Historya Nabożeństwa do Najśw. Serca Jezusowego/Rozdział I

<<< Dane tekstu >>>
Autor Jan Sygański
Tytuł Historya Nabożeństwa do Najśw. Serca Jezusowego
Podtytuł po całym świecie a w szczególności w Polsce
Wydawca Nakładem ks. Michała Mycielskiego T. J.
Data wyd. 1892
Druk Drukarnia Wł. L. Anczyca i Spółki
Miejsce wyd. Kraków
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


ROZDZIAŁ PIERWSZY.
Ślady czci Serca Jezusowego w dawnych chrześcijaństwa wiekach. 430—1657 r.

Jako drobne ziarneczko rzucone na dobrą ziemię kiełkuje, rośnie i rozwija się w bujną roślinę a wreszcie w ogromne wyrasta drzewo — tak i nabożeństwo do Serca Jezusowego z początku drobne i prawie niedostrzegalne, za dni naszych doszło do wielkich rozmiarów, stało się wspólną i powszechną całego katolickiego świata własnością. Obecnie, dzięki gorliwości takich papieży, jak. Benedykt XIII, Benedykt XIV, Klemens XIII, Pius VI, Pius IX i Leon XIII, może ono wykazać liczny poczet zwolenników i wielbicieli swoich, już nie tylko w oświeconej Europie, lecz nawet w dalekiej Ameryce, napół dzikiej Azyi, Australii i Afryce, tak, że jego wspaniały rozwój i rozkwit za dni naszych przyrównać można do drzewa nad ściekami wód, którego owocami posilają przechodnie swe spragnione usta a wśród upałów słonecznych w jego cieniu spoczywają bezpiecznie.
Dzieło to iście boże coraz to piękniejsze w duszach wiernych wydaje plony, opromieniając świat cały nadziemskiem swem światłem i ciepłem. Lecz zkądże to tak nagły i prawie cudowny jego rozkwit i rozwój w tych nowszych chrześcijaństwa czasach? Zkąd ta cześć, jakiej powszechnie za dni naszych zażywa? Zkąd ów rozgłos, jakiego w świecie katolickim z dniem każdym nabiera? Czyż ono jest może czemś zupełnie nowem w Kościele bożym? Gdzie tam! Sięga ono swym początkiem Golgoty, gdzie na krzyżu Bóg-człowiek dla zbawienia świata umierał. Zwisła już z ramienia głowa. Jego najświętsza, a zbrojny żołnierz rzymski, imieniem Longin, aby się przekonać o śmierci skazańca, włócznią otwiera bok Jezusowy, a z otwartego boku Jego, natychmiast wyszła krew i woda[1], snać dlatego, abyśmy mogli czerpać wody z radością ze zdrojów Zbawicielowych[2], jak to na VII wieków przed tem przepowiedział prorok Izajasz.
Cóż innego znaczy to otworzenie boku Jezusowego, jeśli nie zranienie Serca Jego, pyta uczony kardynał Gerdil?[3] Sam zresztą Jan św., naoczny Ukrzyżowania świadek, pierwszym był miłośnikiem i wielbicielem Jezusowego Serca, skoro opisując Ostatnią Wieczerzę, nie o kim innym, ale o sobie samym te ważne położył słowa: „Był jeden z uczniów Jego, siedzący na łonie Jezusowem, którego miłował Jezus. On tedy położywszy się na piersiach Jezusowych, rzekł Mu: Panie kto jest?“[4].
Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że z tej to miłości Serca Jezusowego zaczerpnął Jan św. owę głęboką znajomość bóstwa Chrystusowego i ów zarazem polot myśli, odróżniający go znacznie od sposobu pisania innych Ewangelistów, jak to już św. Augustyn trafnie był zauważył[5], a za nim złotousty Piotr Skarga powtórzył, mówiąc: „O wiecznym z Ojca rodzaju Pana naszego, wielkim i dziwnym, nie śmieli pisać inni trzej Ewangeliści: Mateusz, Marek i Łukasz św. Sam ten i Jan, wysoko latający orzeł, tego się ważył w tej dzisiejszej Ewangelii, którą od tego począł: „Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, a Bogiem było Słowo“[6].
Na Sercu Jezusowem znalazł objawienie tej definicyi Boga: Bóg jest miłością. Na Sercu Jezusowem nauczył się wielkiej a trudnej umiejętności przenikania i nawracania serc ludzkich.
W pierwszych zaraz wiekach chrześcijaństwa napotykamy nie rzadko w pismach natchnionych Ojców Kościoła, wyrażenia i całe ustępy, świadczące o tej czci, jaką byli dla boskiego Serca przejęci i tej żarliwości, z jaką pragnęli uwielbić Je przed światem. Tak między innymi św. Augustyn, biskup z Hippony[7] († 430), jeden z pierwszorzędnych Ojców Kościoła, wyraźnie wspomina: „Longin otworzył dla mnie bok Chrystusów włócznią, a ja wszedłem i spoczywam tamże bezpiecznie“[8]. I niech nas nie dziwi to mistyczne wyrażenie jego. Św. Augustyn bowiem przez lat wiele błąkał się po manowcach grzechu a przez lat dziewięć grzązł w błędach Manichejskiej sekty, i czuł to dobrze, że „niespokojne jest serce jego dopóki nie odpocznie w Panu“. To też wreszcie nawróciwszy się szczerze do Boga, dopiero w Najśw. Sercu Zbawiciela znalazł schronienie swoje bezpieczne, mówiąc: Longin otworzył dla mnie bok Chrystusów włócznią, a ja wszedłem i spoczywam tamże bezpiecznie. A gdzieindziej znów tak się odzywa: „Każdy naród, każdy język niechaj wyznaje i mówi: „Kochajmy zawsze, kochajmy Serce Najsłodszego Jezusa. O Serce zdroju żywej wody, daj mi pić tego uzdrawiającego napoju, który z Ciebie wytryska“.
Święty Anzelm, arcybiskup Kantuaryjski († 1109), nazwany Ojcem teologii scholastycznej, tak się modli: „O miłości mego serca, o dobry Jezu, o kochający Jezu! Cóż Ci ofiaruję, cóż za Ciebie wycierpię, któryś tyle za mnie cierpiał? Tyś wydał się za mnie wszystek, i wszystko co we mnie jest dobrego, to Twoja praca. Kupiłeś duszę moją, kupiłeś ciało moje, kupiłeś mnie sobie na niewolnika; Twoim więc jestem z ciałem i duszą, oboje winienem za Cię położyć. Kochać Cię więc będę z całej mej duszy, służyć Ci będę całem mem ciałem. Otworzyła włócznia Serce Twoje, otworzę i ja serce moje wyznaniem win moich i do ran Jego się przyznam. Żelazo męki Twej niechaj przebije duszę moją“[9].
Św. Bernard opat klasztoru Clairveaux (Jasna dolina), dla wielkiego daru wymowy nazwany doktorem miodopłynnym († 1153), wypowiada w homilii III de Passione Domini pełne słodyczy o Sercu Jezusowem słowa, których Kościół użył później w liturgicznych pacierzach święta Serca Jezusowego: „Ponieważ raz, mówi on, przyszliśmy do Najsłodszego Serca Jezusowego i dobrze nam tu być, nie dajmy się łatwo oderwać od Niego, o którem napisano jest: „Którzy Cię odstępują, na ziemi napisani będą“[10]. Gdzież zaś napisani będą, którzy do Niego przystępują? Ty sam naucz nas. Ty powiedziałeś przystępującym do Ciebie: „Weselcie się, że imiona wasze napisane są w niebiesiech“[11]. Przystąpmy więc do Ciebie, i weselić i radować się będziemy w Tobie, pomni na Serce Twoje. O jak dobrze i jak słodko mieszkać w Sercu tem. Owszem dam raczej wszystko, wszystkie myśli i afekta serca zamienię, wszystko myślenie moje poruczając Sercu Jezusowemu, i niezawodnie Ono mnie nakarmi. O nad wszystkie piękności najśliczniejszy Jezu, „jeszcze więcej obmyj mię od nieprawości mojej i od grzechu mego oczyść mię“[12], abym oczyszczony przez; Ciebie do Ciebie Najświętszego mógł przystąpić i w Sercu Twojem po wszystkie dni życia mojego zasłużył mieszkać. Na to zranione zostało Serce Twoje, abyśmy w Niem i w Tobie od zewnętrznych niepokojów uwolnieni, mieszkać mogli. Nie mniej i dlatego zranione zostało, ażebyśmy przez tę widomą ranę poznali niewidomą, którą Ci miłość zadała. Jakże ten ogień miłości lepiej mógł się objawić, jeżeli nie przez to, że nie tylko ciało ale i samo Serce włócznią zranić pozwolił? Cielesna więc rana, ranę duchową ukazuje. Któżby owego Serca tak zranionego nie miłował? Któżby miłującemu taką miłością się nie odwzajemniał? Któżby do Serca tak czystego się nie przytulił? O biegnijmy do Niego, pókiśmy jeszcze w tem ciele, oddawajmy Mu miłość za miłość, rzućmy się w objęcia Tego, który dla nas był zraniony, którego ręce i nogi bok i Serce, katy bezbożne przebiły; stójmy i czekajmy, aż On nasze serce, dotąd jeszcze nieczułe i twarde, skrępuje więzami miłości i jej strzałami przeszyje.
Św. Bonawentura kardynał biskup Albaneński († 1274), Ojciec i doktor seraficzny Kościoła, rozmyślając o przebiciu włócznią boku Jezusowego, świętą niejako przejmuje się zazdrością kiedy powiada: „O szczęśliwa włócznio, któraś zasłużyła tego rodzaju otwór uczynić. Gdybym ja był na miejscu twojem, niechciałbym nigdy wyniść z Niego, lecz powiedziałbym z psalmistą: „To odpocznienie moje na wieki wieków: tu mieszkać będę, bom je obrał[13]. O duszo oziębła czyż możesz się jeszcze dłużej ociągać? Oto Oblubieniec twój Najsłodszy Jezus pragnie cię przyjąć w objęcia swoje i złożyć pocałunek na ustach twoich, a ty nie kwapisz się do Niego? Ze zbytniej miłości pozwolił sobie bok otworzyć, aby ci oddać Serce swoje. Tam jako synogarlica twe płody czystej miłości ukrywaj, tam usta przykładaj, ażebyś piła ze źródeł Zbawicielowych“[14].

Długo, potrzebaby przytaczać słowa wielu innych Świętych, na wskroś przejętych czcią Najśw. Serca, zanim jeszcze to nabożeństwo światu całemu objawionem zostało. Dla krótkości wymienię tu tylko: św. Piotra Damiana † 1226, św. Lutgardę Tungreńską † 1246, św. Gertrudę[15] † 1334, św. Teresę † 1582, św. Alojzego Gonzagę † 1591, bł. Piotra Kanizyusza † 1597, św. Magdalenę de Pazzis † 1607, św. Różę Limańską † 1617, św. Franciszka Salezego † 1622. Oprócz tych Świętych, wielu pobożnych a uczonych pisarzy i wykładaczy pisma św. jak: Jana Lanspergiusza † 1539, Ludwika Blozyusza † 1566, Antoniego Gaudier † 1622, Ludwika de Ponte † 1624, Korneliusza a Lapide † 1637, Saint-Jure † 1657. Z dat powyższych chronologicznie zestawionych, czytelnik łatwo poznać może, że cześć Serca Jezusowego, tu i owdzie pomiędzy ludźmi świątobliwymi już od dawna znaną być musiała (chociaż jeszcze nie ujęta w tę formę, w jakiej później wystąpiła), skoro niektórzy z nich bez żadnego szczególniejszego zlecenia Bożego o niej mówili, a nawet osobne książki, pełne chrześcijańskiej wiary i pobożności o tym przedmiocie napisali. Wszelako to wszystko nosiło na sobie cechę cichej, osobistej, jakby prywatnej pobożności.

Nadszedł wreszcie czas od opatrzności bożej oznaczony, kiedy to nabożeństwo, dotąd niby wątła roślinka w ukryciu i niewidocznie kiełkująca, w prześliczny okazały kwiat wyróść a cały katolicki świat do siebie pociągnąć miało. Rozchodziło; się jeszcze o narzędzie opatrznościowe, zdolne do spełnienia wysokich zamiarów bożych, a jak zwyczajnie tak i tym razem „wybrał Bóg głupstwa świata, aby zawstydził mądre: a mdłe świata Bóg wybrał, aby zawstydził mocne“, iż użyję słów Apostoła Narodów[16]. Jak niegdyś w XIII wieku do zaprowadzenia uroczystości Bożego Ciała nie użył Pan Bóg za narzędzie ani Ludwika IX świątobliwego króla francuskiego, ani też znakomitych teologów: św. Tomasza z Akwinu lub Bonawentury, ale Julianny, ubożuchnej i nieznanej światu zakonnicy klasztoru w Mont-Cornillon blisko Leodyum w Belgii; tak też podobnie w XVII wieku rozkrzewienia nabożeństwa do Serca Jezusowego nie poruczył Zbawiciel ani św. Franciszkowi Salezemu, uczonemu biskupowi Genewskiemu, ani też innemu dostojnikowi kościelnemu, ale jednej z najuboższych i najpokorniejszych swych córek z zakonu Nawiedzenia Najśw. Maryi Panny — bł. Małgorzacie Maryi Alacoque. Z tą to wybraną Duszą i jej zgromadzeniem, w którem lat 19 świątobliwie przeżyła, bliżej nam się teraz zapoznać potrzeba.





  1. Jan XIX—34.
  2. Izaj. XII—3.
  3. Annotatio in bullam „Auctorem Fidei“.
  4. Jan XIII—23, 25.
  5. In Joannem Tract. 36.
  6. Kazanie na Boże Narodzenie.
  7. Starożytne miasto w Afryce nad morzem Śródziemnem.
  8. Longinus aperuit mihi latus Christi lancea, et ego intravi, et ibi requiesco securus. Zob. Manuale cap. XXIII.
  9. Sermo de Passione Domini.
  10. Jerem. XVII—13.
  11. Łuk. X—20.
  12. Psalm L—4.
  13. Psalm CXXXI—14.
  14. De stimul. div. amor. parte I, cap. 1.
  15. Zobacz uzupełnienia na końcu Nr. 1.
  16. 1 do Korynt. 1—27.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Jan Sygański.