Faust (Goethe, tłum. Zegadłowicz)/Część pierwsza/Przy studni

<<< Dane tekstu >>>
Autor Johann Wolfgang von Goethe
Tytuł Faust
Wydawca Franciszek Foltin
Data wyd. 1926
Druk Franciszek Foltin
Miejsce wyd. Wadowice
Tłumacz Emil Zegadłowicz
Tytuł orygin. Faust
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cała część 1
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cała część 2
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
 PRZY STUDNI

MAŁGORZATA  /  HALSZKA

(Obie z konewkami)
HALSZKA

Ależ się Basia nam spisała!

MAŁGORZATA

Nic nie wiem.

HALSZKA

Lecz ja wiem napewno!
Tak! „Żeby kózka nie skakała“...
I tak się Basia doigrała,
a chciała być królewną!

MAŁGORZATA

Jakto?

HALSZKA

To wszystko z tej pańskości przecie;
a gdzie jest dwoje, tam jest trzecie,
to już tak bywa na tym świecie.

MAŁGORZATA

Co ty powiadasz?

HALSZKA

Nie żałuję,
nic nie żałuję, sama chciała!
ciągle się z drabem swym swędrała
— jak cień się za nim, bywa, snuje;

przechadzki, tańce i zabawy
przez tyle nocy, tyle dni,
a ino aby zażyć sławy,
że to jest pierwsza w całej wsi;
a on wciąż znosi jadło, wino,
i baraszkuje wciąż z dziewczyną —
a ona dufna w siebie, śmiała
— bezwstydny zatraceniec —
z śmiechem podarki przyjmowała —
no, i na kołku zawisł wieniec.

MAŁGORZATA

Biedna dziewczyna!

HALSZKA

Co? żałować?
Nie! — to my musimy pracować,
nas matka nie wypuszcza z domu
— siedź jedna z drugą przy kądzieli!
a ona idzie pokryjomu — —
czasem pół nocy przesiedzieli
z gaszkiem to w sieni, to na przyzbie,
a nigdy w domu! nigdy w izbie!
Jaka zasiadka, taki łup!
Pewnie, że szatę wdziać pokutną,
po kozaczeniu trochę smutno!

MAŁGORZATA

Powinien wziąć z nią ślub.

HALSZKA

Nie głupi! Szwarny — to wokolu
inną dziewczynę znajdzie snadnie,
a zresztą — szukaj wiatra w polu!

MAŁGORZATA

A to nieładnie!

HALSZKA

Choćby ją zechciał jej kochanek,
my się rozprawim z kochaneczką;
chłopcy jej zerwą z głowy wianek,
a próg jej obsypiemy sieczką.

(wychodzi)
MAŁGORZATA
(zmierza do domu)

O jakżem łatwo przewinienia
dziewczęce potępiała —
starczył mi drobiazg, ba, cień cienia,
skaza nieznaczna, mała,
już mnie raziło to, gniewało —
z wyśmiewem i pogardą
mówiłam: „grzesznaś“ i szłam śmiało,
podnosząc głowę hardo!
Dziś-by mi szukać trza pociechy
za własne winy, własne grzechy;
lecz jest-że winą, co miłością
jest, szczęściem jeno i radością?





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Johann Wolfgang von Goethe i tłumacza: Emil Zegadłowicz.