Faust (Goethe, tłum. Zegadłowicz)/Część druga/Dziedziniec pałacowy

<<< Dane tekstu >>>
Autor Johann Wolfgang von Goethe
Tytuł Faust
Wydawca Franciszek Foltin
Data wyd. 1926
Druk Franciszek Foltin
Miejsce wyd. Wadowice
Tłumacz Emil Zegadłowicz
Tytuł orygin. Faust
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cała część 1
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cała część 2
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
DZIEDZINIEC
PAŁACOWY

FAUST  /  MEFISTOFELES  /  LEMURY

(pochodnie)
MEFISTOFELES
(jako kierownik robotom przewodzi)

Do mnie! Do mnie! Z ciemności,
lemury, cudaczne stwory,
ze ścięgien, żył i kości
podzierzgane potwory.

LEMURY
(chórem)

Stajemy na zawołanie,
w chętce wielce skorej,
ponoć każdy z nas dostanie
spłacheć ziemi spory.

Leży miernicze narzędzie,
są ostrzone pale;
ale co to z tego będzie
nie pomnimy wcale.

MEFISTOFELES

To waszej już powierzam radzie;
kunsztów przemyślnych nie trza zgoła!
Najdłuższy niech się wpodłuż kładzie,
a wy dół kopcie dookoła.


Jak dawne każą obowiązki,
niech rydle jamę dłubią, łupią!
Z pałacu w ten domeczek wązki — —
tak się to wszystko kończy głupio....

LEMURY
(z krotochwilną gestykulacją)
(kopią)

Za młodu żyło się, kochało,
wesołość, śpiewki, pełny dzban;
samo się życie do mnie śmiało,
drygały nogi — dalej w tan!

Aż starość — niema już sposobu —
„no tańczże bratku!“ — ze mnie drwi;
potknąłem się na grobu progu,
pocóż otwarte stały drzwi?!

FAUST
(wychodzi z pałacu)
(ślepiec; odrzwi się trzyma)

Jakaż rozkosz! Łopata o kilof podzwania;
dla mnie wre wielka praca; ziemia się wyłania,
pogodzona ze sobą — wypiętrza się wałem —
za nią cofnięte morze gniewnym grzmi chorałem.

MEFISTOFELES
(nie dochodzą słowa jego do Fausta)

To wszystko dla nas, panie bracie,
ziemia, przystanie, rowy, tamy;
piekielny wodnik trwa na czacie —
na oścież rozwiera bramy.

Zguba zewsząd czyha na człowieka,
żywioł wszelki z nami się sprzymierza;
wszystko pleśnią i mchem się obleka —
wszystko do zniszczenia zmierza!

FAUST

Zarządco!

MEFISTOFELES

Jestem!

FAUST

Baczyć pilnie!
Zwerbować robotników dużo,
pracować trwale i wysilnie,
podniecać, gdy się nazbyt znużą:
groźbą i prośbą, karą, płacą;
niech jednej chwili mi nie tracą!
Codziennie raport waść mi złoży,
jak się rów wyznaczony tworzy.

MEFISTOFELES
(półgębkiem)

O ile sądzić mogę z prób,
nie o rów idzie, lecz o grób.

FAUST

Bagna wielkie, rozlane u gór leśnej ściany,
zatruwają wyziewem kraj morzu wyrwany;
błotnista, zgniła ziemia z trudem osuszona —
oto zdobycz ostatnia! Oto dzieł korona!
Otworzą się przestrzenie dla miljonów ludzi,
niepewność ich tem bardziej do czynów pobudzi;
— zielone, żyzne łany; osiedla i trzody
obejmą w posiadanie okraj ziemi młodej;
pod gór ochroną, u stóp zielonego zbocza
wyrośnie młoda ludzkość dziarska i robocza.
Pośród — tam raj prawdziwy! od gór po wybrzeża,
o które groźne morze napróżno uderza;
jeśli na brzeg do szturmu ruszą huczne tonie,
wszyscy zrzeszą się zgodnie ku wspólnej obronie.

Do takich czynów wola ma się zrywa!
Oto ostatni, wielki kres mądrości:
jeno ten godzien życia i wolności,
kto je codziennie zdobywa!

Tu wiek swój młody, męski i sędziwy
przeżyją w walce i harcie mozolnym.
Pragnę zobaczyć trud rzeszy ruchliwej!
Na wolnej ziemi mieszkać z ludem wolnym!

I wtedy mógłbym rzec: trwaj chwilo,
o chwilo, jesteś piękną!
Czyny dni moich czas przesilą,
u wrót wieczności klękną.

W przeczuciu szczęścia, w radosnym zachwycie,
stanąłem oto już na życia szczycie!

(zachwiał się)
(pada na ręce Lemurów)
(składają go na ziemi)
MEFISTOFELES

Niesyty szczęścia, rozkoszy niesyty,
w ciągłej zmienności wplątany kolisko,
ostatni moment pusty, pospolity,
pragnął zatrzymać w rękach — biedaczysko!
Było, wadził się ze mną, coraz oporniejszy,
już leży u stóp moich! — czas nadeń silniejszy.
Zegar przystanął —

CHÓR

— ciszą północną przewiało.
Wskazówka spada —

MEFISTOFELES

— spada! Już się dokonało.

CHÓR

Minęło.

MEFISTOFELES

Co „minęło“ —?— Myśl głupia, prostacza;
wszak mijanie a nicość — tosamo oznacza!
Nacóż tworzenie wieczne, nacóż uganianie,
jeśli stworzone pada w nicości otchłanie?!
„Przeminęło!“ — doprawdy powiedzieć trza śmiało:
co minęło — właściwie nigdy nie istniało,
jeno tą złudą bytu kręciło się w kole!
Już ja wieczystą pustkę, wzamian tego, wolę.




Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Johann Wolfgang von Goethe i tłumacza: Emil Zegadłowicz.