[353]XXXVIII.
Druciarz.
Wielmożne panoczki, jejmoście kochane,
Wciąż wołam, wciąż krzyczę — czyż nikt mnie nie słyszy?
Mam różne śliczności z drucików splatane:
Są klatki dla ptaszków, pułapki na myszy,
[354]
Podstawki do szklanek, do kwiatów koszyczki...
A jeźli nie chcecie towaru kupować,
To dajcie mi jakie rozbite imbryczki,
Ja wnet je naprawię —
Héj, garnki drutować!
Kupujcie panoczki — nie wiele poproszę,
O, bo mi tak mało do życia potrzeba:
Za klatkę dziesiątkę, za koszyk trzy grosze...
Nie chcecie? to dajcie chociażby kęs chleba;
Dalibóg dziś jeszcze nic w ustach nie miałem,
A trzeba po mieście od rana wędrować,
Bóg wam to nagrodzi, a w życiu swém całém,
Będziecie szczęśliwi...
Héj, garnki drutować!
Lecz któż to w podwórku otwiéra okienko?
To pani kucharka... ot patrzy w tę stronę,
Jakby mnie szukała. Kochana panienko,
Ty przecież masz w kuchni garnuszki stłuczone:
Mą pracę nagrodzisz malutką opłatą,
Zawołaj druciarza, nie będziesz żałować...
Co? nie masz pieniędzy?... nie szkodzi, daj za to,
Choć resztkę z obiadu...
Héj, garnki drutować!
Oj, nie wiész, gosposiu: tu brudy, tu śmiecie,
I mętne kałuże, i błoto bez końca,
A tam... tam daleko, tak pięknie na świecie,
Tak cudny, wspaniały za górą blask słońca!...
Tam człowiek choć głodny nie goni za złotem,
Nie pragnie się krzywdą bliźniego ratować...
Tu nie tak... eh, co tam! nie myślmy już o tém,
Bo płakać ochota...
Héj, garnki drutować!
[355]
Mam Ojca — on plecie koszyki z sitowia,
Mam Matkę — ta jęczy złożona chorobą,
A dzieci malutkich w chałupie jak mrowia...
Raz Ojciec rzekł do mnie: świat cały przed tobą,
Więc ruszaj za chlebem, gdzie oczy poniosą,
Boć trudno mi tyle dzieciaków wychować;
I dał mi sześć groszy na drogę... ja boso
Przyszedłem w te strony...
Héj, garnki drutować!
Przyszedłem i jakoś mi dziwnie się zdało:
Wspaniałe bogactwa, i zbytki, i stroje,
Gadania tak dużo, uczynków tak mało,
A wszystko to takie zmyślone, nie swoje!
Gdy widzę mój łachman w błyszczącym tym tłumie,
To radbym ze wstydu pod ziemię się schować...
Lecz co tam! czyż druciarz te rzeczy rozumie?
Nie moja w tém głowa!
Héj, garnki drutować!
O, u nas inaczéj! Skał strome urwiska,
I góry co barwią swe szczyty w blask złoty,
A jakie poczciwe, serdeczne ludziska,
A ileż szczerości, uczucia, prostoty!
Ot znowu łzy w oczach... nie śmiéj się panienko
Z biédnego druciarza! Czas daléj wędrować,
Daj strawę... nie słucha, zamyka okienko,
Ha, trudno, odchodzę...
Héj, garnki drutować!
|