Hatha-Joga/Rozdział XXVII

<<< Dane tekstu >>>
Autor Jogi Rama-Czaraka
Tytuł Hatha-Joga
Podtytuł Nauka jogów o zdrowiu fizycznem i o sztuce oddychania
Wydawca Trzaska, Evert i Michalski
Data wyd. 1922
Druk Drukarnia Narodowa
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz Antoni Lange
Tytuł orygin. Hatha Yoga or the Yogi Philosophy of Physical Well-Being
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


Rozdział XXVII.
ENERGJA SŁONECZNA.


Czytelnicy nasi znają mniej więcej ideę zasadniczą astronomji. Wiedzą oni, że nawet w tej nieskończenie małej części wszechświata — którą możemy objąć okiem, uzbrojonem w najsilniejszy teleskop — istnieją miljony nieruchomych gwiazd; każda z tych gwiazd jest słońcem, równem wielkością, a nawet nieraz wielekroć większem od słońca rządzącego naszym systemem planetarnym. Nasze słońce jest ośrodkiem energji dla naszego systemu planetarnego, składającego się z kilku, znanych nauce planet, śród których ziemia jest tylko jednym z członków licznej rodziny.
Nasze słońce (jak wogóle wszystkie słońca we wszechświecie), promieniuje energję w przestrzeń; energja owa ożywia otaczające je planety i czyni na nich możliwem życie. Bez promieni słońca na ziemi nie byłoby życia — nawet w najprostszej znanej nam formie Życie nasze — siła życiowa — znajduje się w ścisłej zależności od słońca. Ową siłę życiową lub energję jogowie nazywają praną. Prana, naturalnie jest wszędzie, lecz pewne czynniki ciągle pochłaniają i rozsyłają ową energję — jakby podtrzymując bieg normalny jej prądów. Elektryczność jest wielką silą, lecz aby ją zebrać i rozesłać dalej w postaci siły skoncentrowanej, — potrzebne są dynamo-maszyny i tym podobne ośrodki energji elektrycznej. Pomiędzy słońcem i planetami obiega ciągły prąd prany.
Cały świat utrzymuje (a nauka współczesna przyjmuje za pewnik), że słońce jest rozżarzona masą ognistą — czemś w rodzaju pieca ognistego, i że ciepło i światło otrzymywane przez nas, pochodzi z tego olbrzymiego pieca. Lecz uczeni szkoły jogów są innego zdania. Głoszą oni, że ustrój słońca, lub co pewniejsze, istniejące tam warunki są tak różne od warunków, panujących na ziemi, że umysł ludzki nie jest w stanie wytworzyć sobie należytego o nich pojęcia.
Według ich mniemania słońce nie jest konglomeratem jakichkolwiek substancji gorejących; nie jest ono płonącą kulą z rozżarzonego węgla lub roztopionego żelaza. Nauczyciele jogów nie uznają ani jednej z tych teorji. Przeciwnie, sądzą oni, że słońce składa się w znacznej części z pewnych pierwiastków, pokrewnych temu, który niedawno został odkryty na ziemi pod nazwą „radium“. Nie utrzymują oni, że słońce składa się z radium, lecz przez wiele stuleci przypuszczali, że słońce składa się z wielu pierwiastków lub rodzajów materji, posiadającej własności podobne do własności tego pierwiastka, który tak zaciekawił obecnie cały świat cywilizowany, a który został przez swoją odkrywczynię nazwany „radium“. Nic zamierzamy tu opisywać, lub objaśnić własności, radium, lecz zaznaczamy te jego własności, które podług mniemania jogów, w różnym stopniu właściwe są licznym substancjom, składającym się na „pierwiastek słońca“. Bardzo możliwie, że niektóre inne pierwiastki słoneczne mogą znajdować się i na naszej planecie — mogą one być podobne do radium, lecz jednocześnie mogą być od niego różne.
Pierwiastek słoneczny nie znajduje się w stanie rozżarzonym, lub w stanie spalenia się, jak to zwykle rozumiemy; wydobywa on nieustannie z planet potężne potoki prany, poddaje je zadziwiającemu jakiemuś procesowi naturalnemu i wysyła strumień powrotny do planet. Jak wiadomo naszym czytelnikom — głównem źródłem, zaopatrującem nas w pranę, jest powietrze; powietrze zaś otrzymuje prane ze słońca. Mówiliśmy już, że pokarm, przyjmowany przez nas, nasycony jest praną, którą wydobywamy i zużywamy — a wszak rośliny i zwierzęta będące naszym pokarmem, otrzymują prane również ze słońca. Słońce jest wielkim składem prany, należącym do naszego systemu planetarnego i potężną dynamo-maszyną, nieustannie posyłającą swe drgania do najdalszych granic swego systemu; słońce nasyca wszystko siłą i daje życie — oczywiście, życie fizyczne.
Nie będziemy opisywać tu zadziwiających faktów, dotyczących twórczej pracy słońca — znają je wszyscy; poruszamy te kwestje jedynie dlatego, by uczniowie nasi wiedzieli, czem jest słońce i zrozumieli, jakie jest jego znaczenie dla wszystkich istot żyjących. Cel niniejszego rozdziału to obnażenie przed wami faktu, że promienie słoneczne nieustannie roznoszą energję i życie, które my następnie pochłaniamy, lecz któremi nie posługujemy się w tej mierze, jaka jest dla nas możebną. Współczesne narody cywilizowane jakby boją się słońca — zawieszają okna swych siedzib, zakrywają cale ciało grubem ubraniem, nie przepuszczającem promieni słonecznych i unikają ich na wszelkie sposoby. Zauważcie, że mówiąc o promieniach słonecznych, nie mamy na myśli ich ciepła. Ciepło pochodzi od działania promieni słonecznych na atmosferę ziemską; — po za atmosferą ziemi, (w przestrzeni miedzy-planetarnej) panuje chłód absolutny, ponieważ brak tam oporu, jaki okazuje atmosfera promieniom słonecznym. Jeżeli polecamy wam użycie promieni słonecznych, to nie znaczy bynajmniej, byśmy zalecali wam smarzyć cię w skwarze południowym.
Powinniście odzwyczaić się od unikania światła słonecznego. Wpuście je do waszych mieszkań, nie obawiaj cie się zbytnio o stan waszych portjer i dywanów; nie zamykajcie wiecznie okien waszych pokojów. Czyż chcecie, by mieszkanie wasze podobne było do piwnicy, do której słońce nigdy nie zagląda? Otwierajcie wczesnym rankiem wszystkie okna i niechaj promienie słońca, bezpośrednie czy odbite, zaleją wasz pokój — wytworzycie sobie atmosferę zdrowia, tężyzny i żywotności, która stopniowo przeniknie cały wasz dom i zastąpi poprzednią atmosferę chorób, niemocy i braku życia.
Chodźcie zawsze w świetle słonecznem, nie unikajcie słonecznej strony ulicy, z wyjątkiem silnego upału lub w czasie południa. Przy każdej sposobności urządzajcie kąpiele słoneczne. Wstawajcie o kilka minut wcześniej i stójcie lub leżcie na słońcu — niechaj ono odświeża wasze ciało. Jeśli nadarzy się sposobność, zdejmijcie odzież i niech promienie słońca padają wprost na ciało, nie przechodząc przez tkaninę ubrania. Jeśli nigdy nie próbowaliście tego, nie możecie sobie wyobrazić, jaki pożytek przynosi kąpiel słoneczna i jak wzmacnia organizm. Nie pozostawiajcie tej kwestji bez uwagi. Wypróbujcie działanie promieni słonecznych przez operowanie wprost na ciele. Jeśli boli was jaki członek, uczujecie ulgę, podstawiwszy chorą część ciała działaniu promieni słonecznych.
Poranne wiosenne promienie słońca są specjalnie pożyteczne, a ludziom którzy wcześnie wstają i używają ich, możemy powinszować. Po godzinie piątej, gdy słońce podniosło się już wysoko, działanie ożywiające słońca zmniejsza się i następnie w miarę zbliżania się wieczoru, stopniowo jeszcze słabnie. Zauważcie, że klomby kwiatowe, które oświetla słońce poranne, rozwijają się daleko wspanialej niż te, na które słońce pada dopiero po południu. Wszyscy ogrodnicy i hodowcy kwiatów wiedzą o tem i rozumieją, że światło słoneczne jest tak samo niezbędne dla roślin, jak woda, powietrze i urodzajna gleba. Przypatrzcie się życiu roślin, powróćcie do natury i zaczerpnijcie wiedzy z jej księgi. Słońce i powietrze, — to zadziwiające środki wzmacniające i lecznicze — dlaczego nie używacie ich ciągle i zupełnie? — W innych rozdziałach książki niniejszej mówiliśmy o tem, że używając siły umysłowej, człowiek może przyciągać do organizmu zwiększoną ilość prany z powietrza, pokarmu, wody itp. To samo można powiedzieć i o promieniach słonecznych; — możecie zwiększyć ich pożyteczne działanie przez odpowiedni nastrój umysłu. Przechadzajcie się w słońcu porannym, podnieście głowę, odrzućcie ramiona w tył i wdychajcie całą piersią powietrze, nasycone potokami prany promieni słonecznych. Niech słońce świeci wam prosto w twarz. Powtarzając te (lub mniejwięcej takie same) słowa, starajcie się wytworzyć sobie w umyśle obraz odpowiedni: „Kąpię się w przepięknym świetle przyrody; piję z niego zdrowie, tężyznę i żywotność. Czyni mnie ono silnym i napełnia energją. Uczuwam w sobie przypływ prany — czuje, jak rozlewa się ona po całym organizmie, od stóp do głowy, wzmacniając całe ciało. Lubię światło słońca i rozkoszuję się niem“.
Róbcie to przy każdej sposobności, wkrótce poczniecie rozumieć, czego pozbawialiście się przez lata poprzednie, unikając słońca. Nie poddawajcie się bezużytecznie skwarowi południowego słońca letniego, w dnie upalne około godziny dwunastej. Lecz słońce poranne ani zimą ani latem nie wyrządzi wam szkody. Nauczcie się lubić światło słoneczne i to wszystko, co ono wam daje.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: William Walker Atkinson i tłumacza: Antoni Lange.