Iliada (Popiel)/Pieśń III
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Iliada |
Wydawca | nakładem tłómacza |
Data wyd. | 1880 |
Druk | W. L. Anczyc i Spółka |
Miejsce wyd. | Kraków |
Tłumacz | Paweł Popiel |
Tytuł orygin. | Ἰλιάς |
Źródło | skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron | |
Artykuł w Wikipedii |
Wyszli z krzyki głośnemi Trojanie do ptaków podobni;
Równie jak granie żórawi do nieba wysoko się wznosi,
Które się chroniąc przed zimą i nieustannemi dészczami,
Śmierć i zagładę ze sobą dla Pigmejczyków niosący;
Z rana samego wszczynają niesnaski dla ludzi nieszczęsne:
Złością zaś pałający Achaje w milczeniu ruszali,
W duszy postanawiając pomagać sobie wzajemnie.
Której pasterze nie radzi, złodzieje zaś wolą od nocy;
Dalej zaś nawet nie ujrzy, niż kamień rzucony doleci:
Tak i pod ich stopami kurzawa w kłębach się wznosi
W pośród pochodu, bo szybko biegali po gładkiej równinie.
Szedł Alexander boskiéj postaci Trojanom dowodząc,
Skórę na ramię zawiesił lamparcią i łuk zakrzywiony,
Oraz i miecz, a dwojgiem oszczepów o końcach śpiżowych
Wywijając, Argeiów najlepszych ogółem wyzywał
Skoro go tylko Menelaj do boju gotowy obaczył
Zamaszystemi krokami wyprzedzającego szeregi,
Jakby lew się ucieszył, co wpadł na zdobycz nielada,
Wytropiwszy jelenia z rogami lub dzikie koźlątko
Szczują go szybkie psy i młodzież ochocza naciera.
Tak Aleksandra boskiego ujrzawszy oczyma Menelaj,
Cieszył się, mówił albowiem, że uwodziciela ukarze.
Zaraz téż z wozu na ziemię zeskoczył w pełnym rynsztunku.
Gdy się na przedzie ukazał, upadło w nim serce ze trwogi;
Cofnął się zatém do swoich przed losem srogim uchodząc.
Jakby kto smoka ujrzawszy w parowie lasu górskiego
Przestraszony się cofnął, od strachu mu nogi zadrżały,
Takoż i on przycupnął, w mołojców Trojan szeregach
Aleksander wspaniały, ze strachu przed dzielnym Atrydą.
Jego ujrzawszy Hektor w te słowa sromotne wybuchnie:
„Podły Parysie, odważny z pozoru, latawcze, dziéwkarzu!
Tegobym życzył najbardziéj i lepiéjby było dla ciebie,
Mi się tak na pogardę i widok powszechny wystawiać.
Szydzą zaprawdę już teraz Achaje bujnokędzierni,
Myśląc że dzielny bohatér przoduje, dlatego żeś piękny
Takim to będąc ty śmiałeś w okrętach po morzu bieżących
Morską poczynać wyprawę, w gromadzie druhów zebranych.
Wdawać się z ludźmi obcymi i piękną uwodzić kobiétę
Z ziemi dalekiéj, pokrewną wojaków co dzidą władają,
Wrogom zaś na uciechę, a sobie samemu na hańbę?
Teraz dotrzymać nie zdołasz dzielnemu Menelajowi?
Znałbyś jakiego to męża porwałeś kraśną małżonkę.
Cytra i dary Kiprydy cię teraz obronić nie zdolne,
Ale zaprawdę Trojanie są tchórze, bo jużby cię byli
W szaty kamienne odziali za złe, któregoś nabroił.“
Na to mu Aleksander postaci boskiej odrzeknie:
„Kiedyś mnie słusznie wyłajał, Hektorze, nie zaś niesłusznie,
Który się wrzyna do drzewa pod ręką męża, co zręcznie
Belkę na statek obrabia, a pracą w zamachu się ćwiczy;
Takoć i ty masz w sercu nieustraszoną odwagę —
Ty mi zaś Afrodyty złocistéj łask nie wymawiaj,
Oni je sami rozdają, a nikt samowolnie nie bierze.
Jeźli zaś chcesz, bym teraz do walki stanął i bitwy,
Innym Trojanom i wszystkim Achajom rozkaż zaprzestać,
Mnie zaś i Menelaja dzielnego w pośrodku postawicie;
Któren zaś z obu zwycięży i w boju mieć będzie przewagę,
Skarby niech wszystkie zabiera, niewiastę zaś do dom prowadzi;
Inni zaś zgodę i wierne przysięgi wykonywając,
W żyznéj wy sobie Troi osiądźcie, a ci niech do Argos
Rzekł, ucieszył się Hektor słyszawszy wielkie to słowo,
I wstąpiwszy do środka szeregi Trojan zatrzymał,
Wpół uchwyciwszy za dzidę, a wszyscy się uspokoili;
Z łuków do niego strzelali Achaje bujnokędzierni,
Wtedy na cały głos Agamemnon, książe narodów,
„Stójcie Argeie, zawołał, nie ciskaj młodzieży achajska,
Hektor z powiewającym szyszakiem nam chce coś powiedzieć.“
Rzekł, ustaje potyczka, lecz oni wszyscy ucichli
„Teraz Trojanie słuchajcie i łydookuci Achaje,
Słowa Aleksandrosa, co waśń między nami wywołał.
Żąda, by wszyscy Trojanie i całe wojsko achajskie,
Zbroje ozdobne zrzuciwszy, na bujną ziemię złożyli,
Sami się o Helenę i skarby będą rozprawiać.
Któren atoli zwycięży i w boju przewagę mieć będzie,
Skarby niech wszystkie zabierze, niewiastę zaś do dom prowadzi;
Reszta niech zgodę poręczy, i wierne przysięgi wykona.“
Potém się do nich odezwie Menelaj o głosie donośnym:
„Teraz i mnie wysłuchajcie, boć duszę moję najwięcéj
Smutek dotyka, a tuszę, iż teraz się w zgodzie rozejdą
Z Trojanami Argeie, tak wiele złego poniósłszy
Kogo więc z nas przeznaczenie i śmierci los oczekuje,
Niechaj ginie, a reszta co prędzéj się w zgodzie rozejdzie.
Nieście jagnięta; baranek niech biały, a czarna mateczka
Będzie dla ziemi i słońca; innego dla Zewsa pragniemy.
Sam, niewierni są bowiem i dumni jego synowie,
Żeby téż ktoś zbrodniczo przysięgi Diosa nie splamił.
Niestateczne są bowiem umysły u ludzi młodzieńczych,
Kiedy zaś stary do czegoś się weźmie, to w tył i przed siebie
Rzekł, ucieszyli się wielce Achaje, a także Trojanie,
Mając nadzieję, że wojny zaprzestaną nieszczęsnéj.
W rzędy stawiają rumaki, i sami z wozów zeskoczą,
Zbroje ze siebie zdejmują, na ziemi takowe składając,
Dwoje wysyła natychmiast do grodu Hektor keryksów,
Żeby co prędzéj jagnięta przynosić i wezwać Priama.
Zaś Agamemnon potężny od siebie wysyła Talthybia,
Aby szedł do okrętów obszernych i jagnię rozkazał
Irys do białoramiennéj Heleny przybyła z nowiną
W jéj bratowéj postaci, małżonki Antenorydaja;
Antenora ją syn Helikaon możny posiadał,
Najnadobniejszą z córek Priama Laodyceę,
Purpurowe, podwójne, a na niém haftuje zapasy
Trojan, co końmi harcują, i miedzią okrytych Achajów,
Którzy z powodu jéj saméj pod dłońmi Aresa cierpieli.
Blizko stanąwszy rozpocznie o szybkich nóżkach Iryda:
Trojan, koni poskromców, i miedzią okrytych Achajów;
Oni, co przedtém w boju łzawego Aresa znosili
Tam na równinie zupełnie wojnie okrutniéj oddani,
Teraz w milczeniu spoczęli — bo zaprzestano potyczki —
Aleksander atoli i w boju dzielny Menelaj
Dzidy długiemi z powodu ciebie się będą potykać;
Któren atoli zwycięży, za lubą cię pojmie małżonkę.“
Słowy takiemi bogini tęsknotę jéj słodką pobudzi
Wnet zarzuciwszy na siebie namiotkę z tkanki srebrzystéj,
Swoję opuszcza sypialnię, łagodne łzy wylewając:
Ale nie sama, lecz za nią służące dwie postępują;
Aithre, Pittea córeczka i wypukłooka Klimena.
Tamże w około Priama, Pantos, a także Tymojtes
Hiketaon i Lampos i Klityj ze szczepu Aresa,
Z Ukalegonem Antenor, obydwaj rozumem dojrzali,
Cała starszyzna imrodu na bramach Skajskich zasiedli;
Szlachetnymi, jak leśne szarańcze, co w lesie cienistym
Na drzewinie usiadłszy, wydają głos przenikliwy;
Takoż i Trojan książęta na bramie wszyscy siedzieli.
Oni ujrzawszy Helenę ku bramie postępującą,
„Jakże tu za złe mieć Trojanom i zbrojnym Achajom,
Że dla takiéj niewiasty czas długi znoszą przykrości,
Która postacią bogini równa się nieśmiertelnéj.
Mimo to chociaż tak piękna, w okrętach niechaj powraca,
Tak rozmawiali, lecz Priam Helenę głosem przywołał:
„Chodźże tu dziecię kochane i bliżéj koło mnie usiądź,
Abyś męża pierwszego widziała, przyjaciół i krewnych;
Tyś mi nie zawiniła, wszystkiemu winni bogowie,
Teraz mi nazwij owego męża postawy ogromnéj,
Cóż to za jeden ten mąż Achajski tak wielki i dzielny:
Wprawdzie widzę i innych, co więksi o głowę od niego;
Ale tak urodziwego nigdym na oczy nie widział,
Jemu Helena w te słowa odrzeknie, boska wśród niewiast:
„Teściu mój drogi, szanowny mi jesteś, lecz lękam się ciebie;
Niechby mi raczéj się zgon podobał straszny, nim tutaj
Poszłam za twoim synem i krewnych i dom opuszczając,
Ale się stało inaczéj i teraz ginę ze smutku.
Teraz ci zaś wytłómaczę o co mnie pytasz i badasz;
Jestto Atreusa syn Agamemnon, pan wiele możny,
Dobry zarówno król jak i dzielny na kopie wojownik.
Rzekła, a starzec się jeszcze dziwował i znów się odezwie:
„Szczęsny Atrydo! losu wybrańco z pod gwiazdy szczęśliwéj,
Tak że to wielu młodzieży Achajskiéj tobie podlega!
Dawniéj gdy szedłem wyprawą do Frygii winem obfitéj,
Harcujących, Otrea i bogom równego Mygdona
Wojska, stojące obozem nad Sangaryaja brzegami;
Będąc albowiem z niemi w sojuszu, liczyłem się do nich,
W on dzień gdy amazonki do mężów podobne napadły;
Znowu atoli Odyssa ujrzawszy, zapyta staruszek:
„Teraz i tego mi nazwij, córeczko; cóż to za jeden,
Któren od Agamemnona Atrydy o głowę jest mniejszy,
Szerszy atoli w ramieniach i piersią wydaje się tęższym.
Sam zaś podobnie jak baran szeregi mężów lustruje;
Z trykiem grubo wełnistym zaprawdę bym go porównał
Kołującym po stadzie świecących wełną owieczek.“
Odpowiedziała mu na to Helena ze szczepu Diosa:
Któren z Itackiéj krainy skałami sterczącéj pochodzi;
Znane mu wszelkie fortele, a cięty rozumem i sprytem.“
Wtedy dorzucił do mowy niewiasty roztropny Antenor:
„O! niewiasto, zaprawdę niepłonne słowo wyrzekłaś;
Z twego powodu wysłany, wraz z Menelajem odważnym;
Wtedy ich ugaszczałem i w domu przyjąłem uczciwie,
Powierzchowność i spryt przenikliwy ich obu poznałem.
Kiedy się oni do koła zebranych Trojan wmięszali,
Gdy zaś usiedli Odyssej wydawał się więcéj poważnym,
Potém swojemi podstępy i mowy wikłać poczęli;
Wtedy, zaprawdę, Menelaj pobieżnie tylko przemawiał,
Krótko ale dobitnie, bo niebył on wielemownym,
Kiedy zaś powstał na nogi Odyssej w pomysły obfity,
Stanął i patrzał przed siebie, ku ziemi oczy wlepiwszy,
Berłem zaś ani w tył ani naprzód wcale nie ruszył,
Lecz nieruchomo je trzymał, podobny do człeka prostego;
Wtedy dopiéro, gdy głosu wielkiego z piersi wydobył,
Słowa zaś gęsto padały jakoby śnieżna zadymka,
Wtedyby żaden człek inny z Odyssem się nie mógł porównać.
My zaś byśmy się jego postaci nietyle dziwili.“
„Któż zaś znowu ten mąż Achajski wysoki i butny,
Górujący nad wszystkich Argejów ramiony i głową?“
Z powłoczystemi szatami Helena boska odpowie:
„Ten to Ajas potężny, najlepsza zapora Achajów,
Stoi do boga, a wodze kreteńscy go otaczają
Wiele go razy ugaszczał Menelaj w boju odważny
W naszém domostwie, gdykolwiek od Krety do nas przybywał.
Teraz i innych Achajów dostrzegam śmiało patrzących,
Dwóch jednakże przywódzców narodu dojrzeć nie mogę,
Polydewkesa z Kastorem, ten z koni, ów sławny z kułaka.
Moich rodzonych braciszków, bo jedna nas matka rodziła.
Czyżby nie nadciągnęli od Lacedemony uroczej?
Może już teraz niezechcą z mężami się w boju potykać
Hańby i wstydu mnogiego, co na mię spada, się bojąc?“
Tak mniemała, lecz ich już ziemia rodząca pokryła
Właśnie w Lacedemonie ich drogiéj ziemi ojczystéj.
Jagniąt dwoje i wino rzetelne, co ziemia wydała,
W miechu ze skóry baraniéj; Idaios keryks, błyszczący
Dzbaniec za sobą przynosi, do tego złociste puhary;
Blizko staruszka stanąwszy takiémi go słowy pobudzi:
„Laomedontyadesie powstawaj, wołają najlepsi
Z Trojan, co końmi harcują i z miedzią okrytych Achajów;
Żebyś się udał w równinę, by wierne przymierza zawierać.
Aleksandros atoli i w boju dzielny Menelaj
Dzidy długiemi z porodu niewiasty się będą potykać;
Inni zaś zgodę poręczą i wierne przysięgi składając,
My w urodzajnéj Troi mieszkajmy, a ci niech do Argos
Koniorodnego wracają i kobiét uroczych Achajskich.“
Rzekł; przestraszył i się starzec i wraz towarzyszom rozkazał
Wsiadł do powózki Priam i lejce ku sobie pociągnął,
Obok niego Antenor prześliczne zajął siedzenie.
Rącze więc konie w równinę przez Skajską bramę kierują.
Kiedy atoli przybyli pomiędzy Achajów i Trojan,
W środku pomiędzy Trojany i Achajami kroczyli.
Zerwał się na ich przybycie wódz mężów, książe Atrydes;
Powstał Odyssej przebiegły, a wnet szlachetni keryksy
Wierne składają przysięgi dla bogów, i wino w kraterach
Syn Atreusa dobywszy rękoma noża ostrego,
Któren zawsze mu wisiał przy wielkiej pochwie od miecza,
Wełnę na głowach baranów oberżnął, a potém keryksy
Między najlepszych z Achajów i Trojan takową rozdzielą:
„Zewsie rodzicu przesławny, najwyższy co w Idzie królujesz!
Słońce co wszystko oglądasz, i słyszysz dokładnie o wszystkiém,
Rzeki, ziemio i wy, co ludzi w otchłani będących
Jeszcze po śmierci karzecie za krzywo złożone przysięgi,
W razie, że Menelaosa zabije nam Aleksander,
Niechże zachowa Helenę, i skarby wszelakie zabiera,
My zaś do domu wracajmy w okrętach po morzu bieżących;
Jeśli zaś Aleksandra zabije płowy Menelaj,
Zaś Argejom wypłacą nagrodę jak się należy,
Żeby z niéj mogli korzystać i ludzie co późniéj żyć będą.
Jeśliby zaś mi za winę i Priam i Priama dziatwa
Zadość uczynić nie chcieli, gdy Aleksandros polegnie,
Tutaj zostając tak długo, aż wojny wypadek nastąpi.“
Rzekł i srogiém żelazem podrzyna karki baranom;
I na ziemi układa drgające jeszcze ofiary,
Tchu pozbawione, bo siłę przecięło ostre żelazo.
Pokrapiają i bogów, żyjących wiecznie, błagają.
Wtedy się głosy odezwą z pomiędzy Achajów i Trojan:
„Zewsie przesławny, największy i inni bogowie nieśmiertni!
Którzy najpierwsi z nas przeciwko przysiędze zawinią,
Samych, i dzieci, z żony niech obcym będą poddane.“
Tak mówili lecz Kronion bynajmniéj ich mowy nie słuchał.
Wtedy się Priam Dardanid słowami do nich odezwie:
„Teraz Trojanie słuchajcie i w zbroje okuci Achaje!
Nie przeniosę albowiem na sobie oczyma oglądać
Syna drogiego potyczkę z odważnym Menelaosem;
Tylko jednemu Zewsowi wiadomo i bogom przedwiecznym,
Dla którego z obydwu śmiertelny los przeznaczony“.
Rzekł i ułożył w siedzeniu jagnięta mąż bogorodny,
Zajął i sam w niém miejsce i lejce ku sobie pociągnął;
Z boku zaś jego Antenor prześliczne zajął siedzenie.
Razem więc nawróciwszy, do Ilion z powrotem zdążają;
Hektor atoli Priama syn i boski Odyssej
Losy przyjąwszy, w szyszaku spiżowym potrząsną, by wiedzieć,
Któren z nich pierwszy z kolei ma godzić włócznią śpiżową.
Modli się naród i ręce ku bogom podnoszą do góry;
Wtedy się głosy odezwą zpomiędzy Achajów i Trojan:
Któren do kłótni, co między nimi powstała, dał powód,
Temu daj by zginąwszy, zatonął w domie Hadesa,
Nam zaś użycz i zgody i dotrzymania przysięgi.“
Tak się modlili, a Hektor o powiewającym szyszaku
Oni natenczas siadają rzędami, gdzie stały każdego
Konie o lekkich kopytach i zbroje ozdobne leżały;
Wdziewa więc zbroję na siebie, i cały piękny rynsztunek
Boski Aleksandr, mąż Heleny o pięknych warkoczach.
Piękne, gwoździkami srebrnemi na kostce zdobione;
Pancerz atoli następnie do piersi przystosowuje,
Lykaona swojego braciszka, był prawie na niego.
Miecz nabijany srebrem, stalowy, na silne zawiesił
Czoło wyniosłe nakrywa przyłbicą wytwornéj roboty,
Z grzywą końską a buńczuk od góry groźnie powiewał.
Chwycił za tęgi swój oszczep, co dobrze się dłoni nadawał;
Potém tak samo Menelaj waleczny zbroję przywdziewa.
Wystąpili na środek pomiędzy Achajów i Trojan,
Groźnie spoglądając; ogarnął przestrach patrzących
Trojan, co końmi harcują, i miedzią okrytych Achajów.
Wreszcie w pobliżu od siebie na placu zmierzonym stanęli
Pierw Aleksander oszczepem ciągnącym cień poza sobą
Rzucił i w tarczę Atrydy ugodził, gładko wykutą;
Spiżu atoli nie przebił, bo koniec spisy na tarczy
Hartowanéj się ugiął. Następnie oręż podnosi
„Daj mi Diosie ukarać onego, co pierwszy mnie skrzywdził,
Aleksandra boskiego, bym dłonią mą go pokonał,
Aby się każden obawiał i z ludzi później żyjących,
Krzywdzić ugaszczającego, co w zaufaniu go przyjął.“
I w Priamidy tarczę ugodził gładko wykutą.
Nawskróś tarczę świecącą przebiła włócznia potężna,
Również i łuski pancerza roboty misternéj przeszyła;
Tuż ponad brzuchem i chiton przecięła dzida na wylot :
Wtedy Atrydes dobywszy oręża o srebrném okuciu,
Zamierzywszy się, ciął w sam guzik od hełma; od razu,
W troje i w czworo się klinga rozprysła i z rąk mu wypadła.
Jęknął natenczas Atrydes na niebo spojrzawszy szerokie:
Chciałemci ja Aleksandra za niegodziwość ukarać,
Teraz atoli mi w rękach się szabla złamała, a włócznia
Z dłoni napróżno skoczyła i nawet go zranić nie mogłem.“
Rzekł i skoczywszy ku niemu za grzywę od hełma uchwycił;
Szyję gładziutką tamtego naszyty ściskał rzemyczek,
Któren pod brodą zawiązał dla przymocowania szyszaka.
Byłby go wywlókł i tém niezmierną chwałę pozyskał,
Żeby nie była dostrzegła Diosa córa Afrodys;
Próżna więc tylko przyłbica zawisła na dłoni żylastéj.
Nie zakręcił dokoła bohatér i cisnął pomiędzy
Dobrze zbrojonych Achajów, druhowie ją mili podnieśli.
Natrze powtórnie, koniecznie go pragnąc ubić śpiżową,
Łacno, boć to bogini, i w gęstéj mgle go ukryła,
Potém unosi i sadza w sypialni woniami pachnącéj.
Sama zaś idzie by wołać Helenę; zastaje ją właśnie
Na wieżycy wysokiéj, a wkoło niéj wiele Trojanek.
I w postaci staruszki podeszłéj wiekiem przemówi,
Staréj prząśniczki; Helenie gdy w Lacedemonie mieszkała
Wełnę czesała puszystą i miłą jéj była najwięcéj.
W takiéj postaci bogini Afrodyta jéj rzeknie:
„Za mną idź, Aleksander cię woła, byś do dom wracała.
Siedzi na teraz w sypialni na łożu misternie rzeźbioném,
Świecąc urodą i szaty i nigdybyś nie uwierzyła,
Że dopiéro co z boju powraca; lecz jakby do tańców
Się wybierał, lub tańczyć przestawszy, odpoczął na chwilę.“
Ona jednakże ujrzawszy bogini szyję prześliczną,
Piersi budzące pragnienie i oczy płomieniem świecące,
Lęka się w duszy, a potém wygłasza słowo i rzeknie:
„Dziwna bogini, dla czegóż mnie pragniesz i teraz uwodzić?
Zaprowadzisz, do Frygii, czy téż do Meonii uroczéj,
Jeśli i tam masz kochanka u ludzi językiem mówiących?
Że Aleksandra boskiego Menelaj obecnie zwyciężył,
I choć znienawidzoną do domu mnie zabrać zamierza,
Osiądźże przy nim samym i boskich zaniechaj zwyczajów,
Niechże już nigdy twa noga nie stanie w Olimpu podwojach,
Tylko nad onym się zawsze rozkwilaj i miéj go na pieczy,
Póki cię kiedyś za żonę nie pojmie lub za niewolnicę.
Łoże onemu gotować, bo tylko by późniéj Trojanki
Wszystkie ze mnie szydziły; już dosyć mam smutku gorzkiego.“
Afrodyte bogini odrzecze jéj na to zgniewana:
„Draźnić mnie nie śmiéj zuchwała, bym w gniewie cię nieopuściła,
Między obiema stronami zgotuję ja straszne nieszczęścia
Danaom i Trojanom, a ciebie doczeka los ciężki.“
Tak mówiła; Helena ze szczepu Diosa się zlękła;
Lice przykrywszy zasłoną ze tkanki, srebrzystéj odeszła
Milcząc, przed Trojankami ukryta; bogini szła naprzód.
One gdy w Aleksandra mieszkanie wspaniałe wstąpiły,
Zaraz do swojéj roboty się obróciły służące,
Ona zaś boska niewiasta na górną wyszła sypialnią.
Afrodyte bogini o słodkim uśmiechu podjąwszy
Tamże usiadła Helena, egidodzierżcy Diosa
Córa, i z odwróconemi oczyma łajała małżonka:
„Powrociłeś z potyczki, bodajbyś zginął na miejscu,
Bohaterowi uległszy, co był moim pierwszym małżonkiem.
Będziesz i władzą i dłonią i rzutem oszczepu silniejszym;
Ale ty idź Menelaja śmiałego teraz wyzywać,
Żeby powtórnie z nim w boju się mierzyć; atoli ci radzę,
Byś od tego odstąpił i nadal naprzeciw płowego
Nierozważnie, byś rychło pod jego dzidą nie skonał.“
W odpowiedzi jéj na to w te słowa Parys odrzecze:
„Nie zakłócaj mi duszy, kobiéto, gorzkiemi obelgi,
Prawda że teraz był górą Menelaj z Ateny pomocą.
Teraz atoli miłości na łożu miękkiém użyjmy;
Nigdy mnie bowiem zaiste pragnienie tak nie ogarnęło,
Nawet i wtedy gdy najpierw z Lacedemony uroczéj
Ciebie porwawszy, uniosłem na łodziach po morzu bieżących,
Także i teraz cię kocham i słodkie mi budzisz pragnienie.“
Rzekł i do łoża się zbliżył, a za nim poszła małżonka.
Oni tedy na łożu rzeźbioném odpoczywali.
Lecz Atrydes po tłumach, jak zwierz drapieżny się kręcił,
Żaden atoli z Trojan lub sojuszników przesławnych,
Menelajowi dzielnemu Aleksandra wskazać nie umiał.
Pewnoby jego z przyjaźni nie skryli, gdy którenby zoczył,
Równie bowiem jak śmierć, był wszystkim znienawidzonym.
„Teraz Trojanie słuchajcie, Dardany i wy sojusznicy!
Po Menelaja stronie się okazało zwycięztwo,
Zatém oddajcie Argejską Helenę, a z nią i klejnoty,
Niemniéj składajcie nagrodę, stosownie jak do was należy,
Tak przemówił Atrydes, pochwala to reszta Achajów.