Historja o Ali Babie i czterdziestu rozbójnikach

<<< Dane tekstu >>>
Autor Bracia Grimm
Tytuł Historja o Ali Babie i czterdziestu rozbójnikach
Pochodzenie Powieści z 1001 nocy opracowane dla dzieci
Wydawca Księgarnia Popularna
Data wyd. 1928
Druk S. Sikora
Miejsce wyd. Warszawa
Tłumacz anonimowy
Źródło Skany na commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Historja o Ali Babie i czterdziestu rozbójnikach.

W jednym z miast wielkiego perskiego państwa mieszkał człowiek Ali Babą zwany. Był on ubogim i trudnił się handlem drzewa. Codzień rano udawał się z trzema osłami do pobliskiego lasu, tam zbierał chrust i z tak naładowanemi osłami udawał się do miasta, by drzewo owo rozprzedać.
Pewnego razu, gdy jak zwykle zbierał chrust w lesie, ujrzał w oddali przybliżającą się kurzawę jakąś. Potem dostrzegł kilkudziesięciu jeźdźców. Aczkolwiek wiedział iż w okolicy nigdzie zbójców nie ma, jednakże uznał za najstosowniejsze schować się na drzewo i osły swoje ukryć.
Wkrótce jeźdźcy nadjechali, a było ich czterdziestu. Po ich groźnych twarzach i uzbrojeniu poznał, iż byli to zbójcy. Dowódca ich pierwszy zszedł z konia i podszedłszy do przybocznej skały, na której żadnego otworu znać nie było i wyrzekł:
— Sezamie otwórz się.
I w tej chwili ukryte wrota jakieś rozwarły się. Dowódca pierwszy, a za nim wszyscy zbójcy weszli. Po niedługim czasie wyszli z próżnymi torbami; widocznie łupy swe składali w owej kryjówce. Po załatwieniu tego dosiadli znów koni, dowódzca wyrzekł: „Sezamie zamknij się“ i wrota znów się zamknęły, nie pozostawiając po sobie żadnego śladu.
Gdy Ali Baba upewnił się, iż rozbójnicy napewno oddalili się, nie tak prędko już powrócą, zszedł z drzewa i chciał spróbować, czy i na jego słowa, ukryte wrota owe również się roztworzą. Podszedłszy tedy do skały — wyrzekł:
— Sezamie otwórz się.
I rzeczywiście wrota otwarły się i oczom zdumionego Ali Baby ukazały się nieprzebrane skarby, gromadzone zapewne z rozbojów zbójeckich. Naładowawszy tedy osły swoje kilkoma worami złota i przykrywszy je chróstem, wyruszył z powrotem do miasta. Wrota owe miały tę właściwość, iż gdy się weszło do środka zamykały się odrazu, lecz po wymówieniu z wewnątrz tego samego: Sezamie otwórz się, otwierały się.
Gdy przyjechał Ali Baba do domu i wniósł do pokoju owe wory złota, żona jego przelękła się ogromnie, sądząc, że z nieczystej jakiejś sprawy zarobił je Ali Baba. Lecz ten opowiedział jej całe zdarzenie i nakazał milczenie ze względu na okoliczności.
Postanowili oni złoto owe zakopać, lecz Ali Baba chciał koniecznie przedtem policzyć je. A że złota tego było ogromnie dużo, więc przeliczyć można było najlepiej miarką je odmierzając. Lecz w domu nie było miarki. Wtedy Ali Baba polecił swej żonie, by postarała się o miarkę u sąsiadów. Nikt z sąsiadów nie posiadał miarki pod ręką, więc chcąc nie chcąc poszła żona Ali Baby do sklepu brata Ali Baby — Kassinia, człowieka bardzo chciwego, skąpego, a zamożnego, który wiedząc o wielkiem ubóstwie brata swego, nigdy mu w niczem nie pomógł i nie chciał go znać nawet.
Żona Kassima, która była w sklepie pożyczyła miarkę, lecz będąc ciekawą ogromnie, coby też żona Ali Baby mierzyć chciała, posmarowała spód miarki miodem, by po przylepieniu się, poznać, co tą miarką było mierzone.
Gdy żona Ali Baby odniosła potem miarkę, Kassimowa dostrzegła na spodzie przylepioną sztukę złota. Wieczorem gdy przyszedł Kassin, zwierzyła mu się ze swego spostrzeżenia. Ogromnie zdziwiony tem Kassim, wybrał się do dawno nieodwiedzanego już brata, zaciekawiony skąd ten wziął tyle pieniędzy.
— Cóż to Ali Babo — rzekł Kassim na wstępie — widzę, że oszukiwaliście wszystkich, pokazując się takim ubogim, gdy tymczasem wy tyle złota posiadacie, iż nie mogąc policzyć, miarką aż odmierzać musicie.
I opowiedział mu jakim sposobem żona jego wykryła, co miarką było mierzone.
Ali Baba przez życzliwość opowiedział bratu o całem zdarzeniu. Kassim postanowił nazajutrz wybrać się z licznymi mułami do jaskini, by je obładować złotem.
— Nie zapomnij tylko zaklęcia: Sezamie otwórz się — mówił mu na pożegnaniu Ali Baba.
Nazajutrz Kassim wybrał się z 20 ma mułami do lasu. Miejsce owe odkrył według podanych przez Ali Babę informacji i doszedłszy do skały wyrzekł:
— Sezamie otwórz się.
Ku zadowoleniu Kassima drzwi otwarły się i chciwy Kassim oniemiał z zachwytu, widząc tyle kosztowności. Gdy wszedł do jaskini, wrota jak zwykle zamknęły się za nim. Kassim z chciwości poodkładał do zabrania u wrót tyle kosztowności, iż i 100 mułów nie byłoby w stanie nigdy tego zabrać.
Gdy już odłożył wszystko godne zabrania, podszedł do drzwi i chcąc wymówić zaklęcie, o zgrozo! zapomniał go. Próbował różnie, łamał sobie głowę, lecz żadnym sposobem nie mógł sobie przypomnieć, co właściwie wyrzec potrzeba.
Tymczasem nadeszła noc i Kassim usłyszał jak nadjechali zbójcy. Z rozpaczy postanowił przy otwarciu wrót wymknąć się. Zbójcy zaś ujrzawszy tyle worów stojących u wrót domyślili się, iż ktoś musiał być w środku; stanęli więc z szablami przy samych wrotach, a dowódzca wymówił: Sezamie otwórz się. W tej samej chwili Kassim wyskoczył, lecz natknął się na dowódzcę i ten rozpłatał mu szablą głowę. Kassim padł nieżywy i zbójcy zaś rozćwiertowali go do reszty i dla postrachu położyli przed bramę. Poczem odjechali znowu.
Gdy dzień cały przeminął, a Kassim nie wracał, żona jego udała się do Ali Baby z prośbą, by zechciał zobaczyć, co to się ma znaczyć.
Ali Baba wziął znów osły swoje i wyruszył do lasu. Ujrzawszy poćwiartowane zwłoki Kassima, zrozumiał, iż musieli go zbójcy zdybać i zabić. Zabrawszy znów z jaskini trochę złota, powrócił do miasta. Gdy zaś żona Kassima dowiedziała się o śmierci męża, zawodziła ogromnie, lecz cicho, by nie wydać, jakim to sposobem mąż jej zginął. Zamówiono nawet szewca jednego, którego z zawiązanemi oczyma przyprowadzono, by nie widział gdzie idzie, aby zeszył zwłoki zmarłego dratwą. Ten wywiązał się dobrze z zadania, wówczas udano, iż Kassim zasłabł i umarł, wtedy dopiero zawezwano ludzi, by wzięli miarę na trumnę.
Pogrzeb odbył się świetnie. Ali Baba zaś, ile, że to u Persów w zwyczaju, kilka żon posiadać było, pojął żonę Kassima za swoją i u niej w domu zamieszkał.
Tymczasem zbójcy, powróciwszy, spostrzegli brak zwłok Kassima, które były wewnątrz położone i domyślili się, iż ktoś tajemnicę ich poznać musiał, więc postanowili odkryć kto.
— Najpewniej musi to być ktoś z pobliskiego miasta — mówił dowódzca — tedy najlepiej będzie, jeżeli któryś z nas przebrawszy się za zwykłego podróżnego, wybierze się do miasta i wykryje owego człowieka. Wykryć można będzie, dowiedziawszy się, gdzie chowali owego poćwiertowanego trupa. Dowiedziawszy się choćby w którym domu, zabiwszy wszystkich jego mieszkańców, pozbędziemy się właściciela naszej tajemnicy.
Jeden ze zbójców ofiarował się odrazu.
Udał się w przebraniu za podróżnego do miasta i dowiedział się w przypadkowej rozmowie z szewcem, iż tenże zszywał jakiegoś trupa. Gdy zbójca wręczył mu kilka sztuk złota, szewc potrafił przypomnieć sobie gdzie to było, mimo, że miał oczy zawiązane, ale liczył kroki — i nocą zaprowadził przed dom Ali Baby zbójcę, który na nim znak kredką zrobił. Poczem udał się do zbójców i opowiedział dowódzcy, iż dom ten wykrył. Zbójcy postanowili nazajutrz nocą do miasta wtargnąć i w domu tym ludzi pozabijać.
Rano na drugi dzień Marjanna, służąca Ali Baby wychodząc z domu, dostrzegła biały znak kredą na drzwiach nie wiedząc, coby to znaczyć miało z psoty naznaczyła i sąsiednie drzwi innych domów kredką. Gdy zbójcy nocą przyszli, oburzeni byli na tego, który ich tu przyprowadził, iż taki żart z nich zrobił. Ścięto mu głowę; oraz dowódzca sam iść postanowił. Z ust zabitego wiedział, który to szewc udzielił mu wiadomości.
Przyszedłszy do miasta kazał się szewcu owemu prowadzić, poczem udawszy podróżnego, poprosił o przyjęcie go na wieczerzę Ali Babę, powołując się na to, iż idąc drogą, tak się zmęczył, iż dalej iść nie może. Ali Baba, że był gościnny, zaprosił go zaraz i sutą wieczerzą uczęstował. Jakież było jednakże zdziwienie Ali Baby, gdy naraz po wieczerzy niewolnica jego — Maryanna rzuciła się na mniemanego podróżnego ze sztyletem i uderzeniem w serce zabiła go na miejscu. Potem dopiero wyjaśniła, iż dojrzała pod ubraniem jego nóż zbójecki i zauważyła, iż ciągle był jakiś niespokojny i dziwnie na Ali Babę spoglądał.
Wtedy to Ali Baba poznał w nim dowódzcę bandy zbójeckiej, którego niegdyś w lesie z drzewa oglądał. Wzruszony takiem oddaniem się niewolnicy swej, obdarzył ją wolnością i synowi swojemu poślubić doradzał. Syn z wdzięcznością przyjął tę propozycję i odtąd Ali Baba żył spokojnie i szczęśliwie w rodzinie swojej, ciesząc się bogactwami, które z jaskini owej czerpał.






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Bracia Grimm.