Historja o bladej dziewczynce z pod Ostrej-Bramy/XIX
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Historja o bladej dziewczynce z pod Ostrej-Bramy |
Wydawca | Księgarnia Gubrynowicza i Schmidta |
Data wyd. | 1872 |
Druk | Kornel Piller |
Miejsce wyd. | Lwów |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron |
I znowu jesień nadeszła, ta pora, która smutnie przypomina człowiekowi nadchodzącą lub nadejść mającą starość. Edward nałogowie już życia swego porządkowi był posłuszny. Od czasu jak w Ostrej-bramie przed rokiem spotkał tę postać tajemniczą, która mu przypomniała Julkę, chodził na modlitwę później daleko, wracał prawie w północ do domu: ale nigdy nie zjawiła się więcej.
Właśnie rok prawie był temu, gdy raz w wieczór posępny przyszedł na swoje miejsce. Zwyczajnie nikogo tu nie zastawał, stracił więc nawet nadzieję i nie patrzał w galerją pamiętną mu pierwszem Julki poznaniem. Wśród modlitwy przypadkiem obrócił oczy, cofnął się i zadrżał. Taż sama w czerni kobieta klęczała tam. Ona nie widziała go i modliła się, oczy jej były wzniesione, ręce załamane, słyszał szmer słów niewyraźny i coś jakby płacz tłumiony. Głos ten którego tylko odbicie słabe dochodziło jego uszu, przypomniał mu żywiej jeszcze Julkę, zbliżył się, spojrzał znowu. Blady promień lampy płonącej przed obrazem padł na twarz i oświecił ją. Zaledwie mógł oczom swym uwierzyć Edward.
— To ona była!
— O! teraz, — rzekł w duchu, padając na kolana, — teraz nic nas nie rozłączy!
Ona posłyszała szelest, obróciła się, spojrzała, porwała, chciała uciekać. Edward rzucił się naprzeciw niej.
— Juljo! — zawołał, — w imie Boże, zatrzymaj się! zatrzymaj!
— Panie... ja pana nie znam! proszę mnie puścić! — odezwała się kobieta.
— Nie znasz mnie, — rzekł znowu Edward, — Juljo! ty mnie nie znasz? możeszże to powiedzieć! Posłuchaj, proszę cię, wstrzymaj się... Nie oszukasz mnie, poznałem cię, nie puszczę, przekonasz się, że twoja ofiara nie była tylko tobie ofiarą. Dwa lata upłynęły, znalazłaś mnie tu znowu, wiernego twemu wspomnieniu... Świat, którego według ciebie miałem żałować, opuściłem, on o mnie zapomniał.
Kobieta płakała.
— O słowo jedno cię proszę, aniele mój drogi, — zawołał Edward, — nie znaszże już mnie? zapomniałaś! powiedz mi, jestżeś szczęśliwą?
Kobieta milczała jeszcze.
— Więc odpychasz mnie!
— O! Edwardzie! — odezwała się nareszcie słabym głosem.
— Juljo moja!
— Prawdaż to coś mówił, żeś mnie nie zapomniał jeszcze?
— Chodź i przekonaj się o tem, — odpowiedział jej — ja mieszkam w twoim dawniej domku, żyję tam twojem wspomnieniem. Od dwóch lat nic nie poruszono z miejsca, i jam się ztamtąd nie oddalił, chyba żeby tu przyjść się pomodlić. Małoż to jeszcze dowodów?
— O! wartażem była tego! — po cichu wyrzekła Julja.
— Lecz teraz, — przerwał jej Edward, — wszak prawda, tyś poznała że to przywiązanie musi być wiecznem, że się niem opiekuje Matka Boża, ty już nie opuścisz mnie, Juljo powiedz... wszak nigdy?