotnie, bo i w Paryżu i w Bolonii, a może nawet w Padwie.
Łatwowierni chcieliby widzieć ślady stóp wielkiego wędrowca po całej niemal Europie, a przynajmniej doprowadzić je do Anglii [4].
Nie mamy pewności jak długo korzystał z gościnnego dachu wielkodusznych władzców Werony. Najpewniej aż do roku 1317, choć, być może, z pewnemi przerwami. Zdaje się, że nawykły do ciągłej tułaczki i chciwy świata całego, nie umiał zagrzać miejsca, — cnoty leżenia wygodnego «pod pierzyną i w puchach łoża» nie posiadał. Nie wiemy też napewno kiedy zaproszony został i przybył na dwór raweński ale sam ten okres ostatni w życiu poety ukazuje się w świetle wyraźnem.
Przynajmniej to, co o nim opowiada Boccaccio, brzmi bardzo pewnie i stanowczo.
Guido Polenta, zwany też Guido Novello, pan Rawenny, był bratankiem Bartłomieja da Polenta, którego widzieliśmy wyżej walczącego pod Campaldino, i nieszczęsnej jego siostry, Franczeski. Kronikarze sławią jego szlachetność, dzielność i wykształcenie, oraz lubowanie się w otoczeniu ludzi światłych. Dantemu okazał względy wyjątkowe, gdyż pierwszy wyciągnął doń rękę i z całą subtelną wyrozumiałością dla drażliwostek sławnego męża, zaprosinom swym dał formę jakoby o łaskę się ubiegał. Nie trudno domyśleć się, że poeta znalazł tutaj osłodę wygnania. To pewna, że rozwinął też bogatą działalność jako mistrz poetyki i zyskał wielu uczniów.
Są przypuszczenia, że wstąpił u schyłku żywota do zakonu Ś-go Franciszka; jednak nic poważnego na ich poparcie nie przytoczono, znany zaś sceptycyzm jego wobec sług Kościoła odbiera tym domysłom wszelką nawet logikę. A przytem był snadź po dawnemu mężem politycznym, skoro rycerski łaskawca wyprawił go z misyą poselską do Wenecyi w sporze, który wyniknął w r. 1321. Ta jednak podróż poety przez okolice błotniste podkopała właśnie jego zdrowie, którego starczyło już potem na bardzo krótko.
Los mu oszczędził samotności w tych ciężkich przejściach niemocy; zdaje się bowiem, że nie małą była mu pociechą blizkość dzieci. W Rawennie mieszkali Pietro[5] Jacopo i córka, Beatrice [6]
Tkliwe podanie opiewa, iż ona-to najczulej wspierała go w ostatniej dobie życia, które zgasło w r. 1321, w dzień Podwyższenia Krzyża Świętego t. j. we Wrześniu, a potem bezmierny swój żal koiła w klasztorze...
Tak więc uleciał duch wieszcza nad wieszcze.
Guido da Polenta wyprawił mu pogrzeb okazały, a mary przyozdobił bogato w emblemata poezyi. Najprzedniejsi obywatele zanieśli zwłoki w trumnie kamiennej i złożyli w kaplicy kościoła San Pier Maggiore, należącego do zakonu Braci Młodszych (Frati minori), a potem w mieszkaniu poety Guido wygłosił, wedle ówczesnego zwyczaju, mowę pozgonną, sławiąc wielkie cnoty i geniusz zmarłego.
Nad mogiłą, niby dymy kadzideł, wzbiły się w górę legendy, rzucające na wielką postać światło coraz bardziej cudowne. Otoczyły one jego żywot cały od kolebki, a nawet i przed kolebką. Oto matka poety siedziała raz w cieniu drzewa laurowego i widziała jak dziecię, które nosiła w swem łonie, przemienia się w pasterza, a potem w pawia, symbol chwały. Opowiadano, iż jeden z poległych pod Campaldino zmartwychwstał, aby opisać mu królestwo zaświata, w którem przebywał — i że stąd wzięła się Komedya Boska. Od ust do ust szły dziwy bądź mytyczne bądź anegdotyczne o nadzwyczajnym rozumie poety i uroku wywieranym przez święty poemat [7].
Ale z tem światłem czas jakiś walczyły jeszcze mroki przesądu i nienawiści i nie prędko dano popiołom Danta spocząć naprawdę.
W r. 1329 legat papiezki, Bertrand du Poyet, grasujący po Romanii, kazał spalić Monarchię publicznie, jako dzieło kacerskie, i już miał uczynić to samo z kośćmi jej twórcy, gdy oparli się temu rycerz florencki Pino della Tosa i Ostagio da Polenta i oszczędzili Włochom hańby. Godzi się nadmienić, że jeszcze w wieku bieżącym, za panowania austryackiego, odwiedzanie grobu Danta poczytywane było za czyn buntowniczy.... [8].
Ale światło gloryi nad głową poety już wtedy zwyciężało. Przyszło Odrodzenie i złożyło u stóp mogiły jego najwyższą daninę uwielbienia, jaką znają dzieje poezyi.
Potem fale zachwytu rozeszły się z Włoch dalej, na wszystkie piśmiennictwa ogarnięte zorzą nowej twórczości.
Dante rośnie i głową sięga niebios jako natchniony symbol jasnowidzenia i proroctwa, arcymistrz fantazyi, wcielenie tragicznego czynu. Niemasz w liczbie wielkich poetów nowej doby takiego, któryby nie żywił się wieszczym duchem Boskiej Komedyi.




  1. Poeta, nazwany tak z powodu swego uwielbienia dla autora Eneidy.
  2. Opierając się w tym względzie na świadectwie biskupa z Fermo, który wyraźnie o zawodzie nauczycielskim Danta mówi.
  3. Głównym zwolennikiem tej opinii jest Scartazzini, który obszernie wywodzi, że Dante mógł jedynie nauczać, nie zaś uczyć się. Wedle Scartazziniego pobyt w Paryżu przypada na czas przed cesarzem niemieckim Henrykiem VII († 1313), Cipolla zaś podaje rok 1316 — 1318 za Filipa Długiego. (Scartazzini Dante-handbuch, rozdziały Student oder Docent; Am Wanderstabe.
  4. Pobytu w Anglii dowodził Gladstone.
  5. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; brak przecinka po słowie.
  6. Córka Antonia została we Florencyi przy matce, Gemmie Donati, która przeżyła męża o lat kilkanaście. Co do reszty dzieci, to nic pewnego Dantologia nie posiada. Według jednych (L. Bruni) było ich wogóle tylko czworo, według Pelliego siedmioro: Pietro, Jacopo, Gabriello, Aligero, Elioco, Bernardo, Beatrice. Potem miały przybyć Antonia i Imperia. Wiadomości co do Piotra i Jakóba są prawie pewne. Linia Piotra przetrwała aż do naszych dni. Jakób napisał komentarz do Komedyi Boskiej. (I—X Krauz 37—38, 115—116).
  7. Opowieści te uwiecznili głównie Boccaccio, Petrarca, słynny kronikarz Benvenuto da Imola, Poggio, Sacchetti, Giovanni da Prato i wielu innych. Wszystkie streścił Krauz w rozdziale Sagen und Anegdoten (124—136).
  8. Przekonał się o tem na sobie F. Boissard. Patrz dzieło przytoczone, rozdział ostatni.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Cezary Jellenta.