Illustrowany przewodnik do Tatr, Pienin i Szczawnic/30
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Illustrowany przewodnik do Tatr, Pienin i Szczawnic |
Podtytuł | pisał i illustrował Walery Eljasz |
Wydawca | J. K. Żupański |
Data wyd. | 1870 |
Miejsce wyd. | Poznań |
Źródło | Skany na Commons |
Indeks stron |
Kto przybywszy do Morskiego Oka ma kilka godzin czasu do rozporządzenia, niech ich nie traci na próżném siedzeniu, lecz niech dąży dla zwiedzenia Czarnego Stawu, a sutą znajdzie nagrodę za tę trochę trudów i 4 godziny czasu, rachując pół godziny na wspinanie się od brzegu Morskiego Oka nad brzeg Czarnego Stawu, pobyt tam 20 minut, zejście 10 minut, obejście Rybiego przeszło 2 godziny, a 1 godzinę wliczyć trzeba na odpoczynki, spostrzeżenia i t. d.
Wejście do Czarnego Stawu jest nużące i dość przykre, ale zupełnie bezpieczne dochodząc do wierzchu 526′[1] nad poziom Morskiego Oka, stajemy przed dużym z żelaza ulanym krzyżem, umieszczonym w sporym łomie granitu. Dawniej miała tu być tablica z napisem: Hic non plus ultra, non supra, nisi in cruce D. N. J. Christi. Dziś już tego nie ma, tylko u góry J. N. R. J., zwykłe litery nad ukrzyżowanym Chrystusem umieszczone, a u dołu cyfry G. Z. i rok 1823. na pamiątkę bytności biskupa tynieckiego Grzegorza Zieglera.
Ztąd widać Morskie Oko w całej rozciągłości okazale, w ogóle ztąd, gdzie spojrzeć, widok niezrównany, godzien uwielbienia, należy do najpyszniejszych w całych Tatrach. Naraz poimy wzrok to Morskiem Okiem, to Czarnym Stawem, to turniami Mieguszowskiemi, to Rysami, że nie wiedzieć, czém się wprzód rozkoszować.
Czarny Staw, przez Węgrów zwany Morskiem Okiem, a Morskie Oko Rybiem, ma 37 mórg 639° kwadr.[2] rozciągłości, a więc blisko o 7 mórg kwadr. większy od swego imiennika pod Kościelcem, dzikością swoją odznacza się od innych stawów. Brzegi jego gołe, od południa nawet niedostępne, zamiast drzew śniegiem wiecznym gdzieniegdzie ubrane, na powierzchni wody odijają się straszne turnie, pomiędzy które przedzierają się promienie słońca dopiero koło 10 godziny.
Wszystko to razem wzięte taką zgrozą przejmuje, że wśród tej dzikiej, choć bardzo wspaniałej, przyrody czuje się człowiek strasznie osamotniony, i dopiero postąpiwszy na brzeg wału, gdy rzucimy okiem na rozkoszne Morskie Oko, dusza się rozwesela i odwagi nabiera.
Opowiadał mi przewodnik, jak Staw Czarny od północy obszedłszy wyspinać się można na grzbiet między Rysami a Mięguszowską i zejść do doliny Mięguszowskiej. Śledziłem owo przejście i pokazało się, że wśród przepaścistych skał człowiek z silną głową znajdzie dla swych stóp ścieżkę. Na tych urwiskach bardzo wiele kozic śmierć znalazło, bo strzelcy korzystać umieli z jedynych możliwych przejść, nawet dla kóz, gdzie na pewne zasadzili się z strzelbami i zawsze tam spotkana kozica życie traciła. Wala raz w nocy po jednemu amatorów polowania z grzbietu tego zwiódł szczęśliwie, w czém nie wiem co więcej podziwiać, odwagę czy znawstwo tego znanego wszystkim przewodnika Tatrzańskiego.
O głębiach Czarnego Stawu wiele opowiadają, że ma w tym względzie przechodzić jeszcze Morskie Oko, nie udało mi się jednak coś pewniejszego zebrać, więc podaniem prawdopodobném wypada
się zadowalniać.
Powtórnie polecam każdemu poznanie Czarnego Stawu, bo miejsce to, dotąd bardzo rzadko zwiedzane, liczy się do wybranych wśród w ogóle cudownych Tatr.