Frytjof (Tegnér, tłum. Wiernikowski)/Pieśń II

<<< Dane tekstu >>>
Autor Esaias Tegnér
Tytuł Frytjof
Wydawca nakład tłumacza
Data wyd. 1861
Druk Jozafat Ohryzko
Miejsce wyd. Petersburg
Tłumacz Jan Wiernikowski
Tytuł orygin. Frithiofs saga
Źródło skany na commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Okładka lub karta tytułowa
Indeks stron
PIEŚŃ II.
Król Bel i Torsten Wikingson.
Treść.
(Zgrzybiałość Bela i Torstena. — Ich zamiar ukończenia życia śmiercią Odynową (samobójstwem obrzędowem). — Przybycie do pałacu, na rozkaz Bela, królewiców Helga i Halfdana z Frytjofem. — Rady i przestrogi udzielone dzieciom przez mających umrzeć rodziców. — Przelanie na starszego królewica Helga opieki nad Ingeborgą. — Rozporządzenia przedśmiertne. — Pożegnanie.)



Król Bel w sali książęcej o miecz wsparty stoi;
Przy nim Torsten Wikingson brat jego po zbroi.
Starzec prawie stóletni, bond w narodzie wzięty,
I, jak kamień runowy, bliznami pocięty.

Stoją w sali, jak w górach dwa stare kościoły,
Pogańskich bóstw siedliska — dziś w gruzach na-poły.
Ale ściany ich, mądrą tłumaczą się mową,
I wieki, na ich stropach, ożyły nanowo.


»Ku zmierzchowi — Bel rzecze — słońce się me skłania,
»Przyłbica cięży czołu i miód nie smakuje;
»Mrok jakiś losy ludzkie przed okiem zasłania,
»Wciąż bliżej lśni Walhalla — a to śmierć rokuje!

»Wnet przyjdą z twym Frytjofem synowie tu moi;
»Jak nam, tak dziatwie naszej razem żyć przystoi —
»Chcę, nim zamknę powieki, nim dłoń śmierci bladej
»Zwiąże usta, orlętom podać dobre rady.« —[1]

Wchodzą synowie. — Pierwszy staje przed rodzicem
Helg, chytry myślą, sercem, i ponury licem.
Wesół tylko gdy w gaju krwią się ofiar plami;
I teraz właśnie przybył z krwawemi rękami.

Za nim Halfdan, stworzenie dziarskie a rumiane.
O jasnym włosie, smukłej acz miękkiej postawy;
Miecz zawiesił u pasa jakby dla zabawy —
Raczej dziewczę, niż rycerz, w rynsztunek ubrane.

Z kolei w sinym płaszczu wszedł Frytjof na salę
Od obu wyższy głową; stanął okazale
Między królewicami, jak Dzień promienisty
Staje pośrodku Jutrzni i Nocy cienistej.

»Synowie! dzień niniejszy jest dla mnie ostatni;
»Poruczam rządy państwa waszej zgodzie bratniej.
»Zgoda — to pierścień włóczni, co grót z drzewcem ściska:
»Wnet się rozpada włócznia, kiedy pierścień pryska.

»Gdy Moc, jak stróż odźwierny, bram ojczystych strzeże,
»Łatwo rozkwita Pokój w obronnym narodzie:

»Bo oręż ku odsieczy dany, nie ku szkodzie,
»I na zamki do stodół ukute puklerze.

»Nie mądry tylko mocarz własną ziemię nęka:
»Bo co lud chce, jedynie król to spełnić może.
»Więdnie korona drzewa, pancerz jego pęka,
»Kiedy mu rdzeń usycha na bezpłodnej górze.

»Na czterech się kolumnach opiera firmament;[2]
»Tron spoczywa na jednej — tą kolumną: Prawo.
»Gdzie gwałt uciska tyngi,[3] tam niedola, zamęt —
»Słuszność tylko jest kraju sczęściem, tronu sławą!

»Zaprawdę w Disarsalu[4] bogowie mieszkają,
»Lecz nie tak, jak ślimaki w skorupy zamknięte;
»Gdziekolwiek myśl, gdzie światło, gdzie dźwięki sięgają,
»Wszędy, synu, ich lica zjawiają się święte!

»Płuc sokolich ofiarne nieraz myli znamie;
»Ćma run, ciętych na belkach, nieraz także kłamie;
»Lecz runy w zacném sercu przez Boga kreślone,
»Głoszą prawdy niemylne, wiekami stwierdzone!

»Nie bądź, Helgu, zbyt twardym, lecz miej tęgość duszy:
»Im miecz giętszy, tém ostrzej tnie, tém mniej się kruszy.
»Łagodność zdobi króla, jak tarczę kwiat nowy;
»Dzień wiosenny plenniejszy, niżli dzień zimowy!


»Najsilniejszy gdy niejest przez przyjaciół wsparty,
»Ginie rychło, jak w stepie dąb z kory odarty;
»A kto w druhów zamożny, ten, jak drzewo w gaju,
»Szydzi z burz skrępowanych, pije prąd ruczaju!

»Nie pyszń się chwałą przodków, żyj imieniem swojém
»Jeśli strzelać nie umiesz, łuk nie będzie twoim.
»Na co-ć się przyda sława, śpiąca w grobie ciasnym?
»Silna rzeka przerzyna morze pędem własnym!

»Halfdanie! dobry humor przystoi mędrcowi;
»Gadatliwość nikomu, tém mniej konungowi!
»W miodzie obok plastrowej leży chmiel słodyczy;
»Mieczowi stal, zabawom godność przewodniczy!

»Mędrzec nawet nie zawsze zbyt w rozum bogaty;
»A ci, co mało wiedzą, nic zgoła nie wiedzą.
»Gardzą głupcem, choć wyżej wspiął się śród komnaty;
»Mądrych chętnie słuchają, chociaż niżej siedzą.

»Droga, którą się idzie do druha, do brata,[5]
»Jest krótką, choćby żyli gdzieś na końcu świata;
»A dom wroga — wciąż kędyś stoi za górami,
»Choć niekiedy u drogi stérczy tuż przed nami!

»Kto przyjaźń swą narzuca, niewiele ten warty:
»Dom bogacza — zamknięty; nędzarza — otwarty:
»Dwóch tylko swem ogniwem wiąże Przyjaźń złotém:
»Co trzej wiedzą, Halfdanie, wszyscy wiedzą o tém!«

Skończył Bel — wstaje Torsten i tak doń przemówi:
»Nie wypada jednemu umierać królowi!
»Gdyśmy życia przygody podzielali z sobą,
»Podzielim się i śmiercią — ja dziś umrę z tobą!


»Frytjofie! prawd niemało i dum w tej siwiźnie
»Złożyła starość — słuchaj, i bierz je w puściznie!
»Jak na groby północne ptak Odyna spada[6],
»Tak na usta zgrzybiałe mądra spływa rada!

»Naprzód. bogów potężnych szanować potrzeba!
»Bo dobro, złe — jak światło, burza, — idą z Nieba!
»Bogi naszych serc skryte tajemnice śledzą —
»Za chwilę błędu ciągiem długich kar nawiedzą!

»Służ, ulegaj Jednemu. — Rząd, mądrość mu Bóstwo
»Oddało. Dzień ma jedno oko. Noc ma mnóstwo!
»Niech Dzielny przed Dzielniejszym ugiąć się nie wstyda —
»I ostrze i rękojeść mieczowi się przyda!

»Wielka siła — dar bogów gdy nią rozum włada;
»W przeciwnym razie, synu, do czegoż się nada?
»Dwanaściekroć krzepszego człek niedźwiedzia wali.[7]
»Prawo gwałty odbija, tarcza ostrze stali!

»Dumny trwoży niewielu — on wszystkim nieluby!
»Pycha, synu, to macierz upadku i zguby!
»Niejeden, co wprzód bujał, dziś na sczudle stęka!
»Pogoda płuży żniwu, wiatr pomyślność nęka.

»Chwal dzień gdy ci przeminie, gdy nocy dożyjesz;
»Radę, gdy jej doświadczysz; piwo, gdy wypijesz.
»Pomnij: zbytnią ufnością młodzież gubi siebie —
»Miecz się w walce, przyjaciel poznaje w potrzebie.


»Nie ufaj lodom świeżym, śniegom dni wiosennych;
»Śpiącej żmii; dziewczynie, co się chytrze wdzięczy;
»Pierś kobiecą na wartkiej Bóg toczył obręczy:
»Toż, w jej kręgach kijowych, tłum poruszeń zmiennych!

»Umrzesz, i z tobą umrze do czegoś miał prawo;
»Jedno — wiem ja, Frytjofie, — pozostanie żywém;
»A tém jest sąd pośmiertny!... więc goniąc za sławą,
»Żądaj co jest szlachetném, rób co jest godziwém.« —

Tak dziatwę pouczali starcowie ówcześni —
Tak uczył skald późniejszy w Uroczystej Pieśni:
Z rodu w ród szły przestrogi, nawet dziś się zdaje,
Że szmer ich płynie z grobów i słyszeć się daje!

Potem z sobą rozmawiać poczęli radośni:
Jak byli swą przyjaźnią na Północy głośni,
Jak razem się trzymali w sczęściu i niedoli,
By dłonie, które uścisk braterski zespoli.

— Plecy do piec przyparłszy, staliśmy odpornie!
Ztąd i zowąd był puklerz zwrócony ku Nornie[8];
Dziś, starzy, raniej od was idziem po nagrodę —
Lecz duch nasz krzepić będzie wasze lata młode!« —

Tu wiele o dzielności Bel mówił młodzieńczej
Frytjofa, sławiąc wyżej ją od krwi królewskiej;
Tu wiele mówił Torsten o blasku, co wieńczy
Skronie władców północnych — rodziny niebieskiej.

»Jeśli się społem wspierać, jak bracia będziecie,
»Nikt się nie nazwie waszym zwycięzcą na święcie!

»Bo Moc, gdy sczérą chęcią Tronu się uczepi,
»Będzie jak stal obłęku, co złotą tarcz krzepi.

»Pożegnajcie odemnie siostrę — kwiat różany —
»W zaciszu wychowaną, jak cześć wskazywała.
»Strzeżcie, by buntownicza wichru dłoń nie śmiała
»Zerwać — do hełmu przypiąć — mej róży skalanej.

»Troskliwość ojca, Helgu, składam w ręce twoje:
»Kochaj, jak własne dziecię, Ingeborgę moję!
»Pomnij: przymus oburza, a łagodność tkliwa
»I męża i niewiastę do dzieł zacnych wzywa!

»Usypcież nam nad wodą dwa wielkie kurhany
»Z obu stron tej zatoki.[9] Tam niech fal szeregi
»Grają nam słodką nutą niech wzdęte bałwany,
»Jak grzmiąca drapa,[10] huczą, tłukąc się o brzegi.

»A gdy światło miesięczne na góry się zleje,
»I rosa głaz grobowy w swe perły odzieje,
»Wyjdziem z mogił, Torstenie, i wieczorną dobą
»O tém, co ma być kiedyś, pomówimy z sobą —

»Żegnamy was — wychodźcie! Dziś obaj dążymy
»Do pałacu Wszechojca; dokąd tak tęsknimy,
»Jak tęsknią do łon morskich spracowane rzeki —
»Oby was Frej, Thor, Odyn wspierali na wieki!« —








  1. Rady te i przestrogi są po większej części wyjęte z drugiego rozdziału Eddy poetyckiej, zwanego Hama-wal (wysoka, uroczysta pieśń), który, bez wątpienia, jest jednym z najdawniejszych zabytków filozofii skandynawskiej; autorem tego śpiewu mianują samego Odyna.
  2. Według wyobrażeń skandynawskich, strop nieba opiera się na czterech kolumnach, które podtrzymują swemi ramiony czterej karłowie: Wschód, Południe, Zachód i Północ.
  3. Tyng (ting, ztąd meeting, storting etc.) obrady ludowe, pod przewodnictwem konunga, i sądy publiczne. Słowo to odpowiada wyrazowi naszemu sejm (comitia, la diète).
  4. Disar-sal (bogów sala) oznacza właściwie przybytek, kilku bogom poświęcony (niby pantheon); tu zaś oznacza prosto świątynię, dom boży.
  5. W oryginale mówi się o bracie-po-wychowaniu, (foster-broder).
  6. Odyn, zwiedzając światy, dosiada zwykle Slejpnera, ośmionogiego swego wierzchowca (przyp. 11); nie przestaje atoli na tem, i wysyła codziennie na wzwiady dwóch kruków: Hugin’a (Myśl) i Munin’a (Pamięć): ptaki te oblatują świat cały, zbierają wiadomości i do nieba je Odynowi przynoszą. Z tego powodu, w poezyi północnej, kruki mianują się ptakami Odyna.
  7. (Patrz przypis. 16-ty).
  8. O Nornach patrz przyp. 13. Tu się rozumie zła Norna, która czyha na niedolę człowieka, która go złemi przygodami trapi, a przeciw której zawsze mieć się na baczności potrzeba.
  9. Zatoka, o której tu mowa, utrzymała do dziśdnia starożytną nazwę: jest to w Norwegii zatoka Sognu (Sognefjord) wchodząca daleko w głąb’ kraju między niniejszemi miasteczkami Ewenwig i Holendal, w prowincyi North-Bergen. Na południowym brzegu tej zatoki leżały: Syrstrand, rezydencya Bela z kościołem i gajem Baldera; na północnym — Framnes, majętność Torstena, potém Frytjofa.
  10. Drapa, śpiew po umarłym, w którym skaldowie i hałaśnie opiewali czyny bohaterów zmarłych. Pieśń XXI naszego poematu jest naśladowaniem drapy starożytnej.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Esaias Tegnér i tłumacza: Jan Wiernikowski.