Dziennik podróży do Tatrów/Życie wyższe w poezyi ludu
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Dziennik podróży do Tatrów |
Wydawca | B. M. Wolff |
Data wyd. | 1853 |
Druk | C. Wienhoeber |
Miejsce wyd. | Petersburg |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Pobierz jako: EPUB • PDF • MOBI Cały rozdział Cały tekst |
Indeks stron |
Jest jeszcze jeden rys który cechuje sztukę poetycką ludu, a który szczególniéj wybija się tu między goralami.
Kiedy my musiemy nasze pomysły przylepiać do kawałka papiéru lub płótna, wdłubywać w bryłę kamienia, tłem utworów ludu jest cała rodzinna ziemia, cały kraj rodzinny, rodzinne niebo a nawet i piekło kiedy tego potrzeba; zgoła cały świat duchowy i widomy. Jak to jest olbrzymie w porównaniu do naszych robót! Chcesz zdarzenia w obrazie? oto tym obrazem jest cała okolica, nie pędzlem skopiowana, ale namalowana, żyjąca tchem wieków. Trzeba mu posągu dla wypadku lub człowieka, to całą górę w posąg zamienia. Jeżeli puści w obieg jakie uczucie pod postacią pieśni, to wszystkie głosy ludu, wszystkie serca grają jéj muzyką: jest-li pieśń wesoła? to cały lud staje w chór i pląsa i klaszcze w dłonie; jest-li smutną? to z tysiąca oczu łzy płyną. Niedosyć mu na tém; niedosyć mu ziemi, materyi, dla niego duch rzeczy jest wszystkiém, — sztuka jego zachodzi w świat ducha. Ktoś zasłużył sobie u niego na pamięć przychylną; więc mu się otwiéra na wieki jasny świat wyższy i ztamtąd opromienia sferę swoich braci blaskiem niebieskim, jak za życia świecił czynami cnotliwemi, nie przestaje służyć jako duch tym, którym służył jako człowiek. Inny zarobił na pamięć przeklętą, więc jego miejsce w świecie ducha niższym, podziemnym; i lud widzi go w ogniach i mrokach zatracenia, w łańcuchach niewoli wiekowéj, pod chłostą mąk wiekowych, w stanie grzéchu przemienionego na karę.
Jedném słowem, jemu koniecznie potrzeba ażeby utwór przeznaczony dla niego, jakiegokolwiek ogromu jest forma, był nakształt świątyni, nakształt kościoła, nakształt kaplicy przydrożnéj, bodaj by wreszcie nakształt tego krzyża na samotnéj mogile, byleby zawsze w nim trzymał najpiérwsze miejsce jego świat nadzmysłowy, jego Bóg, byleby był ożywiony, poświęcony duchem Bożym. I ma takie utwory, miałby ich więcéj i doskonalsze, gdyby nasi mężowie sztuki tak biegli w obrabianiu, w wynajdowaniu form pięknych mieli jeszcze taką miłość, taką cześć dla prawdy, jaką lud ma, gdyby się postawili w takiéj zdolności otrzymywania natchnień prawdziwych, o jaką ludowi łatwo, i połączyli sztukę tworzenia formy z potęgą ożywiania jéj tchnieniem świata wyższego, ale nie abstrakcyjnego, tylko rzeczywistego dla ducha, jak ten materyalny rzeczywistym jest dla zmysłów człowieka. Chodzi tylko o to aby posiąść niewinność wiary jaką lud posiada, a bez któréj pisarz religijny jest najobrzydliwszym dla mnie świętokradcą, a jego utwory religijne potworami, które więcéj złego rozmnażają między ludźmi jak szczére bluźnierstwo, jak szczéra bezbożność. Niewinność tę wiary sam Chrystus okréślił polecając ludziom życie w duchu i prawdzie. — Chrześcianin powinien to rozumiéć — Chrześcianin-artysta powinien umiéć zastosować to na swojém polu. — Taki Artysta zrozumie wszystko co powiedziałem — potrafi korzystać ze wzoru który mu lud przedstawia.