[39] Dziecię skrzypka.
Umarł biedny skrzypek,
Gmina po nim w spadku
Bierze skrzypce z kołka,
Niemowlę w dodatku.
Kiedy urzędownie
Spadek odebrano,
Babci w okularach
Strzedz go przykazano.
Choć ktoś na kołysce
Czarcią skreślił nogę,
Jednak ma w opiece
Małą, Bóg, niebogę.
Zleciwszy Mu dziecię,
Babuleńka miła,
Szepcąc pacierz z cicha,
W sen się pogrążyła.
[40]
O północy, nagle,
Gdy przeciera oczy,
W księżycowym blasku
Widzi, że ktoś kroczy.
Oczom swym nie wierzy,
Poruszyć się boi...
Nad kołyską skrzypek
Żywiuteńki stoi.
Ujął skrzypki, skłonił
Głowę ku dziecinie,
A z pod palców rzewna
Wdal piosenka płynie:
— „Sieroteńko biedna,
„Ptaszyno ty złota,
„Niechże mi, jak dawniej,
„Głosik twój szczebiota.
„Pójdź, przytul się do mnie,
„Wśród nędzy i chłodu
„Umarłabyś tutaj,
„Jak twój ojciec z głodu.
„Tuby cię wygnano,
„Gdy burza na dworze,
„Zmrożonoby serce
„Twe lodem, niebożę.
[41]
„А gdyby cię w złote
„Przystrojono szaty,
„Sumienie twe czyste
„Podartoby w szmaty.
„Wyciągnij rączyny,
„Wzlecim tam, za chmury,
„Ponad lasy, niwy,
„Ponad sioła, góry.
„Skrzypeczki te nasze
„Zabierzemy sobie,
„Przygrywać ci będę
„W wiekuistej dobie.
„O gwiazdeczkach złotych,
„O aniołkach w niebie,
„Aż ta piosnka rzewna
„Ukołysze ciebie“.
I dotyka ręką
Skrzypek dziecka ciała...
Nagle babcia wszystko
Krzyżem zażegnała.
Księżyc w okno patrzy,
W sadku szumią drzewa;
Straż się znów zdrzemnęła.
Jak to zwyczaj miewa.
[42]
Kiedy przyszli rano
Wójt, gromada cała,
Babcia martwe dziecko
Pilnie kołysała.
Skrzypki gdzieś przepadły,
Szkodę miała gmina;
Niedozór widocznie
Tej szkody przyczyna.
Być może. Ja jednak
Wierzę w babci słowa,
W każdej bajce ponoć
Prawdy część się chowa.
Świętopełk Czech.