<<< Dane tekstu >>>
Autor Adam Mickiewicz
Tytuł Dziady część III
Redaktor Józef Kallenbach
Wydawca Krakowska Spółka Wydawnicza
Data wyd. 1920
Druk W. L. Anczyc i Spółka
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
SCENA V
cela księdza piotra
x. piotr
modli się, leżąc krzyżem

Panie! czémże ja jestem przed Twojém obliczem? —
Prochem i niczem!
Ale, gdym Tobie moję nicość wyspowiadał:
Ja proch, będę z Panem gadał.[1]

WIDZENIE

       5 Tyran wstał — Herod! — Panie, cała Polska młoda
Wydana w ręce Heroda.[2]
Co widzę? — Długie, białe, dróg krzyżowych biegi,
Drogi długie — nie dojrzéć — przez puszczę, przez śniegi,
Wszystkie na północ! Tam, tam w kraj daleki
       10 Płyną jak rzeki.

Płyną: ta droga prosto do żelaznéj bramy;
Tamta jak strumień wpadła pod skałę, w te jamy;
A tamtej ujście w morzu — Patrz! po drogach leci
Tłum wozów: jako chmury wiatrami pędzone,
       15 Wszystkie tam w jednę stronę.
Ach, Panie! to nasze dzieci,
Tam na północ — Panie, Panie!
Takiż to los ich? — wygnanie!
I dasz ich wszystkich wygubić za młodu,
       20 I pokolenie nasze zatracisz do końca? —
Patrz — Ha! To dziecie uszło — rośnie — to obrońca![3]
Wskrzesiciel narodu! —[4]

Z matki obcéj; krew jego, dawne bohatéry,
A imie jego będzie cztérdzieści i cztéry.

       25 Panie! Czy przyjścia jego nie raczysz przyśpieszyć?
Lud mój pocieszyć?
Nie! Lud wycierpi — Widzę ten motłoch: tyrany,
Zbójce — biegą — porwali — mój Naród związany
Cała Europa wlecze, nad nim się urąga:
       30 »Na trybunał!« — Tam zgraja niewinnego wciąga.
Na trybunale gęby, bez serc, bez rąk: sędzie —
To jego sędzie![5]
Krzyczą: »Gal, Gal sądzić będzie«.
Gal w nim winy nie znalazł i — umywa ręce;
       35 A króle krzyczą: »Potęp i wydaj go męce!
Krew jego spadnie na nas i na syny nasze.
Krzyżuj syna Maryji, wypuść Barabasze!
Ukrzyżuj: on cesarza koronę znieważa;
Ukrzyżuj: bo powiemy, żeś ty wróg cesarza!«
       40 Gal wydał — Już porwali — już niewinne skronie
Zakrwawione, w szyderskiéj, cierniowej koronie,
Podnieśli przed świat cały; — i ludy się zbiegły —
Gal krzyczy: oto naród wolny, niepodległy!

Ach Panie! Już widzę krzyż — Ach, jak długo, długo
       45 Musi go nosić — Panie, zlituj się nad sługą!
Daj mu siły, bo w drodze upadnie i skona!
Krzyż ma długie, na całą Europę ramiona,
Z trzech wyschłych ludów, jak z trzech twardych drzew ukuty.[6]
Już wleką: już mój Naród na tronie pokuty;

       50 Rzekł: »pragnę« — Rakus octem, Borus żółcią poi;
A matka Wolność u nóg zapłakana stoi.[7]
Patrz! Oto żołdak Moskal z kopiją przyskoczył,[8]
I krew niewinną mego narodu wytoczył.
Cóżeś zrobił najgłupszy, najsroższy z siepaczy?
       55 On jeden poprawi się i Bóg mu przebaczy!

Mój kochanek! Już głowę konającą spuścił,
Wołając: »Panie! Panie! za coś mię opuścił!«
On skonał!

(Słychać chóry Aniołów, daleki śpiew wielkanocnéj pieśni. Nakoniec słychać »alleluja! alleluja!«)

Ku niebu, on ku niebu, ku niebu ulata!
       60 I od stóp jego wionęła
Biała jak śnieg szata —
Spadła szeroko — cały świat się w nią obwinął.
Mój kochanek na niebie, z przed oczu nie zginął:
Jako trzy słońca błyszczą jego trzy źrenice,
       65 I ludom pokazuje przebitą prawicę.

Któż ten Mąż? — To namiestnik na ziemskim padole.
Znałem go — był dzieckiem — znałem,
Jak urósł duszą i ciałem!
On ślepy, lecz go wiedzie anioł pachole,
       70 Mąż straszny — ma trzy oblicza,
On ma trzy czoła.
Jak baldakim rozpięta księga tajemnicza
Nad jego głową, osłania lice.
Podnóżem jego są trzy stolice.
       75 Trzy końce świata drżą, gdy on woła;
I słyszę z nieba głosy jak gromy;
To namiestnik wolności na ziemi widomy!

On to na sławie zbuduje ogromy[9]
Swego kościoła!
       80 Nad ludy i nad króle podniesiony;
Na trzech stoi koronach, a sam bez korony:
A życie jego — trud trudów,
A tytuł jego — lud ludów;
Z matki obcéj; krew jego, dawne bohatéry:
       85 A imie jego cztérdzieści i cztéry.
Sława! sława! sława! (zasypia)

aniołowie schodzą widomie

Usnął — Wyjmijmy z ciała duszę, jak dziecinę[10]
Senną z kolebki złotéj, i zmysłów sukienkę
Lekko zwleczmy; ubierzmy w światło jak jutrzenkę,
       90 I lećmy. Jasną duszę nieśmy w niebo trzecie,
Ojcu naszemu złożyć na kolanach dziecie:
Niech uświęci sennego ojcowską pieszczotą;
A przed ranną modlitwą duszę wrócim życiu,
I znowu w czystych zmysłów otulim powiciu,
       95 I znowu złożym w ciało, jak w kolebkę złotą.






  1. ww. 1—4 sceny V. wpisane w R2 później, kiedy już Poeta postanowił przenieść Widzenie z celi Konrada do celi X. Piotra, jako osobną scenę (Ob. uw. do w. 254, sc. III).
  2. ww. 6—18 X. Piotr widzi w natchnieniu bliskie wygnanie filomatów i filaretów w głąb Rosji. Droga do »żelaznej bramy« t. j. do fortecznych więzień, »pod skałę, w te jamy« = do kopalni i min sybirskich; »ujście w morzu« = aluzja do zesłania Mickiewicza, Jeżowskiego i Malewskiego zrazu do Odesy.
  3. ww. 21—24: już dawniej domyślał się Cybulski, że Poeta miał tu na myśli samego siebie, a to na podstawie Przedmowy do III. cz. Dziadów: »Z tylu wygnańców jednemu tylko dotąd udało się wydobyć się z Rosji«. »Z matki obcej« objaśniano pochodzeniem rzekomo semickiem matki Poety, z domu Majewskiej. Dawniejszy materiał domysłów zestawił Stan. Ptaszyński w broszurze: Mąż Czterdzieści i cztery, wskrzesiciel Narodu... Poznań, 1895 (Żupański). Najnowsze próby rozwiązania zagadki zebrał i krytycznie oświetlił prof. T. Sinko w doskonałem studjum: Mickiewiczowe widzenie X. Piotra, Krak. 1917, odb. z »Przeglądu Powsz.«. Rozstrzyga sprawę notatka Goszczyńskiego (wydrukowana po raz pierwszy przez M. Świerza w Czasie, d. 5. XI. 1917 r.): »Kiedym go pytał, co on w rzeczywistości rozumiał przez liczbę 44, odpowiedział, opowiadając obszernie pracę swoją nad tem miejscem Dziadów... Przez trzy dni nie mógł oderwać się od pisania. Kreśląc obraz proroczy tego męża, zbawcy Polski, zdawało mu się, że tym mężem on będzie. Nie płynęło to z zarozumiałości, bo czuł cały ogrom ofiary, leżący na takim człowieku, trudzie trudów. Rysy tego męża rzucał bezwiednie, bez żadnego rozmysłu... Podobno położył liczbę 44, nie wiedząc, dla czego tę liczbę, a nie inną położył: położył ją, bo mu sama nastręczyła się w chwili natchnienia, gdzie nie było miejsca dla żadnego rozumowania«. — Liczba 44 mogła być po prostu refle ksem bezwiednym pamięci, obarczonej przy rozczytywaniu się w Objawieniu św. Jana głównie liczbami 40 i 4 (VII, 4; XIV, 1; XIV, 3; XXI, 17 i inne).
  4. w. 22 w R2: »ziemski mesyasz narodu«; przekreślił Poeta i napisał, jak w tekście.
  5. ww. 33—35 Rola Francji wobec Polski w r. 1831 pojęta tu zgodnie z Księgami Nar. i Pielgrz. pol.
  6. ww. 48—50 z trzech wyschłych ludów, t.j. Rosji, Prus i Austrji.
  7. w. 51 Matka Wolność przez analogję do Matki Boskiej bolesnej pod Krzyżem. — Obraz cały przeprowadzony konsekwentnie, stosownie do głównej idei mesjanicznej Ksiąg Nar. i P. p. — Por. także Brodzińskiego Mowę o Narodowości Polaków z d. 3 Maja 1831 r.
  8. w. 52 w R2: Patrz żołdak Rusin z kopiją przyskoczył.
  9. w. 78 w R1: On na opoce zbuduje ogromy.
  10. ww. 87—95 brzmiały pierwotnie w R2:
    Usnął — uwolnim duszę s ciała, jak z powicia
    Białego senne dziecie i zmysłów sukienki
    Lekko zwleczmy; rozwiążmy wszystkie wstążki życia,
    Nad świat lećmy ją skąpać w promieniach jutrzenki.
    I nieśmy senną, czystą, nieśmy w niebo trzecie
    Ojcu wielkiemu złożyć na kolanach dziecie,
    Niech swą pobłogosławi sennego pieszczotą.
    A przed ranną modlitwą duszę wrócim życiu
    I okryjemy w ciała czystego powiciu
    I położym w samotność jak w kolebkę złotą.
    Zaraz po napisaniu Poeta wiersze powyższe przekreślił i napisał tekst taki, jaki mamy w wydaniach. Po napisaniu ww. 87—95 Poeta zaznaczył w R2:
    Koniec sceny I-szej.
    Poeta uważał wszystko od Improwizacji aż do końca Widzenia X. Piotra za jedną scenę! i to scenę pierwszą! Świadczy to, że Improwizacja wielka tworzyła pierwotnie początek i niejako zarodek całej trzeciej części Dziadów.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Adam Mickiewicz.