Iliada (Popiel)/Pieśń II
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Iliada |
Wydawca | nakładem tłómacza |
Data wyd. | 1880 |
Druk | W. L. Anczyc i Spółka |
Miejsce wyd. | Kraków |
Tłumacz | Paweł Popiel |
Tytuł orygin. | Ἰλιάς |
Źródło | skany na Commons |
Inne | Cały tekst |
Indeks stron | |
Artykuł w Wikipedii |
Całą noc spoczywali; lecz Zeusa unikał sen błogi;
W duszy on bowiem rozważał, by jakim sposobem Achilla
Uczcić, a wielu z Achajów przy łodziach szybkich wygubić.
Zesłać Agamemnonowi Atrydzie widzenie obłudne;
Zaraz takowe zagadnął i w lotne odezwie się słowa:
„Ruszaj mi śnie obłudny do szybkich okrętów Achajskich;
Wszedłszy do Agamemnona Atreja potomka namiotu,
Niechaj co prędzéj się zbroić Achajom bujnokędziernym
Każe, gdyż terazby miasto szerokouliczne mógł zdobyć
Trojan, bo już się nie różnią w swém zdaniu Olimpu mieszkańcy
Wieczni bogowie, bo wszystkich na swoją stronę skłoniła
Tak przemówił; oddalił się Sen usłuchawszy rozkazu.
Lecąc spiesznie do szybkich okrętów Achajskich się dostał;
Idzie do Agamemnona Atrydy i widzi w namiocie
Leżącego, bo sen ambrozyjski się spuścił na niego.
Syna, którego najwięcéj w starszyznie czcił Agamemnon;
Postać onego przybrawszy sen boski tak się odezwie:
„Spiszli, synu Atreja dzielnego rumaków poskromcy?
Nie przystoi mężowi radnemu noc całą przesypiać,
Teraz mnie prędko wysłuchaj; Diosa ci jestem posłańcem,
[Któren acz z dala nad tobą się wielce lituje i troszczy].
Kazał co prędzej ci zbroić Achajów bujnokędziernych,
Terazbyś bowiem mógł zdobyć miasto szerokouliczne
Wieczni bogowie, lecz wszystkich na swoją stronę skłoniła
Here prośby swojemi, a zgubą grozi Trojanom
Zeus. Lecz ty bądź w duszy przytomnym, by ciebie niepamięć
Nie ogarnęła, gdy serce kojący sen cię opuści.“
Nad tém zamyślonego, co wcale nastąpić nie miało.
Sądził albowiem, że gród Priamowy dnia tego zdobędzie,
Głupi, nie wiedział co Zeus za dzieło w przyszłości gotuje;
Zesłać on bowiem zamierzał nieszczęścia i jęki boleści
Wreszcie ze snu się przebudził, jak boskiém owiany przeczuciem.
Zerwał się prosto na łożu, chitonem miękkim się odział,
Nowym i pięknym, na siebie szeroką oponę zarzucił;
Na błyszczące zaś nogi przywiązał ozdobne postoły,
Chwycił za berło dziedziczne wiekami nienaruszone;
Z niém się udał do statków Achajów miedzią okrytych.
Boska jutrzenka na Olimp wysoki się wzniosła, by światło
Diosowi zwiastować i bogom wiecznie żyjącym;
Żeby na radę zwoływać Achajów bujnokędziernych;
Oni zwoływać poczęli, a wszyscy się prędko zebrali.
Radę nasamprzód złożył ze starców rozumem dojrzałych,
Koło Nestora okrętu, książęcia rodem z Pylosu;
„Drodzy słuchajcie; we śnie mi się boskie widzenie zjawiło
W noc ambrozyjską; zaś ono zupełnie było podobném
Do boskiego Nestora, z postaci, wzrostu i kształtu.
Koło mej głowy stanęło i tak się do mnie odezwie:
Nie przystoi mężowi radnemu noc całą przesypiać,
Kiedy mu naród powierzon i który ma tyle na głowie.
Teraz mnie szybko wysłuchaj, Diosa ci jestem posłańcem,
[Któren acz z dala nad tobą się wielce lituje i troszczy].
Terazbyś bowiem mógł zdobyć miasto szerokouliczne
Trojan; bo już się nie różnią swém zdaniem Olimpu mieszkańcy,
Wieczni bogowie, lecz wszystkich na swoją stronę skłoniła
Here prośby swojemi, a zgubą grozi Trojanom
Uleciało i znikło, zaś mnię sen błogi opuścił.
Zatém do dzieła, starajmy się synów uzbroić Achajskich.
Słowem ich najprzód spróbuję, jak tego potrzeba wymaga,
Zalecając im odwrót na wielowiosłowych okrętach;
Tak powiedział i usiadł; a wobec nich powstał do mowy
Nestor, który panował w piaszczystych Pylosu równinach;
Dobrze myślący, rozważnie przemówił do nich i radził:
„O moi drodzy, Argejów książęta i wodze przezorni!
Wtedy za fałsz bym poczytał i pewno ze wzgardą odrzucił;
Właśnie atoli je ujrzał najpierwszy z mężów Achajskich.
Naprzód więc, może nam synów Achajskich uzbroić się uda.“
Tak powiedział i z rady najpierwszy począł wychodzić.
Berło dzierżący królowie; narody się tłumnie gromadzą.
Równie jak pszczoły gęstemi rojami w powietrzu bujając,
Ciągle na nowo ze skały drążonéj na świat wylatują;
A kupkach jak winne grona siadają na kwiecie wiosennym
Takoż i liczne narody wychodząc z namiotów i łodzi,
Koło niskiego wybrzeża w szeregach długich się wijąc,
Lecą na radę; a Wieść pomiędzy nich się rozchodzi,
Poseł od Zeusa co pędzi ich naprzód, i wszyscy się kupią.
Kiedy zasiadał i rozruch był wielki; dziewięciu Keryxów
Krzyki głośnemi porządku pilnują, by wrzawa ucichła,
Oraz i głosu królów od boga wybranych słuchali.
Ledwie nareszcie zasiedli na ławach rzędem stojących,
Berło podnosząc, nad którém Hefajstos mozolnie pracował.
Diosowi Kronidzie je Hefest królowi darował;
Zeus następnie je oddał bystremu Argi pogromcy;
Możny Hermes je dał Pelopsowi co końmi harcuje;
W spadku je Atrej zostawił Thyeście co liczne ma stada;
Zaś Agamemnonowi by dzierżył je oddał Thyestes,
Aby niém rządził licznemi wyspami i ziemią Argijską.
Wobec Argejów zebranych wspierając się na niém przemawia:
Wielki Kronida Zeus nieszczęsnym związał mnie losem;
Srogi, co przedtém na pewno zaręczał mnie i zapewniał,
Jako zburzywszy warowną Ilionę do domu powrócę,
Teraz mi zawód okrutny gotuje i każe bym wracał
Widać iż tak Diosowi możnemu podoba się czynić,
Który już tylu miast szczyty pokruszył i zrucił na ziemię,
Wiele zaś jeszcze poburzy, bo władza u niego najwyższa.
Byłoby hańbą, i dla tych co potém nastąpią usłyszeć,
Bezskuteczne potyczki staczając tak długo wojował
Z mniejszym o wiele narodem, a przecież końca nie widać.
Żebyśmy tylko zechcieli Achaje i ludzie Trojańscy,
Wierne złożywszy przysięgi nawzajem siebie rachować;
My zaś Achaje w dziesiętnych gromadkach się uszykowawszy,
Z Trojan męża każdego z osobna cześnikiem wybrali,
Wtedyby pewno dla wielu dziesiątek zabrakło cześnika.
Tyleż mém zdaniem synowie Achajscy liczniejsi od Trojan
Z wielu im grodów przybyło narodu w dzidy zbrojnego,
Który mi wielce zawadza i wbrew méj woli nie daje
Gród Ilioński o licznych mieszkańcach wyburzyć do szczętu.
Dziewięć już lat okrągłych Diosa wielkiego minęło,
Nasze zaś żony i dzieci niewinne co w domu zostały,
Siedząc tęsknią za nami, a nasze zadanie zostaje
Niespełnioném, z powodu któregośmy tu tutaj przybyli.
Zatém stósownie jak powiem rozkazu wszyscy słuchajcie;
Nigdy i tak nie zdobędziem już Troi szerokoulicznej.“
Tak powiedział i serce każdemu w piersi poruszył,
Również i wszystkim po tłumach, co nie usłyszeli wyroku.
Całe się ruszy zebranie jak morza bałwany szérokie
Wzburza je pędząc z obłoków Diosa ojca wiecznego.
Równie jak Zefir gdy łany obszerne powiewem porusza,
Trzęsie gwałtownie, a kłosy do ziemi się naginają;
Tak się całe ruszyło zebranie; gdy jedni z okrzykiem
W kłębach wysoko, zaś inni wzajemnie na siebie wołają,
Żeby za statki uchwycić i w boską je falę wytaczać;
Reszta rowy przebiera i wrzawa ku niebu dosięga
Ludzi do domu spieszących; z pod statków zdejmują podpory.
Żeby Athenę nie była zagadła Here tém słowem:
„Przebóg o córo przemożna egidodzierżcy Diosa!
W tenże to sposób do domu i lubej ziemi ojczystéj
Mają się chronić Argeje po łonie morza obszerném,
Dziecko Argosu Helenę, dla któréj tak wiele Achajów
W Troi zginęło, zdaleka od lubéj ziemi ojczystéj?
Bieżaj więc między narody Achajów miedzią okrytych;
Twemi słodkiemi słowami zatrzymuj męża każdego,
Rzekła; nie była przeciwną promiennooka Athene;
Pędem puściwszy się na dół z wysokich szczytów Olimpu,
Wkrótce potém do szybkich okrętów Achajskich przybyła.
Tamże spotyka Odyssa, Diosa rozumem godnego,
Opatrzonego, bo serce i piersi miał pełne goryczy.
Blisko stanąwszy Athene promiennooka mu rzeknie:
„Synu Laerta szlachetny, w pomysły bogaty Odyssie!
W takiż to sposób do domu i lubéj ziemi ojczystéj,
Zostawując na chlubę Trojanom i Dardanidowi
Dziecko Argejskie Helenę, dla której tak wiele Achajów
W Troi zginęło z daleka od lubéj ziemi ojczystéj?
Bieżaj więc między narody Achajskie i długo nie zwlekaj;
I nie dozwól by statków dwurzędnych do morza wtaczali.“
Rzekła; zmiarkował on głos bogini do niego mówiącéj,
Bieży co prędzéj i zruca swój płaszcz; usłużnie go podniósł
Keryx Erybat z Ithaki, co był towarzyszem wyprawy.
Bierze mu berło dziedziczne wiekami nienaruszone;
Leci z takowém do statków Achajów miedzią okrytych.
Z którym się tylko spotyka władyką lub mężem celniejszym,
Zatrzymawszy się przy nim gładkiemi go słowy namawia:
Siedziałbyś lepiéj spokojnie i reszcie siedzieć nakazał.
Nie wiem albowiem dokładnie jakowéj jest myśli Atrejon;
Teraz próbuje, lecz wkrótce wychłoszcze synów Achajskich.
Wszakże nie mogliśmy wszyscy usłyszeć jak w radzie przemawiał.
Harda ci bowiem jest dusza u króla bogorodnego;
Chwałę ma z daru Diosa i Zeus go miłuje opatrzny.“
Kiedy zaś nadszedł i zoczył którego z ludu krzykaczy,
Berłem takiego uderzał, i słowy go łajał okrutnie:
Którzy są lepsi od ciebie; zaś ty niezdara do bitwy,
Bo na ciebie ni w radzie, ni w boju liczyć nie można.
Przecież nie możem tu wszyscy Achaje razem królować.
Zgubném jest wielowładztwo; niech jeden będzie nam panem,
[Berło i prawo powierzył, ażeby nad wami panował].“
Z taką powagą przebywa szeregi; zaś oni do rady
Napływają napowrót z namiotów idąc i łodzi
Z wrzawą, podobnie jak morza bałwany rozhukanego
Jedni już miejsca zajmują siadając rzędami na ławach;
Tylko jedyny Therzytes gardłował, gaduła bez miary,
Który przywykły do niecnych wyrazów i myśli w swéj duszy,
Próżno i przeciw porządku z królami zadzierać miał zwyczaj,
Był to człowiek najbrzydszy ze wszystkich co poszli pod Ilion;
Zyzem patrzący, na jednę kulawy nogę; ramiona
Miał zgarbione, ku piersi ścieśnione, a z góry śpiczastą
Głowę, na której sterczały kudły pomiędzy łysiną.
Dogadywał im bowiem, i wtedy boskiemu Atrydzie
Ostrą przymówką dokuczał rzucając obelgi; Achaje
Złością pałali ku niemu i w duszy go nienawidzili.
On zaś Agamemnona wrzaśliwie łajać poczyna:
Miedzi namioty masz pełne, a grono kobiet wybranych
Liczne się w twoim namiocie znajduje, któreśmy Achaje
Tobie pierwszemu wydali, gdy miasto się zdobyć udało.
Może ci złota potrzeba, co ręczę, niejeden przynosi
Pojmanego przezemnie, lub kogoś innego z Achajów,
Albo też młodéj kobiety by z nią miłości zażywać,
Którą dla siebie wyłącznie zatrzymasz? Nie godzi się wcale,
Będąc wodzem nieszczęście na synów Achajskich sprowadzać.
Z okrętami do domu wracajmy, a jego zostawmy,
Niechże się w Troi na miejscu darami obłowi, by widział,
Czyli my jemu pomagać będziemy, czy raczéj przeciwnie;
Wszakże on teraz Achilla, o wiele od siebie lepszego
Mało naprawdę ma żółci Achilles i zbytnie powolny,
Bobyś inaczéj Atrydo po raz ostatni był zgrzeszył.“
Tak powiedział i łajał Atrydę pasterza narodów
Therzyt; lecz szybko do niego przystąpił boski Odyssej
„Nędzny gaduło Therzycie, acz jesteś mówcą krzykliwym
Cicho bądź i sam jeden z królami zadzierać się nie waż.
Sądzę albowiem że niema lichszego człowieka nad ciebie
Z tych co z Atreja synami pod Ilion szli na wyprawę.
Ani téż na nich obelgi miotać i czyhać na powrót.
Wszakci nie wiemy dokładnie jak dzieła takowe się skończą,
Ani czy dobrze lub źle powróciemy synowie Achajscy.
[Teraz na Agamemnona Atrydę pasterza narodów
Bohatérowie Danajscy; lecz ty go jawnie obrażasz]
Ale ci to zapowiadam i pewno skończy się na tém;
Jeśli cię kiedy z bredniami takiemi zdybani, jak dzisiaj,
Niechże natenczas Odyssa na karku głowa nie stoi,
Jeśli ja ciebie chwyciwszy nie zedrę ci lubéj odzieży,
Płaszcz i chiton i to co miejsce ci wstydu pokrywa,
Ciebie zaś płaczącego do szybkich wypędzę okrętów
Z rady, sromotnie plagami cię obłożywszy do syta.“
Aż się skręcił, a łzy mu z oczu potokiem się puszczą.
Pręga mu krwawa na plecach z pod razów berła złotego
Wyskoczyła bolesna, lecz on ze strachu przycupnął
Smutny, ogłupiał zupełnie i łzy ocierać poczyna.
Widząc go tak się odezwał niejeden do swego sąsiada:
„Przebóg już liczne Odyssej szlachetne dzieła dokonał,
Mądre podając zamiary, lub zagrzewając do wojny;
Teraz atoli najlepiéj się wszystkim Argejom zasłużył,
Jego zuchwalstwo nie prędko się więcéj o to pokusi
Żeby grubemi słowami książętom ubliżać się ważył.“
Tak mówiło pospólstwo; lecz miasta burzący Odyssej
Powstał berło podnosząc, a przy nim w keryxa postaci
Żeby tak pierwsi jak również ostatni ze synów Achajskich,
Mowę zdołali usłyszeć i radę należnie rozważyć;
Mądrze i z dobrą wolą przemówił do nich i radził:
„Królu Atrydo, na teraz Achaje cię pragną okazać
Nie chcąc wykonać przyrzeczeń co dawniéj tobie czynili,
Kiedy się tutaj wybrali z Argosu koniorodnego,
Jako zburzywszy warowną Ilionę do domu powrócisz.
Owszem zarówno jak dzieci maluczkie, lub wdowy kobiety,
Wprawdzie się praca uprzykrzy i tęskno każdemu powracać.
Jeśli kto bowiem choć miesiąc z daleka od żony zostaje,
Przykro mu siedzieć na wielowiosłowym okręcie, gdy burze
Przytrzymują zimowe i morze falami wzburzone;
Odkąd siedzimy na miejscu; toż nie mam za złe Achajom
Jeśli nareszcie im skuczno przy łodziach obszernych; jednakże
Hańbą tak długo zostawać, a potém z niczem powracać.
Znieście to drodzy i chwilkę czekajcie, żebyśmy wiedzieli,
Dobrze nam bowiem wiadomo i wszyscy jesteście świadkami,
Których Kiery śmiertelne do grobu jeszcze nie wzięły,
Wszakci jak żeby to wczoraj gdy łodzie Achajskie stanęły
W Aulidzie, by Priamowi zagładę gotować i Troji;
Hekatombę wybraną składali bogom w ofiarę,
W cieniu jawora pięknego zkąd woda płynęła srebrzysta;
Tam się nam wielki znak objawił: o łusce ognistéj,
Smok straszliwy na świat przez Olimpijczyka wydany,
Na nim w gniazdeczku siedziały maluczkie wróbla pisklęta,
Na gałązce najwyższéj pod liściem z bojaźni ukryte,
Było ich osiem, a matka dziewiąta co zniosła ptaszęta.
Wszystkie te biedne stworzątka świergotające pożera;
W końcu się ku niej zwróciwszy za skrzydła biedaczkę uchwycił.
Kiedy zaś wróbla pisklęta pożarł i matkę zarazem,
Tenże bóg co go wysłał, na znamię go cudu postawił;
W kamień go bowiem zamienił syn Krona niezbadanego;
Tak się znaki złowrogie wśród hekatomby zjawiły,
Kalchas atoli natychmiast proroctwo takie ogłosił:
„Czemuż jak niemi stoicie Achaje bujnokędzierni?
W takiéj postaci nam Zeus opatrzny wróżbę zesyła,
Owóż jak on te pisklęta wróblowe i matkę podusił,
Których ośmioro, dziewiąta zaś matka co zniosła ptaszęta;
Takoż i my tyleż lat w tém miejscu będziem wojować,
W roku dziesiątym zaś miasto szerokouliczne zdobędziem!“
Zatém wytrwajcie tu wszyscy Achaje na łydach okuci.
Póki nie weźmiem przemocą wielkiego miasta Priama.“
Tak powiedział Argeje krzyknęli raźno (z okrętów
Groźny się odgłos rozchodzi tak silnie wrzasnęli Achaje)
Wtedy się także odezwał Nestor witeź Gereński:
„Przebóg zaprawdę jak widzę podobnie do dzieci bajecie
Głupie, które się wcale nie troszczą o dzieła wojenne.
Gdzież się nasze umowy i wierne przysięgi podziały?
Z wina ofiary czystego i zaprzysiężone poręki;
Próżno tu bowiem się słowy kłóciemy i środka żadnego
Nie możemy wymyśleć, tak wiele już czasu zbawiwszy.
Ty zaś Atrydo i teraz, jak dawniéj z niezłomnym zamiarem
Niech tam jeden lub drugi zmarnieje, co mimo Achajów
Rady na stronie układa, (z pewnością im się nie powiedzie)
Żeby do Argos powracać, nim egidodzierżcy Diosa
Przyrzeczenie się fałszem okaże, czyli przeciwnie.
Dnia onego, jak wsiedli do szybkobieżących okrętów
Argejowie, niosący Trojanom pożogę i zgubę;
Z prawéj uderzył piorunem, przychylną wróżbę zwiastując.
Zatem niech nikt się nie waży na powrót do domu nastawać,
Żeby się zemścić za wszystkie Heleny zgryzoty i smutki.
Jeśli zaś komu tak strasznie do domu się zechce powracać,
Niechaj się chwyta ciemnego, zdobnego wiosłami okrętu,
Aby się przed innemi doczekał kary i śmierci.
Niechaj dla ciebie próżnemi nie będą słowa co rzeknę.
Według rodów i plemion wybieraj mężów Atrydo,
Żeby się rodów rody trzymały, a plemion plemiona.
Jeźli sobie tak poczniesz, a pójdą za tobą Achaje,
Który zaś mężnym, bo będą o swoją sprawę się bili;
Również i poznasz, czy z boskich wyroków grodu nie bierzesz
Czyli téż z ludzi tchórzostwa i nieznajomości wojennéj.“
Rzeknie mu na to w odpowiedź potężny król Agamemnon:
Żebym to ojcze Diosie, Apollinie możny, Atheno!
Takich dziesięciu rajców napotkał pośród Achajów;
Wtedy by szybko się gród Priamowy do zguby nachylił,
Pod naszemi rękoma zdobyty i w niwecz obrócon.
Który pomiędzy niesnaski i marne swary mnie rzuca.
Takoż i ja z Achillesem się pokłóciłem o dziewkę
Nieprzyjaznemi słowami, lecz ja się kłócić począłem;
Żebyśmy tylko się kiedy na jedno zgodzili, natenczas
Idźcie się teraz posilić by każdy do walki był gotów;
Dobrze niech każdy swą dzidę zaostrzy i tarczę nastawi,
Dobrze i szybkobieżącym rumakom obroki zasypie,
Dobrze i wóz naokoło obejrzy i myśli o bitwie,
Wcale albowiem spoczynku nie będzie, ani cokolwiek,
Chyba że noc nadchodząca walczących odwagę rozbroi.
Koło piersi na pewno się tobie zagrzeją od tarczy
Pokrywającéj rzemienie, a ręka na kopji zdrętwieje;
Jeśli zaś kogo zobaczę, co z dala od bitwy by pragnął
Pozostawać nieczynnie przy obłączastych okrętach,
Taki z pewnością nie umknie od psów i ptaków drapieżnych.“
Skończył; Argeje huknęli donośnie, zarówno jak fala
Prosto na skały sterczące; od których bałwany nie schodzą
Wcale, bo każdy je wiatr, to ztąd, lub z owąd zatacza.
Hurmem ruszyli się wszyscy i szybko po łodziach rozeszli,
Ognie rozpalą w namiotach, by strawę poranną gotować.
Prosząc by śmierci uniknąć i ciężkiej Aresa roboty.
Wtedy wołu poświęcił Atrydes książe narodów,
Pięcioletniego, tłustego na chwałę możnemu Kronidzie;
Najcelniejszą starszyznę ze wszystkich Achajów przywołał,
Potem atoli Ajaxów obojga i syna Tydeja,
Na szóstego Odyssa, Diosa rozumem godnego.
Sam ze siebie nadeszedł o głosie Menelaj donośnym,
Poznał on bowiem w umyśle, jak bratu ciążyła robota.
Pośród nich modły rozpoczął i rzekł Agamemnon potężny:
„Sławny Diosie najwyższy, pochmurny co mieszkasz w etherze!
Bodajby słońce nie zaszło i wieczór ciemny nie zapadł,
Zanim na dół nie pozrucam wysokich Priama szczytów
Nie rozedrę chitona w kawałki na piersi Hektora,
Mieczem przeszywszy, a wielu mu towarzyszy z pod boku
Kunie w kurzawę i ziemię zębami będzie rozrywać.“
Tak się modlił atoli nie słuchał go wcale Kronion;
Oni modlitwy odbywszy i ziarna święcone rzuciwszy
Ciągną za szyję ofiary, biją i skóry zdejmują,
Wykrawają udźce i sadłem wokoło podwójnie
Obłożywszy drobnemi kawałki mięsa przykryją.
Kładą na rożna jelita i obracają nad ogniem.
Kiedy się udźce spaliły i całe spożyto jelita,
Resztę w kawałki skrajawszy na rożnach poosadzali,
Potem starannie upiekłszy na powrót z rożen ściągnęli.
Jeść poczęli, dla wszystkich starczyła wspólna biesiada.
W końcu gdy wszyscy napoju i jadła mieli do syta
Z mową się do nich obrócił Nestor witeź Gereński:
„Dzielny Agamemnonie Atrydo królu narodów!
Dzieła nie odkładajmy od boga nam powierzonego.
Niechajże zaraz keryxy Achajów miedzią okrytych
Naród zwołują, co teraz gromadzi się koło okrętów,
My zaś tu zgromadzeni Achajów liczne szeregi
Rzekł; Agamemnon książe narodów nie był przeciwnym.
Natychmiast nakazuje keryxom o głosie donośnym,
Nawoływać do boju Achajów bujnokędziernych.
Oni wołają, a tamci się wszyscy raźnie gromadzą.
Pędzą składając szeregi, wśród nich sowiooka Athene
Dzierżąc egidę wspaniałą o wiecznej młodości i sile;
Na niéj sto złotolitych kutasów za wiatrem powiewa,
Pięknie splecionych, a każdy był wart hekatombę zupełną.
Pędząc ich naprzód, a w serce każdemu leje odwagę,
Żeby się bić nieustannie i w boju mężnie potykać.
To téż o wiele im słodszą się bitwa niż powrót wydaje
W wydrążonych okrętach do lubéj ziemi ojczystéj.
Puszcze niezmierne, i z dala czerwona łuna jaśnieje;
Takoż i przy ich pochodzie od śpiżu groźnego strzelała
Jasność na wszystkie strony, przez ether nieba sięgając.
Tamże jak ptaków skrzydlatych się stada liczne zbierają,
W pośród niziny Azyjskiéj, w bliskości nurtów Kaystria,
Tędy owędy latają i dokazują skrzydłami,
Wreszcie zniżają się z krzykiem, aż zaszeleści na łące;
Takoż i onych z namiotów i łodzi narody przeliczne
Groźnie zatętniała od chodu i kopyt rumaków.
Wszyscy w dolinie Skamandra kwiecistéj rzędem stanęli
Niezliczeni, jak liście i kwiaty co puszczą na wiosnę.
Albo jak much latających przeliczne roje się zbiorą,
W porę wiosenną, gdy mleka do brzegów skopce są pełne,
Tyleż i przeciw Trojanom Achajów bujnokędziernych
W gładkiéj stanęło równinie, o zgubę ich pragnąc przyprawić.
Równie jak pasterz swe kozy gromadząc w obszernych pastwiskach
Tak i wodzowie walczących bądź tu, bądź tam przydzielają,
Aby do bitwy uderzyć; śród nich Agamemnon przemożny,
Z oczów i głowy do Zeusa, co gromem się cieszy podobny,
Do Aresa przepaską a piersią do Pozejdaona.
W pośród pastwiska; on bowiem przoduje wołom zuchwale;
Takoż Atrydę w dniu onym wspaniale Zeus przyozdobił
Że z bohaterów tak wielu się wydał najokazalszym.
„Teraz mi Muzy zwiastujcie co w domach Olimpu mieszkacie;
Myśmy zaś tylko słyszeli o sławie, lecz wcale nie wiemy,
Jacy książęta i wodze stawali na czele Danajów.
Co do narodów, to nazwać lub o nich powiedzieć nie zdołam,
Choćbym i dziesięć języków i piersi dziesięć posiadał,
Jeśli mi Muzy z Olimpu, Diosa egidodzierżcy
Córy nie wspomną o wszystkich, co poszli wyprawą na Ilion.
Wodzów atoli okrętów i wszystkie okręty wymienię.“
Peneleos i Lejtos wodzami byli Bojotów
Którzy zaś w Hyrii mieszkają i w Aulidzie w skały obfitéj,
Schojny i Skolu leśnego i Etejona mieszkańcy,
Niemniéj z Thespii i Graji i z Mykalezu równego,
Których siedziby są w Harmie w Eilesion lub Erythrei,
Z grodu Medeońskiego pięknego i z Okaleji,
Z Eutrezydy i Kopy i z Thysby w gołębie obfitéj,
Którzy z Koronii pochodzą i z Haliartu żyznego,
Którzy dzierżyli Plateję i w Glizie mają siedziby,
Święty prócz tego Onchestos i gaj Pozydoński zielony,
Którzy siedzieli w Midei, lub w Arnie o licznych winnicach,
Anthedona mieszkańcy i Nizy dalekiej granicznéj;
Ci wyruszyli w pięćdziesiąt okrętów, a w każdym okręcie,
Którzy mieszkali w Aspledon i w grodzie Minejskim Orchomnie?
Temi dowodził Askalaf i Jalmen synowie Aresa,
Których zrodziła w domostwie Aktora Azejdy, wstydliwa
Astyocheja dziewica, wyszedłszy na górną komnatę,
Oni w trzydzieści głębokich okrętów szli na wyprawę.
Hufcem atoli Fokeów kierował Epistrof i Schedios,
Wielkodusznego Ifity synowie Naubolidy;
Którzy zaś Kyparyssę i Python skalisty dzierżyli,
Ludzie co w Anemorei i koło Jampola mieszkali,
Jakoż i koło strumienia Kefiza boskiego siedzący,
Również i ci co Lilaję nad źródłem Kefiza dzierżyli;
Z niemi czterykroć dziesięć płynęło ciemnych okrętów.
Zaraz przy boku Bojotów od skrzydła lewego stanęli.
Nad Lokrami dowodził Olejczyk Ajas najszybszy,
Mały; że ani go równać z Ajaxem Telamończykiem,
[Mniejszy o wiele i wzrostu drobnego, w pancerzu płóciennym,
Którzy dzierżyli Opoent i Kynos i Kalliaros,
Z Bessy, Skarfy i pięknéj Augajeskiéj krainy,
Z Tarfy i z Throniona, gdzie płynie strumyk Boagria;
Z niemi razem czterdzieści okrętów ciemnych płynęło,
Którzy Ewboję dzierżyli, Abanci o sercu odważném,
Ejrytreję, Chalkidę i winorodną Histeję,
Kerynth leżący nad morzem, Diosa miasto wspaniałe,
Również i ci co Karystos dzierżyli i w Styrze mieszkali;
Chalkodonta potomek, naczelnik Abantów odważnych.
Jego szybci Abanci słuchają, co w tył zaczesują
Włosy, do kopii sposobni, a z wypuszczonemi dzidami
Naprzód się rwą, by zbroje na piersiach wrogów przebijać;
Którzy Atheny dzierżyli, gród w domy strojny bogate,
Wielkodusznego Erechty krainę, którego Athene,
Córa Diosa chowała (rodziła go żyzna ziemica),
Ona mu dała siedzibę w Athenach w świątyni bogatéj;
Młodzież Ateńska corocznie w krążącym czasów obiegu;
Niemi atoli dowodził Menesthej, syn Peteona.
Z ludzi na ziemi żyjących mu żaden dorównać nie zdołał
W szykowaniu rumaków i mężów tarcze niosących.
On za sobą pięćdziesiąt okrętów ciemnych prowadził.
Od Salaminy dwanaście okrętów Ajas prowadził,
[Które do boju szykował gdzie stały hufce Atheńskie].
Którzy dzierżyli Argos i Tyrynth murami warowny,
Ejoneję i Trojzę i winem słynący Epidaur,
Którzy w Eginie mieszkali i w Mazie, mołojcy Achajscy;
Temi naczelnie dowodził Diomed o głosie donośnym,
Oraz i syn ukochany sławnego Kapana Sthenelos;
Syn Talajonidesa, Megisty króla możnego.
Wodzem atoli naczelnym był Diomed o głosie donośnym;
Osiemdziesiąt okrętów za niemi ciemnych płynęło.
Którzy ciągnęli z Mykeny strojnego miasta w domostwa,
Którzy w Orneji uroczéj i koło Arajthry mieszkali,
Oraz w Sykyonie, któremu Adrestos pierwszy królował,
Hyperezyi mieszkańcy i Gonoessy wysokiéj,
Którzy dzierżyli Pellenę i koło Aigios mieszkali,
Tych Agamemnon potężny prowadził w setce okrętów,
Syn Atreja, najwięcéj szło za nim wyborowego
Wojska; lecz on przywdziawszy świecącą zbroję śpiżową,
Pysznie wystąpił i tém bohatery wszystkie przewyższał,
Lakedemony mieszkańcy głębokiéj, jarami porzniętéj,
Fary, Sparty i Messy, gdzie stada gołębi latają,
Mieszkający w Bryzejach i pięknie leżących Awgejach,
Którzy dzierżyli Amyklę i Helos miasto nadmorskie,
Temi brat jego dowodził, Menelaj o głosie donośnym,
Z sześćdziesięcioma łodziami, lecz oni z osobna ciągnęli.
Sam szeregami kierował, ufając własnéj odwadze,
Zagrzewając do wojny, a w sercu pragnął gorąco,
Którzy mieszkali w Pylosie i pięknych Areny dolinach,
W brodzie Alfeja Thryenie i w Ajpie, mieście wspaniałém,
Którzy w Amfigenei i Kyparyssie mieszkali,
W Pteleos, Helos i Dorios, gdzie muzy trafunkiem spotkały
Kiedy z Ojchali przybywał przy Ojchalejskim Erycie;
Chlubił się bowiem zuchwale, że śpiewem pokonać potrafi
Nawet i Muzy, potomstwo Diosa co trzęsie egidą;
One zaś rozgniewane ślepotą go tknęły, a boskiéj
Temi na czele dowodził Nestor witeź Gereński;
Dziewięćdziesiąt okrętów obszernych za nim płynęło.
Którzy Arkadyę dzierżyli u stóp Kylleny spadzistéj,
Koło Ajpyckiéj mogiły, gdzie męże walczą na ostro,
Rypę, Stratę, Enispę, gdzie wiatry ciągle dmuchają,
Mieszkający w Tegei lub Mantynei uroczéj,
Którzy w Stymfelu siedzieli i ziemię orali w Parhazyi;
Tym Agapenor możny, syn Ankajosa przewodził;
Mężów szło na wyprawę, wytrawnych, w sztuce wojennéj.
Sam Agamemnon książe narodów im łodzie darował
Opatrzone wiosłami, by ciemne morze przerzynać,
Syn Atreja, bo dzieła morskiego nie byli świadomi.
Również i których ścieśniała Hyrmina i Myrsyn graniczny,
Z boku drugiego atoli Alejzios i skały Oleńskie,
Mieli aż czterech dowódców, a każdy na czele dziesięciu
Szybkich okrętów wystąpił z załogą mężów Epejskich.
Ten był synem Kteata Eryty, ów Aktoriona;
Dalej Amarynkejdes dowodził silny Diores,
Czwartym oddziałem kierował Polixen do bogów podobny,
Agasthenosa potomek Awgeji księcia możnego.
Po za morzem daleko naprzeciw Elidy leżących,
Temi dowodził Meges, Aresa rówiennik, Fylejczyk,
Rodził go bowiem Fylej wojownik, Diosa wybraniec;
Pogniewawszy się z ojcem opuścił on kiedyś Dulichion;
Wielkodusznemi Odyssej dowodził Kefalenami,
Którzy dzierżyli Ithakę i Neryt o lasach szumiących,
W Krokylei mieszkali lub w Aigilipie skalistéj,
Koło Zakynthu dzierżawy i w Samos mający siedziby,
Niemi dowodził Odyssej Diosa godny rozumem;
Jemu służyło dwanaście okrętów o ścianach czerwonych.
Syn Andrajmona Thoas prowadził Aetolów szeregi;
W Pleurach siedziby mający, w Olenie a także w Pylenie,
Wielkodusznego Ojneja synowie już bowiem nie żyli,
Również i jego zabrakło, Meleagr płowy zaś umarł;
Poruczono mu zatém prowadzić wszystkich Aetolów,
Za nim ciemnych okrętów postępowało czterdzieści.
Którzy dzierżyli Knozos i obmurowaną Gortynę,
Lyktos, Milet i skały białemi świecący Lykastos,
Oraz i grody Fajstos i Rytios o licznych mieszkańcach,
Inni którzy zasiedli na Krecie sto grodów liczącéj.
Wraz z Merionem, co równie jak Enyal męże morduje;
Osiemdziesiąt okrętów za niemi ciemnych płynęło.
Heraklikes Tlepolem, i dzielny i silnéj budowy
Dziewięć z Rodu okrętów prowadził Rodian butnych,
W Lindos i w Jelyzos i w biało świecącym Kameiros.
Ostro na dzidy walczący dowodził niemi Tlepolem,
Herkulesowéj potędze zrodziła go Astyocheja,
Kiedy ją porwał z Efiru, z nad brzegu rzeki Selleon,
Ledwo się w gmachach wytwornych Tlepolem na męża wychował,
Wnet kochanego wuja własnego rodzica zabija,
Wiekiem już podeszłego Likymna, potomka Aresa.
Szybko więc łodzie buduje i kupę zebrawszy narodu,
Heraklesa potęgi synowie i wnuki przeliczni;
Wiele w tułaczce doznawszy do Rodu wreszcie się dostał;
W trojgu oddziałach szczepowych tam zamieszkali; łaskawie
Zeus im pomagał, co ludźmi, zarówno i rządzi bogami,
Nirej trzy równoległe okręty od Symy prowadził,
Nirej Aglay potomek i Haroposa książęcia,
Nirej najurodziwszy z mężów co poszli pod Ilion
Z wszystkich Danajów, z wyjątkiem nieskazitelnego Pelejdy;
Którzy zaś koło Nizyru Krapatha i Kaza mieszkali,
W Kosie Eurypylosa grodzie, na wyspach Kalydnos,
Temi dowodzą Fejdyppos i Antyf szermierze odważni,
Obaj synowie Thessala, władyki ze szczepu Herakla;
Teraz przechodzę do tych co w Pelasgijskim Argosie
Zamieszkali, a również w Alopie, Alos i Trechi,
Którzy dzierżyli Helladę o pięknych kobietach i Fthyję,
Mianem Hellenów ich zwano, Achajów lub Myrmidonami;
Oni zaś w bitwie okrutnéj nie brali udziału żadnego,
Męża nie mając obecnie, by ich szeregami dowodził.
Leżał albowiem w okrętach Achilles w biegu najszybszy,
Rozgniewany z powodu Bryzeidy o pięknych warkoczach,
Lyrnes do szczętu zburzywszy i mury warowne Thebańskie;
Wtedy Epistrof i Mynet od jego polegli oszczepu,
Króla Ewena potomstwo z plemienia Selapiadejskiego;
Z jéj to powodu się gniewał, lecz wkrótce miał powstać do boju.
Kraj ulubiony Demetry, i bydło Ithon rodzący,
Antron leżący nad morzem, i Ptelej o żyznych pastwiskach;
Temi Protezylaos, Arejczyk naczelnie dowodził
Jeszcze za życia; lecz wtedy go czarna ziemia objęła.
Oraz i dom nieskończony; zabija go wojak Dardański
Właśnie gdy z łodzi wyskoczył, najpierwéj ze wszystkich Achajów.
Mimo to bez dowództwa nie byli, choć wodza im brakło,
Ale ich w szyki ułożył Podarkes Aresa potomek,
Był zaś bratem rodzonym dzielnego Protezylasa,
Młodszy latami, bo tamten był starszym, a razem silniejszym.
[Protezylaos bohater, Arejczyk, lecz wodza nie brakło
Wojsku, jednakże tęskniło za wodzeni szlachetnym i dzielnym;]
Fery mieszkańcy, leżącej nad Bojbejskiemi wodami,
Bojby, Glafiry i miasta Jaolka o domach zamożnych;
Temi w dziesięć i jeden okrętów, Admeta potomek
Ewmel dowodził, którego Admecie zrodziła Alkestis,
Którzy wokoło Methony i pięknéj Thawmakii mieszkali,
Meliboję dzierżyli, skałami sterczący Olizon,
Temi dowodził Filoktet, łuczniczéj sztuki świadomy,
W siedem okrętów, a w każdym pięćdziesiąt było wioślarzy,
Ale on leżał na wyspie, cierpieniem srogiém złożony,
W świętym Lemnos, bo tam go synowie Achajscy odeszli,
Ciężka toczyła go rana, przez węża strasznego zadana;
Tamże on leżał w boleściach, lecz wkrótce mieli pamiętać
Mimo to bez dowództwa nie byli, choć wodza im brakło;
Ale ich Medon szykował, Oileja nieprawy potomek,
Jego zaś Rene zrodziła Oilowi co grody wywraca.
Którzy dzierżyli Trykkę, a niemniéj Ithomę skalistą,
Temi znów dowodzili Asklepia obaj synowie,
Biegli lekarze, nazwiska Machaon i Podalejros;
Oni trzydzieści obszernych okrętów na wojnę stawili.
Którzy w Ormenion mieszkali, w pobliżu źródła Hyperii,
Temi dowodził Erypil, Ewajmona sławny potomek;
Za nim czterdzieści ciemnych okrętów szło na wyprawę.
Którzy dzierżyli Agryssę i koło Gyrtony mieszkali,
Orthę, Helonę i gród Oloossa biało świecący;
Pejrithoa potomek, z Diosa wiecznego się rodził;
Sławna Hippodameia zrodziła go Pirythoowi,
Tego samego dnia co pokonał potwory kudłate;
Zrucił ich wtedy z Pelionu i zagnał w Ajthyków krainę;
Syn waleczny hardego Korona Kaineadesa;
Za nim czterdzieści ciemnych okrętów szło na wyprawę.
Gunej od Kyfu prowadził dwadzieścia dwoje okrętów;
Za nim ciągnęli Eniony i w boju odważni Perajby,
Ziemię orając nad brzegiem pięknego Titareziona,
Który swą wodę przejrzystą do Penejonu wypuszcza,
Nigdy jednakże z nurtami się Penejonu nie łączy,
Ale po wierzchu wody na sposób oliwy się trzyma,
Protoos Tenthredona potomek Magnety dowodził,
Którzy zaś koło Peneja i Pelios gęstoleśnego
Zamieszkali, na wodza szybkiego Protoa mieli;
Za nim czterdzieści ciemnych okrętów szło na wyprawę.
Który był z nich najlepszym, opowiedz mi teraz o Muzo!
Z mężów, a także z rumaków, co poszli z Atreja synami.
Konie o wiele najlepsze posiadał Feretiades,
Maści téj samej i wieku, grzbietami równemi do wagi,
Srebrnołuczysty Apollon w Penei był je wychował,
Obie kobyły Aresa pogróżkę do walki niosące.
Z mężów atoli najlepszym był Ajax, syn Telamona,
Póki się gniewał Achilles, bo tenże był tęższym o wiele,
Lecz on w zaokrąglonych okrętach po morzu bieżących,
Leżał pełen urazy do Agamenmona Atrydy
Wodza narodów; a wojska po stronie wybrzeża morskiego,
Zabawiały się ciągle rzucaniem oszczepów i dysków,
Skubiąc lothus i różne trawiska po bagnach rosnące,
Odpoczywały, a wozy przykryte oponą w namiotach
Stały książęcych; zaś wojsko nie mając wodza dzielnego,
Tutaj i ówdzie łaziło w obozie od bitwy zdaleka.
Ziemia zajękła, podobnie gdy Zeus lubujący w piorunach,
W gniewie chłoszcze gromami ziemicę koło Tyfonu,
W stroméj Arymie gdzie leży jak mówią siedlisko Tyfona;
Takoż i pod ich stopami jęczała rozległa ziemica,
Irys o wietrznych nóżkach przybyła do Trojan, wysłaniec
Egidodzierżcy Diosa, nowinę przynosząc złowrogą;
Oni więc koło Priama podwoi się w radę zebrali
Wszyscy pospołem, tak dobrze starszyzna jako i młodzi.
Z głosu podobna do syna władyki Priama Polity,
Któren u Trojan pilnował na warcie, dufając zwinności,
Siedząc wysoko na szczycie mogiły Ajzyta starego,
Chwili czychając gdy z łodzi uderzą do szturmu Achaje;
„Starcze! jeszcze ci zawsze są miłe próżne gadania,
Równie jak żeby w pokoju, wybuchła zaś wojna niezmierna.
Nie po raz pierwszy zaprawdę znajduję się w mężów potyczce,
Alem nigdzie takiego i tyle narodu nie widział;
Zalegają równinę, by zewsząd uderzyć na miasto.
Głównie ja tobie Hektorze polecam, byś tak mi się sprawił;
W Priama grodzie potężnym znajduje się moc sojuszników,
Każden innego języka, z narodów co ziemię obsiedli;
Naprzód ich wyprowadzi, a mieszczan w szeregi szykuje“. —
Rzekła; lecz Hektor nie stracił z uwagi przestrogę bogini,
Zaraz naradę rozwiązał, i wszyscy ku murom wypadli,
Bramę na roścież otwarto i tłumy na zewnątrz się cisną,
Wprost naprzeciwko miasta pagórek stromy się wznosi,
Na równinie daleko, obchodzić go można do koła.
Ludzie pomiędzy sobą go Batijają nazwali,
Ale bogowie mogiłą Meriny lekkoskaczącéj;
Hektor z powiewającym szyszakiem Trojany dowodził
Priama syn, a z nim najlepszy i najodważniejszy
Naród się zbroił do wojny, zacięty do walki na dzidy.
Dardanami dowodził syn Anchizesa waleczny,
W gajach Idajskich, bogini z człowiekiem łożem się dzieląc;
Nie sam jeden, lecz z nim dwaj Antenora synowie,
Archeloch z Akamantem wszelakiej bitwy świadomi.
Mieszkający w Zelei na krańcu Idy podnóża,
Ludzie Trojańscy; ich wodzem był świetny syn Lykaona
Pandar, którego łukiem Apollo sam obdarował.
Którzy dzierżyli Adrestę i kraje w Apajza pobliżu,
Koło Pitei mieszkali u stóp Terei górzystej;
Perkozydy Meropa synowie, któren nad wszystkich
Znał się na wróżbach, lecz synom nie zechciał nigdy dozwolić
Iść na wyprawę wojenną, co męże niszczy, lecz oni
Nie usłuchali, bo Kiery ku czarnéj ich śmierci pędziły.
Sestos, Abydos dzierżyli, a także boską Arysbę,
Temi dowodził Hyrtakid Azyos, władyka narodów,
Azyos potomek Hyrtaka, zaś jego przyniosły z Arysby
Konie ogniste i rosłe z nad Selleonta strumienia.
Hippothoos, w Laryssie o skibie szerokiej osiadłych;
Niemi dowodził Hippothoj i Pylaj Aiaxa potomek,
Obaj synowie Lethosa Pelasgi Tewtamidesa.
Thraków atoli prowadził Akamas i Pejros bohatér
Ejfem atoli był wodzem Kikonów do kopii sposobnych,
Syn Keadesa Trojzena, co boskiém staraniem się chował.
Hufce Pajonów z łukami giętemi Pyraichmes prowadził,
Od Amydona z daleka, z pod Axia nurtów głębokich,
Paflagonami dowodził Pylajmen o piersi obrosłéj,
Z kraju Enetów zkąd muły żyjące w dzikości pochodzą;
Temi co Kytos dzierżyli i zamieszkali w Sezamie,
Po nad rzeką Parthenios pałace świetne zajęli,
Alizonami naczelnie dowodził Epistrof i Odyj,
Z wielce odległej Aliby zkąd kruszec srebra pochodzi.
Myzyjczyków był wodzem Ennomos wróżbita i Chromis,
Ale od czarnéj śmierci wróżbami się chronić nie zdołał;
W rzece téj saméj, gdzie wielu walecznych Trojan poległo.
Forkys Frygów prowadził i bogom Askanios podobny,
Gdzieś z dalekiej Askanii, odważnych do boju wstępnego.
Mesthles i również Antyfos na czele stali Meonów,
Niemniej i szczepy Meońskie z podnóża Tmola prowadzą.
Wodzem Karów był Nastes, mówiących głosem chrapliwym,
Którzy dzierżyli Milet i Fthyrów góry lesiste,
Nurty wijące Meandra i strome szczyty Mykaly,
Nastes i dzielny Amfimach Nomiona dzieci szlachetne,
Któren ze złotem na wojnę się wybrał jakoby dzieweczka;
Głupi, nie odwróciło mu ono zagłady okrutnéj;
Zginął on owszem w potyczce z rąk Ajakidy szybkiego
Lyków szeregi prowadził Sarpedon i Glaukos mężny,
Z Lykii daleko gdzie Xanthos nurtami wiruje głęboki.